Wiedźmin 3 - poziomy trudności, AI przeciwników

+

Guest 3872667

Guest
Nie przesadzaj, wystarczy podnieść poziom inteligencji przeciwnikom. Akurat obrażenia mają stosunkowo wysokie. Przykłądowo w pancerzu żmii + kota jak mnie bandyta walnie z rozbiegu to tak 50-60% hp spada.. Poziom trudności to nie tylko skalowanie obrażeń..
Na pewno Cię walnie gdy masz Quen+miliony odskoków i uników aa no, i jeszcze zasięg młynka, który jest zdecydowanie za mocny.
 
Ja akurat z Quen korzystam bardzo sporadycznie (tak w 5 góra 10% wszystkich strać), a młynka nie rozwijam.

Jednak widzę jak zwykle grają ludzie (YT) - rzucają Quen, zaczynają atakować, a gdy dostaną to uderzenie, które zdejmie im "tarczę" wówczas odskakują/unikają ataków (oraz atakowania) do czasu odnowienia staminy i ponownego nałożenia Quena. Często też zamiast leczyć się jedzeniem/miksturami zamykają się w bańkę Quena, która przy uderzeniach 99% przeciwników regeneruje im żywotność.

Jak już wielokrotnie pisaliśmy znaki (a zwłaszcza Quen i Aard) są przesadzone pod względem swojej mocy.
 
No ale skoro jest taka funkcja, to czemu nie korzystać? Szkoda, ze yrden nie działa tak jak w 2, bo mielibyśmy op zestaw
 
Ten Yrden w W2 to był trochę śmieszny. Unieruchomiliśmy jakiegoś typka i mogliśmy robić z nim co chcieliśmy, dobrze że w W3 poszło to w zupełnie innym kierunku. Choć szczerze powiedziawszy z kolei ten Yrden z W1 wizualnie był fajny, mimo że też mocno OP, szczególnie ulepszony na maxa (samym Yrdenem z FCR udało mi się pokonać Króla Gonu :p )
 
@HDbeasted

To, że twórcy rozwalili balans rozgrywki nie znaczy, że to jest dobre dla gry ani, że każdy jest odgórnie zobligowany do korzystania z tych "dobrodziejstw".

Posłużę się innym przykładem ("odpływając" nieco w odmienne terytorium gatunkowe).
Otóż kiedyś była taka seria gier jak Splinter Cell. Niezaprzeczalnie jedna z lepszych skradanek na PC. Pierwsze trzy części to esencja gatunku, a trzecia (Chaos Theory) to mistrzostwo niema pod każdym względem. Potem jednak coś się popsuło i pojawiła się czwarta odsłona zatytułowana Double Agent. Warstwę fabularną miała niezwykle interesującą (przynajmniej jej założenia) i stanowiła powiew świeżości w fabularnie nieco skostniałej serii. Jednak po drodze coś się posypało i gra stała się w znacznie mniejszym stopniu skradanką. To znaczy wciąż mogliśmy się skradać ale zarówno design poziomów (większość rozgrywała się w dzień, przy jasnym świetle i miała zdecydowanie mniej ukrytych ścieżek) jak również niezwykle rozbudowany arsenał skutecznych broni oraz zmiany w konwencji rozgrywki (nie mieliśmy już czujnika ukrycia w cieniu oraz miernika dźwięku - wiem, że głupio to brzmi ale osoby, które nie miały styczności z serią nie zrozumieją - a jedynie system "sygnalizacji świetlnej": zielone światełko, jesteśmy bezpieczni/ukryci; żółte, nie jesteśmy ukryci albo ktoś nasz szuka; czerwone zauważyli nas i mamy przerąbane) spowodowały, że o wiele łatwiej było przechodzić grę (a przynajmniej jej większość) z karabinem przy twarzy plując ołowiem (zamiast przekradać się za plecami, wabić przeciwników i chować ogłuszona ciała tych kilku bardziej niewygodnych). Było jednak jedno "ale", granie "na Rambo" (oczywiście nie dosłownie jednak...) nie dawało to takiej satysfakcji (pomimo tego podejścia gra nie była na tyle "dynamiczna" aby pretendować do miana dobrej strzelanki), a po drugie nie tego człowiek oczekiwał sięgając po tytuł z takim "bagażem" i nazwą Splinter Cell na pudełku.

