Wiedźmin 3: system walki

+
Młynek najlepiej zacząć robić przed 'grupą' przeciwników, tak by zrobić te dwa normalne ciosy i gdy aktywuje się on być już w ich zasięgu.
 
Zapomniałam wspomieć najwyraźniej, iż wiem, jak wyprowadzić młynek :p
Zdarza się niestety nader często, że Geralt jest już w młynku i tańcuje po krzakach zamiast po przeciwnikach.
Tak jak wspominałem. odwiedzenie zaklinacza i nałożenie na mieczy Przecięcia rozwiązuje problem, wtedy młynek staje się dużo efetywniejszy i można go z powodzeniem stosować w tłumie a dorzucenie zamieci powoduje miazge jeszcze większą i szatański uśmiech u grającego.
Przyznam Ci, iż nie korzystałam z usług Zaklinacza przy pierwszym przejściu. Zastanawię się przy drugim, ale nie z powodu młynka. Być może spróbuję ogólnie "poczuć różnicę", choć do tej pory świetnie radziłam sobie na standardowym secie, czyli mistrzowski rynsztunek plus eliksiry i oleje.
 
Ciekaw jestem dlaczego po użyciu smoczego snu na kimś, kogo podpalimy igni i jest blisko ten ogień nie zadaje nam kompletnie żadnych obrażeń.
 
Właśnie to mnie wkurza w W3: automatyczne wyciąganie miecza i przechodzenie w tryb walki z którego nie można wyjść, jeśli przeciwnicy są w pobliżu. Ile razy tak miałem, że harpie zaskoczyły mnie na jakiejś małej półce skalnej z której nie mogłem się ruszyć, bo Geralt w trybie walki nie może normalnie skakać ani się wspinać...
 
Albo jak wymieszanie jest przeciwników, Wilki i potwory na przykład, to system się pieprzy i ciągle wyciąga w kółko raz stalowy raz srebrny miecz...
W ogóle z tego wieśka ciotę zrobili co jest ogłuszany po bloku ataku utopca...

Aha i walka z upiorami coś spieprzona jest i na dodatek jeżeli zrobimy uniki to ciosy nas dosięgają pomimo, że widać przerwę pomiędzy wiedźminem a łapą czy mieczem demona, widocznie jakąś 5 metrową niewidoczną broń ma.
 
Last edited:
Albo jak wymieszanie jest przeciwników, Wilki i potwory na przykład, to system się pieprzy i ciągle wyciąga w kółko raz stalowy raz srebrny miecz...
W ogóle z tego wieśka ciotę zrobili co jest ogłuszany po bloku ataku utopca...

Aha i walka z upiorami coś spieprzona jest i na dodatek jeżeli zrobimy uniki to ciosy nas dosięgają pomimo, że widać przerwę pomiędzy wiedźminem a łapą czy mieczem demona, widocznie jakąś 5 metrową niewidoczną broń ma.
Po prostu unik na upiora robisz z małym wyprzedzeniem, a nie stoisz jak kołek i czekasz,bo nie zdążysz gdy poczekasz na atak, chyba że ci się uda dwa odskoki zrobić.
Ale brak skoku w walce to największa bolączka, całe szczęście że biegać można.
 
Co do kłopotów z przechodzeniem w tryb walki i automatyczne wyciąganie/chowanie miecza to jest na to mod.
Nie, żebym usprawiedliwiał REDów. To spora bolączka gry i skoro moderzy mogli temu przynajmniej trochę zaradzić, to twórcy też powinni.
 
A ja mam taki problem, ze kiedy czasami zakoncze jedna walke i zaraz zaczne drugą, to geralt nie wyjmuje miecza automatycznie( nie mam zadnych modow).
I tez brakuje wiekszej różnorodności finisherów i kontr. Fajnie by wyglądało, gdyby przy odskoku na bok dało się atakującego popchnąć do przodu albo wytrącenie miecza z rąk.
Podoba mi się bardziej popychanie ciał aardem, często na low levelowych bandytach używam i ich fajnie odrzuca, a potem popycham martwych do np. rzeki
 
Jeśli chodzi o finishery, to polecam odznaczyć opcję "automatyczne ciosy kończące" w menu. W momencie upadania przeciwnika na ziemie wystarczy nacisnąć LPM i Geralt robi na nim finisher.
 
