Wiewiórki, Zakon Płonącej Róży, czy neutralność?

+
Ja tam polecam zakon. Ponieważ:
Po pierwsze królestwa północy nie wygrają z Nilfgaardem, mając za sobą scoia'tael robiących kompletny chaos w liniach zaopatrzeniowych.
Po drugie ludzie z północy to rasiści więc nie róbcie sobie nadziei typu ,,Jak pomożemy wiewiórką, razem z ludźmi staną przeciwko Nilfgaardu jak brat z bratem'' Ja uważam że scoia'teal będą pomagać Nilfgaardowi w wojnie która rozpoczęła się pod koniec dwójki. Pewnie Iorweth (jeśli pomogliśmy mu w W2) będzie walczyć przeciwko, jeśli nie... to sam nie wiem.
Po trzecie zakończenie neutralne mogło by nawet być, ale wiemy jak skończył się wiedźmin 2 Polowanie na czarownice :/ Tak, dla mnie to czysta neutralność ponieważ ani nie zaszkodzimy ani nie polepszyli sytuacji.
Jak widzimy zakon jest najlepszą receptą na końcówkę wiedźmina 2, królestwa północy otrzymają dodatkowe siły do walki i... wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
 
A ja Zakonu z tą ich całą filozofią nie mogłem strawić i nigdy nie udało mi się zmusić do tego, żeby przejść W1 ich ścieżką.
 
@Takin
Trochę cię rozumiem na początku też miałem do nich wstręt :) Powiem tak gdyby nie zbliżająca się wojna poparłbym wiewiórki.
 
Jak pierwszy raz przechodziłem Wiedźmina to stanąłem po stronie zakonu. Pierwsze spotkanie Geralta z Zygfrydem w kanałach. Wywarł na mnie dobre wrażenie. Nie był uprzedzony do Geralta z powodu jego odmienności. Nie rzucał tekstem w stylu: "Mutant, plugawy odmieniec". I choć czułem wstręt do kościoła Wiecznego Ognia, głównie za sprawą Wielebnego, którego zresztą Geralt dobrze nazwał jak ratowałem Abigail, to do Zygfryda jakoś się przekonałem. Razem zapolowaliśmy na kuroliszka. Jednak pierwszy, jakby to określił Jaskier, dysonans poznawczy względem zakonu i Zygfryda miałem podczas napadu na bank.
Przytaczam dialog Zygfryda z Geraltem:
- Z: No to jesteśmy. Płonąca Różo do boju.
- G: Zygfrydzie mieliśmy negocjować.
- Z: Negocjować z terrorystami. Nigdy. Nie podam ręki żadnemu elfiemu terroryście.
I tu po raz pierwszy mi się nie podobało narzucanie zdania czy punktu widzenia przez Zygfryda. Jego apodyktyczność
Przecież Velerad powiedział żebyśmy coś zrobili, ale na pewno nie chodziło mu o to żeby wyrżnąć wszystkie elfy. Poza tym rzeź nie jest w stylu Geralta. Miecz to ostateczność. Jednak jak powiedziałem Yeavinnowi że nie będę zabijał ludzi to stanąłem po stronie zakonu.
W IV akcie w wiosce Odmęty poparłem zakon. Jednak już w V Akcie miałem doła że poparłem zakon. Z kilku powodów:
1. Zoltan nazwał Gerata sku***synem. Coś tu jest ni tak skoro najbliższy przyjaciel Geralta tak go nazywa.
2. Szkoda mi było trochę Toruviel
3. Dowiedziałem się że pracując dla zakonu pomagałem Salamandrze. Pewnie zaraz ktoś napisze że Zakon to nie Salamandra. Przecież mieli takiego samego przywódcę, czyli pracując dla Zakonu pracowałem też dla Salamandry.
Zresztą de Aldersberg mówi: "Wszystko co na mój rozkaz robili zakon i Salamandra miało na celu uratowanie ludzkości". Nie dobrze mi się zrobiło kiedy ujrzałem w lustrze Jakuba. Dobrze że Zygfryd chociaż był inny.
4. Mowa Króla Gonu: "Zakon, któremu oddałeś władzę pragnie usunąć każdego kto nie jest w pełni człowiekiem. Jak się z tym czujesz, ty mutant." Dano do zrozumienia że poparłem rasistów i gdyby Zygfryd nie uznał że miecz wiedźmiński może się przydać w walce z nieludźmi to pewnie też by mnie przynajmniej próbowali zabić.

