Zakończenie - dyskusja

+
W ogóle to dlaczego Jaskier w zakończeniu cesarzowej mówi, że Nilfgaard jest jej prawdziwym domem? Nigdy tam nie była. Jej ojcem biologicznym nie był Emhyr - cesarz, tylko Duny - takiego znała go dłużej. Właściwie nie jest jakoś szczególnie związana z tym miejscem. Śmieszny jest jeszcze tekst, że ma zmysł do polityki, a w tym samym epilogu myśliwy mówi, że kompletnie brakuje jej cierpliwości i siłą by te króliki do sideł wpychała, żeby się łapały. Porywczość w polityce nigdy nie kończy się dobrze (co udowodnił Dijkstra kiedy decydujemy się poprzeć Roche'a).

Szkoda, że to zakończenie ma akurat najlepiej zrobiony epilog - jest czas na rozmowę z przyjaciółmi, pojawiają się znajome twarze i możemy spędzić więcej czasu z Ciri - z masą nawiązań do książek. Brakowało czegoś takiego w zakończeniu wiedźminki.

Mimo wszystko całe to zakończenie wydaje mi się zrobione na siłę.
 
Po naprawdę długim graniu ukończyłem tego Wiedźmina. Zakończenie w porównaniu do całej gry wypada cienko. Ciri stała się drugim Alvinem próbując powstrzymać coś, czego powstrzymać się nie da. Z tego co pamiętam, to Białe Zimno jest zwykłym zlodowaceniem, do którego i tak za 3000-4000 lat dojdzie. Dodatkowo słabo został wytłumaczony wątek Avallacha. Ciągle miałem wrażenie, że on coś knuł i chciał wykorzystać Ciri do własnego celu. W książkach nie był takim dobrym wujkiem i opiekunem. Zresztą Jednorożce nie bez przyczyny nazywały go Lisem. No i sam Eredin i Dziki Gon. Przez całą grę było go mało i był jedynie tym złym i niedobrym, którego trzeba za wszelką cenę pokonać. Zresztą coś mi się tu nie zgadzało. Wszyscy mówią, że Eredin otruł Króla Olch. Ale czy przypadkiem, nie podawał on mu środków "pobudzających" dostawanych od Avallacha? A Auberon je zwyczajnie przedawkował? Mogę już tego wątku nie pamiętać, ale wydaje mi się, że tak to było. No ale dobra, ogólnie nie podobało mi się jeszcze w zakończeniu mała ilość konsekwencji. Wiemy co się stało z Ciri, Geraltem i jego miłością(tutaj Yen), północą i Skellige. Ale co z resztą? Co z Priscillą, czarodziejkami i innymi? Brakuje mi tego.
 
Jak dla mnie wątek polityki nie jest do końca jasny. po tym wszystkim, co zrobił dla nas Roche. Ciężko było mi odmówić mu pomocy w trakcie zadania z Dijkstrą. Ale nasza decyzja skutkuję wygraną wojną Nilfgaardu. Uważam, że nasz Temerczyk dużo chętniej widziałby Północ zjednoczoną niż podbitą z jednym państwem wasalnym.
 
Last edited:
@BlackJack12345

Mi się wydaje, że po śmierci Vesemira byłoby im i tak już wszystko jedno. Nikt już w Kaer Morhen nie mieszka i w sumie nie ma co tam odkrywać, jak Geralt już przeleciał wszystko i każdy pytajnik odkrył :D
 
Jak dla mnie wątek polityki nie jest do końca jasny. po tym wszystkim, co zrobił dla nas Roche. Ciężko było mi odmówić mu pomocy w trakcie zadania z Dijkstrą. Ale nasza decyzja skutkuję wygraną wojną Nilfgaardu. Uważam, że nasz Temerczyk dużo chętniej widziałby Północ zjednoczoną niż podbitą z jednym państwem wasalnym.

