Wiedźmin 3: recenzje [SPOILERY]

+
Co do PewDiePie'a to pod jego filmikami z W3 jest dziwny dopis "Thanks to Witcher 3 for sponsoring this video!". Nie wiem jak to rozumieć, zwłaszcza w połączeniu z jego stosunkiem do samej gry, co widać po samych nagraniach.
 
Co do PewDiePie - od początku było widać jakie ma podejście do tej gry. To, że skończy nagrywać było pewne. Ale nawet ja się nie spodziewałem, że już po 3 odcinkach da sobie spokój.
Skończył po jednej sesji. Te 3 odcinki były nagrywane naraz (po 1 i 2 odcinku wstawiał fragment kolejnej części) :p

Możliwe też że zwyczajnie przerwał serię z powodu zbyt słabego sprzętu. Widać jak mu W3 chodził, chyba w 15 FPSach. No, ale gdyby wyłączył HairWorks to już by był problem z głowy.

Ale zaskoczony i tak jestem mocno. Myślałem, że z jego zarobkami ma tam u siebie potwora z 4 titanami na pokładzie. Wiem, że zwykle nie gra w wymagające produkcje, ale kto bogatemu let's playerowi zabroni...
 
Last edited:
Z tego co wiem to połowę zarobków oddaje firmie, z którą ma partnerstwo. A dużą część z tego, co mu zostało na cele charytatywne (ile w tym prawdy, a ile PR - nie mam pojęcia). Prawdą jednak jest, że ze wszystkich źródeł robi kilka milionów rocznie.
 
^^ Z tego co kojarzę za 50mln viewsów można sobie kupić nawet nowy samochód.
Koleś wyciąga na tych swoich filmików takie kwoty w tydzień. A nie stać go na kompa za 6 tysięcy...
 
To nie jest kwestia braku dobrego kompa. Pewdiepie nie jest typowym youtuberem letsplayerem. On nie ma na to czasu. W przeciągu roku nie znalazłem ani jednego pełnego przejścia gry na jego kanale. Także nie doszukujcie się teorii spiskowych tylko przyjmijcie do wiadomości, że od pokazuje tylko małe fragmenty gier a materiały robi na przeróżne tematy, nie tylko związane z grami.
 
A co to ma do rzeczy? Co to znaczy 'nie ma na to czasu'? Jak nie ma to niech sobie zatrudni pomocnika do sprzętu. Pracuje na kompach, pokazuje gry i wystarczy - powinien mieć dobry sprzęt. Jak sobie z ciekawości przeleciałem jego lets playa wieśka, to nie mogłem wręcz tego oglądać. Porównywalne do profesjonalnego muzyka śpiewającego do zintegrowanego mikrofonu w monitorze.
A kręci inne rzeczy, żeby sobie jeszcze bardziej podnieść viewsy.

Zaczynał od gier i na nich się wybił.
 
Last edited:
A co to ma do rzeczy? Co to znaczy 'nie ma na to czasu'? Jak nie ma to niech sobie zatrudni pomocnika do sprzętu. Pracuje na kompach, pokazuje gry i wystarczy - powinien mieć dobry sprzęt. Jak sobie z ciekawości przeleciałem jego lets playa wieśka, to nie mogłem wręcz tego oglądać. Porównywalne do profesjonalnego muzyka śpiewającego do zintegrowanego mikrofonu w monitorze.
A kręci inne rzeczy, żeby sobie jeszcze bardziej podnieść viewsy.

Zaczynał od gier i na nich się wybił.
No ale do kogo ty masz pretensje? On ma zmienić styl nagrywania filmików, bo ty nie możesz tego oglądać?
Pewdiepie nie nagrywa poważnych let's playów, on głównie się wydurniania i tylko od święta nagrywa całą serię. Taki ma styl i za ten styl mnóstwo ludzi go subskrybuje - jeżeli nie trafia w twój gust, to go nie oglądaj bo nie tworzy filmów dla ciebie.

Jemu ma sprzęt wystarczać i dawać satysfakcję, nie tobie.
 
Oglądając jego ostatnie filmy to faktycznie mogę przyznać, że może mu brakować czasu. Każdy, nawet najbardziej pierdołowaty materiał jest bardzo mocno pocięty (wybierane są tylko momenty w których się coś dzieje, powiedzmy 10 min z nawet godziny materiału), montaż jest bardziej złożony niż u innych let's playerów, często dodawane są różne efekty itp. itd. a to zajmuje ogrom czasu. A on nie wypuszcza jednego video na tydzień, a dwa dziennie. Wiadomo, bardziej skomplikowane rzeczy czy animacje zleca innym, ale z pewnością sam montuje swoje nagrania (chcesz coś zrobić dobrze i wg swojego pomysłu / wyczucia, zrób to sam).

