Może źle odbieram niektóre wypowiedzi, ale często widuję tutaj stanowisko, że KK = księża = ignorancja, ograniczenie, skostnienie, fałszywa moralność. A to są tacy sami ludzie czyt. indywidualności jak każdy z nas. Lepsi i gorsi.
Kościelne zasady też można odbierać różnorako i rozmaicie je wypełniać, a jednak kiedy ktoś się wypowiada negatywnie o Kościele, to zawsze w skali globalnej, spłaszczając i nadużywając stereotypów.
To samo przecież można zastosować do partii politycznych, prawda? Mikke i jego skandalizujące wypowiedzi nie odzwierciedlają ani stanowiska całej partii, ani jej wyborców. Podobnie z PO - każdy mówi za siebie, a oficjalne stanowisko ugrupowania zmienia się jak kameleon, pod publiczkę. PiS tak samo (uprzedzam zarzut, że jestem pro-którakolwiek z partii, bo nie jestem).
Zmierzam do tego, że uczciwie rozliczajmy konkretne osoby za przewinienia, nadużycia i przestępstwa, ale może nie przyczepiajmy etykiet całej grupie, bo to nie tylko mało sprawiedliwe, a w dodatku świadczy chyba o subiektywnych uprzedzeniach.
I racja - znów uprzedzę zarzut - każdy ma prawo do subiektywnych uprzedzeń, tylko może nie ma racji bytu prezentowanie owych uprzedzeń i zarzutów jako faktów definiujących całą grupę?
Czy się mylę?
Czy może jednak można powiedzieć, że KK to banda pedofilów-hipokrytów z nielicznymi wyjątkami potwierdzającymi regułę i mieć pewność, że to cała prawda?
Ed. I właśnie sobie uświadomiłam, że to nie wątek o "Sensie życia", a cała moja dyskusja zdecydowanie bardziej tam pasuje. Znaczy - sama siebie upominam za OT