Ok. Skonczylem pierwszy tom "Wojny krwi". Ogolnie nie zmieniam zdania. Czyta sie dobrze ze wzg na swiat (Planscape ). Jest podany taki jak powinien byc . Przez wiekszosc ksiazki jest calkiem niezle jak na lekture "masowa". Dopiero w drugiej polowie zaczyna sie troche gorzej bo mamy mnie ciekawostek rodem z Sigil, a wiecej akcji. DodatkowoSPOILERzdenerwowaly mnie dwie rzeczy. Po pierwsze cos czego zawsze nie lubilem czyli "od zera do bohatera". Z poczatku glowy bohater tylko dostaje po glowie, ale pod koniec zaczyna walczyc z taana'ri na rowni . Troche to przegiete. Druga sprawa to dziennik. Artus powiedzial gdy spadali, ze jest on portalem, ale potrzebny jest klucz. Tylko, ze pozniej cialo boga przerzuca kartki i za kazdym razem portale sa otwarte...mozna to coprawda wyjasnic tym, ze "uniwersalne klucze" oddaly ofiare z krwi, ale jest to juz troche naciagane. Poza tym nie moge zrozumiec w jaki sposob taana'ri wylazly z ksiazki...przeciez portal prowadzi przez ksiazke, a nie z niej...no, ale nic...KONIEC SPOILERAUwazam, ze ksiazka jest dobra. Mozna ja spokojnie poczytac. Jesli nie jest sie zainteresowanym tym swiatem to moze byc problem, ale jesli ktos w ogole czyta ksiazki tego typu i/lub jest zainteresowany swiatem Planscape to moze spokojnie sie za to ksiazke zabrac