Ktoś może pomyśleć że jego robota polega tylko na zasiadaniu na godzinkę dziennie przed kompa, pograniu i oglądaniu jak kasa leci na konto, to teraz wiadomo jak się grubo myli :p
 
Swoją drogą zauważyłem, że wiele youtuberów pomija seans onejromantki, a przecież jest on zrobiony głównie dla nich, żeby mogli dowiedzieć się więcej o Ciri i kim jest ona dla Geralta.

EDIT: A tak z innej beczki - GOL robi niezły try-hard z tą próbą załagodzenia oceny UV'a. Lepiej by wyszli na tym, jakby przyznali, że po prostu spieprzył sprawę.
 
Last edited:
Co Wy za youtuberów oglądacie? Oglądam SargeThePlayer. Jego serie "Zagrajmy w ..." są bardzo dobre, zapoznałem się tak z wieloma grami na konsole.
Jego serie są bardzo profesjonalnie zrobione, komentarze nienachalne i bez wulgaryzmów i najważniejsze: gry przechodzi od początku do końca starając się je przechodzić na 100 %.
Obecnie oglądam jego serię z Wiedźmina 3 równocześnie grając, ale nie odkrywam większości pytajników jak Sarge. W fabule i w ważniejszych misjach pobocznych jesteśmy prawie w tym samym miejscu. Oczywiście niektóre jego wybory różnią się od moich, a czasem nie. Zadanie Ostatnie życzenie poprowadził tak jak ja :)

Gry jeszcze nie skończyłem, ale pokuszę się o krótkie napisanie co mi się podoba, a co nie.

Na PLUS:
1. Fabuła jest świetna, przenikanie wątków głównych z "pobocznymi" jest bardzo dobrze zrobione. Wszystkie zadania czy to główne czy to poboczne są rewelacyjne.
2. Dialogi są wyśmienite, dubbing jest bardzo dobry. Nie natknąłem się jak do tej pory na żadną osobę, która by miała źle zrobiony dubbing.
Geralt w wykonaniu Jacka Rozenka jest rewelacyjny :) Świetny jest Baron, Zoltan, Yennefer, Ciri, Jaskier, Priscilla, Triss czy wiedźmini (szczególnie Vesemir) Zapomniałem o Keirze Metz
3. Mimika twarzy i gestykulacja w dialogach jest świetna ( może nie jest to poziom L.A. Noire, ale jest świetny)
4. Świat i jego zapełnienie, świetnie zrobione miasta, wsie, jaskinie, które w zdecydowanej większości nie tworzą rozległych i ciągnących się w nieskończoność labiryntów. W takim Skyrim w prawie każdej piwnicy było wejście do takiego labiryntu.
5. Pływanie łódką (mimo, że to raczej motorówka niż żaglówka ;) )
6. Jazda konna i wyścigi (trochę za łatwe, właściwie nie da się przegrać)
7. Pływanie i nurkowanie
8. Bardzo urozmaicona walka z doskonałymi animacjami, w której trzeba wykorzystywać pełną gamę umiejętności Geralta. Wreszcie przydatny Yrden ( nie tylko "Złap go w Yrden... ;) )
9. Świetne animacje biegania skakania czy przeskakiwania (bardzo mi się podoba jak Geralt się ześlizguje na butach z większych stromizn.
10. Bardzo dobry system pogodowy. Lubię sobie w czasie burzy popływać łódką.Te fale :)
11. Gwint. Bardzo dobra karcianka. REDzi dajcie możliwość dostępu do Gwinta z poziomu menu głównego :)

Na MINUS:
1. Kamera i jej praca szczególnie w ciasnych pomieszczeniach. Jest to moim zdaniem element do poprawy. Zmodowana kamera do Skyrim to moje marzenie. Rewelacja.
2....
Właściwie więcej minusów nie pamiętam. Ja se przypomnę to dopiszę.

Gra nie ma większych błędów (ani razu mi się nie zawiesiła) Czasem zdarzają się problemy z nie możnością pogadania z niektórymi kupcami czy rzemieślnikami, ale wystarczy pomedytować godzinkę i już wszystko gra.

