Cyberpunk 2077: Widmo Wolności - Nasze wrażenia

+

Jak oceniasz Widmo Wolności?

  • Lepsze niż podstawka

    Votes: 17 53.1%
  • Porównywalne z podstawką

    Votes: 13 40.6%
  • Słabsze od podstawki

    Votes: 2 6.3%

  • Total voters
    32
View attachment 11368777nie wiem czy ktoś już widział to ale u jednego ze streamerów się zglitchował Mr. Hands podczas ich pierwszej rozmowy, zniknął mu cień który zasłaniał jego wizerunek, i się różnił od tego z dodatku.
Pewnie dlatego, że ten glitch wystąpił przed patchem 2.0.
Ewentualnie bez zainstalowanego dodatku, bo możliwe, że dopiero w PL się zmienia design (chociaż wątpię).
 
Pewnie dlatego, że ten glitch wystąpił przed patchem 2.0.
Ewentualnie bez zainstalowanego dodatku, bo możliwe, że dopiero w PL się zmienia design (chociaż wątpię).
Teoretycznie to pierdoła, ale mogliby podmienić model postaci przed wydarzeniami z Phantom Liberty. Dodatek ma zainstalowany. Pewnie jakiś promil graczy coś podobnego zobaczy, ale podmiana modelu który i tak jest zasłonięty nie jest pracochłonna a to że nagle Mr. Hands jest kimś innym niż wcześniej może się graczowi który się na to natknie wydawać dziwne ;p
 
U mnie Mr. Hands wyglądał normalnie (to znaczy był w cieniu), gdy odzywałem się do niego w sprawie VooDoo Boys w fabule podstawki.

Grałem na najnowszej łatce.
 
U mnie Mr. Hands wyglądał normalnie (to znaczy był w cieniu), gdy odzywałem się do niego w sprawie VooDoo Boys w fabule podstawki.

Grałem na najnowszej łatce.
No generalnie tak wygląda, z tym że tu po prostu był błąd w grze który sprawił, że jego maskująca technologia przestała działać i na jakieś pół sekundy ukazała się jego postać :p
 
Tak jak powiedziałem w innym temacie: To że ktoś ma jakiegoś buga, nie oznacza że inny gracz go będzie miał. U mnie na przykład już 2 razy się zdarzyło że pasek zdrowia Cyberpsychola nie znikał po pokonaniu go, F9 naprawił sprawę.
Ktoś inny to miał?
 
Tak jak powiedziałem w innym temacie: To że ktoś ma jakiegoś buga, nie oznacza że inny gracz go będzie miał.
Tak można opisać każdego buga. To nie jest bug, który psuje grę i pewnie ludzie którzy grają pierwszy raz i to zobaczą nawet nie zwrócą uwagi, ale tu wystarczy podmienić model postaci która i tak będzie zasłonięta i problem z głowy.

Takie małych bugów w których np blur nie zniknął gdy powinien, albo nie można było zapisać gry gdy było cicho to na tyle małe rzeczy że o nich zapominam kilka minut po tym gdy się pojawią.
 
W końcu przeszedłem Widmo i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego dodatku.

Po pierwsze widać jakość produkcji - co przy mniejszej skali jest niejako zrozumiałem, ale... - i widać więcej dopracowanych i przemyślanych elementów.
W sumie jednym z niewielu denerwujących błędów było samo gubienie się automapy w Dogtown (w NC też się zdarzało, ale rzadziej), gdy byliśmy za kółkiem. Powyższy fakt wynikał zapewne z samej konstrukcji mapy, która to miała (mniejszy) teren z bardziej chaotyczną siatką ulic.

Jednak przejdźmy do początku.
WW dostajemy całkiem ciekawą intrygę szpiegowską, z tajemnicami, zdradami oraz zwrotami akcji.
Jednym zdaniem - taki Bond w świcie przyszłości.

Jako V zostajemy wplątani w ratowanie życia Pani Prezydent NUSA, w zamian za obietnicę "lekarstwa" na nasz problem z Relic'kiem. Nie mając wielkiego wyboru (czy raczej wiele do stracenia) ruszamy na pomoc głowie państwa. Po drodze spotkamy genialną netrunnerkę Songbird, zakonspirowanego agenta Reed'a (wraz z zespołem) oraz samą głowę Białego Domu. Przeciwko nam stanie samozwańczy i bezwzględny przywódca Dogtown - Kurt Hansen.
Oczywiście nic nie pójdzie po naszej myśli, a praktycznie każdy będzie prowadził swoją własną grę. Pytanie tylko czy V uda się z tego coś ugrać dla siebie i czy nie podejmie decyzji, których będzie później żałować.