Najchętniej zobaczyłbym aktualny system walki w koszu na śmieci, walka to loteria, ile razy zdarza się że Geralt wyprowadza ciosy z piruetów stojąc dokładnie przy przeciwniku, a w tym czasie można by zadźgać go na śmierć. Jako mistrz miecza, Geralt powinien wykonywać/zadawać ciosy najbardziej wydajne dla danej sytuacji, a nie skakać jak poparzony bo tak jest "cool" według czyjegoś spaczonego widzimisię.
To gracz powinien mieć kontrolę nad postacią, albo przynajmniej wiedzieć jak zachowa się postać, a nie być zdany na ułomny i nieprzemyślany system. Jestem zły, walka nie sprawia mi przyjemności a jedynie sprowadza się do niechcianego obowiązku, kiedy mogę to unikam. Walka w W2 z perspektywy czasu, wydaje mi się teraz o wiele bardziej satysfakcjonująca.
 
Chyba nie macie co robić, to zaczynacie narzekać na kolejne rzeczy. Walka po mojemu w trójce jest bardzo fajna, na pewno lepsza niż w 2, przez te uniki, które możemy wykonać w każdym momencie. Jedyne minusy to bardzo mało animacji (ponoć koło 96? miało być, Pod tym wzgledem jedynka nadal najlepsza, jak i pod wieloma innymi) Po pierwszych pokazach wszyscy chwalili że teraz wiedźmin w końcu wymachuje mieczem szybciej itp, a ja tam nie widzę zbytniej różnicy między szybkimi ciosami z trójki i dwójki. No i maaaaaalutko ciosów kończących.
 
Jako mistrz miecza, Geralt powinien wykonywać/zadawać ciosy najbardziej wydajne dla danej sytuacji, a nie skakać jak poparzony bo tak jest "cool" według czyjegoś spaczonego widzimisię.

Spaczone widzimisię miał Andrzej Sapkowski. Wymyślił styl walki oparty na piruetach, obrotach i unikach, styl oparty na defensywie i czekaniu na otwarcie się przeciwnika, styl, który chyba nie może być dalej od realizmu, a żeby fajność jeszcze podnieść, dodał noszenie miecza(y) na plecach. O ile można umownie przyjąć, że taka technika sprawdza się w walce z potworami (asynchroniczne ruchy, mamienie klingą, czekanie na atak, schodzenie z pola widzenia), tak używanie tego samego podejścia w walce z ludźmi, poza byciem "kul" nie ma żadnych zalet.

Ten styl wymyślony przez AS'a i tak został zmodyfikowany przez Redów i Geralt robi piruety głównie w ofensywie, a nie jak książkowy pierwowzór w defensywie.

Cały ten wywód sprowadza się do tego, że jakiekolwiek odwoływanie się do realizmu w odniesieniu do techniki walki Geralta nie ma racji bytu. Piruet w prawdziwej walce, to zasadniczo wyrok śmierci (zaproszenie do pchnięcia w plecy), posiadanie inicjatywy (ofensywa), to jeden z fundamentów szermierki, (atakując nie dajesz okazji przeciwnikowi, do znalezienia błędu w Twojej defensywie).

Można jeszcze odwołać się do "realizmu książkowego". W realiach świata stworzonego przez Sapkowskiego, Geralt był nieludzko szybkim mutantem, gdzie człowiek, a nawet kilku ludzi, zwyczajnie nie stanowili wyzwania. Kierując się tą logiką, growy Geralt powinien zabijać bez mrugnięcia okiem 90% ludzkich przeciwników w grze. Coś na zasadzie: naciśnij "x", by zabić. Jednak takie rozwiązanie byłoby niesamowicie nudne. W grę jednak się gra.

Styl walki książkowego Geralta nie ma absolutnie nic wspólnego z realizmem. Styl walki growego Geralta inspirujący się książkowym, nie ma absolutnie nic wspólnego z realizmem. Argument, Geralt mistrz miecza, powinien to i tamto, nie ma sensu, bo zarówno growy jak i książkowy Geralt jest "spaczony u podstaw" jeśli patrzeć na nich z perspektywy realizmu i efektywnego podejścia do starcia.
 