Podsumowując: gra jest świetna i bardzo dopracowana (poza kamerą). Gra mi się bardzo dobrze i nie czuję się grą zmęczony) Choć gram już parędziesiąt godzin i pewnie pogram jescze przynajmniej drugie tyle. (W takiego Skyrima gram do tej pory choć już zrobiłe już dawno wszystkie zadania i ukończyłem grę)
Niestety w dziale z muzyką natknąłem się na mega spoiler fabularny. Popsuło mi to humor. :(
Śmierć Vesemira. :(
 
Last edited:

Yngh

Forum veteran
Na gry nie mam dużo czasu ale dla tej gry robię wyjątek i podejrzewam że istnieje nawet możliwość grania w tym wypadku w jedną produkcję ze 2-3 miesiące ( bo na lato jeszcze mniej czasu przez sport i wyjazdy ), obstawiam że 200-250 godzin jest tutaj do osiągnięcia nie na siłę. A wcale nie chodzę i nie "podziwiam chmurek". Po prostu, każda notatka, dialogów nie przeklikuję ( tak dobrze się tego słucha ), każdy zakątek terenu - skrzynki i to "pierdoły". Łykam po prostu każdy smaczek. Zazwyczaj gry przechodzę poniżej średnich pułapów potrzebnych do ich przejścia ale tutaj nie ma rzeczy którą miałbym ochotę pominąć.
W przypadku każdej gry ze sporą ilością opcjonalnego contetu kluczowe znaczenie ma styl rozgrywki. Wydaje mi się, że masz podobny do mojego, gdyż ja również zazwyczaj "przechodzę" gry szybciej niż wynoszą te średnie statystyki, ale jak coś mnie bardziej wciągnie, to długość rozgrywki dość znacznie się wydłuża.

Jednak nie o tym chciałem w sumie napisać, lecz o czymś innym - mianowicie o wpływie wieku (rozumianego niedosłownie, jako poziom zaawansowania "życiowego") na ocenę długości danej gry, która to ocena w moim przypadku (nie chcę się silić na jakieś uniwersalne tezy) zmieniła się drastycznie wraz z upływem lat. Do rzeczy: w gimnazjum czy liceum gry często zdawały mi się za krótkie, bo jak wchodziłem w "fazę" na daną grę, to poświęcałem im większość, jeśli nie całość wolnego czasu. To były czasy szkolne, więc tego czasu, obiektywnie rzecz biorąc, było bardzo dużo, mimo iż jako uczeń tego nie doceniałem, odnosząc wręcz wrażenie przeciwne. Jak się połączy relatywnie dużą ilość wolnego czasu z intensywnym graniem (czyt. ile wlezie), to na większość tytułów starczą 2-3 dni, choć ofc zdarzały się też takie, w które grało się znacznie dłużej, co dotyczy zwłaszcza gier z otwartym światem. Anyway, łatwo wtedy o reakcję w rodzaju "To już koniec? Tak szybko?". Teraz takie sytuacje należą u mnie do rzadkości. Nawet krótki tytuł, który jako nastolatek miałbym na jeden dzień, obecnie może mi zająć tydzień, gdyż, po pierwsze, gram mniej intensywnie, po drugie, mam mniej wolnego czasu, po trzecie, mniej swojego wolnego czasu poświęcam na gry. Bardziej rozbudowane produkcje starczą więc na całe miesiące, co dla niektórych pewnie wydaje się być jakąś totalną abstrakcją. Dochodzę też do wniosku, że krótszy i bardziej nieregularny czas poświęcony grom może zwiększać frajdę, którą z nich czerpię (przyjemności starczy na dłużej), a także sprawia, że dokonuję surowszej selekcji wstępnej tytułów (a ja nigdy nie należałem do tych, którzy grali we wszystko) i rzadziej się rozczarowuję ;).
 
Last edited:
Dziki Gon to jest po prostu majstersztyk. W życiu grałem w wiele ale takiej gry jeszcze nie przeszedłem. Fabuła jest doskonała i tak wciągająca, że nie chce się robić nic innego póki nie przejdzie się gry, a nawet jak się już skończy, to czuje się smutek, gdyż naprawdę się zżyło z grą.

Gram w Gon od premiery i wczoraj ją skończyłem. Co prawda nie liczyłem godzin ale na oko było ich 150. To nie koniec, bo od razu po ukończonej rozgrywce włączyłem grę od nowa i mam zamiar ją przejść jeszcze co najmniej jeden raz.

Grafika cudna, bardzo wiele razy stawałem i parę minut podziwiałem widoki. Świetne lasy, woda, i widok ze szczytu Skellige. Muzyka super, rozgrywka na najwyższym poziomie. Nie znajduję w ten grze ŻĄDNEGO MINUSA i moja ocena do 10+ / 10 i nie wyobrażam sobie żeby ktoś poważny mógł dać mniej niż 10 tej grze. Każdej części dawałem maksymalną ocenę ale Dziki Gon zajmuje u mnie 1 miejsce na liście gier z "dychą" i myślę, że tak zostanie, bo wątpię żeby pojawiła się gra lepsza od Gonu, no chyba, że Wiedźmin 4.
 