No to niestety minus bycia graczem, a nie postacią ;) patrzysz na wybory z perspektywy globalnej.
Ja z lekkim żalem, ale bez wachania pomogłem Roche. Bo jak potrzebowałem pomocy w Kaer to on pomógł mi.
I tyle. Resztę konsekwencji nie tyle ja, co mój Geralt olał. Że los wojny się zmieni? Sorry dziesiątki tysięcy żołnierzy, to wystarczająco, żeby zdjąć odpowiedzialność za los wojny z jednego wiedźmina :p
 
Przeniosłem post do innego tematu. Chyba ktoś mnie już wyprzedził... :p W sumie może i racja, ale niestety to zadanie ze zbieraniem towarzyszy mogło być lepiej rozplanowane. Chodzi mi o zapraszanie najbardziej bliskich Geraltowi osób, a nie jasnowłosą czarodziejkę, którą wiedźmin spotkał w swoim życiu dwa razy... A co do losów wojny wydaję mi się, że wzmiankę o pokonaniu spiskowców przez Emhyra można było sobie darować, przecież książka dość wyraźnie sugeruję, że następcą tronu Nilfgaardu będzie Voorhis.
 
Last edited:
Zakonczylam nastepujaco
Ciri jako wiedzminka, Nilfgard zbiera wszystko, Cerys trzeise Skellige, Geralt z Yen. Nie wiem jakim cudem, bo nie czytalam nic wczesniej i bardzo sie balam, ze bede miec jakies dziwne zakonczenie. Nie wiedzialam ze sniezki to +1 do pozostania czlowiekiem przyzwiotym. Troche to bylo przypadkowe.
Troche zaskakuje mnie to nagle otwarcie wiezy. Ni z tego ni z owego nagle sobie wejdzmy do sniezycy z mieczem. Ciri zaczynala nauki, a nie pojadla wszystkie rozumy. I co ona zorbi temu gasnacemu sloncu? Naladuje od poczatku? I jezeli tak swietnie wladza swoim darem, to po co mamy cala ta bitwe na koncu? Wczensiej jej tak swietnie poszlo, ze przegonila kwikiem caly dziki gon. Teraz nie mogla?:D

Chcialam troszke sie udzielic jezeli chodzi o wersje Ciri jako cesarzowa. Kompletnie mi sie to nie widzi. To, ze Emhyr jest jej ojcem, kompletnie jej nie robi. Ten ojciec, odpowiedzialny jest za smierc jej matki, babki, przyjaciol, zniszczenie miejsca, gdzie czula sie bezpieczna, wyslaniem za nia najwiekszego koszmaru, czyli Cahira, juz nawet nie wspominajac o jego tajnych planach splodzenia z nia dziecka. Ach no i jeszcze chcial zabic Yen i Geralta, tez taki maly drobiazg. Cala saga polega na tym, ze chce ja schwytac i przez to gina najblizsi jej ludzie. Minelo ledwo kilka lat, a za pomoca jednego listu i rozmowy ona nagle zmienia zdanie? Co bylo a nie jest nie pisze sie w rejestr, daj buzi tatusiu! I jeszcze Jaskier do tego wszystkiego - jej prawdziwy dom Nilfgard. Babka Calanthe sie chyba w grobie przewraca. Jej prawdziwym domem byla Cintra, jak juz.
Jedyna rzecza, ktora Emhyr mogl jej obeicac, bylo wzgledne bezpieczenstwo. Jej samej. Trudniej porwac cesarzowa, pilnie strzezona przez najlepsza armie swiata, niz samotna wiedzminke na szlaku. To by do mnie przemawialo, wiec pragmatyzm w czystej postaci. Ale Ciri nigdy nie byla pragmatyczna, wrecz przeciwnie. W W3 udowadnia to z cala sila.
Widzialam zakoczenie na YT i mina Geralta mowi wszystko.

