Wiedźmin 3: recenzje [SPOILERY]

+
Być może problemem Eredina było właśnie to, że było go za mało :) Być może za tą postacią kryje się ciekawa historia, realistyczna motywacja i wcale nie taki oczywisty czarny charakter. Tyle, że niestety z gry nijak się tej historii nie dowiadujemy. Eredin przez całą grę mówi dziesięć zdań na krzyż i głównie groźnie wygląda. W porównaniu z de Aldersbergiem czy z Letho wypada raczej kiepsko.
 
Białe Zimno dosyć szybko rozprzestrzeniało się po Tir na Lia, musieli uciekać. Chciał uratować dupska całego swojego Ludu. Nie słuchał Avallac'ha i jego rad, bo po tym, jak źle określił czym jest Białe Zimno i ich zaatakowało nie ma do niego zaufania i woli podjąć bardziej bezpośrednie kroki.
 
Last edited:
Białe Zimno dosyć szybko rozprzestrzeniało się po Tir na Lia, musieli uciekać. Chciał uratować dupska całego swojego Ludu. Nie słuchał Avallac'ha i jego rad, bo po tym, jak źle określił czym jest Białe Zimno i ich zaatakowało nie ma do niego zaufania i woli podjąć bardziej bezpośrednie kroki.

O ile mnie pamięć nie myli, mniej więcej tak to wyglądało w książkach (choć i w nich było na jego temat nieszczególnie dużo). W grze niestety jego motywacja jest zarysowana jeszcze słabiej (w zasadzie w ogóle).
 
O ile mnie pamięć nie myli, mniej więcej tak to wyglądało w książkach (choć i w nich było na jego temat nieszczególnie dużo). W grze niestety jego motywacja jest zarysowana jeszcze słabiej (w zasadzie w ogóle).

To bo to tylko moja i Rustine'a teoria :D Choć wynikająca z gry i zachowań postaci, może twórcy mieli to w zamyśle, u Sapka też nie wszystko jest jasne.
 
Nie rozumiem bólu o Eredina - to bardzo dobra postać i fajnie zrobiona. Jego głównym i w zasadzie jedynym problemem jest to, że pokazali go za mało.
Dobra postać? Fajnie zrobiona? W kontekście gry jest to bohater tak jednowymiarowy i wpisujący się w kliszę bad guya z filmu klasy B, że aż boli. Absolutnie żadnej głębi w nim nie ma.

Dla kogoś, kto nie zna książek, czyli dla większości odbiorców, Eredin jest nikim więcej, jak po prostu złym kolesiem, który chce bohaterowi i jego bliskim zrobić kuku. Po co, dlaczego, skąd i jak - nie wiadomo. Ma złowieszczo wyglądać, łypnąć spod mhrocznego hełmu od czasu do czasu, i raz sprać bohatera - ot, cała jego rola w grze.
W porównaniu z Jakubem (który też jechał na kliszach), a o Letho już nawet nie wspominając, jest to spory krok w tył.
 
@Szincza

To widać nie uważałeś podczas gry. Wielokrotnie wspominane są zamiary Eredina, że robi to dlatego, bo Aen Elle czeka zagłada. Na pewno nie jest to jednowymiarowa postać. Jedynie zbyt rzadko pokazywana. Pewnym jest, że REDzi wycięli wiele scen z Gonem (np. połączenie Wrzosowej i tej płonącej wioski z VGX w jedno miejsce czy usunięcie sceny z Naglfaarem). To był błąd - miejmy nadzieje, że dodatki to naprawią (liczę na wątek z Gonem w Toussaint).

Właściwie zarys Eredina otrzymujemy z dialogów z innymi postaciami. Reszta to - niestety - domysły i teorie, takie jak od @PATROL (zresztą dobre i logiczne).
 
@Falandar Samymi wspominkami w dialogach postaci nie da się obronić. Cokolwiek by o zamiarach / motywach Eredina nie powiedzieć na boku, sprawia on wrażenie podczas cut-scen jakie sprawia. Sposób w jaki się zachowuje, jego mimika, teksty, wygląd.
Retrospekcja z otruciem Króla Olch i jego uśmieszek i "niech żyje król" to już był szczyt. Serio, aż facepalma zrobiłem, zrobili z tej postaci takiego złego do szpiku kości demonicznego księcia ciemności (także wizualnie), że aż w oczy i uszy kłuje. Jakbym oglądał Skazę z Króla Lwa.
 
