Ba, mogli by i połączyć to jakoś z prequelami i Davidem, wszak androidy się nie starzeją, gdyby ktoś mądrze napisał scenariusz.
Choć Prometeusz i Przymierze to bardzo słabe i nieprzemyślane filmy to lubię wątek Davida i mimo wszystko chciałbym zobaczyć zakończenie tej historii. Nie miałbym też nic przeciwko połączeniu obu serii filmów właśnie osobą tego bohatera tak jak to opisałeś.
bo ta z Covenant wygląda tylko na jakąś ichniejszą kolonię, z jednym miastem
Tak, już potwierdzono, że nie była to macierzysta planeta inżynierów.
Wracając jeszcze do łączenia światów. Moim zdaniem wcale nie trzeba planować tego z góry. Uniwersum Marvela święci obecnie triumfy w kinie i wyznacza drogę dla innych wytwórni pokazując, że przemyślany plan się sprawdza i dlatego wszyscy się tym zachłysnęli. Inspirują się w tym oczywiście komiksami, ale prawda jest taka, że komiksowe uniwersa wzięły się nie z większego planu, a z próby maksymalizacji zysków. Łatwiej bowiem było wypromować nową postać wrzucając ją do komiksu o przygodach innego, popularniejszego bohatera niż tworzyć coś całkiem od zera. Dość powiedzieć, że Kapitan Ameryka (ten Kapitan Ameryka) powstał jeszcze przed uformowaniem się wydawnictwa w takiej formie jaką znamy dzisiaj i został po prostu dołączony do innych bohaterów.
Wystarczy się jednak cofnąć kilkadziesiąt lat do czasów kiedy Universal zalewał kina swoimi filmami o potworach. To właśnie oni tworzyli pierwsze filmowe crossovery wrzucając do jednej produkcji np. Draculę i Frankensteina czy Wilkołaka. Nikt nie planował tej fabuły na ileś filmów naprzód, nikt nie dbał o spójność historii, nie powracali nawet ci sami aktorzy, a jednak działało to bo ludzie, którzy polubili poszczególne postacie mieli ochotę zobaczyć je razem. To bohaterowie są najważniejsi, nie fabuła, bo przeciętny widz nie zapamięta fabuły, zapamięta natomiast, że ta czy tamta postać była fajna i chciałby zobaczyć jak się naparza z inną fajną postacią albo jak razem z nią naparza jeszcze inną postać.
Komiksy pełne są takich mniej lub bardziej dziwacznych crossoverów. Batman kontra Dracula, Batman kontra Sędzia Dredd, Obcy kontra Predator kontra Terminator. Nie widzę powodu żeby nie próbować robić tego w kinie. Bierzemy dwie spopularyzowane w popkulturze postacie i wrzucamy je do jednego filmu*. W przypadku AVP z 2004 twórcy mieli chyba zbyt duże ambicje, z kolei w AVP:R z 2007 ambicji zabrakło w ogóle, ale moim zdaniem dałoby się to zrobić dobrze. Z poszanowaniem obu kosmicznych monstrów, klimatem i fabułą, od której nie zgrzyta się zębami. W końcu pierwsze starcie obcych i drapieżców zaprezentowane na kartach komiksów nie wzięło się z fabuły zaplanowanej na 100 różnych historii i spójnego świata, ale z faktu, że ludzie chcieli zobaczyć to starcie, bo polubili obu niemilców w ich własnych filmach.
Nie oznacza to oczywiście, że zaplanowane z góry uniwersum nie byłoby fajne. Zrobić porządny film o obcym, następnie porządny film z kolonialnymi marines, którzy natknęli się na kosmicznego łowcę, dorzucić film o buncie sztucznej inteligencji (crossover z Łowcą Androidów? czemu nie**), a następnie połączyć to wszystko w jednej historii. Na odległej pozaziemskiej kolonii zbuntowany android przeprowadza eksperymenty na kolonistach z użyciem pozyskanych wcześniej jaj obcych. Kiedy kontakt z kolonią się urywa, na miejsce zostają wysłani zaprawieni w bojach marines, których znamy z poprzedniego filmu. Jednocześnie na planetę przybywa też grupka łowców zainteresowana któż to załatwił jednego z ich licząc oczywiście na dobre polowanie. Fabuła serii gotowa
*Chciałbym na ten przykład zobaczyć crossover Pitch Black z Ucieczką z Nowego Jorku. Wymyślić jakąś bzdurę, że Snake zostaje zamrożony, bo jest zbyt niebezpieczny żeby trzymać go w jakimkolwiek więzieniu, ale też zbyt cenny żeby po prostu go zabić. W odległej przyszłości zostaje wybudzony i wysłany w pościg za Riddickiem, który znowu spieprzył z pudła. Nie trzeba nic więcej, charyzma głównych aktorów i sprawny reżyser zrobią resztę.
**Scott bardzo delikatnie połączył światy Łowcy Androidów i Obcego wrzucając tu czy tam parę nawiązań. Przykładowo, Kapitan Dallas ma w swojej kartotece wzmiankę o zatrudnieniu w korporacji Tyrella.
---
Z innej beczki, mam dwa pytania do osób obeznanych bardziej ode mnie.
1) Czy w tym uniwersum istnieje więcej pozaziemskich ras? W Obcym 2 podczas śniadanka żołnierze wspominają o seksie z Arcturianami. Następnie pada zdanie, że Frost podłapał faceta na co ten odpowiada, że u nich to bez znaczenia. Jasne jest, że była to nic nie znacząca rozmowa ukazująca relacje w korpusie, ale czy było to gdzieś rozwijane? Arcturianie to jacyś kosmici czy może ludzie, którzy przed wiekami przenieśli się na inną planetę i stopniowo wyewoluowali w coś innego?
2) Skąd wzięło się utożsamianie nazwy 'ksenomorf' z nazwą rasy obcych (tych obcych)? Podczas odprawy Hudson pyta czy będzie to prawdziwa walka czy kolejne polowanie na robale. Gorman odpowiada, że urwał się kontakt z kolonią i w grę może wchodzić ksenomorf. Hicks odpowiada wtedy krótko: polowanie na robale.
Była to po prostu ogólna nazwa istot pozaziemskich (wracamy tutaj do pytania nr 1), która przyjęła się później jako określenie tych konkretnych stworów czy też kryje się za tym coś więcej? Żołnierze zetknęli się już z czymś takim wspominając 'polowanie na robale'? Niby pierdoła, ale zawsze mnie to nurtowało.