Zgodnie z szumnymi zapowiedziami z innego działu zacząłem przed południem przygodę z Wiedźmakiem i będę zdawał od czasu do czasu raporty w innych wątkach, by pod koniec nasmarować recenzję. Na razie czas na pierwsze wrażenia. Poziom Hard (Krew, pot i łzy?), wszak nie na jasełka się tu zebraliśmy.

Prolog za mną, audiencja tuż przede mną, wystarczy na dzisiaj - po wszystkim zacząłem pobieranie patcha 1.07. Ten segment gry zajął mi dobre... 8 godzin (what a lovely Saturday), co wynika przede wszystkim z leniwego i spokojnego raczej tempa zmiksowanego z odrobiną konfuzji w paru miejscach. Jestem skrupulatny na tyle, że w 100% wyeksploatowałem cały obszar Białego Sadu w sensie wyczyszczenia punktów na mapie, jak i wypełnienia wszyściutkich questów (dusza completionisty zobowiązuje), choć nie zaglądałem też już może w każdą połać gruntu.

Odrobina wspomnianej konfuzji to rezultat dwóch rzeczy: po pierwsze, zdałem sobie sprawę, że w zasadzie od kilku miesięcy nie grałem w tak złożony i rozbudowany tytuł, jako że od stycznia zajmowały mnie albo FPS-y, albo misterne "indyki" i trochę wyszedłem formy. Innymi słowy, dałem się przytłoczyć i w sumie nie wiem, na ile to moja wina, od paru dni średnio też u mnie ze snem i od nadmiaru wspaniałości dostałem dzisiaj jakby z obucha. Po drugie, natrafiłem na nieco usterek, np przy queście z "lichem" przy studni musiałem się krztynę nacudować, by w ogóle zatriggerować wszystko tak, jak trzeba, Miejsca Mocy początkowo odmówiły współpracy, ale ostatecznie ukończyłem 100% prologu.

Mniejsza jednak o to. Gra jest cudowna. W każdym calu. Oprawa graficzna urywa kończyny, szybko, bo podczas wykonywania jednego z pierwszych questów w Sadzie natrafiłem na nocną ulewę z wichurą i uginające się pod podmuchami wiatru drzewa przyjąłem z lekkim opadem szczeny. Tu i ówdzie krytykuje się nieadekwatną mimikę, ale serio? Jak dla mnie obecny poziom w zupełności wystarczy, podobnie jak wszelkie animacje. Łykam to w całości. Bogactwo designu widzę na każdym kroku, jestem naprawdę pod wrażeniem, jakiego susa naprzód zrobili Redzi. Najpiękniejsza gra, jakiej dane mi było kosztować, a jeszcze nawet nie ruszyłem w otwarty świat.

Co oczywiście ważniejsze, scenariusz i klimat są jak na razie tip-top. Z radością potwierdzam doniesienia porównujące ducha W3 do W1, najlepsze przede mną, ale już na tym etapie widzę, że gra ma w DNA więcej wspólnego z pierwszą częścią. Co jeszcze? Najsmaczniejsze dialogi w tym medium, jakie widziałem od dawna, ale przede wszystkim miodnie napisane zadania, nawet niepozorne questy stronią od klisz i mają w sobie zawiłość, nieoczywistość. Mówcie co chcecie, ale nie przewidziałem, że poszukiwania brata na pobojowisku będzie miało taki finał - jedni powiedzą, że drobnostka, ale kurczaki, miało to moc. Redzi bardzo zgrabnie ukazują horror wojny przez pryzmat dramatu maluczkich, przy okazji nie zapominając o potencjale detektywistycznym wiedźminów. Sama walka też sprawia sporo satysfakcji (choć już na etapie walki z gryfem poziom trudności wydawał mi się trochę za niski, ale to może kwestia tego, co zrobiło mi Dark Souls), generalnie wygląda to na wyciągnięcie wniosków z poprzednich części i niezwykłe usprawnienie, popchnięcie dalej wszystkiego.

Póki co jest więc miodnie, choć przyznam, że około-craftingowe tematy już mnie lekko zgniotły, od ilości schematów/przepisów w samym prologu kręci się w głowie, mam nadzieję, że niedługo to ogarnę. Moje pierwsze godziny z grą były nieco chaotyczne i lekko przypałowe, ale od teraz powinno być już lepiej, chyba porządnie się wgryzłem, to też kwestia przyzwyczajenia się do zmian w systemie walki czy alchemii.

