Wiedźmin: Syreny z Głębin oraz Zmora Wilka i być może nie tylko

+

Jak zapatrujesz się na pomysł stworzenia wiedźmińskiej animacji?

  • Świetna sprawa, chętnie obejrzę.

    Votes: 21 41.2%
  • Jestem zainteresowany, ale mam obawy.

    Votes: 21 41.2%
  • Nie interesuje mnie to.

    Votes: 2 3.9%
  • Fatalny pomysł, mało im jeszcze gwałcenia marki?

    Votes: 7 13.7%

  • Total voters
    51
Szansa na dobrą produkcję filmową/telewizyjną w świecie który uwielbiamy.
Jestem przekonana, że szansa na ponowną zagraniczną ekranizację istnieje wyłącznie jeżeli aktualny serial zakończy się względnym sukcesem, a nie klapą finansową. Inaczej żadna wytwórnia na Zachodzie nie zainwestuje w tej projekt, gdy ma do wyboru bezpieczniejsze inwestycje i znacznie bardziej znane marki o znacznie pewniejszym sukcesie....
Bo Wiedźmin nie ma na zachodzie takiej renomy ani pozycji jak James Bond czy Batman, by niezależnie od sukcesu obecnej ekranizacji powrót do marki byłby gwarantowany. Skąd ta pewność?

Oczywiście "Wiedźmin 4", powstająca gra multiplayer czy remake pierwszej gry powstają już niezależnie od sukcesu serialu. Jednak popularność i obecność serialu wciąż mocno wpływają na rozpoznawalność całej marki, zainteresowanie inwestorów, popularność tytułu wśród szerszej publiczności, również poza Polską i poza niszowym fandomem książek...
Doskonale wiemy, że premiera kolejnych sezonów serialu miała wielki wpływ na popularność książek i gier na Zachodzie. I obecność popularnego serialu na Netfliksie jest ogromnym boostem marketingowym dla Redów i ich kolejnych gier, o czym oni sami wiedzą. Tak więc hejterska chęć sabotowania popularności serialu czy życzenie mu porażki niestety jest w moim odbiorze równoznaczne (z zapewne nieświadomym) podkopywaniem losu całej marki we wszystkich jej postaciach oraz dążeniem na rzecz przekreślenia jej przyszłości....
 
Jeśli jedynym co może utrzymać markę w ruchu jest tandeta pokroju Wieśflixa, to krzyżyk takie marce na drogę ku wysypisku popkultury, bo wiele warta nie jest. Jak się kończy celebrowanie produktu za sam fakt jego istnienia, mogliśmy się przekonać w siostrzanym przypadku adaptacji Tolkiena - od klasyka popkultury i nie tylko, przez miernotę Hobbita, do absolutnej porażki kreatywnej jaką są Pierścienie Władzy.

Szkoda, że Wiedźmin pominą krok pierwszy, i nie zrobi go prawdopodobnie tak długo jak długo Władca Pierścieni musiał czekać na Jacksona po Bakshim.

A sugestia, jakoby Netlix i jego produkcje miał jakiś większy wpływ na sukces przyszłych produkcji Redów, to już zupełne zaklinanie rzeczywistości.
 
Sukces netfliksowego Wiedźmina mógłby być sygnałem dla wytwórni że nie trzeba wkładać wiele wysiłku w ekranizacje, żeby swoje zarobić. Chyba nawet krążyły plotki że ktoś tam w Netfliksie miał uważać że nie warto zbyt poważnie podchodzić do adaptowania książek typu Wiedźmin, bo przeciętny widz to prosty człowiek i łatwiej mu się ogląda rzeczy które stawiają bardziej na akcję, proste emocje i proste, sprawdzone motywy. Trzeba takim ludziom pokazać że jednak warto potraktować dzisiejszego widza nieco poważniej i przykładać się do tego, co się tworzy. Choć w przypadku Wiedźmina pewnie i tak ewentualną klapę zrzuci się głównie na odejście Cavilla.
A Wiesiek jako marka da sobie radę i każdy w przyszłości, kto się z nim dokładnie zaznajomi z pewnością dostrzeże potencjał na świetny serial czy filmy. I tacy ludzie (fani) powinni iść ze swoimi pomysłami do wytwórni, a nie na odwrót, że wytwórnie dostrzegają łatwy skok na kasę i zlecają tworzenie serialu byle komu, bo się o danym IP dużo mówi.
 
