Wiedźmin na kartach komiksu

+

Wiedźmin na kartach komiksu

  • Wiedźmin (Parowski & Polch)

    Votes: 4 9.1%
  • Racja stanu (Gałek & Klimek)

    Votes: 12 27.3%
  • Dom ze szkła (Tobin & Querio)

    Votes: 9 20.5%
  • Killing Monsters (Tobin & Bertolini)

    Votes: 1 2.3%
  • Dzieci Lisicy (Tobin & Querio)

    Votes: 2 4.5%
  • Rachunek sumienia (Gałek & Klimek)

    Votes: 2 4.5%
  • Wszystkie były słabe...

    Votes: 14 31.8%

  • Total voters
    44
Ja się skłaniam ku temu co napisał @SMiki55, w pierwszych opowiadaniach autor dopiero kreował świat i pewne rzeczy się zmieniały. Przykładowo w pierwszym opowiadaniu jest mowa o tym że jeszcze dwadzieścia lat temu nikt nie słyszał o wiedźminach co jest bzdurą w kontekście wiedzy z późniejszych opowiadań czy sagi. Tak samo z tym wymawianiem nazw znaków.

Swoją drogą, mam nadzieję że film Bagińskiego będzie kreatywną adaptacją, a nie kopią scena po scenie i te bzdury zostaną naprostowane.
 
Różnica polega na tym, że wspomniane przez Ciebie fakty (jak i klinga z czystego srebra, nadmiar potworów na gościńcach, status społeczny czarodziejów, psychiczne moce Geralta [wchłanianie "zła" strzygi]) zostają sprostowane w sadze (czytaj saga nadpisuje te dane podając inne/nowe wyjaśnienie). Wypowiadanie znaków, nie zostało zdementowane, tylko w pewnym sensie porzucone. Jednak teoretycznie ich wypowiadanie nie stoi w żadnym miejscu w sprzeczności z lore.
 
W sadze wiedźmińskie znaki prawie nie zaistniały. Geralt użył znaku chyba raz w czasie bitwy o most. Nie pamiętam innych przypadków.
Tyle że ewentualne zaklęcie prawdopodobnie i tak nie było nazwą znaku. Więc to, co Geralt wykrzykuje w komiksie, to takie bardziej obwieszczenie, a nie formuła zaklęcia.

---------- Zaktualizowano 21:06 ----------

Znacie utwór Tubular Bells Mike'a Oldfielda? W jego trakcie wchodzą coraz to nowe instrumenty i za każdym razem wypowiadana jest nazwa tego instrumentu. Tak mi się skojarzyło.

ed
A iluzja łamania klingi w jaskini, to nie było czasem Aksji?
Zrzuciłbym to na amulet od Fringilli.
 
Last edited:
Iluzje użyte w PJ nie zostały nawet ani razu określone mianem "Znaków". Geralt mógł w jakiś sposób używać zaklęć "zaprogramowanych" w medalionie przez Fringillę.
 
Zrzuciłbym to na amulet od Fringilli.

Sagę czytałem jednak lata temu, więc mogę się mylić, ale wydaje mi się, że Geralt nie był świadom, że medalion ma takie możliwości i w trakcie starcia na zamku Stygga, był równie zaskoczony, co Vilgefortz. W jaskini mamy natomiast w pełni świadome i umiejętne stworzenie iluzji.
 
Sagę czytałem jednak lata temu, więc mogę się mylić, ale wydaje mi się, że Geralt nie był świadom, że medalion ma takie możliwości i w trakcie starcia na zamku Stygga, był równie zaskoczony, co Vilgefortz. W jaskini mamy natomiast w pełni świadome i umiejętne stworzenie iluzji.
Nie widzę innej możliwości. W opisie tego zdarzenia nie ma nic, co mogłoby sugerować użycie znaku.
"Geralt przez chwilę stał bez ruchu, w ciszy, w której słychać było kapanie wody ze stropu i ścian. Potem wolno, nie spiesząc się, pionowo i głęboko wetknął miecz w rozpadlinę skalną. I złamał klingę silnym uderzeniem buta. Brzeszczot pękł z jękiem, który echem odezwał się w pieczarach. "
Pani Jeziora
W ogóle nie ma jakiejkolwiek sugesti na kartach opowiadań czy sagi, że Geralt ma możliwość kreowania iluzji.