Z kolei za 2 razem stanąłem po stronie Scoia'tael, przeczytawszy Sagę o Wiedźminie.
1. Dlaczego mam stawać u boku człowieka, który tępi wszystko co nie jest człowiekiem: elfy, krasnoludy, potwory (konkurencja dla wiedźminów). Przecież Geralt też nie jest człowiekiem to niby dlaczego ma dla mnie robić wyjątek.
2. Zygfryd jest synem Eycka z Danesle, którego Geralt nie lubił, ale szanował, więc dlaczego mam lubić Zygfryda.
3. Wiedźmin pracuje sam. Nie przyjąłem propozycji Zygfryda.
4. Płonąca Róża powstała z Zakonu Białej Róży których zakonnicy wpadli do świątyni Melitele i kazali się Geraltowi wynosić. Mało tego musiał stawać do pojedynku na durnych zasadach, kto czytał wie jakich.
5. Po odwiedzeniu Vivaldiego i dostarczeniu listu od Yeavinna dobrze byłoby go powiadomić o tym. Jednak co się okazuje. Yeavinn musiał uciekać z Gaju Druidów, bo przyszły na bagna dupki zakonne pod wodzą Zygfryda w pogoni za kilkoma elfami, którzy nikomu nic nie zrobili. No może oprócz Colemana (mendę społeczną) którego sam bym zatłukł gdyby była taka możliwość. A Zakon skoro walczy też z potowrami to mógłby z nimi powalczyć i zabić parę utopców, al nie ważniejsze jest kilka elfów.
6. No więc w takim razie pomogłem Yeavinnowi. Miał rację: "Ci mordercy nienawidzą nieludzi i wcześniej czy później przyjdą aby nas zabić."
7. W banku pomogłem Yeavinnowi. Jak już mówiłem Geralt nie zrobiłby w tej sytuacji pogromu nieludzi tylko próbowałby negocjować. Pomaganie elfom jest bliższe wiedźmińskiej neutralności, bo nikomu się nic nie stanie, ani Zygfrydowi ani Yeavinnowi. A Yeavinnowi chodzi o wolność dla wszystkich, nawet dla ludzi, choć uważa ich za niewiele bardziej rozgarniętych od świń czy krów, co w przypadku Zygfryda, który chce atakować każdego nieludzi którego widzi jest prawdą. Ale dopóki bedą istnieli tacy ludzie jak Zygfryd nie będzie możliwości pokojowej koegzystencji. Pamiętacie dialog Geralta z Yeavinnem o nienawiści do ludzi? Trudno się z nim nie zgodzić.

W IV AKcie pomogłem elfom. A cóż to sie stało? Przypłynęła Biała Rayla z oddziałem zakonnym w pogoni za kilkoma elfami, które żyły w pokojowej koegzystencji z ludźmi. W każdym razie nie atakowali ich. A jeszcze tekst Rayli: "Nieludzie wyszli na ulicę. Trwa wojna.". Skoro trwa wojna to zamiast walczyć w Wyzimie to ona se przybyła do Odmętów żeby się pozbyć garstki elfów, które nikomu nic złego nie robili. Nawet rozumiem Toruviel w tej całej sytuacji. Jakby nie wzięli dzieci jako zakładników to Rayla ruszyłaby szturmem i pozarzynała wszystkich nawet wieśniaków: "Są winni zdrady, bo udzielali im schronienia". Jasne mieli powiadomić Zakon o wszystkim. Więc stanąłem po stronie elfów. Jak się dowiedziałem że to Zygfryd wydał rozkaz ataku a nie Rayla, a ta jeszcze mi tu pyskuje że nie wyrżnąłem wszystkich elfów, przekonałem się w 100% że Zakon to banda pieprzonych fanatyków powołanych tylko w jednym celu - mordowania nieludzi.
Jeszcze jak kogoś nie przekonałem przytaczam słowa Toruviel: "Pomóż nam stąd uciec, nie chcemy walczyć"

Zauważyliście taką zasadę. Scoia'tael nigdy nie próbowało walczyć z Zakonem. To zakon zawsze przysyłał posiłki do walki z nimi, postawiając ich tym samym w sytuacji bez wyjścia. Tak było na Cmentarzysku Golemów, w Odmętach.

Jak już nie było wyjścia to wszyscy nieludzie chwycili za broń. Nie mówcie mi że to nieludzie wywołali powstanie. Słowa Zoltana: "Krążą plotki o dekrecie zgodnie z którym wszyscy nieludzie jako najbardziej podatni na zarazę mają zostać przesiedleni do Starej Wyzimy". Dlaczego do Starej Wyzimy? Bo pośle się tam zakonników i powyrzynają wszystkich nieludzi i będzie spokój.
Nawet Geralt wysnuwa wniosek: "Wielki Mistrz, być może od początku chciał sprowokować nieludzi do wojny". Co jest jeszcze jednym argumentem za tym że to Zakon stoi za powstaniem w Wyzimie a nie Scoia'tael.

