Jestem po kilku odcinkach i krystalizują mi się powoli wrażenia ogólne. Dodam przy tym, że manga i anime - w rozumieniu gatunku jako elementu japońskiej kultury - to niekoniecznie jest moja bajka, i w tym konkretnym przypadku ma to duży wpływ na odbiór.
- ja wiem, że cyberpunkowy świat to nie są słodkości i inne pyszności, niemniej poziom agresji i brutalności w tym anime jest, jak dla mnie, bardzo wysoki, co niekoniecznie odczuwałam w grze. Może kwestia typowych dla gatunku kadrów ociekających krwią i flakami? W grze to się rozkładało trochę inaczej, może przez tempo walk nie rzucało się aż tak w oczy, ewentualnie widok szybko spowszedniał? Japończycy inaczej ważą takie treści... stąd wspomniana wyżej moja ambiwalencja, jeśli chodzi o anime, bo są tam i świetne elementy (podobnie jak w tym tytule), ale ta brutalność wyjątkowo mnie zniechęca. Nie tylko ta fizyczna, ale i psychiczna (nękanie, zdrady, ostateczne dobicie życiem). Ciężkie tematy, trudne. W "Edgerunners" momentami przerysowane. Taki jest pomysł na fabułę, to jasne, tu akurat przyznaję, że uniwersum jest dokładnie takie. Niemniej przytłacza.
- drugi minus, zasługujący na oddzielny punkt, to erotyzacja. Nie jestem targetem tego typu motywów, jakoś mnie nie kręcą damskie biusty i tyłki - a w tym anime (mam wrażenie) służą one wyłącznie takiej dosadnej stymulacji. I znów, jest to zabieg specyficzny dla japońskiej kultury, nie odnajduję się w tym za bardzo... podobnie jak natrętne wstawki z autostymulacją. Wydaje mi się, że twórcy anime eksponują te elementy celowo, żeby podkreślić jakiś, nie wiem, upadek kultury i obyczajów w NC, albo na siłę udowadniać, że ten tytuł jest taki odważny, bezkompromisowy i bezpruderyjny. Nie kupuję, polubiłam uniwersum za głębszą filozofię "sensu życia", a nie za, za przeproszeniem, obsikane gacie masturbującego się żula.
- kwestia czysto techniczna: fajne i dopracowane kadry przeplatają się z taką mocno niedbałą momentami kreską postaci pierwszoplanowych, zwłaszcza w scenach akcji. Może to typowe dla tych artystów, nie wiem, ale brakuje mi tu czegoś, mam niedosyt. NC w grze powala, wizualnie to jest miazga. Tu są tylko przebłyski.
- brakuje mi humoru. Możliwe, że on jest, tylko taki "japoński" - a ja w sumie mam w sobie ciąg do niektórych aspektów tej kultury, ale nie mogę powiedzieć, żebym ją dobrze znała, a już na pewno jej nie rozumiem. Sceny w zamierzeniu zabawne niespecjalnie mnie bawią, tyle.
-/+ fabuła się jeszcze rozkręca, ale już teraz in plus, że jest miejscami bardzo ciekawie i chcę wiedzieć, co będzie dalej. Czuję się na powrót jak w jednym z nieoczywistych questów w NC, a o to chyba chodziło.
+ postacie są interesujące... to akurat jeden z tych elementów anime, który bardzo cenię, i fajnie, że twórcom udało się stworzyć bohatera, którego losy chce się śledzić.
+ mangi i anime miewają skrajnie odmienne kreski - ta kreska mnie się podoba, ale też może dlatego, że styl postaci stanowi bezpośrednie nawiązanie do klimatów z gry. Klimatów, w które wsiąkłam i które stanowią jeden z największych atutów CP.
+ muzyka świetna. To bodaj najlepszy element na razie, koniecznie muszę złapać OST. I znów: jak z gry. To ciekawe, że w zasadzie wszystkie pozytywne aspekty w mojej ocenie wynikają z podobieństw do tytułu ze stajni CDPR.
+ no właśnie. Mamy tu mnóstwo nawiązań do CP2077: miejsca, struktura miasta, tło. To wszystko, co mnie w Cyberpunku zachwyciło od pierwszych minut, tutaj wraca i wzbudza dokładnie te same emocje. Ktoś tam zwrócił uwagę na czcionkę w napisach, +1 u mnie - i w ogóle cała stylistyka, ciuchy, kolory. Tzw. "setting" jest naprawdę bardzo dobry, o ile lubiło się grę.
Podsumowując: oglądam dalej, minusy nie przesłaniają mi plusów, jest to ciekawe na tyle, żeby dojechać do końca. A wtedy po raz kolejny odpalę sobie grę, żeby poczuć się dobrze