Przecież Halloween zupełnie nie ma tego wiedźmińskiego klimatu z "jedynki". W ogóle nie ma w tym święcie słowiańskości, złocistych pól i odpowiedniej gwary. I jakieś takie konsolowe jest. I nie uświadczysz tu mrocznych miejsc, wszędzie obrzydliwie pastelowe dynie.
Niech sejm przegłosuje ustanowienie Dnia Wiedźmińskości, kiedy to ludzie będą nocować w lepiankach, jedząc tylko to co wyhodują w swoich ogródkach. Ubrać będzie się można jedynie w czarne płaszcze, różowe sweterki, lub wcale. Mówić można wyłącznie łamaną gwarą "wiejską", a każdy obywatel powyżej 12 roku życia będzie musiał odpowiednią ilość razy zakląć "k*** mać". A o północy wszyscy spalą w Wiecznym Ogniu pady do śmierdzących amerykańskich konsol.
Halloween to przecież tylko okazja, pretekst do dobrej zabawy. To nie jest też jakiś WitcherCon. Kto obchodzi ten obchodzi, a spotkać się i zabawić w dobrym towarzystwie można pod każdym pretekstem. Halloween, które jest szeroko rozpoznawalnym dniem, jeśli mogę tak powiedzieć, jest na przykład świetnym powodem na zorganizowanie jakiejkolwiek imprezy o obojętnie jakiej tematyce, od typowo halloweenowej, przez wiedźmińską, na rodzinnym bigosie kończąc.