---------- Zaktualizowano 21:18 ----------

Dla mnie tworzenie iluzji zdecydowanie wykracza poza wachlarz wiedźmińskich możliwości.
 
W ogóle nie ma jakiejkolwiek sugesti na kartach opowiadań czy sagi, że Geralt ma możliwość kreowania iluzji.

Dla mnie tworzenie iluzji zdecydowanie wykracza poza wachlarz wiedźmińskich możliwości.

Wiedźmin stanął nad nim.

— Nie mogę uwierzyć — powiedział — że ktoś mógł być tak głupi, by dać się nabrać na tak prostą iluzję, jak ta z łamaniem miecza.

Geralt jest zdziwiony, że przeciwnicy nabrali się na tak prostą sztuczkę. Tymczasem iluzja z medalionu była w stanie zmylić samego (wprawdzie z uszkodzonym okiem, ale jednak) Vilgefortza.

Jeśli Geralt wiedział o własciwściach medalionu, to jestem w stanie zgodzić się, że to świadome użycie jego mocy. Jeśli jednak nie był świadom, to obstaje przy wiedźmińskiej iluzji.

---------- Zaktualizowano 21:38 ----------

Znalazłem coś takiego:

Andrzej Sapkowski - Pani Jeziora said:
Amulet Fringilli, przykro było stwierdzić, nie spełniał pokładanych w nim nadziei. W to, że oprawiony w srebro wyszlifowany chryzopraz zastąpi jego wiedźmiński medalion z wilkiem, Geralt nie wierzył nawet przez moment. Fringilla zresztą wcale tego nie przyrzekała. Zapewniała jednak — z wielkim przekonaniem — że po zgraniu się z psychiką noszącego amulet zdolny będzie czynić różne rzeczy, w tym ostrzegać przed niebezpieczeństwem.

Albo jednak czary Fringilli się nie udały, albo Geralt i amulet różnili się w kwestii tego, co jest niebezpieczeństwem, a co nim nie jest. Chryzopraz ledwie wyczuwalnie zadrgał, gdy idąc do piwnic przecięli szlak wielkiemu rudemu kotu defilującemu przed podwórzec z zadartym ogonem. Kot zresztą musiał odebrać jakiś sygnał od amuletu, bo zemknął, miaucząc przeraźliwie.

Gdy zaś wiedźmin zszedł do piwnic, medalion co i rusz denerwująco wibrował, i to w loszkach suchych, porządnych i czystych, w których jedyną groźbę stanowiło wino w wielkich beczkach. Komuś, kto wyzbywszy się samokontroli, zaległby z otwartą gębą pod szpuntem, groziło tu ciężkie przepicie. I nic więcej.

Medalion nie drgnął natomiast, gdy Geralt porzucił użytkową część lochów i zszedł niżej ciągiem schodów i sztolni. Wiedźmin już dawno zorientował się, że pod większością winnic Toussaint były starożytne kopalnie. Niechybnie było tak, że gdy posadzona winorośl zaczęła rodzić i zapewniać lepsze zyski, wydobycia kopalin zaprzestano, a kopalnie porzucono, częściowo adaptując korytarze i chodniki na winne sklepy i piwniczki. Zamki Pomerol i Zurbarrán stały nad dawną kopalnią łupku. Roiło się tu od sztolni i dziur, wystarczyła chwila nieuwagi, by spocząć na dnie którejś ze skomplikowanym złamaniem. Część dziur pokrywały zbutwiałe deski, które przysypane łupkowym pyłem niemal nie różniły się od podłoża. Nieostrożne stąpnięcie na coś takiego było niebezpieczne — a więc medalion winien ostrzegać. Nie ostrzegał.

Nie ostrzegł też, gdy z łupkowego rumowiska jakieś dziesięć kroków przed Geraltem wyprysnął szary niewyraźny kształt, który zadrapał pazurami spąg, wyciął dzikiego hołubca, zawył przeszywająco, po czym z wizgiem i chichotem pognał korytarzem i dał nura w jedną z ziejących w ścianie nisz.