Last edited:
System bylby swietny gdyby nie to, ze jest tak nudny. Powinno byc wiecej opcji. To zenada ze Geralt zostaje ogluszony jak ktos sie zastawi halabarda czy czyms inny. Wysarczyloby kilka nowych animacji a na pewno przedluzyloby to zywotnosc gry. Jakas kontra znakiem, O kombosach z uzyciem znakow nie ma co marzyc nawet. Szkoda, ze nawet tutaj redzi sie nie popisali
 
Ja nie chcę nic mówić, ale jeżeli komuś nie pasuje system walki w Wiedźminie to niech idzie pograć w któregokolwiek Assassin's Creeda, mogę się założyć, że zdecydowana większość wróci do Wiedźmińskich walk z pocałowaniem w rękę. A tak już całkiem na poważnie, system walki ma swoje wady owszem, ale jest on satysfakcjonujący i sprawiający przyjemność a nie wiele gier RPG może się takim pochwalić, drewniane Gothiki, Riseny, Skyrim przynajmniej jak dla mnie były niewygodne i dawały małą kontrolę nad postacią może głównie dlatego że uniki choćby w takim Skyrimie nie istnieją.
 
Nie przesadzajmy z tą defensywnością stylu walki prezentowanego przez Geralta czy Ciri. Owszem, unik, jak to nazwa wskazuje, służy do zejścia z lini ataku, ale jego dodatkową funkcją było ustawienie się w pozycji dającej przewagę. Wielokrotnie w scenach walk Sapkowski opisywał, jak to Geralt oraz Ciri takim właśnie mylącym obrotem rozpoczynali swój atak.
"Ten pierwszy wycofał się błyskawicznie, robiąc miejsce dla następnej pary. Ci rozdzielili się w ataku, tnąc mieczami z dwóch kierunków, tak by tylko jedno cięcie było możliwe do sparowania - drugie musiało trafić w cel. Geralt nie parował, wirując w piruecie wszedł pomiędzy nich. By się nie zderzyć, obaj musieli zakłócić zgrany rytm, wyćwiczone kroki."
Krew Elfów
"Plan trójki był prosty - przyprzeć cofającą się dziewczynę do bali, a potem dwóch blokuje, trzeci zabija. Nic z tego nie wyszło. Z prostej przyczyny. Dziewczyna nie cofnęła się, lecz zaatakowała.
Wśliznęła się między nich baletowym piruetem, tak zwiewnie, że prawie nie znacząc piasku. Kołtuna uderzyła w przelocie, dokładnie tam, gdzie należało uderzyć. W tętnicę szyjną. Cięcie było tak lekkie, że nie straciła rytmu, tanecznie wywinęła się w odwrotny zwód, tak szybko, że nie spadła na nią nawet kropla krwi, buchającej z szyi Kołtuna strumieniem długim niemal na sążeń."
Wieża Jaskółki
Więc pozwolę sobie nie zgodzić się z opinią o wybitnie defensywnym stylu modyfikowanym przez redów.
 
Geralt walczył defensywnie, oczywiście nie oznacza to, że jedynie do defensywy się ograniczał. Jednak w znakomitej większości wypadków, czekał na otwarcie się przeciwnika.

Ciri z kolei, to insza inność, jej styl różnił się od geraltowego, własnie głównie tym, że Jaskółka dobrze czuła się w ofensywie (do tego bodajże Iskra nazwała ją mała akrobatką). Miedzy innymi te różnice, to jeden z argumentów części fanów spekulujących, że Ciri była szkolona przez Coëna w stylu kota.
 
Nie chodzi mi o to by był realistyczny, piruety są okej, ale na cholerę je wykonywać w sytuacji gdy jest się tak blisko przeciwnika że czuć jego oddech?
Cieszę się że są, jednak losowość ich wykonywania jest idiotyczna i w większości przypadków nie tylko przeszkadza, czasem zabija.
Lepsza detekcja odległości od przeciwnika i zależne od niej rodzaje ciosów mogła by być jakimś sposobem na takie sytuacje.
 
Top Bottom