Poza tym w wypadku gdzie Ciri ma odziedziczyc tron, a Hjalmar grabi i rabuje jej wlasne przyszle krolestwo jest kompletnie nieskladna.. F*** logic w w takim wypadku. To wszystko wygalda tak jakby Luke Skywalker przeszedl na ciemna strone mocy i przylaczyl sie do Vadera, bo moze "cos wiecej przez to zdzialac" niz sie paletac ze znajomymi Jedi. Sam Emhyr ma mnostwo wrogow, wewnetrzych i zewnetrznych, polityka to jeszcze bardziej meczace zajecie niz ubijanie potworow na szlaku.

PS: Swoja dorga, jezeli ktos mial to zakoczenie i wybral opcje ze "musimy sie zegnac" to jak idzie dialog dalej?
 
Pierwszy raz mam kontakt z serią i powiem szczerze że w lepszą klimatycznie grę nie grałem nigdy. Jeśli chodzi o zakończenie to jestem na nie. I nie chodzi mi o sam wybór zakonczenia, tylko to co jest po. Liczyłem że po bitwie będzie jakieś spotkanie wszystkch chociażby u Jaskiera. Jakieś dodtkowe interakcje. Wybrałem Triss, a po bitwie tyle ją widziałem co nic. Zero kontaktu. Moim zdaniem powinna być po bitwie biba na której można byloby jeszcze porozmawiać z postaciami. A potem adios. A tak pozostaje troche niedosyt.
 
I jezeli tak swietnie wladza swoim darem, to po co mamy cala ta bitwe na koncu? Wczensiej jej tak swietnie poszlo, ze przegonila kwikiem caly dziki gon. Teraz nie mogla?:D

To co zrobiła w Kaer Morhen było niekontrolowanym wybuchem. Avallac'howi ledwo udało się ją powstrzymać, gdyby nie on to prawdopodobnie Ciri zniszczyłaby całe siedliszcze i pozabijała wszystkich w okolicy. Używanie czegoś takiego raczej nie było bezpieczne, poza tym, dla niej była przewidziana inna rola, miała wejść do wieży, a nie ścierać się z Gonem ;)
 
To Avallach, źle jej tą rolę rozpisał.
Na logikę powinna wejść do wieży przed bitwą.
Po co ludzie mają ginąć w jej obronie, jeżeli ona nie przeżyje.
Redzi zmarnowali tutaj potencjał na zakończenie z W2.
Ciri wchodzi do wieży, wychodzi, wpada Eredin z flotą i zonk bo walczyć już nie ma o co.
Troszkę szlifu i byłby lepszy twist niż z Letho.
 
PS: Swoja dorga, jezeli ktos mial to zakoczenie i wybral opcje ze "musimy sie zegnac" to jak idzie dialog dalej?

Płacz, łzy, pożegnanie i dalej to samo. :p Zmienia się praktycznie dwie czy trzy linijki dialogu... Tak btw "Musimy się pożegnać" moim zdaniem bardziej pasuje... W końcu Ciri wybiera papę Emhyra ponad Geralta... Na jego miejscu też bym się zirytował i powiedział "Jak nie to nie. Vesemir i Crach oddali za Ciebie życie, reszta je narażała, a Ty uciekasz do swojego tatusia, który chciał mieć kiedyś z Tobą dziecko"... Dzizas... :p
 
Płacz, łzy, pożegnanie i dalej to samo. :p Zmienia się praktycznie dwie czy trzy linijki dialogu... Tak btw "Musimy się pożegnać" moim zdaniem bardziej pasuje... W końcu Ciri wybiera papę Emhyra ponad Geralta... Na jego miejscu też bym się zirytował i powiedział "Jak nie to nie. Vesemir i Crach oddali za Ciebie życie, reszta je narażała, a Ty uciekasz do swojego tatusia, który chciał mieć kiedyś z Tobą dziecko"... Dzizas... :p

