Wszystko o Batmanie (i uniwersum DC)

+
Kolejna plotka związana z BvS. Latino Review donosi, że Jena Malone nie wcieli się w Carrie Kelley aka Robina, tylko w... Barbarę Gordon.

Zupełnie mnie to nie przekonuje (w TDKR BG nie została wspomniana choćby słowem), a Latino Reviews ma tyle samo trafionych, co chybionych news'ów.

Źrodło.

---------- Zaktualizowano 13:03 ----------

Przeczytałem rozpiskę najważniejszych informacji z opublikowanego niedawno w Emipre artykułu o BvS i zaciekawił mnie ten fragment.

Rola Wonder Woman w „Batman v Superman: Dawn of Justice” jest kluczem do wprowadzenia historii z Justice League.

Zacząłem przeglądać najsłynniejszych wrogów WW i jeden zdecydowanie nadawałby się na przeciwnika godnego Ligii Sprawiedliwości.

Ares



Lista jego zdolności jest całkiem imponująca.

  • nieśmiertelność
  • nieludzka siła (najprawdopodobniej najsilniejszy z greckich bogów)
  • nieludzka szybkość
  • mistrzostwo w posługiwaniu się każdą bronią (włącznie z telekinetyczną kontrolą)
  • dosłownie niezniszczalna zbroja
  • potrafi manipulować ludźmi
  • złość, śmierć, nienawiść, przemoc i rozlew krwi czynią go nawet silniejszym i leczą jego rany
  • sama jego obecność prowokuje rozlew krwi i walkę
  • potrafi dowolnie zmieniać postać
  • potrafi teleportować siebie i innych
  • nekromanta, potrafi wskrzeszać całe armie umarłych
  • niewrażliwy na tradycyjną broń, jedynie magia może go skrzywdzić

Byłby to dość oryginalny przeciwnik, bo chyba wszyscy spodziewają się Darkseida no i ma nieco cech wspólnych z Lokim, który nieźle spisał się jako pierwszy przeciwnik Mścicieli w Marvel Cinematic Universe.

Takie tam moje domysły. :D

Źródło.
 
Zupełnie mnie to nie przekonuje (w TDKR BG nie została wspomniana choćby słowem)

Ale wiesz, BVS jest tylko częściowo inspirowany TDKR. To że coś (lub ktoś) tam było lub nie to nie znaczy że w filmie Snydera będzie tak samo ;)
 
Ale wiesz, BVS jest tylko częściowo inspirowany TDKR. To że coś (lub ktoś) tam było lub nie to nie znaczy że w filmie Snydera będzie tak samo ;)

Jestem tego w pełni świadomy. Nie zmienia to w żaden sposób faktu, że Barbara mi to tego bezgordonowego, beznightwingowego uniwersum nie pasuje.
 
A to czemu? Nie wiadomo co się dokładnie wydarzyło w przeszłości, może Basia jest jedynym sojusznikiem Batmana, który jeszcze żyje? Może jakiś konflikt między nimi? Poza tym, wspomniana aktorka ma ze 30 lat, średnio nadaje się na nastoletnią Carrie, natomiast do Basi pasuje.
 
Poza tym, wspomniana aktorka ma ze 30 lat, średnio nadaje się na nastoletnią Carrie, natomiast do Basi pasuje.

To aktorka, więc może mieć 30 lat (i swoją drogą ma dokładnie 30 lat :D), i grać postać dwudziestoparoletnią. Druga sprawa, że Carrie Kelley w komiksie miała 13 lat, więc wiadomo, ze taki koncept nie obroni się we filmie i trzeba ją "postarzeć".

A to czemu?

Bo niezwykle ciężko mi ją sobie wyobrazić jako aktywną Batgirl po śmierci Graysona. Bo Batman był na emeryturze i nie mam pojęcia co miałaby w tym czasie robić (nie ma Batgirl bez Batmana, a Barbara nie ma superbohaterskiej tożsamości poza Batgirl), jej powrót jako Batgirl tylko dlatego, że wrócił Batman umniejszałoby jej jako postaci.

Jeśli by się uprzeć to widziałbym ją jako:

Policjantkę (zrezygnowała z bycia Batgirl po śmierci Graysona i odejściu Bruce'a "na emeryturę"), najprawdopodobniej aspirującą do roli komisarza. Taki wariant Barbary - policjantki był już w Batman Beyond (oczywiście w filmie byłaby w mocno odmłodzonej wersji)



Ewentualnie można by ją scalić z występującą w TDKR Ellen Yindel, która przejęła funkcję komisarza Gotham po tym jak Gordon odszedł na emeryturę.