Last edited:
@adventus.991

Podczas cutscenek zachowuje się tak, jak powinien. Nie traci czasu na pierdoły, tylko działa - twórcy uciekają od schematu złoczyńcy, który łapie bohatera i mówi mu o swoim niecnym planie. I dobrze. Wątpię, by Geraltowi chciało się z nim gadać podczas ostatniej walki. Problemem są jego rzadkie wystąpienia. Powinny być to inne sceny np. flashbacki z pobytu w Dzikim Gonie czy jak w W2 scenka z Iorvethem i Letho.

A co do spoilera:

Zapominasz, że każdy sen onejromantki jest symboliczny. Nie pokazuje on w 100% co się stało (Jaskier i latająca Jaskółka). Moim zdaniem bardziej ukazywał on zamiary Eredina, niż faktyczny czyn. Śmierć Auberona była mu na rękę i ją wykorzystał.
 
@Szincza

To widać nie uważałeś podczas gry. Wielokrotnie wspominane są zamiary Eredina, że robi to dlatego, bo Aen Elle czeka zagłada. Na pewno nie jest to jednowymiarowa postać. Jedynie zbyt rzadko pokazywana. Pewnym jest, że REDzi wycięli wiele scen z Gonem (np. połączenie Wrzosowej i tej płonącej wioski z VGX w jedno miejsce czy usunięcie sceny z Naglfaarem). To był błąd - miejmy nadzieje, że dodatki to naprawią (liczę na wątek z Gonem w Toussaint).

Właściwie zarys Eredina otrzymujemy z dialogów z innymi postaciami. Reszta to - niestety - domysły i teorie, takie jak od @PATROL (zresztą dobre i logiczne).
Uważałem na tyle by wiedzieć, że Eredin wyszedł w grze kompletnie nijako, i że jednozdaniowa motywacja postaci to o wiele za mało, żeby w jakimkolwiek stopniu uznać ją za "fajnie zrobioną", przynajmniej jeżeli mówimy stricte o scenariuszu.

Oczywiście, że jego czas antenowy jest tutaj problemem i przy okazji głównym czynnikiem, z którego wynika to co pisałem wcześniej.
Jest kompletnie nieprzekonujący w swoich zamiarach bo nie poświęca się im w grze choćby kilku minut, jego historię poznajemy niejako "offscreenowo", dlatego brak mu choćby części głębi, jaką mieli pozostali protagoniści w serii o wiedźminie.
 
Last edited:
@Falandar Samymi wspominkami w dialogach postaci nie da się obronić. Cokolwiek by o zamiarach / motywach Eredina nie powiedzieć na boku, sprawia on wrażenie podczas cut-scen jakie sprawia. Sposób w jaki się zachowuje, jego mimika, teksty, wygląd.
Retrospekcja z otruciem Króla Olch i jego uśmieszek i "niech żyje król" to już był szczyt. Serio, aż facepalma zrobiłem, zrobili z tej postaci takiego złego do szpiku kości demonicznego księcia ciemności (także wizualnie), że aż w oczy i uszy kłuje. Jakbym oglądał Skazę z Króla Lwa.

Czy u Ciebie Eredin miał hełm w tej scenie? Bo u mnie i miał hełm i uśmieszek, a oglądając na YT fragmenty Eredin jest bez hełmu i ze śmiertelnie poważną, grobową miną(btw jego wygląd jest niesamowity imho). Tak samo Avallac'h podczas odczarowywania miał u mnie od razu na sobie ubranie, a na YT widzę, że budzi się w samych gaciach i ma pełno tatuaży na ciele, dopiero po chwili magicznie pojawia się na nim ubranie
 
@PATROL
U mnie jak i u każdego na YT Eredin ma hełm, ale zdejmuje tylko maskę. Avallac'h na początku jest bez ubrania, po chwili mu się wyczarowuje.

Co do wyglądu Eredina to fani na swoich artach przed premierą gry robili znacznie lepszą robotę. Jego twarz została zrobiona tak, by na siłę wyglądał na "tego złego". Blady, uroda i grymas jak u demona, dziwne, złowieszcze oczy i w ogóle. Normalnie książę ciemności jak wspominałem, nie elf. A był zwykłym elfem -Przesadzili. Ktoś w komentarzach na YouTube porównał go do Freezera z Dragon Ball Z, przyznać muszę, że naprawdę coś w tym jest :p



W ogóle te elfy Aen Elle dziwnie zrobili. Twarze jakieś kanciaste o dziwnych proporcjach... A podobno wszystkie elfy są piękne, heh.
 
Last edited:
@adventus.991

A mi się akurat wygląd elfów podoba. Te wyraźne kości policzkowe i zarysy twarzy tylko dodają im unikalności.

