No właśnie oszukała. W Wiedźminie 1 ani razu nie wspomniała mu o Yennefer i celowo ukrywała przed nim jej istnienie by go sobie przywłaszczyć.Nigdy go nie oszukała
Najwięcej złego zrobiła jednak w sadze. W Krwi Elfów skrytykowała wiedźminów za ich neutralność i niechęć do angażowania się losy świata, będąc w pełni przekonana że akurat jej racje są w pełni słuszne. Biedny Coen zaczął przez to mieć wyrzuty sumienia, zdecydował się zaciągnąć do wojska i zginął pod Brenną. Triss uważam za pośrednio odpowiedzialną za jego śmierć.
Mimo że zdawała sobie sprawę z związku Geralta i Yen, ta ciągle próbowała się do niego dobierać. Odnoszę wrażenie, że swoją sraczkę na szlaku wywołała celowo, aby być bliżej Geralta (Nie jestem tego pewien, to tylko teoria)
Najgorsze co jednak zrobiła, to to, że zdecydowała się stanąć po stronie Filippy i realizować plany Loży Czarodziejek. Mimo że zdawała sobie sprawę z tego, że planom Loży jest daleko do do szczęcia Geralta, Yen, a w szczególności Ciri, jej "kochanej siostrzyczki". Loży pozostawała wierna niemal do końca, a dla mnie żadna osoba współpracują z Filipą nie może być uznawana za dobrą osobę.
W Wiedźminie 2 Triss próbowała odwieść Geralta od znalezienia Letho, co wydało mi się głupie, a Wiedźminie 3 cały wątek ratowania czarodziejów z Novigradu wydał mi się strasznie naiwny (Nie z winy Triss, tylko Redów. W sensie, czemu ci czarodzieje nie mogli się po prostu teleportować? No i w jej przemianę w "dzelną bojowniczkę" totalnie nie wierzę.)