Wiem, że opisana przeze mnie niemal zmiana gatunkowa serii skradanek zdaje się mieć niewiele wspólnego z serią o Geralcie jednak chodziło o ukazanie pewnego mechanizmu. Mechanizmu rozwiązań twórców, które nie zawsze są dobre dla odbioru gry (satysfakcji płynącej z rozgrywki - chociaż tutaj pewnie ile graczy tyle będzie różnych opinii), jej klimatu oraz pierwotnych założeń (życie i walka wiedźminów nie są proste). Przy czym nie chcę sztucznie zawyżać poziomu trudności, a jedynie pragną dobrego zbalansowania rozgrywki.
Nie wykluczam graczy szukających tylko przygody. Tyle, że dla nich powinien być najniższy poziom trudności, w którym nawet ten poprawiony balans by nie zaszkodził bo z założenia ich postać byłaby OP.
 
Na pewno Cię walnie gdy masz Quen+miliony odskoków i uników aa no, i jeszcze zasięg młynka, który jest zdecydowanie za mocny.

To weź pod uwagę, że jak się walczy z 10-20 bandytami na raz na małym terenie to zdarza się być trafionym.. Nie używam praktycznie queen odkąd łykam odwar z ekimmy bo mi jest niepotrzebny.
 

Guest 3872667

Guest
To weź pod uwagę, że jak się walczy z 10-20 bandytami na raz na małym terenie to zdarza się być trafionym.. Nie używam praktycznie queen odkąd łykam odwar z ekimmy bo mi jest niepotrzebny.
petarda na zamrożenie/oślepienie,wlatujesz z ulepszonego młynka i podziękował.

ps: Z kim mieliście największy problem? Ja gram na najtrudniejszym od początku i jedynie z Imlerithem miałem problemy.
 
Z kim mieliście największy problem? Ja gram na najtrudniejszym od początku i jedynie z Imlerithem miałem problemy.
Jeśli chodzi o moment gry, to czy to w grze niezmodowanej, czy Better Combat Enhanced, zawsze najtrudniejszy był dla mnie jeden moment. Upiory przy zadaniu z Porońcem. Ten fragment zawsze powtarzam z 10 razy.

Jeśli chodzi o bossów, to odrobinę kłopotów sprawili Imlerith i Olgierd. Trzeba było wytrenować odpowiednią technikę do walki z nimi. Uważam, że obaj reprezentują odopwiedni poziom dla bossów.

Nigdy tak naprawdę nie walczyłem z Ropuchem, bo po użyciu kombinacji na przemian Północny Wiatr/Gwiazda Tańcząca nie pozwoliłem mu wykonać żadnego ataku. Mógłby jednak mieć tą odporność na ogień. :p

Mowa o Marszu Śmierci.
 
Przeciez te upiory to pestka. Stosujemy tutaj taktyke quen2win i yrden.

Walka z imlerithem jest o tyle trudna, bo jest w niewdziecznym momencie. Nie mozemy wymienic zbroi na nową po bitwie w km, mamy zapas wszystkiego mniejszy.

Koszmar iris mógł być trudniejszy od olgierda, szczegolnie przy atakowaniu wszystkich naraz. Po drugim koszmarze załączal sie atak specjalny(ta czerwona szabla). Po zabiciu jednego w dalszej czesci sali jestesmy w sytuacji bez walki(geralt nie robi przewrotu) i wtedy chwila nieuwagi, i po walce. Dlatego po pokonaniu jednego zawsze dobiegałem do kolejnego, aby ten nie zrobil specjalnego ataku.
Walka z olgierdem nie sprawi nam problemów. A dlaczego? Bo mozna jej uniknąć.
 