A wygląd Eredina - to wszystko przez downgrade (hehe). W Artbooku wygląda przecież świetnie. W grze trochę gorzej, ale nie jest tak źle.
 
Powinni mu dać zielone oczy, w książkach takie właśnie miał.
A kości policzkowe Aen Elle są wspaniałe, czynią tę rasę unikalną i wyrazistą.
@adventus.991
Nie zrozumiałeś Patrola, on w scenie wrzuconej przeze mnie miał Eredina w hełmie bez maski zamiast z odkrytymi włosami. I Król Gonu się tam w ogóle nie śmieje, jest wręcz zły.
 
Jak dla mnie "zły" wygląd Eredina jest jak najbardziej na miejscu. Kiedy stali naprzeciw siebie Eredin z Avallac'hem Ciri na podstawie wyglądu określiła ich właśnie mianem Zły i Dobry. Przypominał z wyglądu drapieżnego ptaka i jak dla mnie w grze jest podobnie.
 
I przyszedł czas na moją "recenzję". Rozpisywanie się w temacie plusów i minusów tej wybitnej gry przez was stworzonej nie wydaje się sensowne bo tylko bym się powtarzał, inni gracze jak na przykład Prisoneroflce kilka stron wcześniej zrobili to doskonale. Z mojej strony mocne 10/10, gra nie jest doskonała, nie ma takich rzeczy na tym świecie, jest piękną klamrą spinającą czas waszej działalności od spolszczenia Baldurs Gate do chwili obecnej.
To co mi osobiście bardzo się w waszym dziele podobało to odczuwalne poważne podejście do mnie jako klienta. W pewnym momencie fabuły pewna dama otwiera pewne drzwi nacinając sobie dłoń, w wielu innych produkcjach ta sama dłoń po chwili uległaby "cudownemu" wyleczeniu bo gracze to społeczność przygłupów i ćwierćinteligentów, nie zauważą takiego szczegółu nie ma sobie co takimi pierdołami zawracać głowy - jak cała reszta leży i kwiczy to faktycznie trudno takiemu rozumowaniu odmówić zasadności. Jednak ... już sam fakt że to piszę zadaje kłam takiemu podejściu do graczy przez twórców w tej branży, myślę że większość graczy podobnie jak ja docenia takie smaczki i zauważa, weźcie to sobie do serca co piszę - warto. :)
Dlatego tak wkurza mnie gdy mechanika walki w Wiedźminie traktuje mnie jak idiotę. Walcząc czułem się jakbym kupił Ferrari, ale kierownicę i prędkościomierz dostałem z Syrenki 105 bo... czasu zabrakło. Walka powinna mieć swoje tempo, rytm i ma, twórcy "menu szybkiego dostępu" to rozumieli dlatego czas gdy tam sięgamy nie staje w miejscu tylko zwalnia, gra wciąż wywiera na nas presję i słusznie bo WALCZYMY. I w tym momencie wszystko zaczyna zgrzytać i się sypać. Stworzyliście system alchemii którym przez mnogość odwarów i eliksirów zachęca do eksperymentowania tylko... nie stworzyliście narzędzi które by to umożliwiały, za to daliście możliwość zaglądania do juków w czasie walki. Nic wam nie przeszkadzało w tym systemie jak sami testowaliście swój produkt ? Gdy musieliście w czasie walki wchodzić do ekwipunku, wybierać zakładkę, przewijać tonę śmieci, w końcu wyszukiwać to co was interesuje... dla was wszystko było w jak najlepszym porządku ? Nie gubiliście "rytmu", "klimatu walki", "presji". Zdrowy rozsądek nie podpowiadał wam że coś jest nie tak ? Nikt nie zauważył że w jednym aspekcie, jednego produktu, dwa elementy współzależne od siebie gryzą się ze sobą ?
I jeszcze to cudowne znikanie przedmiotów z "ręki". Rozumiem to tylko gra... OK. Walczę, Sięgam do plecaka i wyciągam petardę, biorę zamach. Zaraz, zaraz. Gdzie ona się podziała ? Jest przy pasie ? Muszę jeszcze raz ją chwycić ? Serio ? Czary - mary ? I tu czuje się tak jakby ktoś próbował ze mnie robić debila - bo czasu zabrakło by element którego używamy średnio raz ma minutę w czasie walki dopracować. Ja naprawdę nie rozumiem czemu w menu nie działa kursor i po najechaniu na właściwą ikonę nie można kółkiem myszy zmieniać petard i eliksirów. Za głupi jestem. A boli to tak bardzo bo gra jest tak zajebista, gdyby była przeciętną, kolejną "wyciągaczką kasy od frajerów" z toną bezsensownych płatnych mikrotransakcji, zapewne nawet bym tego nie zauważył. A tak, za każdym razem jak przychodziło mi wyciągać miecz czułem ból dupy. Ostatecznie skończyło się na trzech stałych jedynie słusznych odwarach i dwóch eliksirach, raz na ruski rok orka, jeszcze rzadziej coś na truciznę i to wszystko. Tylko... Czy o to wam chodziło ?
Wspaniałe scenki, doskonała animacja twarzy, gestykulacja - cud, miód, malina i KLIMAT. Po chwili podchodzę do jakiegokolwiek NPCa i "Yhm,yhm. mhm, mhm, co słychać, mistrzu, mhm, yhy , mhm." I po klimacie. A wystarczyłoby "Odpierdol się ! Nie widzisz że jestem zajęty ?" A potem cisza. A jakby komuś bardzo zależało to "Straż !" albo "Wojownicy Skellige !" i wpierd... Tak samo ze "złodziejstwem", strażnicy reagują i dobrze, ale jak obrabiam chatę na oczach rodziny, a oni zamiast drzeć mordę albo chwycić za broń wiszącą na ścianach spokojnie oddają się swoim skryptowym zadaniom to... a przecież krzyki "cywili" w grze już są. A stworzenie skryptu który wołałby na miejsce tych krzyków drużynę o stosownej sile, która spuszczałaby łomot naszemu ulubieńcowi, chyba nie przekracza waszych możliwości ?
Ta gra wygląda tak jakby robiły ją dwie ekipy, jedną "kocham" drugiej "nienawidzę".
Pomimo moich wcześniejszych żalów i płaczów chciałbym wam podziękować za ponad dwieście godzin przedniej zabawy, i tylko żal pozostał że już się skończyło. Żadna gra wcześniej takiego żalu we mnie nie wzbudziła tylko książki, musi to o czymś świadczyć.
 