Oracle.



Jednak szkoda byłoby zniszczyć potencjał historii pokazującej przemianę Barbary po postrzeleniu ją przez Jokera. Zasługuje na więcej miejsca antenowego niż jakiś flashback.
 
Plotki o Doomsday'u w BvS przybierają na sile.

Teraz swoje trzy grosze dołożył Michael Shannon.

I was in my costume, and I couldn’t use my fingers because in the sequel I have flippers instead of hands. So I had these wax flippers on my fingers, and I couldn’t open the door, and I could hear Zack [Snyder, the director] being like, ‘Where’s Shannon? Where the f— is he?’ and the whole crew was standing around. I was like, knocking on the door with my flippers, 'Let me out of here!'

Opcje są dwie:

  • Rola Michaela nie ogranicza się do majestatycznego leżenia w worku na zwłoki, a po "płetwach" krepujących ruchy rąk można wnioskować, że zwłoki Zoda będą podstawą filmowego Doomsdaya, a sam Shannon być może się w niego wcieli.
  • Zwykły trolling.
 
Plotki o Doomsday'u w BvS przybierają na sile.

Dommsday to nie jest czasem taki DC'owy Hulk, tylko że do szpiku kości zły?
Ja bym go zostawił na solowy film z Supermanem, albo na LS, zamiast go wpychać trochę w sumie bez sensu do filmu, gdzie na tapecie jest starcie Mrocznego Rycerza i Człowiekiem ze Stali. Podobnie zresztą z Wonder Woman.
 
Na siłę, czy nie, okaże się po premierze. Doomsday jest kultowy głównie dlatego, że "zabił" Supermana. Wielkiej głębi to on jednak nie ma. Delikatnie mówiąc. Tak jak mówisz to taki trochę Hulk, tylko bez Bruce'a Bannera dla przeciwwagi. Osobiście uważam, że nie nadaje się na przeciwnika w solowym filmie o Supermanie. Sto razy lepszy jest Luthor, Braniac, Parasite, nawet Bizarro.

W sumie najbardziej mnie zaintrygował tekst z jakiegoś wywiadu, że origin Diany będzie jakoś powiązany z pierwszym przeciwnikiem Ligi.
 
Dommsday to nie jest czasem taki DC'owy Hulk, tylko że do szpiku kości zły?
Nie do końca- Hulk jest mimo wszystko wielowarstwowym bohaterem, z całkiem ciekawą historią, a Doomsday jest narzędziem, które twórcy wyciągają za każdym razem, gdy potrzebują realnego zagrożenia, albo godnego przeciwnika dla Supermana, a poza byciem jedynym bytem we wszechświecie zdolnym pokonać Supermana w normalnej walce, nie jest właściwie sam w sobie w żaden sposób ciekawy
Podobnie zresztą z Wonder Woman.
Ciężko mi sobie wyobrazić sytuacje gdy jedna z wielkiej trójcy DC, nie pojawia się podczas walki pozostałych dwóch. Ale mam nadzieje, że będzie miała do odegrania w filmie większą rolę, zamiast tak jak powiedziałeś- być wciśniętą na siłę. Ale poczekamy- zobaczymy.
 
Ostatnio Snyder zdementował plotki jakoby jego syn miał się wcielić w Robina.

Snyder said:
There’s a rumor that my son is [playing] Robin. It’s not true. Now there are all these images of him that people have made where he’s dressed like Robin. It’s fun to hear and see them.

Źródło.

Więc teoria Joker = ex Robin znów jest na talerzu. Zatem pozwolę sobie przytoczyć kolejny argument wspierający teorię Jokera jako ex Robina.



Ślady po pociskach na zniszczonym stroju Robina odpowiadają śladom na Ciele Jokera. Sam Snyder zdementował plotki o swoim synu, ale przemilczał tą o Jokerze/Robinie.
 