Już chyba nigdy w tej grze nie poprę Zakonu, albo neutralność albo Scoia'tael. Zresztą wiedźmiński miecz miałby się przyczynić do zabijania wymierającego gatunku jakim są elfy. Geralt nie zabija smoków bo nie zostało ich już wiele na świecie. Więc dlaczego ma zabijać elfy, które też już są na wymarciu.

Moim zdaniem ścieżka Zakonu to ścieżka właśnie wypranego z uczuć mutanta.

Zauważyliście też że większość mieszkańców Wyzimy nie lubi zakonu.
Velerad: Już dawno nie rozmawiałem z Addą na osobności, bez towarzystwa tych nadętych dupków z Zakonu.
Talar: Jak większość zakonników cierpi na kompleks małego f**ta. Na wszystko czego się boi reaguje agresją.
Przykładów możnaby podać więcej.

W W2 Iorweth nie dąży do wyrzynania ludzi. Zdaje sobie sprawę że żeby elfy przetrwały musza żyć w koegzystacji z ludźmi. Nie mają szans z nimi w walce ludzi jest za dużo.
W dodatku jak się słucha dialogu Geralta z Ciaranem to jak tu nie pomóc Scoia'tel:
- C: Ostrzeż go Gwybleidd. Iorweth walczy bo to umie najlepiej. Jest Aen Seidne, prawdziwym, wonym, jednym z ostatnich. Ta walka ma teraz sens bardziej niż kiedykolwiek jest jeszcze nadzieja
- G: O czym ty mówisz? Nadzieja na co?
- C: Na zmiany, na lepsze jutro. Ja już tgo nie dożyję. Zakatują mnie na tej barce, ale wy musicie ostrzec Iorwetha.
I jak tu nie pomóc Scoia'tael. Trzeba być właśnie wypranym z uczuć mutantem.
 
@up
Daj sobie spokój, nie watro pomagać scoia'tael. Człowiek z elfem nigdy sobie (przynajmniej na Północy) ręki nie poda. Ja pomimo tego że strasznie nie lubię elfów pomogłem Iorwethowi w kasztelu, w wiedźminie 2 ścieżka Roche, i to nie z jakieś potrzeby poprostu uznałem że tak trzeba. Bardzo możliwe że Iorweth przeżył bitwę pod Vergen.
Ale dzięki temu że obrałem ścieżkę Zakon/Roche nie dojdzie do powstania drugiej brygady Vrihedd.
Jak na mój gust scoia'tael bardzo mi przypomina Organizacje Ukraińskich Nacjonalistów. Rozumiesz? Wbijanie dzieci na pale od płotu, skalpowanie kobiet ogólnie morderstwa nawet na Ukraińcach którzy nie akceptowali jej metod prowadzenia walki, iście elfia metoda.
Poza tym nawet Saskia twierdzi że Iorweth to terrorysta więc coś jest nie tak...
 
Nie mówię że Scoia'tael to samo dobro, a Zakon to samo zło. Jednak obserwując zachowanie Zakonu i elfów w grze definitywnie to Zakon jest większym złem. Może ręki sobie nie podają, ale przynajmniej nie będą się wyżynać nawzajem, bo to do niczego nie prowadzi tylko zaostrza się niechęć jednych do drugich. Nawet Iorweth to przyznaje. Saskia mówi że: "Górne Aedirn może byc pierwszym państwem gdzie człowiek wychodząc za mury miejskie nie będzie obawiał się elfich strzał a elfy i krasnoludy nie będą żyć w gettach i rezerwatach. Tyle że ty tu widzisz Scoia'tael z książek Sapkowskiego i porównujesz ich do tych z gry. W grze elfy nie pałają taką nienawiścią do ludzi (przynajmniej Yeavinn).
W W2 chciałem żeby 1 spotkanie z Iorwethem się skończyło bez rozlewu krwi. Ale jak widać Vernon Roche nie jest mistrzem dyplomacji i zamiast normalnie porozmawiać rzucił w niego sztyletem. Jeśli już niemożliwa jest pokojowa koegzystencja to w głównej mierze z winy ludzi a nie z wuny elfów.

Poza tym Scoia'tael wiedzą że cesarz ich zdradził i już nigdy nie staną po jego stronie. Nawet Iorweth to przyznaje:
- Te czasy już się skończyły nigdy więcej nikt nie będzie wykorzystywał Scoia'tael.
Saskia: Elfy umierali za Nilfgard, za dolinę Pontaru na próżno. Zdradzeni, oszukani.
Więc gdyby jeszcze raz poparli cesarza to też bym im nie pomagał.
 