Na wstępie muszę napisać iż Wiedźmin 3 to najlepsza gra w jaką kiedykolwiek grałem. Takich zdań na wiatr nie rzucam, zazwyczaj jestem dość sceptyczny i ciężko mnie jakoś wyjątkowo zauroczyć jeśli chodzi o gry. W3 jednak przebija WSZYSTKO w co grałem w ciągu 24 lat mego życia. Najbliżej takiego stwierdzenia byłem chyba lata temu przy Heroes III oraz pierwszej Mafii a ostatnio przy ME jako trylogii :). Uwielbiam także sagę ASa którą czytałem dwukrotnie.

Na start - skończyłem główny wątek po 4-5 tygodniach grania ( i 152 godzinach gry - http://scr.hu/8d5/kydlq ). Nie mam dużo czasu na granie ale w W3 wchodziłem praktycznie dzień w dzień na 2-3 sesje po 1-2h. Na pewno jeszcze spędzę w grze kolejne 50-100 godzin – zostało jeszcze masę rzeczy jak zadanka, zlecenia, „pytajniki” i gwint.

Historia/zakończenie/postacie - po prostu przebija wszystko, nic na siłę, wciągające i intrygujące. Bardzo zacne tempo prowadzenia historii oraz jego wplot w ogólny świat gry. Świetne przeciągnięcie powieści po sadze książkowej. Postacie które się naprawdę lubi. Najlepszy bohater jakiego widziałem kiedykolwiek w grach - z Geraltem zawsze mogłem się identyfikować ( może oprócz - momentami toksycznego związku z Yen w sadze :p ).

Wybory - bardzo złożone, takie których skutków nie raz nie da się przewidzieć ( jak to w życiu ) - wpływające w odpowiedni sposób na zakończenie poszczególnych zadań a także całej historii. Zawsze gram po swojemu i dokonuję błyskawicznych wyborów. W ten sposób zrobiłem ( według mnie ) najlepsze zakończenie w każdej możliwej kwestii ( to na koniec jako spoiler ), nie ominąłem ANI JEDNEGO zadania które byłoby anulowane - wszystko tu było logiczne co zrobić i w którym momencie.

Dialogi/głosy - jedyna gra w którą gram w rodzimej wersji językowej - i to pełnej. Dobranie głosów i Geralt w wykonaniu Rozenka to rzecz jasna mistrzostwo świata. Do tego humor w dialogach, często bardzo niepozorny. Reżyseria kwestii i ogólny przebieg rozmów, nawet z byle chłopem - po prostu rewelacja.

