Patrzę na te komentarze i oczom nie wierzę. Same świetne oceny, a tu takie coś. Oburzonym szczerze polecam duże ilości…
Już pomijając fakt, że odwoływanie się do popularnej maści jest tanim zabiegiem populistycznym, który z urzędu ma stawiać osobę, która z niego korzysta w świetle jaki-on-to-nie-jest-życiowy-i-w-ogóle, to wydaje mi się, że tych oburzonych wcale tak dużo nie było jak to przedstawiasz.
Część z nas miała w sobie po prostu coś z chłopięcych marzeń o grze, czy filmie, która powali wszystkich na kolana i wytyczy nowe standardy - stąd to ździebełko rozczarowania. To nie jest racjonalne, niemniej każdy ma prawo do takiej reakcji. Zwłaszcza, że niezupełnie do mnie trafiają argumenty o tym, że każdy recenzent ma prawo do subiektywnej opinii - to banialuki, oczywistości. Jakoś ta subiektywność nie przeszkadza niektórym tytułom, jak choćby GTA 5, czy Bloodborne niemal nie schodzić poniżej 9. Wiedźmin nie jest jeszcze świętą krową tak jak produkt Rockstara, zgoda, ale że akurat niektórzy sobie marzą o tym, że kiedyś tak będzie? Kto im broni.
Czy to ma jakieś znaczenie? Dla jednych nie, dla innych tak - ale tak jak recenzenci mają prawo do subiektywnych opinii, tak odbiorcy mają prawo do subiektywnych oczekiwań co do ogólnego odbioru gry. Nie trzeba im powtarzać tych komunałów, że oceny nie mają znaczenia, bo w ich świecie akurat mają.