Choć w przypadku Wiedźmina pewnie i tak ewentualną klapę zrzuci się głównie na odejście Cavilla.
Albo na całą markę...
Naprawdę nie widzę tego, by jakakolwiek wielka zachodnia wytwórnia uznała, że po ewentualnej klapie serialu netflixa należy zainwestować w reboot akurat Wiedźmina, zamiast wybrać jakąś znacznie bezpieczniejszą inwestycję.
Ile mamy znanych, popularnych marek na świecie? Ile mamy świetnych książek fantasy, co nie były jeszcze zekranizowane?

Szkoda, że Wiedźmin pominą krok pierwszy
Właśnie warto podkreślać, że nie ma i nie było pierwszego kroku który byłby jakkolwiek porównywalny do Władcy Pierścieni Jacksona.
A i pozycję samego pierwowzoru na Zachodzie nie ma co porównywać z Tolkienem.

Dlatego nie wiem skąd przekonanie, że Wiedźmin jest na Zachodzie marką porównywalną do Władcy Pierścieni.
I tym bardziej nie rozumiem skąd ta pewność, że na Wiedźmina koniecznie czeka jakaś kolejna, lepsza i kompletna zachodnia ekranizacja, nawet gdyby aktualny serial zakończył się porażką.

A sugestia, jakoby Netlix i jego produkcje miał jakiś większy wpływ na sukces przyszłych produkcji Redów, to już zupełne zaklinanie rzeczywistości.
Uważam, że zaklinaniem rzeczywistości jest udawanie, że serial nie wpływa na sprzedaż gier oraz książek, jak i na rozpoznawalność marki na całym świecie.
Bo wpływa i to naprawdę solidnie....
Nie jest odkrywcze, że popularny serial "Wiedźmin" w odczuwalny sposób promowałby również nową grę pod szyldem "Wiedźmin".
A brak takiej promocji również byłby odczuwalny. Nawet jeżeli dalsze losy serialu nie będą miały kolosalnego wpływu na popularność nowej gry, bo pierwsze trzy sezony już zrobiły swoje i pierwszy sezon z Henrym uczynił markę "the witcher" popularniejszą na świecie niż kiedykolwiek była.
Proszę porównać statystyki wyszukiwań w Google, na całym świecie.
Nawet pomimo sporego spadku popularności serialu w 2 i w 3 sezonie, wciąż widać że jego popularność ogromnie przebija popularność gier na całym świecie (i w USA w szczególności).

Ale to nie konkurs ani nie rywalizacja.
A symbioza i działanie na korzyść i rozpoznawalność tej samej marki....
Oczywiste jest też, że gdyby nie sukces Dzikiego Gonu to serial by nie powstał wcale.
Tak samo jak oczywiste jest, że bez książek nie byłoby gier.
Jednak w momencie gdy popularność nowej adaptacji przebija wielokrotnie popularność poprzedniej oraz pierwowzoru to zyskuje na tym cała marka.

Tak więc teraz to serial ciągnie do góry i gry i książki, o czym każdy wie i nikogo to nie zaskakuje:

1)



2)



3)


Statystyki wyszukiwań haseł w googlu, na całym świecie:

1700229515041.png


1700227728574.png


1700229637195.png




Dlatego sukces i popularność serialu są na rękę zarówno Sapkowskiemu oraz przede wszystkim REDom, którzy produkują obecnie aż kilka gier pod tą samą nazwą co serial. Serial to dla nich darmowa reklama, i to kolosalna.

Oczywiście nowa gra powstanie niezależnie od dalszych losów serialu.
Jakość tej gry nie będzie od serialu zależna. I na pewno jakoś się sprzeda, pewnie nawet nieźle, może nawet świetnie niczym Dziki Gon.
Ale oczywiste jest również, że obecność i popularność serialu będzie mieć wielki wpływ na rozpoznawalność całejmarki i na sprzedaż gier.
Obecność albo brak tak wielkiego boostu marketingowego na pewno będzie odczuwalny.
Nie ma co zaklinać rzeczywistości udając, że jest inaczej...