Co miał Geralt zrobić? Na siłę ją zatrzymać? Wtedy okazałby się nie lepszy od Eredin'a i Avallach'a. Sam Geralt stwierdza że nie po to uganiał się za nią aby ją teraz do czegokolwiek zmuszać. A skoro taka była decyzja Ciri jedyne co mógł zrobić to przyjąć to i wspierać ją . Sam Emhyr też się zmienił bo kiedyś(tak jak zauważyłeś) chciał mieć z nią dziecko, ale poszedł po rozum do głowy i zrozumiał że to jego córka i postanowił abdykować dla niej
 
@Cisek.107

Wiadomo, że by jej nie zatrzymał. Ja nie lubię tego zakończenia, ale też dałbym jej zrobić to, co uważa za słuszne. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzja to była chamska. Geralt myślał, że mają czas. Chciał go dobrze wykorzystać, podróżować z Ciri i pokazać jej spory kawałek świata ("Poczekaj aż zobaczysz..." itd.). Przecież chyba nigdy nie był taki szczęśliwy, jak z nią właśnie. Przeleciał pół świata, żeby ją odnaleźć. Korzystał z pomocy przyjaciół - niektórzy z nich musieli wiele poświęcić (nawet własne życie - Crach i Vesemir). A co robi Ciri? Tak sobie odchodzi do Emhyra i "prawdziwego domu" jakim jest Nilfgaard. Krótko mówiąc - Geralt przegrał, Emhyr wygrał.

Zresztą tą "konkurencję" widać kiedy zabierzemy ją do Emhyra. Nie pamiętam, jak to było w polskim dubbingu, ale w angielskim cesarz mówi takie słowa "I wish to speak TO MY DAUGHTER." (wyraźnie akcentuje ostatnie trzy słowa)

Zawsze bym wspierał Ciri w jej decyzji, nawet takiej. Mimo wszystko w tym momencie potraktowała Geralta bardzo brutalnie - delikatnie mówiąc.
 
Falandar, bo ty to bierzesz tak zerojedynkowo.
Ciri jest najszybszym środkiem transportu w wiedźminlandzie. Może odwiedzać Geralta między śniadaniem, a obiadem.
Jako Cesarzowa może też zapewnić mu całkowity spokój.
 
Co miał Geralt zrobić? Na siłę ją zatrzymać? Wtedy okazałby się nie lepszy od Eredin'a i Avallach'a.

Ja nie oceniam postawy Geralta. On zawsze nie liczył się ze swoim szczęściem i w większości przypadków poświęcał je po to, żeby uszczęśliwić innych (jest tylko zwykłym wiedźminem, mutantem i odmieńcem :p)... Skoro Ciri powiedziała mu, że tego chce to ją puścił... Jak pisze Falandar - to Ciri wystawia go do wiatru.
A wiesz czemu Emhyr chce abdykować na rzecz Ciri? W grze było to dosyć dosadnie wyjaśnione... Wiedział, że opozycja chce go wysadzić z siodła i naciska na jego abdykacje. Emhyr pomyślał "Spoko - w takim razie oddam władzę córce bo dzięki temu ja nie przegram, a wy nie wygracie." Racja stanu jak to mówi do Geralta podczas pierwszej audiencji. Racja stanu, a nie rodzicielska miłość. ;)

@meiss nie wiemy co tak naprawdę stało się gdy Ciri weszła do wieży. Możliwe, że musiała poświęcić swoje moce aby pokonać Białe Zimno... Podczas walki z widłogonem w epilogu nie widziałem, żeby używała teleportacji (możliwe, że po prostu u mnie nie musiała :p)
 
Last edited:
@meiss

Po pierwsze nie wiadomo, czy zachowała moce. Po drugie, nie wystarczy, że pomyśli o Geralcie i się do niego przeniesie (gdyby tak było, znalazłaby go na początku gry). W dodatku rola cesarzowej nie przewiduje takich rzeczy. Gdyby dwór się dowiedział o jej wypadach do Geralta to opozycja od razu by to wykorzystała. Sama Ciri mówi, że "nie będzie następnego razu".
 
