Z pamiętnika studiującego Xięgi...

+

Z pamiętnika studiującego Xięgi...

  • książka papierowa

    Votes: 134 80.2%
  • audiobook

    Votes: 12 7.2%
  • ebook

    Votes: 21 12.6%

  • Total voters
    167
Uporałem się z kuzynkami Kruszewskimi. Jak zwykle ostania część okazała się najsłabsza, brak tego czegoś co sprawiało, że wsiąkało się w świat alchemii, CBŚu i wampirów. Ogólnie cykl polecam, jak ktoś szuka miłej i lekkiej lektury pozycja obowiązkowa. Teraz na tapecie Anna Kańtoch i przygody Domenica Jordana. Szału nie ma, za to jest mrok, czary i diabeł :p
 
Last edited:
Czytał ktoś Kresa?
W szczególności Księgę Całości? Wciąż szukam dobrej, nieszablonowej serii fantasy - a o tej słyszałem, że jedna z najlepszych ze stajni rodzimych pisarzy.
 
Ja czytałem. Kilka razy. Parę tomów stoi na półce.
Mógłbym polecić z całego serca, ale chyba nie wszystkim podejdzie forma. To jest takie brudne, realistyczne fantasy. Nie czytałem Martina, ale być może byłoby to coś podobnego pod względem opisu stosunków międzyludzkich z dodatkiem świetnej batalistyki.
Sam świat jak i bohaterowie są doskonale stworzeni, a kunsztem pisarskim może Kres spokojnie stawać w szranki z Sapkowskim, a raczej mógłby, gdyż niestety chyba zrezygnował z pisania.
 
Mógłbym polecić z całego serca, ale chyba nie wszystkim podejdzie forma. To jest takie brudne, realistyczne fantasy. Nie czytałem Martina, ale być może byłoby to coś podobnego pod względem opisu stosunków międzyludzkich z dodatkiem świetnej batalistyki.
To akurat bardzo do mnie przemawia.

Parę tomów stoi na półce.
To jeszcze zweryfikuję.
Tomów jest, o ile mi wiadomo, pięć. Zgadza się?

Bo przy opisach dwóch z nich czytałem, że "ostatni". Stąd wątpliwości.
Z tego co sprawdzałem ciężko będzie dostać je wszystkie. Nie wiem, czy nakład jest ograniczony i nikt już tych książek nie drukuje, czy może mam takiego pecha.
 
Ja mam osobiście pięć (Północna granica, Król Bezmiarów, Grombelardzka legenda, Pani Dobrego Znaku i Porzucone królestwo), ale części jako takich jest sześć, bo dodatkowo Tarcza Szerni w dwóch tomach, której z jakiegoś powodu nie czytałem. Plus nieukończone Wieczne Cesarstwo.
 
Ja mam osobiście pięć (Północna granica, Król Bezmiarów, Grombelardzka legenda, Pani Dobrego Znaku i Porzucone królestwo), ale części jako takich jest sześć, bo dodatkowo Tarcza Szerni w dwóch tomach, której z jakiegoś powodu nie czytałem. Plus nieukończone Wieczne Cesarstwo.

To teraz muszę tylko znaleźć gdzieś tom pierwszy, prawdopodobnie będę musiał rozejrzeć się po bibliotekach, bo internetowe sklepy zawiodły.
Dziękuję za informację.
 
Uwaga, można zacząć rzucać kamieniami, ale Metro 2033 jest ... NUDNE. Tam nie dzieje się praktycznie nic. Artem idzie i idzie. Co prawda książce nie można odmówić klimatu, bo jest gęsto, ale to nie jest to, czego oczekiwałem po tak wychwalanej powieści.
 
Uwaga, można zacząć rzucać kamieniami, ale Metro 2033 jest ... NUDNE. Tam nie dzieje się praktycznie nic. Artem idzie i idzie. Co prawda książce nie można odmówić klimatu, bo jest gęsto, ale to nie jest to, czego oczekiwałem po tak wychwalanej powieści.
Równie dobrze można powiedzieć to o "Władcy Pierścieni": idą i idą, i nic się nie dzieje. Często właśnie tęskniłem do Metro 2033, tam się jednak zawsze coś działo, bo Artem przeważnie pakował się w jakąś kabałę. Mogliśmy poznawać różne stacje, które różniły się jedna od drugiej. To mi się najbardziej podobało i gra ma się nijak do książki.

W szczególności Księgę Całości? Wciąż szukam dobrej, nieszablonowej serii fantasy
Od siebie polecam "Achaję", hue hue hue. :smiling2:
 
Nie jestem praczetowym purystą i jakoś mi to nie przeszkadza, a jak za tom 17 zł to chętnie wygospodaruje miejsce w swoim składziku :p
 
Że tak się wtrącę: co szanowni forumowicze sądzą o "Malazańskiej Księdze Poległych"? Ja ten cykl zawsze polecam ludziom, którzy twierdzą, że fantasy to taka literatura dla mało rozgarniętych:p
 
Malazańska znajduje się na mojej liście "KUP" :p
Do tego znajduje się w kanonie Sapkowskiego. Co prawda Amber też się tam znajduje, ale każdemu zdarza się wypadek przy tworzeniu kanonu :p
 