Ale z pewnością zostały jakieś odziały scoia'tael wierne Nilfgaardowi nie mówie że jest ich dużo, ale z kilka na pewno. Poza tym elfy nie będą raczej walczyć razem z ludźmi na których niedawno prowadzili partyzantkę, więc raczej będą poprostu się przyglądać trwającej wojnie.
 
W zakończeniu W1 po stronie Scoia'tael jest powiedziane, że Foltest wybaczyl bunt nieludziom w zamian za pomoc w walce z uzurpatorem. Jego łaska nie trwała długo i nie mogła powstrzymać lawiny pogardy i nienawiści.. Nie jest powiedziane czyja to nienawiść. Moim zdaniem Zakonu, ponieważ Foltest nie zlikwidował go tylko ograniczył jego wpływy. A miał dekret o kasacji zakonu (przynajmniej jest to powiedziane po stronie zakonu). I zakon znów zaczął antynieludzkie krucjaty i prześladowania nieludzi.
Jeśli w W2 przeszedłeś ścieżką Rocha to może pamiętasz pogawędkę Henselta z Saskią.
-S: Wycofaj swoje wojska, skończ prześladowania nieludzi i uznaj niezawisłość Aedirn.
-H: Co będę z tego miał. Moi żołnierze uznaliby mnie za tchórza.
Uznali by go za tchórza bo nie toczyłby niepotrzebnej wojny z nieludźmi

Po stronie Iorwetha jest podobny dialog ze Stennisem.
- Co będę z tego miał?
- Pokój
- Kpisz sobie. Właśnie wywołałeś wojnę gówniarzu.

A słowa jednego ze strażników u Loredo: Po co się zastawiać, który elf jest Scoia'tael. Wyrżnąć to kołtuństwo jak leci i po kłopocie. Z bab wyrosną bachory a jak nie będzie bab to i bachory się skończą.

Nie wspominając już o Loredo, który jest równie przychylny nieludziom jak cesarz Ehmyr wprowadzeniu demokracji.

Nie wiem czy grałeś ścieżką Iorwetha w W2, ale jeśli tak to miałeś okazje zobaczyć pogrom nieludzi we Flotsam.
I powiedz mi kto tu bardziej dąży do wyniszczenia drugiej rasy: elfy czy ludzie.

Gdyby ludzie nie prześladowali tak elfów, wytrąciliby Iorwethowi i innym argumenty z ręki, a tak trudno się z nimi nie zgodzić.

Pomijając już fakt że królestwo, które toczy wojnę z Wiewiórkami jest łatwiejszym kąskiem dla cesarza Nilfgardu niż Wolne Vergen, które nie ma wewnętrznych podziałów. Jest zjednoczone i silne. O czym przekonał się już król Kaedwen. Jak sobie poradzili z Kaedwen to i z Czarnymi sobie poradzą.

A elfy które dalej walczyliby ku chwale Wielkiego Słońca i Białego Płomienia Tańczącego na Kurhanach Wrogów są po prostu idiotami i naiwnymi głupcami. Myślę że Yeavinn albo Iorweth na pewno by do nich nie dołączyli.
 
Grałem ścieżką Yaevinn/Iorweth, mówie to setki razy i powtarzać będę gdyby nie nadchodząca wojna poparłbym elfy w obu częściach. Ale póki co w trójce będę grać Zakon/Roche
Poza tym o ile się nie mylę podczas wojny w wiedźminie 2 Kaedwen wystawiło 5 000 ludzi a Aedirn 1 200, nie sądzę że wolne państwo Saskii mogło by dysponować tyloma żołnierzami co Redania czy Temeria nie wspominając o Kaedwen, najwyżej 12 tysięcy.
Poza tym nawet jak grałem ścieżką Roche'a nie zabiłem Saskii i jak wcześniej wspomniałem pomogłem Iorwethowi.
Wszystkie moje działania miały na celu pomoc królestwom północy przetrwać wojnę.
Chodź z dwojga złego i tak wole elfy sto razy bardziej niż czarodziejki :)
 
Ja wole neutralność której w W2 nie ma. Ale na szczęście jest w W1.

@Arkan997
Iorweth przeżył bitwę w Vergen. Można mu nawet pomóc w misji u Vernona Roche'a "Atak na Vergen" przed pójściem do mieszkania Fillipy.

@Vernone Roche_10
Powiem Ci chłopie że zaprzeczasz trochę sam sobie. Mówisz że nie popierasz Zakonu. Strona wiewiórek lepsza? Coleman został zabity właśnie przez wiewiórki. A kim tak naprawdę był? Szpiegował dla Vincenta (kapitana straży) w sprawie Salamandry, a fisstechem handlował bo Baranina by go zabił. Czyli jak? Był przeciw Scoiatael czy Zakonowi?