Klimat/grafika/muzyka/ogólny „sznyt” gry - dzieło sztuki. Klimat wylewający się z ekranu, konstrukcja świata i różnorodność tych elementów. Muzyka która w zależności od sytuacji pasuje jak ulał i jest dobrana/skomponowana niesamowicie. Animacje, mimika postaci, wygląd twarzy i ciuchów. Śliczna oprawa która to wszystko łączy w całość.

Konstrukcja świata/zadań - chyba 1-sza gra która to zrobiła tak dobrze. Główny wątek jak już pisałem rewelacyjnie wpleciony w ten ogromny świat - nic mnie z niego nie wytrącało ( przeciwieństwo przereklamowanego według mnie Skyrima ). Zadania poboczne ( w większości ciekawsze niż fabuła główna w wielu grach... ) zrobione niesamowicie. Ciekawe i wciągające, dialogi w nich także na najwyższym poziomie. Każdy metr terenu jest świetnie zagospodarowany - przez te 150 godzin ani razu nie miałem sytuacji znużenia ( jak w wielu grach typu nowy DA gdzie sporo rzeczy jest na siłę ). Zwiedzanie ruin, jaskiń, zdobywanie nowych planów, niszczenie gniazd, wykonywanie zleceń i tak dalej - po prostu sama przyjemność.

Tryb "detektywa"/monologi Geralta - te elementy w grach często mnie irytują. Tutaj znów strzał w dziesiątkę. Śledztwa dokonywane za pośrednictwem ogromnej wiedzy głównego bohatera oraz jego nad wyraz rozwiniętych zmysłów zrobione chyba najlepiej jak się dało. Monologi dopełniają dzieła i bardzo do tego pasują.

Walka/rozwój Geralta/ekwipunek/Płotka - ogromny zaskok po tylko "dobrej" w tym względzie dwójce. Walka bardzo responsywna, przyjemna i miła dla oka. Odskoki a nie tylko turlanie się. Bardzo duże możliwości - świetnie zrealizowane znaki ( zwłaszcza ich tryby alternatywne ) - wszystko jest bardzo skuteczne jeśli jest dobrze prowadzone. Rozwój mi się bardzo podoba - 12 slotów oraz 4 mutageny co zmusza do kombinowania. Możliwość bezproblemowego resetu. Na Płotce jeździło się przyjemnie. Ekwipunek mi przypasował oprócz zbyt małej segregacji. Mój rozwój opierał się na wiedźmińskim rynsztunku a nie szukaniu sprzętu co mi się bardzo podobało – jakaś odmiana. Wiedźmińskie sety są świetne i świetnie wyglądają. Moim faworytem jest dodany w niedawnym dodatku set Wilka - zarówno jeśli chodzi o wygląd jak i statystyki.

Strona techniczna/optymalizacja/bugi - pierwsze zdziwienie to jak dobrze ta gra chodzi ( gry planowałem nie kupować właśnie z powodu rzekomych ogromnych wymagań ), na średniej klasy sprzęcie sprzed 2,5 lat ( i5-2500K i HD 7870 XT ) mam stałe 40-50 klatek ze WSZYSTKIM na uber/włączonym OPRÓCZ włosów NVIDII, zasięgu roślinności oraz cieni ( tylko 3 opcje są wyłączone/obniżone - cała reszta jest na MAXA ). Przez 150 godzin trafiłem na 3 bugi. Problem z fizyką Płotki przy galopie ze stromych gór, pop-up tekstur i mus wyciągania i wsadzania mutagenów z powodu dezaktywacji bonusu. Całość chodzi po prostu jak żyleta. Ani jednego zamknięcia gry. Nawet ładowania były bardzo szybkie - a i tak nie instalowałem gry na SSD.

Alchemia/rzemiosło - bardzo fajnie zrealizowane - ciężko tutaj coś powiedzieć. Nie jestem fanem tych elementów w grach ale tutaj z przyjemnością tworzyłem wiedźmińskie sety oraz dziesiątki nowych eliksirów/petard i tak dalej.

Nawiązania do książki/drobne smaczki - no po prostu rewelacja, w poprzednich częściach było bardzo mało. Tutaj było tego masę - bardzo miło takie coś ujrzeć, zdecydowanie warto przed zagraniem zaznajomić się z książkami. Dodatkowo kupę smaczków, nawiązań do gier, filmów, seriali, literatury - także polskiej.