@Cisek.107

Wiadomo, że by jej nie zatrzymał. Ja nie lubię tego zakończenia, ale też dałbym jej zrobić to, co uważa za słuszne. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzja to była chamska. Geralt myślał, że mają czas. Chciał go dobrze wykorzystać, podróżować z Ciri i pokazać jej spory kawałek świata ("Poczekaj aż zobaczysz..." itd.). Przecież chyba nigdy nie był taki szczęśliwy, jak z nią właśnie. Przeleciał pół świata, żeby ją odnaleźć. Korzystał z pomocy przyjaciół - niektórzy z nich musieli wiele poświęcić (nawet własne życie - Crach i Vesemir). A co robi Ciri? Tak sobie odchodzi do Emhyra i "prawdziwego domu" jakim jest Nilfgaard. Krótko mówiąc - Geralt przegrał, Emhyr wygrał.

Zresztą tą "konkurencję" widać kiedy zabierzemy ją do Emhyra. Nie pamiętam, jak to było w polskim dubbingu, ale w angielskim cesarz mówi takie słowa "I wish to speak TO MY DAUGHTER." (wyraźnie akcentuje ostatnie trzy słowa)

Zawsze bym wspierał Ciri w jej decyzji, nawet takiej. Mimo wszystko w tym momencie potraktowała Geralta bardzo brutalnie - delikatnie mówiąc.
W dziwnych kategoriach to rozpatrujesz.
Przecież to nie jest tak, że to był wybór między Geraltem, a Emhyrem. W tej konkurencji zawsze wygrał by Geralt z prostej przyczyny. On JEST jej ojcem, i nie krew o tym decyduje.

Wybór polega raczej na zaakceptowaniu swojego dziedzictwa i przyjęcia odpowiedzialności, które z nim idzie, w opozycji do podążania za własnym marzeniem. Przecież to nie jest tak, że ona przyjmuje ten tytuł dla władzy i luksusów i wiedźmin przestaje ją obchodzić, o poświęceniu innych nie wspominając. Zamiast tego bierze na siebie odpowiedzialność za tysiące istnień i los wojny. Ja tu nic samolubnego nie widzę, bo takim określić można właśnie ruszenie na szlak.
 
@Szincza

Masz rację. Mimo wszystko moim zdaniem to, że uratowała światy przed Białym Zimnem zupełnie usprawiedliwia decyzję o życiu jako wiedźminka. (nie zwracając uwagi na to czy sama wizja Białego Zimna jest zgodna z książką czy nie)
 
@meiss
Gdyby dwór się dowiedział o jej wypadach do Geralta to opozycja od razu by to wykorzystała. Sama Ciri mówi, że "nie będzie następnego razu".

U mnie nic takiego nie miało miejsca. Powiadziała wręcz coś innego :p
No ale ty na koniec odegrałeś fochniętego Geralta z tego co pamiętam.
 
@Szincza

Masz rację. Mimo wszystko moim zdaniem to, że uratowała światy przed Białym Zimnem zupełnie usprawiedliwia decyzję o życiu jako wiedźminka. (nie zwracając uwagi na to czy sama wizja Białego Zimna jest zgodna z książką czy nie)
Usprawiedliwia, czy nie - to bez znaczenia.
Nawet przy uznaniu, że jej decyzja o wyruszeniu na szlak jest samolubna - w tym nie ma nic złego. Całe życie traktowano ją jak przedmiot, jak środek do osiągnięcia jakiegoś większego, dobrego dla ogółu celu, przy czym ten ogół determinowało kilka osób, z których każda chciała wykorzystać jej moc, krew. Podczas kiedy poza tą mocą i genealogią jest po prostu człowiekiem, dziewczyną o własnych ambicjach i marzeniach, która wreszcie trzyma swój los w swoich własnych dłoniach. Imo ma pełne prawo być egoistką.
 
Top Bottom