@Vernone Roche_10
Wiewiórki nie zabijają? Weź przeprowadź sobie źle rozmowę w W2 po zabiciu krabopająka z Iorweth'em. Zobaczysz swoje "niewinne i biedne" elfy jak nafaszerują Cie strzałami.

Jestem pewien że wiewiórki w W3 będą stały po stronie Nilfgadru. Dlaczego?

1. Po stronie królestw północy na pewno nie staną.
2. Jak mówi stara zasada: "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
3. W Mahakamie schronienia u krasnoludów na pewno nie znajdą. Nawet Yarpen na początku aktu 2 mówi o Iorweth'cie że co on tu robi.

Czyli schronienia nie mają i muszą opowiedzieć się za jakąś stroną.
 
Wiem, przecież pisałem że można pomóc Iorwthowi w kasztelu.
Ad. 2 Oczywiście że będą stały po stronie Nilfgaardu, nie mają nic do stracenia a mogą wiele zyskać, ponieważ na południu ludzie i nieludzie mają równe prawa
 
Z tym zyskanie i równymi prawami bym nie przesadzał. Rządy Nilfgardu bardzie przypominają mi rządu byłego ZSRR czy Białorusi ;)
 
Sikor87 said:
Powiem Ci chłopie że zaprzeczasz trochę sam sobie. Mówisz że nie popierasz Zakonu. Strona wiewiórek lepsza? Coleman został zabity właśnie przez wiewiórki. A kim tak naprawdę był? Szpiegował dla Vincenta (kapitana straży) w sprawie Salamandry, a fisstechem handlował bo Baranina by go zabił. Czyli jak? Był przeciw Scoiatael czy Zakonowi?
A ty chcesz mi powiedzieć że Zakon jest lepszy? Zygfryd poszedł do banku wraz ze swymi "Szmaciarzami", jak to określił Geralt :D po to tylko by wymordować wszystkich nieludzi, które akurat były w banku. A były w banku dlatego że chciały pomóc Vivaldiemu odzyskać bank. Nie mówiąc już o tym że jak staniesz po stronie Zakonu w misji z bankiem to potem Zakon dostaje kasę z banku Vivaldiego i są urządzane antynieludzkie krucjaty, mordowanie elfów na masową skalę i zatrudnianie najemników takich jak Rayla. O sytuacji w Odmętach już napisałem.
Powiedz mi kto popełnia większe zbrodnie: Zakon (masowa eksterminacja nieludzi) czy Scoia'tael (liczmy zabójstwo Colemana i zostawienie ludzi na pastwę ghuli w krypcie). To jest raptem kilku ludzi a ilu nieludzi straciło życie w imię Wiecznego Ognia. Yaevinn mówi że będzie sukcesem jeśli chociaż przepis będzie, który ograniczyłby masowy mord na nieludziach. Weź też pod uwagę jak ludzie odnoszą się do nieludzi:
- Nienawidzę Scoia'tael
- Psa bym nie skrzywdził, ale elfa bym za**bał.
- Cholerni nieludzie, że też ziemia takich nosi.
- Nie zapuszczaj się do dzielnicy nieludzi. Te wstrętne karły tylko czyhają żeby cię okraść.
- Jak mawiał marszałek Raupenneck, dobry elf to martwy elf.
Mógłbym jeszcze wiele tekstów tego typu przytoczyć.
Nie dziwię się że jak jest taka eskalacja nienawiści w stosunku do Starszych Ras to elfy zostawiły ludzi w krypcie. Co drugi mieszkaniec Wyzimy wali wyżej wymienionymi tekstami. A co do Colemana to nie podobał mi się jego wredny charakter. Zresztą nawet Zoltan powiedział z sarkazmem: "Teraz ludzie będą mówić jaki to dobry człowiek był, jak pomagał staruszkom."
Sikor87 said:
Wiewiórki nie zabijają? Weź przeprowadź sobie źle rozmowę w W2 po zabiciu krabopająka z Iorweth'em. Zobaczysz swoje "niewinne i biedne" elfy jak nafaszerują Cie strzałami.
Nie mówię że Wiewiórki nic nie mają za uszami. Ale zastanów się dlaczego w ogóle Iorweth przygotował zasadzkę na Geralta. Dlaczego Scoia'tael celowali do Geralta i Zoltana z łuków? Odpowiedź jest prosta. Wszystko przez temperament Vernona Rocha. Geralt chciał normalnie, spokojnie porozmawiać z elfem a ten nie mógł wytrzymać i rzucił w niego sztyletem. Po czym zaczęło się wyżynanie elfów. Nie dziwię się że Iorweth zastosował pewne środki ostrożności. Poza tym elfy naszpikują cię strzałami wtedy kiedy nazwiesz Iorwetha mordercą. Biorąc pod uwagę że Geralt ma w pewnym sensie nóż na gardle, to nazywanie go w ten sposób nie jest mądrym pomysłem, nawet jeśli czujesz niechęć do nieludzi. Geralt w tej sytuacji na pewno nie nazwałby go mordercą.
Sikor87 said:
Jestem pewien że wiewiórki w W3 będą stały po stronie Nilfgadru. Dlaczego?