Jako ciekawostkę wrzucam też porównanie popularności Batmana i Wiedźmina w Googlu.
Oczywiście iilość wyszukiwań to nie jedyny miernik popularności marki. Ale również wedle każdego innego kryterium marka Wiedźmin na Zachodzie będzie mocno przegrywać Batmanowi, Potterowi, Władcy Pierścieni, Spidermanowi, Jamesowi Bondowi i każdej innej światowej sławy marce, co dostaje więcej niż jedną ekranizację. Bo to zupełnie inny kaliber.
Znamienne jest jednak, że to dopiero serial pozwolił Wiedźminowi jakkolwiek zbliżyć się do popularności Batmana:

1700230812327.png





Jednak w pełni rozumiem skąd wynika odmienność polskiej perspektywy na temat rozpoznawalności tej marki.
Wiem, że w Polsce w odróżnieniu od reszty świata, to growy Wiedźmin jest bardziej popularny niż serialowy....

1700231215417.png


A nawet pierwsze dwie gry Redów przewyższają popularność drugiego sezonu serialu. Ale w reszcie świata wygląda to zupełnie inaczej. A marka Wiedźmin już dawno wykroczyła poza Polskę. I growy Wiedźmin jest tam znacznie bardziej rozpoznawalny niż książkowy. A serialowy jeszcze bardziej, znacznie bardziej.... Na Zachodzie dopiero Dziki Gon spopularyzował jakkolwiek markę Wiedźmin. Ale to dopiero serial Netflixa z Henrym w roli głównej wprowadził tą markę do mainstreamu.
Jednak powtórzę, że to nie wyścigi, a symbioza.
Wspólne działanie na dobro tej samej marki. I teraz to serial ciągnie markę do góry, podobnie jak w 2015 robił to Dziki Gon.
 
I tym bardziej nie rozumiem skąd ta pewność, że na Wiedźmina koniecznie czeka jakaś kolejna, lepsza i kompletna zachodnia ekranizacja, nawet gdyby aktualny serial zakończył się porażką.

Nie wiem, czy inni podzielą moje zdanie, ale ja absolutnie nie zakładam, że na pewno jakaś lepsza adaptacja powstanie. Ba, jestem całkowicie otwarty na to, by już żadna nie powstała, jeśli miałaby prezentować podobny szacunek do materiału źródłowego jak obecna.


A symbioza i działanie na korzyść i rozpoznawalność tej samej marki....

Wydaje mi się, że rozmijamy się nieco w interpretacji pozytywnego lub negatywnego wpływu na markę. Nie zaprzeczę absolutnie, że finansowo to się wciąż może opłacać, a rozpoznawalność marki będzie rosła. Ale dla mnie sam wzrost rozpoznawalności nie jest równoznaczny z pozytywnym wpływem na markę. Wiedźmin będzie utożsamiany za jakiś czas z kolejnym cool gościem, co macha mieczem, jeśli tendencja się utrzyma. Co mi jako fanowi to daje? Czy mam pewność, że kolejne pokolenia nie zrównają gier, komiksów, seriali do tego właśnie prostackiego spojrzenia na uniwersum? Bardzo fajnie, że te dzieła napędzają sobie wzajemnie popularność, ale może też mogłyby wzajemnie podbijać ambicje projektów? Teraz treść kolejnej gry w porównaniu do treści serialu będzie mieć z góry lżejszy orzech do zgryzienia, by wyjść na ambitną.

Co do samej już popularności. Wiedźmin 1 był popularniejszy od książek, Wiedźmin 2 był popularniejszy od W1, a Wiedźmin 3 był hitem, popularniejszym od W2.
Gdyby na miejscu serialu była kolejna gra REDów, sądzę, że też byłaby popularniejsza niż W3 (spójrzmy na to, jaki szum wywołał Cyberpunk). Dążę do tego, że sezon pierwszy wyszedł w momencie bardzo dużej popularności marki, fani gier, zwłaszcza W3, zrobili mu darmową reklamę, którą zrobiliby również kolejnej grze REDów. Popularność W4 wtedy na pewno nie dorównałaby serialowi, bo było to jednak przeniesienie uniwersum w inne medium, natomiast nie sądzę, że serial sam z siebie zrobił tak świetną robotę, że trzeba mu dziękować za rozsławienie marki. Zresztą, ginąca widownia mówi sama za siebie. Całkowicie odwrotna sytuacja jak przy trylogii REDów. Gdyby serial zrobił swoją robotę, drugi sezon chociażby przyniósłby większe liczby.
 
