Zakonczylam nastepujaco
Ciri jako wiedzminka, Nilfgard zbiera wszystko, Cerys trzeise Skellige, Geralt z Yen. Nie wiem jakim cudem, bo nie czytalam nic wczesniej i bardzo sie balam, ze bede miec jakies dziwne zakonczenie. Nie wiedzialam ze sniezki to +1 do pozostania czlowiekiem przyzwiotym. Troche to bylo przypadkowe.
Troche zaskakuje mnie to nagle otwarcie wiezy. Ni z tego ni z owego nagle sobie wejdzmy do sniezycy z mieczem. Ciri zaczynala nauki, a nie pojadla wszystkie rozumy. I co ona zorbi temu gasnacemu sloncu? Naladuje od poczatku? I jezeli tak swietnie wladza swoim darem, to po co mamy cala ta bitwe na koncu? Wczensiej jej tak swietnie poszlo, ze przegonila kwikiem caly dziki gon. Teraz nie mogla?
Chcialam troszke sie udzielic jezeli chodzi o wersje Ciri jako cesarzowa. Kompletnie mi sie to nie widzi. To, ze Emhyr jest jej ojcem, kompletnie jej nie robi. Ten ojciec, odpowiedzialny jest za smierc jej matki, babki, przyjaciol, zniszczenie miejsca, gdzie czula sie bezpieczna, wyslaniem za nia najwiekszego koszmaru, czyli Cahira, juz nawet nie wspominajac o jego tajnych planach splodzenia z nia dziecka. Ach no i jeszcze chcial zabic Yen i Geralta, tez taki maly drobiazg. Cala saga polega na tym, ze chce ja schwytac i przez to gina najblizsi jej ludzie. Minelo ledwo kilka lat, a za pomoca jednego listu i rozmowy ona nagle zmienia zdanie? Co bylo a nie jest nie pisze sie w rejestr, daj buzi tatusiu! I jeszcze Jaskier do tego wszystkiego - jej prawdziwy dom Nilfgard. Babka Calanthe sie chyba w grobie przewraca. Jej prawdziwym domem byla Cintra, jak juz.
Jedyna rzecza, ktora Emhyr mogl jej obeicac, bylo wzgledne bezpieczenstwo. Jej samej. Trudniej porwac cesarzowa, pilnie strzezona przez najlepsza armie swiata, niz samotna wiedzminke na szlaku. To by do mnie przemawialo, wiec pragmatyzm w czystej postaci. Ale Ciri nigdy nie byla pragmatyczna, wrecz przeciwnie. W W3 udowadnia to z cala sila.
Widzialam zakoczenie na YT i mina Geralta mowi wszystko.
Poza tym w wypadku gdzie Ciri ma odziedziczyc tron, a Hjalmar grabi i rabuje jej wlasne przyszle krolestwo jest kompletnie nieskladna.. F*** logic w w takim wypadku. To wszystko wygalda tak jakby Luke Skywalker przeszedl na ciemna strone mocy i przylaczyl sie do Vadera, bo moze "cos wiecej przez to zdzialac" niz sie paletac ze znajomymi Jedi. Sam Emhyr ma mnostwo wrogow, wewnetrzych i zewnetrznych, polityka to jeszcze bardziej meczace zajecie niz ubijanie potworow na szlaku.
PS: Swoja dorga, jezeli ktos mial to zakoczenie i wybral opcje ze "musimy sie zegnac" to jak idzie dialog dalej?