Ja pierwszą styczność z Wiedźminem miałem poprzez... książki.
A działo się to w pierwszej połowie lat 90-tych. Moje (starsze) siostry miały wówczas fazę na książki fantastyczne - Kroniki Amberu, Świat Dysku i właśnie Wiedźmin.
Muszę przyznać, że wówczas perspektywa nieprzymuszonej lektury nie bardzo mnie porywała. Zapewne z powodu urazu wywołanego na mej psychice przez szkolne pozycje. Jednak ostatecznie przemogłem się na tyle aby ostatecznie skończyć wiedźmińską sagę, która mnie naprawdę wciągnęła.
O samej grze Wiedźmin wpierw słyszałem jeszcze gdy była w planach innego dewelopera (chyba był to Metropolis). Pamiętam jakąś "reklamę" w magazynie dla graczy (bodajże Secret Service). Była to bardziej notka o projekcie i szukaniu do niego ludzi (?).
Później dowiedziałem się, iż (już wówczas niepewny) los projektu został ostatecznie przypieczętowany.
Nie będąc tak bardzo wkręcony, nie rozpaczałem nad tą stratą.
O projekcie RED'ów dowiedziałem się w stosunkowo późnym stadium. Lecz zwrócił on moją uwagę i spowodował, iż nabyłem pierwszą w życiu grę... w edycji kolekcjonerskiej (w dniu premiery). Grę, która po kilku dniach grania (zatrzymałem się w akcie 1) wylądowała na półce. Produkcja po prostu jakoś nie przypadła mi do gustu. Pewnie po części było to spowodowane mozolnym wprowadzeniem oraz wolno rozwijającą się historią , którą nie uważałem za jakąś specjalnie ciekawą czy oryginalną (do dziś dnia tak sądzę, ale widzę growego Wiedźmina jako spójną i mocną całość). Po pewnym czasie (niemal pół roku i modyfikacji kompa) powróciłem do gry się w nią zagłębiłem.