Wady - za mała segregacja przedmiotów w ekwipunku. Powtarzające się twarze/ubiór. Tak sobie zrealizowany stan świata po skończeniu historii. Trochę zbędna, aczkolwiek nie wadząca naprawa przedmiotów. Nadmiar gotówki - ale to problem każdej dużej gry, od jakiegoś czasu zacząłem wymieniać gotówkę na bodajże oreny u lichwiarza co by mi nie kasowała mojego majątku ( bo chyba limitem jest lub było 65000 ). Brak wpisów książek/miejsc do dziennika. Nie otrzymywanie doświadczenia za wszystko w 100%. Uważam że za to w grach solo kar być nie powinno. Aczkolwiek nie potrzebuję dostawać cyferek za wszystko i wciąż robię szaraki z przyjemnością.

Tak wygląda mój Geralt po skończeniu historii - http://scr.hu/8d5/f8snb , http://scr.hu/8d5/8ktu6 , http://scr.hu/8d5/1jj0p , + 100% z hakiem regeneracji adrenaliny, 120% intensywności znaków + 70% intensywności Igni ( a więc łącznie 200% na Igni ), 35 regeneracji wytrzymałości/sekunda. Styl szybki, styl ciężki, wirówka mieczem, rozpłataniem mieczem i miotacz ognia Igni - walka niesamowicie różnorodna i satysfakcjonująca - polecam.

Konsekwencje - Ciri żyje i zostaje Cesarzową ( co uważam za najlepsze zakończenie mimo że chciałoby się tułać z nią jako Geralt - ale czy to naprawdę jest dobre rozwiązanie ? ), Nilfgaard zwyciężył, Temeria ma swoją "lenniczą niepodległość", Radowid nie żyje, Dijkstra nie żyje, na Skellige panuje pokój dzięki Cerysie ( świetna babka swoją drogą ^^ ), Geralt żyje w spokoju i w dostatku z Triss w Kovirze. Baron żyje, Keira żyje, Letho ma się dobrze. No rewelacja - taki jest efekt grania na żywioł i po prostu według swoich wyborów.
 
Last edited by a moderator:
Po przeszło 106 godzinach (wedle GOG) zakończyłem swoją (pierwszą) przygodę z trzecim Wiedźminem - wypełniając 133 zadania, 27 wiedźmińskich zleceń oraz odnajdując 14 zaginionych "skarbów" (i praktycznie nie ruszając gwinta) oraz odkrywając praktycznie każde ukryte miejsce.



Cóż mogę powiedzieć o samym tytule?
Moim zdaniem jest to bez wątpienia najlepsza Wiedźmińska adaptacja i jedna z lepszych gier RPG ostatnich lat. Ale po kolei. Postaram się wyjaśnić co ukształtowało moją ocenę oraz jak ewoluowała w trakcie rozgrywki. Przy okazji postaram się uniknąć większych spoilerów (a jeśli takowe będą schowam je w odpowiednie znaczniki).
Zacznijmy od samego wstępu, który kształtuje całą historię, nadaje jej odpowiedni ton i łączy z książkową prozą oraz wydarzeniami poprzednich części. W sumie główna oś fabuły jest chyba fabularnym spełnieniem graczy będących fanami sagi (czy bezbłędnie wyegzekwowaną to już jest nieco dyskusyjne).
Nie jest tajemnicą, że w tej odsłonie Geralt odzyskał praktycznie pełnię swojej pamięci, stąd też jego wiedza oraz stosunek do napotykanych postaci stanowi dobre odbicie książkowej postaci naszego bohatera (osoby nie zapoznane z twórczością AS'a będą musiały nadrabiać te "oczywistości" w zachowaniu wiedźmina poprzez opisy szczodrze serwowane przez grę). Tym razem misja naszego protagonisty jest dość osobista i skupia się na najbliższych czyli Yennefer oraz Ciri. Jednak jak to w wiedźminie wielka polityka i knowania władców też odgrywają istotną rolę, lecz nie wybijają się na pierwszy plan. Dzięki temu praktycznie cały czas czujemy osobisty wymiar opowieści. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim sposób poprowadzenia historii. Gdy trzeba jej tempo zwalnia albo przyspiesza, umiejętnie wplatając luźniejsze momenty. Co ważniejsze większość zachowań oraz sytuacji wydaje się być autentyczna i wierna książkowym wyobrażeniom (przynajmniej tym moim). Stąd też człowiek nie raz w duchu uśmiechnie się do danego wydarzenia czy dialogu. Miło przy tym, że twórcy zdają się być niemal w pełni świadomi zarówno spuścizny sagi jak i poprzednich odsłon gry. Nie muszę chyba mówić jak to procentuje u wiernych fanów growego Wiedźmina, którzy znają sagę (swoją drogą po zakończeniu Wiedźmina 3 przyszła mi wielka ochota na ponowne przypomnienie sobie książkowego Wiedźmina). W powyższym zagadnieniu dodam jeszcze iż gra nie ucieka od istotnych tematów relacji głównych postaci, wspaniale się z tego wywiązując.