Oczywiście nie zdradzę fabuły, ale powiem ogólnikowo o kilku zadaniach (w tym pobocznych), bo te zostały ciekawie zrealizowane. Bo nie tylko główne wątki, są odpowiednio wyeksponowane i zagrane, ale też mniejsze misje potrafią zaskoczyć, stawiając nas przed niełatwą decyzją.

Istotne są też detale takie jak poniższy:

trup.png

Już tłumaczę kontekst. Otóż w jednej pobocznej misji mamy dostać się do jakiejś laski (specjalnie posługuje się ogólnikami), ale koło jej domu kręcą się bandziory, których musimy (?) się pozbyć. Po załatwieniu sprawy Johny sugeruje abyśmy pozbyli się ścierwa zanim dziewczyna przyjdzie na kwaterę. Jednym z miejsc, w których możemy ukryć zwłoki jest lodówka w jej domu (nie musimy tego robić) i wówczas (po pewnym czasie) gra uraczy nas taką wiadomością od tej laski. Genialne :) ...

Całość dodatku zajęła mi nieco ponad 20 godzin.
Wypełniałem wszystkie misje, ale jakoś nie szwendałem się zbytnio po DT w poszukiwaniu znajdziek czy polowaniu na zrzuty czy samochody (losowe zdarzenia, a te ostatnie też na terenie całego NC). Tak więc pewnie do tych 24 godzin dałby się dociągnąć. Całkiem przyzwoicie jak na dodatek do gry (w dodatku w cenie normalnego rozszerzenia czyli 100 PLN na premierę, a często nawet jeszcze troszkę taniej).

Trzeba też pochwalić muzykę potęgującą atmosferę (przy czym mam na myśli nie tylko końcowy utwór od Dawida). Co ciekawe w radiu gry puszczanych było kilka polskich kawałków, więc miłe zaskoczenie.

Sam finał natomiast to dosłownie interaktywny film.

Ogólnie duże brawa dla RED'ów.
Jeśli miałbym wymienić jakiś naprawdę gryzący mnie mankament, to byłby nim Mirosław Baka w roli Reed'a (barwę i ton głosu ma bardzo fajny i pasujący, ale często czułem tak jakby nie grał, gdy było to potrzebne - zawsze był nazbyt zimny i wyprany z emocji lub znudzony czy obojętny - nawet gdy scena tego nie wymagała albo wręcz wymagała czegoś innego). Nasz Hansen natomiast jest zdecydowanie lepszy od angielskiego odpowiednika.

P.S. Nieco szkoda, że żegnamy się z RED engine, bo bez kuli u nogo w postaci starych konsol mieliśmy piękne przedstawienie (zwłaszcza na PC - jak kiedyś zmienię bebechy blaszaka na pewno zagram jeszcze raz w CP 2077 aby zobaczyć go płynnie w pełnej krasie - path tracing :beer: ).
 
Last edited:
To i ja się dopiszę :)

Zakończyłem grę w dodatku do CP2077 - tzn. bo blisku 30 godzinach pościgów, zabawy trybem foto, sprawdzeniu kilku wariantów zakończeń stwierdziłem mam to!

Zachęcam z tego miejsca do poznawania alternatywnych zakończeń ponieważ te, które wybrałem jako drugie było zdecydowanie lepsze dla mnie (bunkier).

W kwestii oceny, krótko - dodatek Phantom Liberty mnie oczarował! od lokacji przez klimat, fabułę, postać graną przez Idrisa aż po muzykę. Chciałem zaznaczyć, że nie doświadczyłem powaźnych problemów technicznych podczas ogrywania.

Brawo CDProjekt, brawo Panie i Panowie, brawo scenarzyści, reżyserzy, animatorzy, testerzy, graficy, dźwiękowcy, aktorzy, programiści i pozostali, którzy stworzyli ten wyjątkowy projekt!

Cieszy mnie, że jako gracz uczęstniczę w budowaniu Waszego sukcesu od początku - grając na premierę w Wiedźmina 1, przez 2 i 3, gnąc karty w Gwinta, odbierając w dzień premiery Cyberpunka 2077 i zamawiajac Phantom Liberty w preorderze. To wiele wspaniałych historii do przeżycia jako gracz, ale i wiele tematów do rozmów ze znajomymi, a także możliwość poznania nowych dzięki chociażby Waszym inicjatywom!

No i zeszło z wątku głównego ;-)
 
Last edited:
Właśnie ograłem wszystkie możliwe zakończenia dodatku i nowe w podstawce ... kurcze ... dawno żadna gra nie wpłynęła tak na moje emocje ... prawie się popłakałem, miałem ochotę napluć sobie w twarz, nawet się ucieszyłem, ale nadal nie wiem, czy którekolwiek z tych zakończeń było dobre. BRAWO Redzi!
 