PS. O tym rozpiszę się może potem w wątku o wymaganiach sprzętowych, ale mój nowy ASUS ROG przeszedł dzisiaj chrzest bojowy i radzi sobie z grą bardzo solidnie na "wysokich" na 1080p, ze wszystkimi post-procesami. No, oczywiście Hairworks jest off, a jakość wody i cieni oraz zasięg widoczności roślinności zostawiłem na "średnich", ale nawet specjalnie nie eksperymentowałem z opcjami, mam średnio z 40 FPS i wolę już nie ruszać, a jest potencjał na więcej, bo można też pogrzebać w panelu nVidii czy upewnić się, że laptop jest ustawiony na High Performance (gram na razie raczej na Balanced). Mam na pokładzie 965m, ktoś tu niedawno nazywał (nieco leciwszego, ale jednak...) 960m "biurową kartą"? Derp.
 
!!! SPOILERY !!!

Przedwczoraj skończyłem wiedźmina i muszę z siebie to wyrzucić gdzieś: jako osoba, która bezwarunkowo uwielbia sagę i opowiadania, a także pozostałe 2 gry, chciałem szczerze podziękować REDom za spełnienie marzeń i stworzenie tak wspaniałego zwieńczenia przygód Geralta. Przez cała grę czułem, że gra robiona była przede wszystkim dla fanów, i tak wiem, że jest kilka uproszczeń względem sagi, ale nie przeszkadzały mi one w żadnym stopniu. Takiego emocjonalnego rollercoastera nie przeżyłem już dawno. 2 dni potrzebowałem, żeby ochłonąć po zakończeniu, które wywołało we mnie wszystkie emocje na raz:p Radość, że TAK się to kończy i smutek, że to JUŻ koniec.

W sumie jedynym moim zarzutem jest to, że jest za łatwo. Grałem cały czas na najwyższym poziomie trudności i problemy miałem jedynie na początku. W Velen jeszcze było jak Cię mogę, ale później to już wyzwania nie było praktycznie żadnego, nie licząc oczywiście przeciwników wysokopoziomowych, ale walka z nimi mijała się trochę z celem biorąc pod uwagę całą mechanikę - to nie Soulsy. Poza tym niektóre rozwiązania fabularne (np. nieszczęsny Dijkstra rzucający się na mnie z toporem) rozwiązałbym jednak nieco inaczej. Miałem też obawy, że sandboxowość rozcieńczy historię, jak to miało miejsce chociażby w Skyrim, który po pierwszym zachwycie strasznie mnie zawiódł. Wiedźmin nie zawiódł mnie wcale.

Muzyka jest świetna, a przede wszystkim rewelacyjnie dopasowana do lokacji. Dosyć często bywam na koncertach Percivala i część materiału była mi znana już wcześniej pod innymi nazwami. Reszta muzyki nie odstaje na krok. Pamiętam jak pierwszy raz poleciało "The Fields of Ard Skellig" - oniemiałem z zachwytu. To muzyka w połączeniu z grafiką sprawiała, że przez cała rozgrywkę nie użyłem ani razu opcji szybkiej podróży (poza wyspami na Skellige - za długo się płynęło:p). Po prostu jechałem sobie i chłonąłem klimat. Z drugiej strony muzyka w trakcie walki pompowała mi adrenalinę szybciej chyba niż specjalne zdolności u Geralta :p

Nie będę się rozpisywał o grafice, powiem tylko, że może i tekstury były w kilku miejscach niedopracowane, ale design tej gry, widoki, ten wiatr, te burze - brak słów. Pamiętam moment kiedy przejeżdżałem nieopodal Wrońców w słoneczny dzień i nagle się trochę ściemniło. Patrzę, a to chmura zasłoniła słońce:p Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Mimika postaci bezbłędna, szczególnie tych głównych. Twarze Geralta, Yennefer i Ciri wyrażały całą gamę emocji i robiły to w bardzo przekonujący sposób. Geralt czasami nie musiał się nawet odzywać, a od razu było wiadomo co ma na myśli:p

Mam to szczęście, że ukończyłem wszystkie questy poboczne i pytajniki (oprócz kontrabandy na Skellige) przed ukończeniem wątku głównego, więc nie uważam za wadę, że świat jest pusty po skończeniu fabuły. Ot skończyła się historia, po co więcej? Przydałoby się natomiast więcej tych plansz pod koniec uwzględniających np. Jaskra, Zoltana, resztę czarodziejek itp. Wiem, że można to sobie dopowiedzieć, ale jednak czułbym się lepiej gdybym to miał na piśmie:p