@PATROL w pełni szanuję taki punkt widzenia, nawet mimo że nie mogę się z nim w pełni zgodzić.
Prywatnie nie mogę się pod nim podpisać, ale rozumiem taki punkt widzenia w danym temacie....


Ba, jestem całkowicie otwarty na to, by już żadna nie powstała, jeśli miałaby prezentować podobny szacunek do materiału źródłowego jak obecna.

Tak też zakładałam, że niektórzy mogą mieć podejście, że "lepiej wcale niż tak", jak napisał kiedyś @raison d'etre .
Ja jednak uważam dokładnie odwrotnie.
Zdecydowanie wolę tak niż wcale.
Zwłaszcza, że lubię ten serial, mimo wszystkich jego wad. I szczerze uważam, że każdy prawdziwy fan serii bez problemu odnajdzie w nim coś dla siebie. Więc warto serial obejrzeć pomimo uprzedzeń i nie pozbawiać siebie samego przyjemności. Albo przynajmniej po to, by wyrobić własną, konstruktywną opinię.


I jednocześnie uważam, że przecież istnienie serialu nie powinno wadzić tym, których serial nie interesuje. Tak jak niejeden fan Wiedźmina żyje sobie spokojnie bez zagłębiania się w gwinta, gry mobilne, planszówki, figurki kolekcjonerskie czy w Fortnite'a, gdzie Geralta dodano. I niejeden czytelnik Sapkowskiego nie sięgnie nigdy po żadną grę....

Moim zdaniem Geralta znacznie bardziej ośmiesza i dyskredytuje obecność w Fortnicie, bijatyce Soulcalibur czy Monster Hunter, ale nie widziałam petycji fanów domagających się szacunku do Wiedźmina poprzez usunięcie go z tych niepoważnych kolaboracji.

Spójrzmy na pozytywy - jeżeli ktoś zapozna się z growym czy książkowym Wiedźminem dzięki Fortnite'owi czy figurkom Funko to co w tym złego? Tym bardziej nie rozumiem co złego jest w tym, że zachodni widz zapozna się z Geraltem z serialu, a potem ściągnie po gry albo książki. Same pozytywy.....


Wiedźmin będzie utożsamiany za jakiś czas z kolejnym cool gościem, co macha mieczem, jeśli tendencja się utrzyma.

Obawiam się, że Wiedźmin już od dawna właśnie z tym jest utożsamiany przez ludzi, który słyszeli o grach, ale w nie nie grali. Spójrzmy na plakaty i zwiastuny gier, na okładki ich opakowań. One to właśnie reklamują - brutalnego gościa co macha mieczem. W każdej z trzech gier, zaczynając od pierwszej. Jeśli ktoś nie zagrał w tą grę to będzie myślał, że jest to gra o męskim samcu alfa co zabija potwory i chędoży gołe baby. I z tym samym będzie kojarzył książki.
A książki nie są o tym...

Wracamy do problemu Sapkowskiego, który nie chciał by jego książki były zbytnio kojarzone z grami. On nie chce okładek z brutalnym growym Geraltem wymachującym mieczem. Ani z nagą Triss wypinającą pośladki na okładce Playboya.
Pewnie niejedna osoba ma błędne wrażenie na temat książek po tym co serwowała publiczności kampania marketingowa każdej z trzech gier. A gry to też na tyle "niszowa" rozrywka, że nie każdy po nie sięgnie, by przekonać się o ich fabularnej głębi.
W efekcie może mieć zupełnie błędne wyobrażenie o wiedźmińskich książkach... Jednak czy gry zaszkodziły czy raczej pomogły popularności książek?

Uważam, że z serialem jest bardzo podobna sytuacja.


może też mogłyby wzajemnie podbijać ambicje projektów? Teraz treść kolejnej gry w porównaniu do treści serialu będzie mieć z góry lżejszy orzech do zgryzienia, by wyjść na ambitną.

A o to nie miałabym najmniejszych obaw. Przecież to nie Lauren ani Netflix tworzą nową grę, a Cdprojekt. Nie widzę powodu by obawiać się, że poziom serialu jakkolwiek wpłynie na poziom gier i na ich fabułę. Bo niby czemu miałby?