Last edited:
Najpierw ukończyłem zakończenie chyba najmniej popularne
zaufałem Sonbird do końca
i wówczas przynajmniej Johny był niejako zadowolony, a teraz wybrałem zupełnie inną drogę
kompletne zaufanie Reed'owi
.
Muszę się przyznać, że w tym drugim zakończeniu nie spodziewałem się iż gra stanie się (przez jakiś czas) niejako horrorem :eek: ...
Co ciekawe wybierając drugie zakończenie dowiedzieliśmy się więcej o tej osobie z pierwszego, co niejako współgrało z charakterem postaci oraz ich motywacjami.

Druga sprawa to jak namieszał ten finał. Spodziewałem się czegoś gorszego w samej końcówce ale jednak jedyne "najszczęśliwsze" zakończenie (chociaż wciąż oczywiście lekko gorzkie).

 
W sumie podejrzewałem, że to byłoby zbyt piękne aby okazało się prawdą.

Tym bardziej gdy widzieliśmy cały charakter
Songbird
, co już nawet mogliśmy dostrzec na samym początku DLC (
chciała mieć wszystko pod kontrolą i denerwowała się gdy nad czymś nie panowała - już wówczas widać było, że może posiadać jakiś cel, do którego będzie dążyć za wszelką cenę
).

Ale i tak ten finał był naprawdę świetny, chyba najbardziej "filmowy" -
akcja na wieży portu kosmicznego i użycie demonów z poza Blackwall jako broni... brutalne.

No i ta muzyka :beer:...
 

Yngh

Forum veteran
Dodatek jest świetny i godnie kontynuuje RED-ową tradycję rozbudowanych płatnych rozszerzeń, którą zapoczątkowali w Wiedźminie 3. Pod względem ilości contentu Widmo Wolności jest porównywalne z W3: Krew i Wino, natomiast w przeciwieństwie do KiW, gdzie trafialiśmy do krainy nie mającej praktycznie żadnych związków z resztą świata, Dogtown jest całkiem nieźle zintegrowane z resztą Night City i gra w sposób naturalny czasem rzuca nas poza granice dzielnicy.

Zarówno główny wątek gry, jak i misje poboczne stoją na wysokim poziomie. W porównaniu do podstawki skok jakości jest zauważalny w przypadku kontraktów z uwagi na więcej okazji do interakcji z NPCami oraz różne mini-wybory, których musi dokonywać gracz. W wielu kontraktach w podstawce dominuje pewien automatyzm - dostajemy krótki telefon + informacje w załączniku, rozwalamy przeciwników (ewentualnie się przekradamy), zaliczamy cel misji i tyle. Nie twierdzę, że na takie zadania nie ma miejsca w grze, jednak zapomina się o nich dość szybko. To przyjemny filler, nic więcej. Dodatek zawiesza w tym wypadku poprzeczkę wyżej.

Wybory podjęte w grze umożliwiły mi skorzystanie z opcji nowego zakończenia, które jednocześnie jest pierwszym, z którym w ogóle mam styczność, gdyż przed premierą Phantom Liberty w ogóle nie grałem w Cyberpunka (na pewno jednak do gry będę wracał) :D. Poniżej przemyślenia na temat zakończenia, oznaczone jako spoiler.

Początkowo poszedłem drogą Songbird, niemniej w momencie, w którym zdradziła, że i tak V nie skorzysta na rozwiązaniu, które pierwotnie oferowała, oddałem So Mi w ręce Reeda. Specyfika ról najważniejszych postaci z dodatku nakazywała stosowanie zasady ograniczonego zaufania do wszystkich, a i tak Songbird odwaliła coś, co sprawiło, że można się było nieco zirytować. De facto nadaje się to na mema w rodzaju: see, I forgot to tell you this one thing... :D Jeżeli gra oferowałaby opcję wyrzucenia Songbird za barierkę przy Cool 20, to V, którą ja odgrywałem, mogłaby z tego skorzystać ;).

Dostałem epilog związany z wylotem z Night City (widoki super) oraz operacją, która uratowała życie V, lecz poskutkowała 2-letnią śpiączką i brakiem możliwości korzystania z większości implantów. Ciekawe były rozmowy z innymi postaciami po upływie tego czasu oraz obserwowanie zmian w Night City, które zaszły. Bardzo mi się podoba, że nie dostałem żadnego banalnego happy endu, lecz zakończenie zmuszające do gorzkawych refleksji. V musi się mierzyć z konsekwencjami, których nie przewidziała i wejść na zupełnie inną ścieżkę życia. Problem Relica został rozwiązany, pojawiły się inne. Jak to jednak mawiają, life goes on.

Swoją drogą, uśmiechnąłem się pod nosem, gdy po tych 2 latach to Viktor Vektor okazał się osobą najbardziej chętną do pomocy i nie wahał się przy tym ani chwili. Nie udało mu się zmienić sytuacji V, ale jego reakcje i tak sprawiają, że uznaję go za jedną z najbardziej pozytywnych postaci. Po prostu stary, dobry Vik.