1. Po stronie królestw północy na pewno nie staną.
2. Jak mówi stara zasada: "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
3. W Mahakamie schronienia u krasnoludów na pewno nie znajdą. Nawet Yarpen na początku aktu 2 mówi o Iorweth'cie że co on tu robi.

Czyli schronienia nie mają i muszą opowiedzieć się za jakąś stroną.
1. Tu się zgadzam, nie staną. Będą walczyć przeciwko Nilfgaardowi i to może nawet razem z Królestwami Północnymi. Chcąc nie chcąc graniczą np z Kaedwen (Wolne Vergen).
2. Tyle że Scoia'tael są wrogiem Nilfgaardu. Cesarz ich zdradził. Nawet Iorweth o tym mówi. "Te casy już się skończyły. Nikt, nigdy więcej nie będzie wykorzystywał Scoia'tael.". W 3 akcie w Loc Muinne kiedy przedzierasz się z Filippą i Iorwethem przez kanały, a także na początku tego quesgta w więzieniu życie traci kilku Nilfgardczyków. Iorweth też kilku zabija. Taka sama sytuacja jest w Epilogu w drodze do Letho.
3. Znajdą schronienie w Wolnym Vergen. Cytuję Saskię:
"Scoia'tael umierali za Nilfgaard, za Dolinę Pontaru, Zdradzeni, oszukani. Dolina Pontaru może być pierwszym państwem gdzie żaden człowiek wychodząc za mury miejskie nie będzie obawiał się elfich strzał, a elfy i krasnoludy nie będą żyć w gettach i rezerwatach. Więc mają schronienie. Poza tym jak wejdziesz na obrady w towarzystwie Iorwetha, to pod wpływem wydarzeń Iorweth mówi: "Wszystko o co walczyliśmy pójdzie na marne". Mówi to podczas rozmowy Saskii z Henseltem i Radowidem. Stąd wniosek ze bardzo zależy mu na niepodległym państwie ludzi i elfów. Jak odczarujemy Saskię to jest nadzieja że przynajmniej będzie jedno państwo na północy w którym nie będzie kwitł rasizm, nienawiść i pogarda jednych do drugich.
Oczywiście jak staniesz po stronie Rocha to nieludzie zostają powieszeni przez armię Henselta. "Jednak późniejsze wydarzenia pokazały że tryumf Henselta był krótkotrwały" - Cytat z zakończenia. Więc można wywnioskować że długo nie porządził Aedirn.
 
@Vernon Roche_10
Chyba nie dojdziemy do porozumienia :)/> Jeśli czytałeś sagę mam nadzieje że tak, jak nie to polecam. Tam scoia'tael pomogli dokonać przewrotu na Thaned i chwała im za to :)/> Z dwojga złego wole już elfy niż czarodziejki. Cesarz nie miał wyboru bo bitwie pod Brenną, musiał wydać dowódców brygady Vrihed bo takie były warunki pokoju.
I powrócę do do tego co napisał Sikor87, po stronie królestw północy będą walczyć tylko wtedy gdy powstanie państwo Saskii, ponieważ wtedy nie będą mieli już wyboru, jednak wątpię czy żołnierz z Kaedwen zaprzyjaźni się ze scoia'tael żaden elf nie krzyknie ,,Zdzisiek jeszcze parę miesięcy temu byliśmy śmiertelnymi wrogami, ja na ten przykład strzelił bym w plecy każdemu człowiekowi nie patrząc na jego wiek czy płeć, z tobą pewnie było podobnie co? Jak to dobrze że w obliczu wojny zostaliśmy best friendami!''
Ludzi nie zmienimy, nie mówię że elfy będą umierać za Nilfgaard ale królestwom północy raczej też nie, przywołałeś kiedyś powiedzenie ,,Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem'' Pytanie tylko kto jest moim wrogiem a kto przyjacielem, więc w samych scoia'tael może dojść do rozłamu jedni pójdą z pomocą dla Nilfgaardu inni Królestwom północy.
Przyłączenie się do Nilfgaardu
Plusy:
- Nie będziemy chować się w lasach
- Nie będziemy już przetrzymywani w gettach
- Możemy się zemścić na ludziach przez których doznaliśmy tyle krzywdy
- Żyjemy w takich samych warunkach co reszta społeczeństwa
Minusy:
- Będziemy poddanymi cesarstwa
- Będą nam przysługiwały takie prawa jak w Białorusi
Przyłączenie się do Północy
Plusy:
- Zemsta na cesarzu
Minusy
- Będzie nas coraz mniej
- Po wojnie wrócimy na wojenną ścieżkę z ludźmi
- Wrócimy do rezerwatów
Jeśli w wiedźminie 2 nie pomogliśmy Iorwethowi zgadnij co 90% scoia'tael wybierze...
 