Fabuła natomiast... Dialogi, chyba najlepsze jakie słyszałem, w filmach rzadko się takie spotyka, a co dopiero w grze. Wątki poboczne nie mniej poruszające od głównego. Od pierwszej części czekałem na Yennefer i Ciri i ten wątek rodzinny. Nie zawiodłem się w żadnym stopniu. I dorosły już jest człowiek, i niby nie powinien się tak ekscytować grą komputerową, ale te kilka scen typu odnalezienie Ciri, później jej przybycie do Kear Morhen i genialna obrona twierdzy, aż po finał - autentycznie wycisnęło mi to łzy z oczu, a zdarza się to rzadko. Podoba mi się, że na zakończenie główne mają wpływ te drobnostki w relacjach z Ciri. To w jaki sposób została pokazana ta relacja. Mistrzostwo. Miałem zakończenie wiedźminki i z chwilą, kiedy Ciri mówi "No, to trzeba go wypróbować", chowa miecz do pochwy, wchodzi logo gry i leci "Cloak and Dagger" wiedziałem, że tak chciałem zakończyć tą historię. Nie wyobrażam sobie już innego zakończenia i z góry wiem, że jak za parę tygodni będę to przechodził raz jeszcze, to wyborów dokonam tych samych:p W poprzednich częściach też nie mogłem się zmusić do zmian (w jedynce neutralność, w dwójce Roche).

Na zakończenie powiem, że błędem ze strony REDów byłoby pozostawienie tej marki. Jestem całym sobą za kontynuacją i trzymam kciuki, żeby główną bohaterką była Ciri. To jest główna zaleta serii gier o Wiedźminie - poruszająca historia. Nie da się takie historii prowadzić za pomocą randomowego bohatera typu Skyrim czy Dragon Age. Jestem gdzieś w połowie Dragon Age Inquisition i szczerze jak dzisiaj ją opaliłem, to po pół godzinie mi się odechciało. Wolałem powtórzyć sobie Wiedźmina od znalezienia Ciri po sam koniec i emocje ciągle te same. Taka rewelacyjna jest ta gra. Czekam na te płatne DLC, biorę je w ciemno.

Mam też świadomość, że mój odbiór Dzikiego Gonu wypaczył na pewno mój "psychofanatyzm" jeśli chodzi o wszystko co z Wiedźminem związane. Jednak patrząc na oceny portali zagranicznych coś w tej grze jest takiego, że podoba się również tym, którzy się z Wiedźmiństwem wcześniej nie zetknęli.

Ocena: 100 / 10
 
Last edited:
Moją oceną W3 w dużej mierze rządzi siła paradoksu. Paradoksu, który z jednej strony dyktuje mi przyznać, ze magnum opus RED-ów jest jedną z najlepszych gier video w historii, a co z tym idzie, całościowo najbardziej udanym rozdziałem trylogii, ale zarazem wiążę się z nim małe rozczarowanie. Paradoksu, który z jednej strony daje mi multum powodów, by uważać Wiedźmaka za jeden z najdojrzalszych tytułów ostatnich lat, ale przy tym pozostawiając świadomość, że spokojnie mogło być głębiej i dojrzalej, a zamiast tego rozmyto niektóre odcienie szarości, gdy inne wątki spłycono.

Różnice między W2 i W3 widać jak na dłoni: rdzeniem poprzednika była ściśle określona narracja, a lokacje będące miejscem akcji poszczególnych aktów miały z nią bezpośrednio korespondować, realizować jej zamierzenia i wpisywać się w kontekst historii. Świat przedstawiony był narzędziem mnożącym wagę wydarzeń i ich pośrednim przekaźnikiem. Grając w W2 można było poczuć się jak twórca interaktywnej prozy czy filmu, przez co tytuł ten śmiało nazwać można "story-driven video game". Główną "gwiazdą" W3 jest natomiast otwarty świat, który bardziej śladem pomysłów Bethesdy funkcjonuje niczym symulator szeroko pojętej eksploracji, innymi słowy mamy "open world-driven video game". RED-om na niespotykaną skalę udało się przy tym zachować staranność w napisaniu zajmującej fabuły, oraz, przede wszystkim przykucie uwagi fenomenalnie złożonymi i dopieszczonymi zadaniami pobocznymi, które udowadniają, że da się. Wskaźnik ilość/jakość wariuje tutaj CDPR zostawia konkurencję daleko, daleko w tyle. Niemal wszystkie zadania poboczne stronią od klisz i banału, oferując niespodzianki lub smaczki; może trafia się garstka przeciętnych, które są co najwyżej jak kropla dziegciu w morzu miodu.