Przejdźmy jednak do rozgrywki, bo tutaj jest sporo do omówienia i już nie trzeba silić się na ominięcie ewentualnych spoilerów.
Tempem rozgrywki gra zdaje się być gdzieś pomiędzy pierwszą, a drugą odsłoną. Od początku mamy cały znany wiedźmiński arsenał oraz umiejętności, a rzowój polega głównie na modyfikowaniu tego co już umiemy (z małymi nowościami oraz alternatywnym podejściem do wiedźmińskich znaków). Tak więc, z arsenału, posiadamy nasze dwa wiedźmińskie miecze, petardy oraz kuszę (nowość i mały zgrzyt w wiedźmińskim świecie). Zniknęły (chyba) pułapki oraz rzucane sztylety. W walce możemy stosować blok (przy czym nie każdego oponenta da się zablokować, a niekiedy mocny atak przy próbie bloku może nas chwilowo "ogłuszyć" ), unik oraz turlanie, a do dyspozycji mamy ataki silne oraz szybkie. Gra daje możliwość zablokowania się na konkretnym przeciwniku jednak nie zawsze wychodzi to najlepiej. Ogólnie podczas potyczki początkowo trudno jest się pozbyć wrażenia iż gra nie do końca wykonuje nasze polecenia, albo robi to w zbyt pokrętny sposób (możliwe, że częściową winę za ten stan rzeczy ponosi praca kamery w trakcie walki). Stąd też czasem wkrada się nieco zbyt wiele chaosu i braku kontroli. Da się jednak nad tym zapanować. Wspomniana kusza (na szczęście) nie czyni z wiedźmina rewolwerowca, a ogranicza się do narzędzia niezbędnego w walce pod wodą oraz przydatnego w strącaniu latających kreatur (można jednak zainwestować w jakieś specjalne bełty, ale kto by się w to bawił ;) ). Potyczki nie mają aktywnej pauzy, ale podczas starcia możemy wejść do menu i zarządzać eliksiry oraz oleje, które następnie (bez żadnych konsekwencji przetrwania starcia) użyć ich. Daje to nieco więcej swobody niż w dynamicznym dostosowywaniu się do sytuacji ale również upraszcza system znany z "jedynki" (moim zdaniem pod tym względem niemal idealny).
Na pochwałę zasługuje zrezygnowanie ze skradania się oraz wyzbycie QTE. Podwodna walka oraz eksploracja stanowi miłe urozmaicenie, ale będąc szczerym obył bym się bez nich. Podstawowym udogodnieniem jest dodanie Płotki. Koń nie tylko dodaje wiarygodności wiedźminowi, który jest na szlaku, ale też praktycznie sprawdza się w rozległym świecie gry. Pomagają również punkty szybkiej podróży. O ile w tym temacie byłem dość konserwatywny i rzadko z nich korzystałem to w kilku przypadkach okazały się bardzo przydatne (chociażby przy odblokowywaniu nieznanych miejsc oraz sprzedaży łupów). Dziwną i nienaturalnie zachowującą się łódź traktuję jako dodatek, który mógł zostać zrobiony o niebo lepiej ale i tak doceniam włożoną w nią pracę (chociaż w zapowiedziach brzmiało to o wiele ciekawiej, ale to tylko obiecanki - o tym później).
Oprócz zadań (tych głównych i pobocznych) mamy również poszukiwani "skarbów" oraz wiedźmińskie zlecenia. Warte uwagi są zwłaszcza te ostatnie gdyż idealnie oddają naturę wiedźmińskiego fachu. Gdy Geralt dowiaduje się o potworze (z ogłoszenia albo od postaci) dopytuje się o szczegóły, ogląda miejsce ataku analizując fakty oraz negocjuje samą cenę zlecenia. W oględzinach pomocna jest kolejna nowość (czy raczej modyfikacja zdolności z poprzedniej odsłony) czyli wiedźmińskie zmysły, które podświetlają ślady (czy to będzie odcisk, zadrapanie pazurów, ciało albo... zapach) jak również ważne przedmioty. Gracz wówczas wciela się w tropiciela aby ostatecznie wyeliminować bestię lub rozwiązać zagadkę.