arkan997 said:
I powrócę do do tego co napisał Sikor87, po stronie królestw północy będą walczyć tylko wtedy gdy powstanie państwo Saskii, ponieważ wtedy nie będą mieli już wyboru, jednak wątpię czy żołnierz z Kaedwen zaprzyjaźni się ze scoia'tael żaden elf nie krzyknie ,,Zdzisiek jeszcze parę miesięcy temu byliśmy śmiertelnymi wrogami, ja na ten przykład strzelił bym w plecy każdemu człowiekowi nie patrząc na jego wiek czy płeć, z tobą pewnie było podobnie co? Jak to dobrze że w obliczu wojny zostaliśmy best friendami!''
Nikt tu nie mówi że ludzie i elfy będą już żyć w pokoju albo że będą najlepszymi przyjaciółmi. Na pewno jak powstanie państwo Saskii ludzie, elfy i krasnoludy z Aedirn będą walczyć przeciwko Czarnym. Przecież nic tak nie łączy jak wspólny wróg. Cesarz jak wkroczy do królestw północnych to bez wahania zająłby Aedirn (zresztą możesz się tego domyślić z zakończenia Rocha). Dlatego wolałem przyłączyć się do Iorwetha i jak już poprowadzić politykę (wiem że Geralta polityka tyle obchodzi co zeszłoroczny śnieg) antyrasistowską (niekoniecznie pro elfią). Moim celem było chociaż trochę ocieplić stosunki pomiędzy ludźmi i nieludźmi.
arkan997 said:
Ludzi nie zmienimy, nie mówię że elfy będą umierać za Nilfgaard ale królestwom północy raczej też nie, przywołałeś kiedyś powiedzenie ,,Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem'' Pytanie tylko kto jest moim wrogiem a kto przyjacielem, więc w samych scoia'tael może dojść do rozłamu jedni pójdą z pomocą dla Nilfgaardu inni Królestwom północy.
Ja liczę że jednak będzie więcej elfów występujących przeciwko Ehmyrowi, ponieważ wiedzą że ich zdradził. Niby z jakiej racji mają teraz przyłączyć się do Nilfgardu. Zresztą gdyby Scoia'tael w W3 przyłączyli się do Nilfgardu to ci co pomagali elfom mogliby się czuć trochę oszukani. Wszystkie ideały w imię których Geralt walczył poszłyby na marne. Myślę że Redzi tego nie zrobią.
arkan997 said:
Minusy
- Będzie nas coraz mniej
- Po wojnie wrócimy na wojenną ścieżkę z ludźmi
- Wrócimy do rezerwatów
Jeśli w wiedźminie 2 nie pomogliśmy Iorwethowi zgadnij co 90% scoia'tael wybierze...
Na piierwszy punkt odpowiem słowami Geralta: "Wojna jest okrutna, wypacza wszystkich, nie tylko elfy"
Zwycięzcy piszą historię. Myślę że gdyby elfy i krasnoludy brałyby udział w wojnie przeciwko Czarnym to za jakiś czas ludzie (przynajmniej niektórzy) nie mówiliby że dobry elf to martwy elf. To jest pewna szansa zrehabilitowania się Wiewiórek w oczach ludzi. Dlaczego mieliby wrócić do rezerwatów skoro Wolne Vergen nikogo nie dyskryminuje. Właśnie w zakończeniu Iorwetha jest że "Dolina Pontaru, niepodległa kraina w Górnym Aedirn stała się ziemią obiecaną dla śniących o wolności wyrzutków." To czy wrócą na wojenną ścieżkę zależy już tylko od postawy ludzi i nieludzi.

Czytałem Sagę, jakieś 2 lata temu.
 