Jest tutaj jednak trochę nieuniknionych ALE.

Zdaję sobie sprawę, że dostosowując się do struktury otwartego świata trzeba pójść na pewien kompromis narracyjny, ale to nie tłumaczy paru rażących wręcz spłyceń na poziomie emocji i scenopisarstwa. Na wiele drobnych usterek innego sortu zdołałem przymknąć oko, wyrozumiale zaciskając zęby na widok faktu, że nawet w wersji 1.07 gra boryka się z licznymi problemami na poziomie responsywności, animacji czy działania funkcjonalności, jak i bajzlem w dzienniku zadań, wynikającym także z konfliktu skryptów, gdy wreszcie z faktem, że ostatni patch zwyczajnie dezaktywował na PC achievementy, a poziom trudności pozostaje mało wygórowany. Da się to wszystko przeżyć.

Gorzej z tym, że mam wrażenie, że fabularnie gra bywa nierówna i na dłuższą metę zwyczajnie widać po niej zapatrzenie w zachodnie rynki i mniej wymagających odbiorców - nie mam zamiaru pozwalać sobie na ignoranckie generalizowanie, ale jednak z jej strony mamy wątki rodzinne należące do najbardziej emocjonalnie dojrzałych i dorosłych wątków, jakie kiedykolwiek widziałem w elektronicznej rozrywce, czego najlepszym świadectwem jest relacja Geralta z Ciri czy zadania na poziomie Krwawego Barona, a z drugiej zmarnowanie potencjału na zrobienie z Eredina i generałów Gonu wielowymiarowych postaci, zastępując ich narzędziami narracyjnymi spod szyldu "MWHAHAHA, EV1L" (w opowieściach Avallac'ha był potencjał na rozwinięcie Caranthira, co z tym? To smutne, że najwięcej cech można przypisać Imlerithowi, bo zwyczajnie folgował sobie na sabacie), przez co antagoniści są najpłytsi w trylogii. Dotyczy to również Radowida, pomysł osuwania się w obłęd to jedno, ale zrobienie z niego skrajnego sadystycznego psychopaty?

Tutaj dochodzę do sedna problemu, jako że moim zdaniem w grze gubi się cudowna szarość poprzedniczki, którą nie bez powodu zresztą uwydatniłem powyżej. Dlaczego jest z góry założone, że Emhyr jest "tym lepszym", a Radowid niepodważalnym łotrem? Wiem, że to nie polityka miała grać w W3 pierwsze skrzypce, ale nie dość, że uproszczono ją do względnego minimum, to kompletnie brakuje balansu między tymi dwoma naczelnymi opcjami. Chciałbym, aby oboje panowie byli zbiorem wad i zalet, by ostatecznie wybór mniejszego zła przyprawił o nerwowe wcinanie jogurtu i długie dyskusje z innymi graczami na temat dokonanych wyborów, z których nie wynika jasny konsensus. A jak już jesteśmy przy obłąkaniu Radowida, dlaczego odnoszę wrażenie, że (niemal) wszystkie persony związane z Wiecznym Ogniem, łowcami czarownic i w ogóle redańskim wojskiem są jasno zaprezentowane na wzór ich władcy? Jasne, mamy zdroworozsądkowego dowódcę oddziału Tamary, a pamiętam też może żołdaka celnie krytykującego władzę, ale to raczej wyjątki. Nie będę już wymieniał przykładów, ale główna linia fabularna ma więcej takich spłyceń, tudzież klisz, to wszystko opatrzone dziwną strukturą fabularną o nie najlepszym tempie, w której prym wiedzie konstrukcja "uczynek za uczynek za uczynek za od nalezienie kolejnej osoby/przedmiotu, by odnaleźć kolejną osobę" itd.

W tym wszystkim jest to, jak już wspomniałem, zajmujące, angażujące i bardzo solidnie napisane, ale ciężar niewykorzystanych szans czuć za często. Nie wiem, czy to brak czasu produkcyjnego, ale spotkało mnie małe rozczarowanie. Są mocne punkty na najwyższym poziomie, dla przykładu Geralt odnajdujący Ciri (mistrzostwo taktu), obrona Kaer Morhen, jak i odprężenie w postaci popijawy w Warowni (przednia i prześmieszna, choć jakby ustępująca np tej z W1), czy wcześniej wspomniane sprawy rodzinne Barona i wiążący się z nimi klimatyczny wątek wiedźm (i Jasia!), ale przy tym ostatnim należy wspomnieć, że sabat został ukazany zaskakująco blado. Łezka zakręciła się parę razy w oku na widok losów Ciri i cieszę się, że RED-zi dojrzale zdołali naświetlić wątek "rodziny" (i przyjaciół!) Geralta, bo jako największy zwolennik prozy Sapkowskiego uważam to za największy skarb i powód do satysfakcji. Sam finał i podsumowanie były wprost idealne (dostałem najlepsze zakończenie), nawet jeśli pozostawiły pewien niedosyt. Niemniej, questy poboczne jako zbiór opowieści trącających emocjonalne struny wraz z ich niebanalnymi zleceniodawcami wypadły tutaj najlepiej.

