@RockPL
Nic mi sie nie pomyliło. Alkohol etylowy stosowany rzadko w małych dawkach korzystnie wpływa na organizm człowieka. Zapobiega wręcz rozwojowi niektórych chorób a niekiedy całkowicie niweluje ryzyko ich wystąpienia. Pozwól, że nie będę teraz wymieniał wszystkich korzystnych skutków jego stosowania. Jako stary bimbrownik, z zamiłowania wytwarzam domowe nalewki z różnych ziół, owoców i innych korzystnie wpływających na zdrowie roślin, a w okresach jesienno-zimowych regularnie co dwa dni przed snem, a czasem i rano (jeśli nie muszę prowadzić samochodu) wypijam 1 kieliszek (30ml) spośród różnych swoich wyrobów. Na każdy dzień kieliszek innej nalewki, gdyż różne zioła i owoce mają swoje właściwości i nie należy ich stosować nadmiernie. I wiesz co? Od 10 lat jeszcze nigdy nie byłem ani razu przeziębiony.
Czysty alkohol również ma pozytywne działanie, a pity w niewielkich ilościach nie wywołuje negatywnych skutków zdrowotnych. Co więcej, każdy napój alkoholowy w niewielkich ilościach zmniejsza zagrożenie chorobami serca, obniżając poziom „złego” cholesterolu LDL i podnosząc poziom „dobrego” cholesterolu HDL.
Niektóre napoje alkoholowe zawierają składniki odżywcze (np. piwo – witaminy z grupy B, czerwone wino – żelazo i przeciwutleniacze). Tak więc Rocku nie masz racji.
Alkohol etylowy stosowany w nadmiernych ilościach jest szkodliwe, a w dużym stężeniu we krwi może prowadzić do śmierci i innych powikłań.
I jak najbardziej uważam, że bazy alkoholowe powinny wrócić, bo Wódka jako rozpuszczalnik, czy wręcz środek konserwujący, doskonale zachowuje lecznicze właściwości roślin, i dzięki temu że właśnie rozszerza naczynia krwionośne, możliwe jest, by zdecydowana większość tych substancji w niej rozpuszczonych, została wchłonięta przez błoną śluzową do organizmu. Gdybyśmy stosowali same zioła w postaci ususzonej na przykład to większość w niej zawartych substancji po prostu "przeszłaby" przez nasz organizm, a następnie zostałaby po prostu wydalona, z praktycznie żadnym pożytkiem dla organizmu.
Jeśli chodzi o porę zimową, to rzeczywiście przyznam ci rację, że alkohol nie rozgrzewa. Owszem daje poczucię ciepła, ale dzięki jego zastosowaniu zostaje przyspieszona akcja serca, a krew zostaje rozrzedzona. Dzięki temu, podczas prowadznia aktywnych ćwiczeń aerodynamicznych (np bieganie) dzięki poprawionej akcji serca, tlen łatwiej wiąże się z beta-hemoglobiną, przez co nie odczuwamy aż takiego zmęczenia w czasie biegu.
10g alkoholu etylowego obniża temperaturę ciała tylko o 0,1 stopień, więc stosunek zysków / strat jest dodatni. W dodatku alkohol w takiej dawce zapobiega wręcz nadmiernej potliwości, dzięki czemu organizm nie traci aż tak dużej ilości wody. Oczywiście jego dawkowanie jest również zależne od wagi ciała i masy mięśniowej i tłuszczowej, ale przeciętny zdrowy człowiek ważący 70kg wypiwszy 50 ml wodki w zasadzie nie odczuje żadnych negatywnych skutków ubocznych.
Alkohol w porach zimowych może wyziębić organizm, tak jak piszesz, ale tylko w przypadku, gdy nie wykonuje się żadnych aktywności i mięśnie nie pracują. Podczas ćwiczeń 10g alkoholu jest wręcz wskazana, bo po skończonej aktywności fizycznej w ujemnej temperaturze, następuje gwałtowne wytracenie temperatury ciała, a przez to zwiększenie ryzyka przeziębienia. Dzięki temu że alkohol lekko schładza organizm, ryzyko choroby maleje, bo jest mniejsza róznica temperatury ciała w porównaniu do temperatury otoczenia. Wówczas gorąca zielona herbata powinna dobrze zadziałać i zwiększyć temperaturę ciała, odporność i uzupełnić wypoconą wodę z organizmu w trakcie ćwiczeń.
Alkohol by podwyższać, nie tracić statystyk...
Nie wiem o co ci chodzi w tym zdaniu. Nigdzie tak nie napisałem, żebym sam sobie zaprzeczał. Byłoby to wręcz nielogiczne.
"Statystki" może nie fortunnie użyte przeze mnie w tym zdaniu, mogłeś błędnie odczytać.
chyba Ci się coś pomyliło (gry, filmy i bajki, gdzie alkohol może pomóc... to bzdura)
Gdybyś był tak miły, i podałbyś mi z łaski swojej gry, filmy i bajki z których mogę dodatkowo zaczerpnąć wiedzę na temat alkoholu i jego działania, byłoby super. Człowiek uczy się przez całe życie, a książki to przecież nie jedyne żródło informacji. Z góry dzięki
To co ja i ty opisujesz, możemy przyrównać do człowieka, gdyż znamy jego fizjonomię. O wiedźminie tego powiedzieć nie możemy i być może mutacje, które były na nim przeprowadzone w młodości, mogły zwiększyć jego odporność na pewne substancje * w tym alkohol), a niekiedy wręcz całkowicie odwrócić ich działanie. To co wówczas dla człowieka mogłoby być zabójcze, dla wiedźmina mogłyby być głównym składnikiem jego codziennej diety. Kto wie? Chyba tylko czarodzieje