Wczoraj odkryłem kolejną bolączkę wrogów - ich przywiązanie terytorialne.

Pal sześć jeśli nie podążają za nami kilkaset metrów od miejsca ataku, a "pilnują swojego posterunku" (to jest jeszcze do uzasadnienia ze względu na mechaniki rządzące światem gier wideo) ale często w walce w pomieszczeniach zdarza się, że przeciwnicy "są przypisani" do konkretnych komnat i progu nie przekroczą chociażbyśmy im nie wiem co robili. Możemy sobie stanąć przed wejściem i wykańczać ich znakami lub petardami :(.
 
Przeciez te upiory to pestka. Stosujemy tutaj taktyke quen2win i yrden.
Na poziomie MŚ? Niestety nie bardzo to działa, gdy atakują z każdej strony.
Ten fragment jest przez bardzo wielu ludzi wskazywany jako najtrudniejszy. Jeśli dla Ciebie to pestka, to tylko pogratulować.

HDbeasted said:
Walka z olgierdem nie sprawi nam problemów. A dlaczego? Bo mozna jej uniknąć.
Hy Hy Hy.

---------- Zaktualizowano 10:52 ----------

Wczoraj odkryłem kolejną bolączkę wrogów - ich przywiązanie terytorialne.

Pal sześć jeśli nie podążają za nami kilkaset metrów od miejsca ataku, a "pilnują swojego posterunku" (to jest jeszcze do uzasadnienia ze względu na mechaniki rządzące światem gier wideo) ale często w walce w pomieszczeniach zdarza się, że przeciwnicy "są przypisani" do konkretnych komnat i progu nie przekroczą chociażbyśmy im nie wiem co robili. Możemy sobie stanąć przed wejściem i wykańczać ich znakami lub petardami :(.
Dopiero to odkryłeś? Ja pamiętam, że zauważyłem ich problemy z przechodzeniem przez drzwi za pierwszym razem w twierdzy Mengego. Łowcy stoją pasywnie w drzwiach i czekają na Gwiazdę Tańczącą albo innego Kartacza. :(

Niestety problem przywiązania przeciwników do miejsca jest o wiele bardziej zauważalny, gdy gramy na modach dodatkowo utrudniających rozgrywkę.
Teraz używam Better Combat Evolved, gdzie każda akcja kosztuje staminę. Skutkuje to często tym, że na czas regeneracji staminy cofam się, starając trzymać dystans do wrogów (bez moda, gdy chcesz odetchnąć, wystarczy seria uników, tu jest to niemożliwe, bo w końcu staniesz w miejscu jak kaczka na odstrzał).
Skutkuje to często wycofaniem się poza terytorium przeciwników i ich odwrotem, co irytuje i sztucznie ułatwia potyczki.
 
Dopiero to odkryłeś? Ja pamiętam, że zauważyłem ich problemy z przechodzeniem przez drzwi za pierwszym razem w twierdzy Mengego. Łowcy stoją pasywnie w drzwiach i czekają na Gwiazdę Tańczącą albo innego Kartacza. :(

Wcześniej jako mi to umknęło (tak wiele walk we wnętrzach z różnymi pokojami nie ma w grze) - myślałem, że to przywiązanie terytorialne ale właśnie u Mengego uderzyła mnie ta smutna prawda. A przecież walka w takich pomieszczeniach daje tyle możliwości. AI może próbować nas okrążać i przyciskać do ściany, wchodzić drugim wejściem aby zagrodzić drogę ucieczki albo zaatakować od tyłu...
 
Wcześniej jako mi to umknęło (tak wiele walk we wnętrzach z różnymi pokojami nie ma w grze) - myślałem, że to przywiązanie terytorialne ale właśnie u Mengego uderzyła mnie ta smutna prawda. A przecież walka w takich pomieszczeniach daje tyle możliwości. AI może próbować nas okrążać i przyciskać do ściany, wchodzić drugim wejściem aby zagrodzić drogę ucieczki albo zaatakować od tyłu...