Po co, ja się pytam, po co tak kombinować.
To podobnie, jak z piętnastoma tysiącami tomów o Gwiezdnych Wojnach i o tym, jak córka Hana Solo i syn Luke'a okazali się swoimi porwanymi w kołysce dziadkami - może to i jest kanon dla tych, którzy siedzą w temacie, ale, jak wiadomo, Star Wars to epizody 4-6, a reszta... no. Już nie zaogniam, wiadomo, o co mi chodzi :p

Zatem kiedy czytam, że Joker to był kiedyś Robin, to tylko mam ochotę spytać, czy może Alfred w przeszłości był również Kobietą-Kotem pod maską komisarza Gordona.
W sensie: come on, niech to będzie jakoś bardziej ogarnięte, a nie, że każdy przedstawia swoje wizje i potem nie wiadomo, co było pierwsze: czy Spiderman, czy The Amazing Spiderman i rodzina ze sobą nie rozmawia przy obiedzie przez trzy pokolenia :p
 
Myślę, że akurat przykład z Gwiezdnymi Wojnami nie jest do końca trafiony. W świece stworzonym przez Lucasa zawsze istniała dynamika na zasadzie, filmy to "żelazny" kanon, a EU, to zasadniczo wolna amerykanka. Do tego dochodzą jeszcze twory "błogosławione" przez George'a, jak Clone Wars, które kanonicznie mieściły się gdzieś między filmami i resztą EU. Teraz Disney posprzątał odziedziczony po GL chaos więc wszystko powinno już być rozwijane w jednym zwartym świecie gdzie istnieje jeden na bieżąco sprawdzany kanon.

Wracając do komiksów.

To o czym piszesz, to jest rzecz bez którego żadna z komiksowych postaci nie byłaby w stanie przetrwać ponad 70 lat. W tym wypadku kanon zastąpiony "wszechświatami" z alternatywnymi wizjami i interpretacjami bohaterów jest siłą napędową dla historii. W końcu, ile razy można opowiadać tą samą historię? To samo tyczy się filmów, każdą z serii o Batmanie na ten przykład, można traktować jako alternatywny wszechświat (campowy Batman Westa, gotycko - groteskowy Burtona, stawiający na realizm Nolana i teraz epicko - mroczny Snydera).

Z jednej strony ludzie kochają tych bohaterów, z drugiej są zmęczeni ciągłym oglądaniem tej samej historii (patrz Spiderman od Sony).

Jeśli okaże się prawdą, motyw Jokera, eks Robina, będzie miał silne podwaliny w komiksowym świecie, gdzie Jokerem był Tim Drake (Batman Beyond/TAS), Dick Grayson (The Dark Knight Strikes Again) i w pewnym sensie Jason Todd, który po swoim zmartwychwstaniu przyjął jeden z wczesnych pseudonimów Jokera (Red Hood).

Poza tym wcale się nie dziwię, że nowy Joker ma kontrowersyjne tatuaże i metalowe zęby, filmowcy musieli stworzyć interpretację, która będzie niezależna od wciąż żywej w umysłach fanów, kapitalnej wersji Ledgera.
 
Chyba chodzi po prostu o to, że ja jestem w pewnych kwestiach niereformowalnym ortodoksem i nie lubię zmian.
Jeśli o mnie chodzi, to każda historia ma prawo się kiedyś skończyć - gdyby Rowling pisała teraz 17-ty tom Pottera w alternatywnym świecie, czy może raczej gdyby ktoś przez nią pobłogosławiony to zrobił, to nie powiem, gdzie bym miała taką serię.
Jasne, komiksy się rządzą swoimi prawami i póki są fani gotowi wciskać kasę, to będzie się wymyślało coraz to nowe okoliczności przyrody, restartując serię po trzy razy i udając, że przedtem nic nie było.

Ale to nie dla mnie.
 
Chyba chodzi po prostu o to, że ja jestem w pewnych kwestiach niereformowalnym ortodoksem i nie lubię zmian.
Jeśli o mnie chodzi, to każda historia ma prawo się kiedyś skończyć - gdyby Rowling pisała teraz 17-ty tom Pottera w alternatywnym świecie, czy może raczej gdyby ktoś przez nią pobłogosławiony to zrobił, to nie powiem, gdzie bym miała taką serię.
Jasne, komiksy się rządzą swoimi prawami i póki są fani gotowi wciskać kasę, to będzie się wymyślało coraz to nowe okoliczności przyrody, restartując serię po trzy razy i udając, że przedtem nic nie było.

Ale to nie dla mnie.

Są różne pomysły na historię w dłuższej perspektywie, jest Bond, są Star Warsy, komiksy (w sensie medium) i zamknięte sagi.

Nie zgodzę się z tym, że historia się nie kończy. Trylogia Batmana od Nolana jest zamkniętą całością. Gdyby Gacka zakończyć w latach czterdziestych nie dostalibyśmy wielu klasycznych historii, nie byłoby Killing Joke, ani TDKR, czy Death of the Family (z nowszych). Nie ma według mnie słusznego pomysłu na snucie historii, każdy ma swoje minusy i plusy.
 
Last edited:
Top Bottom