Wiedźmin zaklął. Magiczna sztuczka reagowała na rude koty, a nie reagowała na gremliny. Trzeba będzie porozmawiać o tym z Fringillą, pomyślał, podchodząc do dziury, w której zniknął stworek.

Amulet zadrgał silnie.

Rychło w czas, pomyślał. Ale zaraz zastanowił się głębiej. Medalion mógł w końcu nie być taki głupi. Standardowa i ulubiona taktyka gremlinów polegała na ucieczce i zasadzce, z której cięło się ścigającego zaskakującym uderzeniem ostrych jak sierpy szponów. Gremlin mógł czekać tam, w ciemności, a medalion to sygnalizował.
Czekał długo, wstrzymując oddech, pilnie wytężając słuch. Amulet spokojnie i martwo leżał na jego piersi. Z dziury niosło stęchłym, nieprzyjemnym smrodem. Ale panowała martwa cisza. A żaden gremlin nie wytrzymałby tak długo w ciszy.

Nie zastanawiając się, wlazł do dziury i ruszył na czworakach, szorując plecami o chropowatą skałę. Długo nie szedł.

Coś chrupnęło i zaszeleściło, podłoże puściło, a wiedźmin pojechał w dół wraz z kilkoma cetnarami piachu i żwiru. Na szczęście trwało to krótko, a pod nim nie było bezdennej przepaści, lecz zwyczajny loch. Wyleciał jak gówno z rury kanalizacyjnej i runął z chrupotem pod stertę zbutwiałego drewna. Wytrząsnął z włosów i wypluł piasek, zaklął bardzo paskudnie. Amulet drgał bez ustanku, trzepał mu się na piersi jak wsadzony za pazuchę wróbel. Wiedźmin powstrzymał się przed zerwaniem go i ciśnięciem w diabły. Po pierwsze, Fringilla byłaby wściekła. Po drugie, chryzopraz miał jakoby jeszcze inne czarodziejskie zdolności. Geralt miał nadzieję, że w tych innych będzie mniej zawodny.

Ergo, tak jak zapamiętałem, Geralt nie miał pojęcia o iluzyjnych mocach medalionu. Jednak kilka stron później świadomie stworzył prostą iluzję łamanego miecza. Znaczy się zaczarował. Drogą dedukcji można rozkminić, że użył do tego Aksji.
 
Dalej stoję na stanowisku, że tworzenie iluzji znajdowało się daleko, daleko poza obszarem wiedźmińskiej możliwości. Sztuczka może i prosta, ale na pewno nie dla wiedźmina. Nie sądzę, bardzo nie sądzę, by Geralt mógł ot tak od niechcenia wytworzyć iluzję. Bez żadnego gestu, bez zaklęcia, nic. Na czymkolwiek ta sztuczka polegała, nie wierzę, że była to magia iluzyjna wytworzona przez samego Geralta. To się kłóci z całością wiedzy na ten temat.
Ciri, mimo że po szkoleniu u Yennefer, też użyła amuletu by zniknąć po zajściu z prawie bazyliszkiem. Ale ten amulet wymagał zaklęcia do aktywacji. Wizja Geralta rzucającego czary wyłącznie za pomocą myśli jest dla mnie nie do przyjęcia.
 
Ke? :what2:

Pierwszą sceną z całej sagi, którą napisał, był pojedynek Bonharta ze szczurami. Scena z iluzją użytą w jaskini mogła powstać, gdy AS miał już napisane inne sceny z używaniem medalionu.
 
Wizja Geralta rzucającego czary wyłącznie za pomocą myśli jest dla mnie nie do przyjęcia.

Do przyjęcia, czy nie, na to wskazuje treść sagi.

Ciri, mimo że po szkoleniu u Yennefer, też użyła amuletu by zniknąć po zajściu z prawie bazyliszkiem.

Właśnie dlatego Ciri ten medalion dostała, by móc się ukryć gdy będzie taka potrzeba. Znała jego przeznaczenie i wiedziała jak z niego korzystać. Nie bardzo rozumiem gdzie tu jakaś zbieżność.