Będzie parę Easter eggów, może smaczek w postaci opcjonalnej zbroi i miecza i tyle. Nie spodziewałabym się niczego więcej.

Cały czas mówię tu o rozpoznawalności i popularności marki, nie o jakimś fabularnym oddziaływaniu. Wiedźmin 4 przypominać będzie Wiedźmina 3, a nie Wiedźmina od Netflix. Ale widz co zna Wiedźmina z serialu chętniej sięgnie po taką grę, której tytuł kojarzy.
A niektórzy spekulują, że to Ciri będzie protagonistą nowej gry. Ciri, którą serial promuje właśnie na główną bohaterkę serii. Ciri, którą serial już teraz spopularyzował znacznie bardziej niż robił to Dziki Gon.

Czeka też przecież na nas remake pierwszej gry, z Geraltem w roli głównej. Geraltem, którego przeciętny Amerykanin kojarzyć z serialem na Netflix, a nie z grą sprzed 20 lat.

Poza tym powstaje jeszcze jedna gra, która ma być grą multiplayer skierowaną do szerszej publiczności, w tym do fanów serialu Netflixa, cokolwiek to znaczy. Zakładam, że znaczy to właśnie to, że będzie to produkcja przystępna dla widzów, którzy Wiedźmina znają z serialu, a nie z gier czy książek. Produkcja dla szerszego grona fanów. Choć przyznam, że sama nie wiem czego się spodziewać po tej produkcji i nie znoszę gier online, więc nie wiem czy sama będę tą grą zainteresowana. Może tylko ta gra będzie jakkolwiek próbować inspirować się serialem (w co wątpię). Ale jestem pewna, że "Wiedźmin 4" i remake pierwszej gry nie będą miały z serialem nic wspólnego. A jedynie skorzystają na ogromnej pomocy marketingowej, którą podarował im Netflix. I oby darował przez kolejne 2 sezony. Kto wie, może sezon piąty będzie już niedaleki pierwszego teasera nowej gry?


Co do samej już popularności. Wiedźmin 1 był popularniejszy od książek, Wiedźmin 2 był popularniejszy od W1, a Wiedźmin 3 był hitem, popularniejszym od W2.

W pełni się z tym zgadzam, a nawet sama chciałam to napisać w poprzednim poście. Że sukces Gonu nie wziął się znikąd i gdyby niemal nieznane na Zachodzie dwie pierwsze gry, to Gon nie powstałby wcale. Popularność się nawarstwia niczym kula śnieżna.
Ale czy książki powstałyby gdyby nie konkurs popularnego miesięcznika "Fantastyka"? Na rosnący sukces składa się wiele rozmaitych czynników, na każdym etapie rozwoju marki. Nie należy umniejszać żadnemu z nich.

Cyberpunk swój sukces zawdzięcza nie tylko Wiedźminowi, ale też popularności Keanu Reevesa. I nawet nie wiem kto miał większą moc marketingową. Zakładam, że jednak Keanu.

Sukces pierwszego (a również - mimo wszystko - drugiego czy trzeciego) sezonu serialu to wynik nie tylko piękna książek Sapkowskiego i popularności Dzikiego Gonu.
A również ogromnego talentu i wielkiej popularności Henrego Cavilla, talentu producenckiego Lauren Hissrich, talentu Soni, Giony i Joeya, których piosenka stała się viralem. I w dużym stopniu - tego jak wielkim i mainstreamowym gigantem jest Netflix na całym świecie.

Trzeba mieć na uwadze, że gry to mimo wszystko dość niszowy rodzaj rozrywki. Nie każdy grywa w gry, zwłaszcza takie poważne i wymagające bardziej niż Candy Crush. Netfliksa ma niemal każdy. Popularność serialu wynika z kumulacji wszystkich dotychczasowych czynników, ale to netfliksowi zawdzięczamy wejście marki do mainstreamu. Bez niego znaliby ją obecnie jedynie gracze i fani książek. Których poza Polską zbyt wiele nie ma.