Czytałem Sagę, jakieś 2 lata temu.
Bardzo dobrze :)
A wracając do sprawy elfiej, ty na to patrzysz tylko z punktu po ścieżce Iorwetha. Ja osobiście bardzo chciałbym pomóc Iorwethowi, lecz w obecnej sytuacji niewiele mogę zrobić, co najwyżej pomóc mu w kasztelu i nie zabijać Saskii. Wolę żeby podczas wojny państwa północy były dość silne. O ile się nie mylę front w obecnej chwili znajduję się na Pontarze, więc czarni w obecnej chwili zajęli nie tylko Teremie ale i Aedirn, Lyrie i nawet gdyby powstało to wolne państwo Saskii, a nie po to walczy się tak długo żeby wszystko do czego dążyliśmy zniknęło.
Na pewno Saskia jak i królowa Meve będą prowadzili partyzantkę ale na jak długo to się zda? Więc niestety ale w obecnym zagrożeniu ze strony Nilfgaardu ścieżka Iorwetha jest bezcelowa.
Nawet pod koniec gry w ścieżce Iorwetha dowiadujemy się ,,Jednak dla marzycieli i architektów nowego porządku nadchodziły złe czasy'' Jak zagrożenie ze strony czarnych zostanie odparte to jak najbardziej możemy zając się sprawą nieludzi, poza tym nie powinniśmy smucić się teraźniejszością tylko myśleć o przeszłości.
 
Ja za 1 razem na pewno przejdę W3 z importem z W1 i W2 po stronie Yeavinna/Iorwetha. Wtedy zobaczę czy ta ścieżka była bezcelowa. Moim zdaniem nie.
Myślę że państwo Saskii ze wszystkich królestw północy najefektywniej odpierałoby ataki Czarnych, ponieważ nie mieliby wewnętrznych podziałów i nie byliby zaangażowani jeszcze dodatkowo w wojnę z Wiewiórkami. Gdyby każde państwo na północy nie wojowałoby dodatkowo z nieludźmi to na pewno przeciwstawili się potędze Nilfgardu. A tak Henselt stracił w wojnie (w ogóle niepotrzebnej) o Aedirn 5 tys. zbrojnych. I po co?
 
Cieszę się że w przynajmniej jednym się zgadzamy... nie dopuścić do władzy czarodziejek :)/>
A jeśli chodzi o import to nie będzie on miał większego wpływu na losy Geralta w wiedźminie 3, zaimportuje się tylko ekwipunek, może złoto, i kilka postaci np. Roche czy Iorweth i to wszystko.
 
A jest jeszcze jedna kwestia. Powiedziałeś że niektórzy z komanda elfów mogą przyłączyć się do Nilfgardu. W ścieżce Iorwetha kiedy opowiada nam o swoim spotkaniu z Rochem jest potem wspomnienie Iorwetha. Iorweth pokonuje Vernona mówiąc te słowa:
"."To koniec Roche. Widzisz te tarcze, brakowało mi tylko niebieskich lilii. Pokonałem dowódców oddziałów specjalnych wszystkich królestw na północy. Teraz będę mógł zjednoczyć Scoia'tael

Czyli można wysnuć wniosek że jeżeli Iorweth zjednoczy Scoia'tael to jeśli on będzie przeciwko Czarnym to inni nieludzie także.
 
W sumie jestem nawet ciekaw co wyniknie z tym zjednoczeniu Scoia’tael
Obecnie granica jest na Pontarze, Saskia pewnie prowadzi partyzantkę, ale jeśli Iorweth chce zjednoczyć wiewiórki musi to zrobić w Redanii lub Kaedwen (te drugie raczej odpada) Siły powinny tak się ułożyć:
Temeria (jak pomogłeś Yaevinowi) to 1200 wiewiórek
Kaedwen (cóż Hensel prowadzi z nimi wojnę) to z 400
Redania (Radowid jest zajęty tępieniem czarodziejek i scoia’tael go chyba nie obchodzą) 700
Aedirn i Lyria z 600
Wolne państwo Saskii około 500
Co nam daje 3400 elfów, raczej w tylu nie powstrzymają Nilfgaardu ale całkiem przyzwoity odział.
Ja tam jednak dla dobra północy wolałem pójść ścieżką Zakon/Roche, ponieważ wtedy siły ułożą się tak
Zakon Płonącej Róży:
1600 braci zakonnych
4000 knechtów
3000 gości zakonu
Co daje nam już 8600 ludzi.
Jeśli oddamy Anais Radowitowi jest szansa, że większość żołnierzy Temerii będzie w stanie uciec do Redanii, czyli może 30 000 ludzi
W tym drugim mamy prawie 40 tysięcy ludzi.
Oczywiście możesz twierdzić, że Scoia’tael jest znacznie więcej, ale raczej ciężko będzie ich sprowadzić z terenów okupowanych przez Nilfgaard.
 
Top Bottom