Pierwszą sceną z całej sagi, którą napisał, był pojedynek Bonharta ze szczurami. Scena z iluzją użytą w jaskini mogła powstać, gdy AS miał już napisane inne sceny z używaniem medalionu.

Ale przecież to nie ma żadnego znaczenia z punku widzenia dyskusji. Opieram się na tym co jest w książce, a nie tym jak w moim mniemaniu wyglądał u autora proces pisania książki. :p

Cała ta scena, to w moim odczuciu (niestety) typowy "sapkowizm". Ot nagle bohater/bohaterka bez ostrzeżenia używa zupełnie nowej zdolności, by potem o niej zapomnieć (ucieczka Ciri z obozu, anyone?). AS się takimi szczególikami nie przejmuje, dlatego jego Geralt bez krępacji używa w Sezonie... super przydatnego znaku, którego nie używa potem ani razu w sadze (choć miał milion okazji).
 
No nie wiem. Dla mnie iluzja w jaskini to było oczywiste użycie medalionu, skoro identycznej sztuczki używa potem w starciu z Vilgim.
 
Jak może świadomie skorzystać z właściwości medalionu, o których nie wie? Medalionu, który został przez niego niemal wyrzucony. Come on.
 
AS logic. Sytuacje w jaskini i w Stydzdze (tak to się deklinuje?) są niemal identyczne, come on :p
 
AS logic. Sytuacje w jaskini i w Stydzdze (tak to się deklinuje?) są niemal identyczne, come on :p

Nie mogłyby się bardziej różnić.

Nie bardzo kumam skąd ten opór materii. As popełnił chochoła i tyle. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Tak jak z Ciri super psioniczką, tak jak z somne w Sezonie burz. Tematu drążyć już nie będę, bo nic nowego nie wymyślę.
 
@Nars Dla mnie również oczywiste jest, że Geralt w jaskini korzystał z medalionu Fringilli. Kwestia wygłoszona do Korreda (chyba) nie wyraża według mnie faktycznego zdziwienia. Odebrałem ją raczej jako złośliwy przytyk, ripostę na coś, co przeciwnicy rzucili pod adresem Geralta na początku starcia.
 
"Geralt przetoczył się, drąg skrzesał iskry na posadzce tuż obok jego głowy. Drugi cios trafił w łopatkę. Był wstrząs, paraliżujący ból, spływająca do nóg słabość. Czarodziej wzniósł drąg. W jego oczach palił się triumf.
Geralt ścisnął w pięści medalion Fringilli.
...
- Nie wiedziałam... - powiedziała wreszcie Yennefer, gramoląc się z kupy gruzu. Wyglądała strasznie. Krew cieknąca z nosa zalała jej cały podbródek i dekolt. - Nie wiedziałam - powtórzyła, widząc nie rozumiejący wzrok Geralta - że znasz czary iluzyjne. I to zdolne zmylić Vilgefortza...
- To mój medalion. "
Pani Jeziora
Ten fragment chyba rozstrzyga sprawę, a przynajmniej mocno przechyla szalę na stronę amuleciarzy.
Mimo wszystko wygląda to trochę tak, jakby Sapkowski miał dwa różne pomysły na wprowadzenie amuletu i do druku poszła mieszanka obu. Geralt zachowuje się jednocześnie tak, jakby wiedział i nie wiedział, jak działa wisiorek od Fringilli.
 
@Nars Dla mnie również oczywiste jest, że Geralt w jaskini korzystał z medalionu Fringilli. Kwestia wygłoszona do Korreda (chyba) nie wyraża według mnie faktycznego zdziwienia. Odebrałem ją raczej jako złośliwy przytyk, ripostę na coś, co przeciwnicy rzucili pod adresem Geralta na początku starcia.
Dokładnie tak.

Obie sytuacje to ten sam trik, dla mnie to było oczywiste.
Zresztą to, że Geralt nie do końca znał możliwości medalionu nie świadczy o tym, że w ogóle nie wiedział do czego może być zdolny.
Jakąś tam wiedzę posiadając mógł zwyczajnie zdać się na instynkt - stąd akcja z łamaniem miecza.
 
Top Bottom