Przecież to jest norma, nie tylko w Wiedźminach xD
Iwanowi wcześniej umknęło, bo patrzył czy w rozmowie npc-om nogi ucina, czy też nie :p
Nie no, weźcie. Przecież przywiązanie do terytorium albo lokacji spotykane jest powszechnie. Dragon Age, Skyrim... Wszystkie Wiedźminy, nie tylko ostatni.
Przypominam za to, że w Krwi i Wino zmieniono to, że npc podchodzą do Wiedźmina po walce i dziękują za oczyszczenie ich pola z potworów, a to jest - dla mnie - ważna zmiana.
 
No grałem na krew pot i lzy i za pierwszym razem zabiłem upiory. Może dlatego, że miałem lepszy set?
A miałeś już Gryfa? Bo jak tak, to by się zgadzało - zadanie jest na 6 poziom, Gryf odblokowuje się sporo później.
No i poza tym KPiŁ jest jednak sporo łatwiejszy od MŚ.

---------- Zaktualizowano 14:23 ----------

Przecież przywiązanie do terytorium albo lokacji spotykane jest powszechnie. Dragon Age, Skyrim...
Z DA grałem wylko w DA:O, ale tam zdecydowanie NPC byli w stanie przekraczac progi pomieszczeń. Tak samo w Skyrim.
 
Last edited:

Guest 3872667

Guest
Jeśli chodzi o moment gry, to czy to w grze niezmodowanej, czy Better Combat Enhanced, zawsze najtrudniejszy był dla mnie jeden moment. Upiory przy zadaniu z Porońcem. Ten fragment zawsze powtarzam z 10 razy.

Te upiory cholernie klepały...Powtarzałem z 3-4 razy. Moim zdaniem i tak Imlerith trudniejszy(wszystko zależy od stylu gry) z dobrą godzinę się męczyłem.
 
Nie, ja chyba w temerskim albo w randomowej zbroi, bo przed novigradem kupuję nilfgaardzki rynsztunek. No i mialem mocno rozwiniętą postać(z 3, 4 miejsca mocy znalazłem+ normalny poziom). Chociaż moze mam save przed tym zadaniem, to sobie zobacze. Może level większy? To stare czasy z patchem 1.10
 
Iwanowi wcześniej umknęło, bo patrzył czy w rozmowie npc-om nogi ucina, czy też nie :p

Wcześniej mi to umknęło bo grając byłem dyplomatą (nie doprowadzałem do starcia).
Jak pisałem rozumiem przywiązanie terytorialne wrogów, ale czemu nie mogą wejść do pokoju obok? Przecież nie ciągnę ich przez całe miasto czy pół mapy, a jedynie o te dwa/trzy metry wciąż w ich bazie, w pokoju przełożonego. Łowcy dostali bezwzględny zakaz wkraczania do komnaty szefa, który swoją respektują nawet po jego śmierci?

Podobna głupota była z sukkubem. Bardzo mały i niewdzięczny pokoik do walki ale wystarczy pójść na pięterko aby "bestia" nas zostawiła.
No dobra, tutaj to już się ewidentnie czepiam bo mamy inny poziom budynku. Jednak pierwszy przykład jest godzien wytknięcia i stanowi ewidentne uchybienie twórców.

P.S. Ten tak namiętnie przywoływany przez Ciebie przykład ze wzrostem NCP'ów był tylko taką ciekawostką, a nie żadnym czepianiem się. Co chyba zostało przez mnie jasno zaznaczone.
 
Last edited:
Łowcy dostali bezwzględny zakaz wkraczania do komnaty szefa, który swoją respektują nawet po jego śmierci?

Chodzi mi o śmierć Stalina, kiedy to jego ludzie bali się wejść do jego pokoju, kiedy ten właśnie umierał.
 
Last edited:
Top Bottom