Gra daje nam sporo swobody i rzadko raczy niewidzialnymi ścianami (a gdy już to robi - bo musi - wówczas czyni to w subtelny sposób informując iż dotarliśmy do miejsca "gdzie diabeł mówi dobranoc" ). Geralt potrafi biegać, skarać pływać, nurkować oraz wspinać się na niektóre półki czy drabiny (jak i "zjeżdżać" się po pochyłych powierzchniach). Mamy nawet na tyle swobody, że możemy prowadzić potyczkę z siodła - trzeba jednak uważać na poziom spłoszenia naszego "wierzchowca", gdyż ten (w ekstremalnych sytuacjach) potrafi nas zrzucić.
Z pobocznych aktywności należy nadmienić gwint (który wyparł kościanego pokera :( ), okładanie się na pięści (znowu w dość klasycznym stylu bliskim pierwszej odsłony) oraz wyścigi konne (chyba najmniej emocjonującą aktywność). Powyższe zajęcia spełniają swoją rolę i są powiązane z zadaniami. Walka na pięści jednak potrafi być frustrująca z racji iż przeciwnik potrafi na przyłożyć na samym początku (tak na "dzień dobry" ) zanim uzyskamy kontrolę nad naszą postacią. Tyle w tym temacie.
Przejdźmy do dialogów oraz odegranych kwestii. Tutaj mamy niemal mistrzostwo. Praktycznie każde zdanie jest wypowiedziane tak jak być powinno, a aktor dobrany bezbłędnie. Tam gdzie trzeba czuć emocję, żal lub złość. Słowem pierwsza liga i jeszcze lepsza robota niż w poprzednich odsłonach (nie mamy już nikogo pokroju Saski).
Przejdźmy teraz do najbardziej palącej i kontrowersyjnej kwestii, czyli oprawy graficznej. Od razu uspokoję, że w ogólnym rozrachunku jest dobrze (głównie za sprawą genialnie wykonanych postaci - głównie twarzy) jednak jednocześnie BARDZO NIERÓWNO. Miejscami spotykamy kontrasty, które powodują, że zastanawiamy się czy aby na pewno jest to gra AAA z 2015 roku. Sporo obiektów ma wyraźne i brzydkie kanty, inne powierzchnie są nazbyt uproszczone (wszelkie mury, ściany oraz szeroko pojęte podłoże), bez odpowiedniego mapowania wypukłości oraz o rozmytych teksturach. Całość dopełnia "płaska" roślinność, dyskusyjna woda i znikome wykorzystanie efektów cząsteczkowych. Jednym zdaniem - nie takiego Wiedźmina nam obiecywali (dział odpowiedzialny za marketing ma u mnie czerwoną kartkę). Dodatkowo szumnie zapowiadane bajery od nVidia są dość dziwnie użyte (często na pobocznych postaciach zamiast na głównych) i dalekie od przedpremierowych prezentacji. Na PC gra znikomo różni się od konsolowej wersji i mocno widać, że to właśnie pod nią była tworzona. Na deser dostajemy też sporo problemów ze stabilnością oraz wygórowane wymagania (względem tego co otrzymaliśmy). Na uwadze należy też mieć błędy w samej grze. Jednak te akurat są bardziej z gatunku tych śmiesznych niż irytujących (tylko dwa razy trafiłem na coś nieumożliwiającego mi ukończenie zadania), a najbardziej denerwujące jest nagminne ładowanie się postaci tuż przed graczem. Oprawa ma też bezsprzeczne plusy w postaci niezwykłej strony artystycznej, projektów lokacji oraz samych postaci, a wspominana przeze mnie mimika oraz emocje stanowią klasę samą w sobie.
Muzyka to kolejny mocny filar. Idealnie pasuje i oddaje atmosferę.
Na koniec wspomnę jeszcze o pewnych wadach związanych z samą grą i wykreowanym światem. Mianowicie trzeciemu Wiedźminowi brak takiej spójności miejsc i postaci. Ich zachowania zdają się być odrębnymi, zamkniętymi kulami nie reagującymi między sobą, a niekiedy nawet między graczem. Stąd też wrażenie jakbyśmy czasem patrzyli na jakiś teatr, a nie na "żywy świat".




Ogólnie jednak nie sposób odmówić grze uroku oraz wartości rozrywki jaką dostarcza (w tym jej długości - pomiędzy bajki jednak należy włożyć zapewnienia o 200 godzinach zabawy).
Plusy powodują, że mogę z czystym sumieniem dać grze 9/10.
 
@materius1994

Kto się tymi cyferkami przejmuje? Ważne, że gra (jako całokształt ) jest świetna i się dobrze sprzedaje. Jeśli naprawią te techniczne niedociągnięcia (na co po cichu liczę) wówczas będzie super.
 
Top Bottom