Dlatego szczerze uważam, że serial należy docenić za rozsławienie marki na cały świat. Na czym nowe gry Redów z pewnością skorzystają.
I skorzystają jeszcze bardziej jeżeli serial dotrwa do finałowych sezonów i po sezonie czwartym dostaniemy piąty, ostatni sezon...
 
A również ... talentu producenckiego Lauren Hissrich...
Czego? Staram się naprawdę nie komentować niczego w tym temacie, bo musiałbym używać słów za które sam potem musiałbym się zbanować. Ale to, to już jest naprawdę zakłamywanie rzeczywistości... Gdyby był tu przedrostek bez-, to wtedy tak, można by się z tym zgodzić...
 
Czeka też przecież na nas remake pierwszej gry, z Geraltem w roli głównej. Geraltem, którego przeciętny Amerykanin kojarzyć z serialem na Netflix, a nie z grą sprzed 20 lat.
Bzdury. Nie wiem jak amerykanin, ale na świecie Geralt jest zdecydowanie bardziej kojarzony jako ten z Dzikiego Gonu.
Poza tym, jak przykłady Spider-mana i Batmana ci nie pasują, to podam ten:
Seria Percego Jacksona chyba nie jest nawet w połowie tak popularna jak tych dwóch powyżej, myślę więc że ligą bliżej jej do wiedźmina, i tak, miała już dwie marne adaptacje wyreżyserowane przez Columbusa, a mimo to disney chce spróbować jeszcze raz z kolejną (Choć ta też wypada mi raczej marnie).
Albo Spawn, adaptacja raczej undergroundowego komiksu, który doczekał się strasznie koszmarnej adaptacji filmowej, a po latach dostał świetną serię animowaną.
Czyli tak, jak najbardziej mało znane marki mogą dostawać po latach drugie szanse, jak znajdzie się nimi ktoś zainteresowany.
 
Nie wiem jak amerykanin, ale na świecie Geralt jest zdecydowanie bardziej kojarzony jako ten z Dzikiego Gonu.
Nie wiem skąd to założenie. Nie przeczę, że Dziki Gon był wielkim sukcesem międzynarodowym.
Ale to wciąż wymagająca gra action-RPG, a gry są znacznie bardziej niszowym medium niż mainstreamowe seriale na Netflix....

1700479072590.png


Jednak poza mainstreamowością Netflixa, większa popularność serialowego Geralta nie dziwi również gdy mamy na uwadze fakt, że Henry Cavill był w tym okresie jednym z najbardziej uwielbianych i znanych aktorów na świecie.
Nawet ciężko powiedzieć co miało większy wpływ na popularność serialu, sukces Dzikiego Gonu czy popularność Henrego.
Obstawiam, że jednak to drugie, bo Netflixa oglądają nie tylko gracze. Choć warto podkreślić, że cały czas mówimy tu o symbiozie a nie o rywalizacji...

Seria Percego Jacksona chyba nie jest nawet w połowie tak popularna jak tych dwóch powyżej, myślę więc że ligą bliżej jej do wiedźmina, i tak, miała już dwie marne adaptacje wyreżyserowane przez Columbusa, a mimo to disney chce spróbować jeszcze raz z kolejną (Choć ta też wypada mi raczej marnie).

Percy nigdy mnie za bardzo nie interesował, ale tak, zaskoczyły mnie wieści o nowej ekranizacji tego tytułu...
Jednocześnie książki z tej serii sprzedają się zapewne znacznie lepiej niż Sapkowski w krajach anglojęzycznych.
A Disney sięgnął po tę serię, bo jest ona family-friendly, Wiedźmin z założenia nie jest i Disney go nigdy nie zekranizuje. Choć przyznam, że nie miałabym nic przeciwko adaptacji 16+/12+, nie uważam by nagość, krew i wulgaryzmy były niezbędne w ekranizacji Sagi, choć oczywiście adaptacja 18+ byłaby bliższa treści książek.