Jeśli chodzi o Amber to trzeba wziąć pod uwagę kiedy to było pisane. Niektóre rzeczy ciężko znoszą próbę czasu. Co do Malazańskiej to jest to moim zdaniem najwybitniejsze dzieło współczesnego fantasy zaraz obok cyklu Pieśni Martina. Oczywiście biorąc pod uwagę to tzw. high fantasy. Świetne jest wejście w świat Malazańskiej, prosto z mostu na głęboką wodę w wir wydarzeń, które sens zyskują później, a czytelnik wytrzeszcza wtedy oczy:p Warto przebrnąć przez pierwszy tom (co jest trudne) bo później jest tylko lepiej. Zwłaszcza to jak fabuła i wątki kleją się ze sobą robi wrażenie. Polecam też czytać jak ktoś ma możliwość to w oryginale, bo tłumaczenie mimo, że chwalone to mnie np. nie zachwyca. Skrzywienie zawodowe. Jakoś od polskiego sierżanta Sójeczki wolę angielskiego Whiskeyjacka:p
 
Warto przebrnąć przez pierwszy tom (co jest trudne)
Między innymi dlatego, że dostanie Ogrodów Księżyca graniczy z cudem ;) Przysięgam, że polowałem na tom 1 przynajmniej pół roku, zanim udało mi się go kupić. Ale jest to seria, którą zdecydowanie powinno się mieć u siebie, bo tak jak już powiedział @lukszwed wątki łączą się nieraz ze sobą w całość nawet po kilku tomach, więc co chwile wertuje się poprzednie tomy, żeby przypomnieć sobie jakąś nazwę, bądź historie. Szczególnie, że Erikson nie ma w zwyczaju trzymać czytelnika za rękę i nie serwuje smaczków na talerzu- albo uda Ci się je skojarzyć i wyłowić, albo masz pecha :)
 
Ja czytałem to po raz pierwszy w formie ebooka po ang więc dostęp był. Faktycznie ciężko niektóre tomy dorwać, szczególnie ten pierwszy. Podobna sprawa była swego czasu z Wiedźminem gdzie Wieży Jaskółki też z pół roku szukałem. Od tamtego czasu kupuję tylko w internecie, nie mam siły łazić i się denerwować. Teraz sobie zprowadziłem z Amazona całą serię w tych nowych wypaśnych okładkach. Całą jedną półkę mi zajmuje:p

Przy pierwszym czytaniu sobie robiłem notatki, żeby się nie pogubić, bo te glosariusze na końcu i początku to śmiech na sali. Tak naprawdę dopiero przy drugim czytaniu łapałem się za głowę jak genialnie ta fabuła byla budowana już od pierwszego tomu. Widać, że wszystko skrupulatnie zaplanowane na samym początku. Takiego natłoku dziwnych postaci, ras i mechanik to nie ma chyba nigdzie. Na nazwach sobie można język połamać. Do dzisiaj nie wiem jak prawidłowo wymówić np. K'Chain Che'Malle :p Z kolei jak czyta się nazwę postaci - Caladan Brood - to od razu widać, że badass:p Najlepszy moment był po przeczytaniu któregoś z tomów jak już myślałem, że wszystko ogarniam, a tu przy następnym tomie autor mnie rzuca na nowy kontynent gdzie mechanika świata jest całkiem inna. I od nowa się człowiek wszystkiego uczy.

Jakbym miał porównać czytanie Malazańskiej do gier, to bym powiedział, że uczucie podobne jak przy przechodzeniu Dark Souls po raz pierwszy:p Wymagająco, ale satysfakcjonująco.
 
Dzięki miłemu zbiegowi okoliczności zaopatrzyłam się w niepozorną książkę, która mnie ubawiła setnie.
Michael Booth "Sushi i cała reszta" już się nie kurzy pośród mang ( @HuntMocy ! Pożyczę Ci, jak chcesz ;p) - dziennikarz opisuje swoje wrażenia z kulinarnej podróży po Japonii; oczywiście nie jest to jakaś głęboka filozoficzna lektura, bo bym przecież rzuciła w 1/3, ale chciałam lekko i smacznie, i dostałam. A na dokładkę zabawnie.
Mienię się niekiedy fanką klimatów spod znaku kwitnącej wiśni i góry Fuji, więc sporo na temat prezentowanych elementów kuchni japońskiej już wiedziałam, ale całość podana jest bardzo fajnie, na tyle fajnie, że sobie wrócę do tej książki jeszcze na pewno.

Tymczasem planuję przeprowadzkę na Okinawę celem dożycia minimum setki - tu sama dieta nie pomoże, trzeba tam zamieszkać i chłonąć te jody i minerały apetycznie podane. Chociaż może niekoniecznie marzę o spożywaniu wątpi. Gusta dziwna rzecz.
 
Panowie i panie, Anne Rice powraca z nową częścią przygód Lestata.

Polska premiera 6 października.

Osobiście raczej przeczytam w oryginale. The Vampire Lestat była drugą książką, którą przeczytałem po angielsku (po Draculi Stokera, tak, miałem wtedy kilkanaście lat, nosiłem długie włosy, ubierałem się na czarno i słuchałem Cradle of Filth :p ).
Pamiętam, pod jak ogromnym wrażeniem warsztatu pani Rice byłem wtedy, gdy udało jej się wystylizować język na adekwatny do epoki, w której aktualnie działa się akcja - fabuła książki obejmuje bowiem okres od średniowiecza, po czasy współczesne (dla daty jej wydania, oczywiście).
 
Top Bottom