Względem reszty aspektów W3, wszystko jest tip-top. Klimat świata Geralta został godnie zachowany, także dzięki znakomitej ścieżce dźwiękowej, która śmiało zaliczam do "TOP10 ever", podobnie jak samą grę. Wybitna oprawa audio to także zasługa efektów dźwiękowych, wszystko zostało dźwięcznie i czyściutko nagrane, od czasu BioShocka: Infinite nie przyklaskiwałem tak tej warstwie. Wreszcie, mamy najpiękniejszą oprawą graficzną, z jaką przyszło mi obcować, nawet po setce godzin z grą potrafiłem się tu i ówdzie zachwycić, a zjawiska atmosferyczne to już w ogóle niebagatelny wyczyn. Warto też wspomnieć o Gwincie - krótko, najlepsza wewnętrzna mini-gierka w historii gier video, długo można czerpać z niej przyjemność.

TL;DR: Zbiór trącających emocjonalne struny opowieści, wspaniale zachowany klimat i audiowizualia najwyższej klasy, czyli arcymistrzowska kreacja otwartego świata, ale w tym wszystkim główny wątek zgubił nieco odcieni szarości.

9.5/10

Ps. Całość zajęła mi jakieś 120 godzin na przestrzeni nieco ponad 2 tygodni, wykonałem 95%+ pobocznych wątków, zaniedbałem natomiast ociupinkę eksplorowanie Skellige. Ostatnie takie szaleństwo dopadło mnie ponad 3 lata temu, przy okazji ME3 i W2 EE. Na pewno nigdy nie grałem tak intensywnie w coś tak długiego, W3 niemal w zupełności wypełnił mi ten czas (było może trochę spokojniejszych dni, zwłaszcza pod koniec) i zawładnął wyobraźnią, brawo.
 
Last edited:
[Odczucia] Nie podoba mi się ta nowa odsłona.

Cześć.
Muszę przyznać, że wiedźmin pierwszy czy drugi zrobił na mnie większe wrażenie niż obecna odsłona.
Co mi się kompletnie nie podoba, to, że podejmowanie decyzji praktycznie na nic nie wpływa. To już nie jest to samo co było w pierwszej czy drugiej odsłonie. Dla mnie wielki minus.

Większość questów to zabij, pozbieraj, pozamiataj , wróć.

Po mimo tak dużego świata, mam wrażenie że jest martwy.

Za mało postaci jak na taki wielki świat. Nie chce mi się tego sprawdzać. Ale tych "ważnych postaci" powiedział bym, jest mniej niż w W2 , W1

To co zawsze było dla mnie ważne w RPG, to możliwość podejmowania decyzji.Np : Bardzo stare dzieło "Pirani Bajts" mam na myśli gothica czy poprzednie odsłony wiedźmina.

Tak na prawdę mamy chociażby w W2 16 zakończeń. Tutaj dano nam 3, jeśli sie nie myle ?

Voice acting, każdy kupiec, wszystko jest takie same ;/.

Moja KONKLUZJA

Drugi raz tej gry nie zamierzam przechodzić, zdecydowanie wole wrócić do poprzednich części, tam przynajmniej wiem, że jestem częścią tego świata. A nie zwykła machiną do zabijania potwórów i crafcenia itemów, a to czy uratuje kogoś czy zabije, nic nie zmienia ;/.


@edit

Jeszcze w trakcie gry, np: dowiadujemy się ze kalksteina zamorodowali Redańczycy. Co jak co, ale Kalkstein jedna z fajniejszych postaci z W1, która tak po prostu została uśmiercona ...

@edit 2
Brak jakiejkolwiek interakcji z wampirami, zabij, albo olej zadanie ;p. Brak możliwości porozmawiania, zaprzyjaznienia się etc.

@edit 3

Chyba to jest taki okres, w tych czasach, że nowe odsłony. Graficznie, powalają. Nic po za tym ;p.

@edit 4
[brak] Mrocznego kilmatu, którego chyba już nawet w dwójce nie było.
 
Last edited:
Top Bottom