Spawna nie oglądałam, ale zgadzam się, to przykład wyjątkowo niszowej marki która akurat dostała drugą szansę, fajnie że animowaną....
Więc jeżeli fandom chce by Wiedźmin też kiedyś dostał nową adaptację animowaną to musi pokazać, że jest na to popyt i zachęcać każdego do obejrzenia Syren :D
 
Last edited:
Dla mnie twoje podejście ma równie dużo sensu, co namawianie do kupowania książek jakiegoś pisarza, który może i tworzy kiepskie, bezsensowne zakalce, ale przynajmniej w temacie, którym jestem zainteresowany, i zakładanie przy tym, że jeśli wystarczająco dużo ludzi kupi jego książki, to za jakiś czas, gdy tenże pisarz już sobie da spokój z pisaniem, bo zrozumie, że to jednak nie jest mu przeznaczone, to ktoś bardziej utalentowany podejmie dzieło i napisze inne książki, które mi się spodobają.
Moim zdaniem kupowanie książek tego twórcy, któremu bozia poskąpiła talentu i zrozumienia tematu, o którym pisze, tylko umocni go w przekonaniu, że to co robi, jest właśnie tym, czego ludzie oczekują, bo przecież gdyby nie chcieli czytać jego książek, to by ich nie kupowali.
 
Last edited:


Tymczasem najnowsza wypowiedź Sapkowskiego zdaje się sugerować, że jego nowa książka może być zainspirowana Syrenami z Głębin :D

"Zrobili serial na podstawie jednego opowiadania. Zmusili mnie do kontynuacji. Nie narzekam. Dzięki temu mam teraz na czynsz" - oświadczył pisarz.

*


Nowy cytat jest bardzo enigmatyczny i zastanawia mnie czy nie został on lekko przeinaczony przez dziennikarzy....

Gdyż główny serial nie adaptuje tylko "jednego opowiadania", a Blood Origin to serial co nie adaptował opowiadań wcale. Szczury mają być miniserialem, ale adaptują co najwyżej fragmenty pod koniec Czasu Pogardy, a nie jedno opowiadanie...
Jest też szansa, że przeinaczony przez dziennikarzy cytat oznacza, że Sapkowski po prostu wraca do świata Sagi po tym, jak popularny serial zaadaptował jego twórczość. Jednak w cytacie mamy "jedno opowiadanie" i "kontynuację"....

Tak więc cytat może się odnosić do Syren, które co prawda mają być filmem a nie serialem, jednak adaptują jedno opowiadanie, treść którego można kontynuować, pisząc dalszą historię Essi lub Sheenaz.

I premiera Syren ma mieć miejsce pod koniec 2024 roku...
dokładnie tak samo jak nowa książka Sapkowskiego :D Przypadek? :confused:


Uwielbiam jak pisarze doceniają ekranizacje swoich dzieł i nawet się nimi inspirują gdy sami wracają do tego świata :beer:
 
Last edited by a moderator:
Gdyby ktoś szukał tu swoich postów lub fragmentów wypowiedzi, to niech już nie szuka, tylko odświeży sobie regulamin forum ;)
Przypominamy, że forum jest dla dobrej zabawy, a nie po to, żeby psuć ją innym - więc wypowiedzi złośliwe i zaczepne będą usuwane.
 
Tak co do upadku marki Wiedźmina w razie anulowania serialu, to nie wiem czemu wyskakujecie z jakimiś przesadzonymi porównaniami typu Batman, Spiderman czy James Bond (choć wg Tomasza Bagińskiego, Wiedźmin jest w tej samej lidze).
Spójrzcie na 'Serię niefortunnych zdarzeń (nieudany film w 2001, serial powstał w 2016), Jacka Reachera ( filmy z Cruisem dość średnie, w ubiegłym roku wyszedł serial na Amazonie) czy nawet Jacka Ryana (trochę większa i bardziej znana marka ale ostatni film dość zapomniany z 2014 roku nie przeszkodził Amazonowi w stworzeniu serialu w 2018). To nie są jakieś głośne marki a mimo wszystko ktoś po nie sięgnął ponownie.
Przede wszystkim też marka Wiedźmin "żyje" poza tym serialem, dzięki grom i książkom. Nieudany 8 sezon "Gry o tron" wcale nie sprawił że widzowie olali "Ród Smoka" albo książki Martina, na których kontynuację wciąż czekają (a jak nie czekają to raczej z winy autora niż ostatniego sezonu serialu).
 
Przypominam, że forum to nie miejsce na wzajemne dogryzki i kpinę z wpisów innych użytkowników. Przy kolejnych postach tego typu posypią się kary.
Prosimy powstrzymać się od wyżej wymienionych i używać argumentów w dyskusjach.
 
Top Bottom