Po Panam spodziewałem się mniej więcej tego, co moją V spotkało. Zawsze była w gorącej wodzie kąpana, do tego miała tendencję do proszenia o pomoc i oczekiwania szybkich lub wręcz natychmiastowych reakcji, jak również dość poważnego stresowania się w konfrontacji z różnymi problemami.

Judy - gorzka pigułka do przełknięcia (u mnie V miała z nią romans), ale nie dziwię się, że ułożyła sobie życie po swojemu, gdy V zabrakło i słuch po niej zaginął. Judy zresztą sprawiała wrażenie osoby nieco jeszcze niedoświadczonej, która sama do końca nie wie, czego chce, i dopiero szuka swojego miejsca w życiu. Tak czy siak, wydaje się, że wiedzie się jej dobrze i jest szczęśliwa, także z jej perspektywy - all is well. No ale punkt widzenia V to inna sprawa...

River - smutny upadek idealisty. W pewnym sensie może symbolizować Policję w Night City. Konfrontacja idealizmu z rzeczywistością NC bywa bolesna, a wszystkie opcje leżące na stole zazwyczaj są złe.

Jeżeli chodzi o wady, z pewnością poważną jest błąd gry (zablokowane przejście do Black Sapphire), który sprawił, że dostęp do niektórych zadań pobocznych od Mr Handsa został w moim przypadku zablokowany. To bug poważnego kalibru, gdyż nie mamy do czynienia z jakimiś pierdołowatymi glitchami, ale błędem blokującym dostęp do części contentu. Podobno ma zostać naprawiony w aktualizacji 2.02. Póki co jej jeszcze nie ma.
 
Last edited:
Moje wrażenie są bardzo pozytywne, z kilkoma uwagami:
- fabuła jest bogata, jest jej sporo w stosunku do nowej części otwartego świata, sporo jest jednak "korytarzowego" podejścia do prezentowania fabuły; CDPR widać lubi zamykać gracza w ciasnych pomieszczeniach, ograniczonych przestrzeniach gdy trzeba pociągnąć fabułę do przodu, ograniczenia pojawiają się nawet w trakcie walki z Max Tac w jednym z zakończeń; nie jest to poziom Rockstara z ich filozofią "nie możesz odbić 5 metrów w lewo bo zawalisz zadanie", ale widać pewien trend.
- Dogtown na pewno jest krokiem do przodu jeśli chodzi o pomysł na budowanie świata, ale jeszcze nie do końca wykorzystano wertykalność miasta, na pewno jest to dosyć trudne (i pracochlonne), ale nawiązując do podstawki: dzielnice takie jak część Watson (cześć przemysłowa) czy Santo Domingo, są na swój sposób ciekawsze od Japantown czy City Centre, mimo, że moze mniej zachwycające wizualnie, sporo jest tam struktur na które da się wejść, użyć parkoura, przez co jest więcej zabawy - ten kontrast jest widoczny również w Dogtown, są wieżowce, które głównie pełnią funkcję dekoracji ale też niższe struktury, gdzie przynajmniej można wdrapać się na dach itd. kryje się tam jakiś przeciwnik itd.
- gameplay jest ulepszony w stosunku do wersji wcześniejszych, drzewko talentów ulepszone, ale blisko granicy, gdzie jeszcze czujesz jakąś wolność w doborze perków, ale też krok od zbytniego uproszczenia.
- zlecenia od fixera są bogatsze od tych z wersji podstawowej, ale z drugiej strony wpadają też w pewien schemat w stylu: idź pogadaj, zleceniodawca nie mówi calej prawdy, ukrywa coś, lub wszystkiego nie wie, na koniec trzeba będzie dokonać wyboru; pozytywne jest to, że wspierają one tematycznie główną historię dodatku, bo często do spotyka się ludzi chcących wyrwać się z zależności, naprawić stare błędy ( z różnym skutkiem), nawet historia z kuźnią talentow wspiera tematycznie ,rozwija główną oś fabularną, z drugiej strony jakieś mniej sfabularyzowane zadania z mnogością ich rozwiązywania od strony gameplyu, jak z podstawki, też mają swoje miejsce w grze, a w PL widać, jakby odrzucono ten koncept, moim zdaniem niepotrzebnie.
- system rozmowy, dialogów ma jeszcze pewne wady, czy niedoróbki, wciąż w podstawce np. mogę przeprowadzić pełne przesłuchanie Woodmana, ale jak zabiję go sekundę po jego ostatniej wypowiedzi, to tak jakbym nie zdobył wcześniejszych informacji, i odsyła mnie do jego komputera, żeby znaleźć jakieś informacje....w dodatku wychodzę z kasyna (pokojowo, nikogo nie zabilem, nie wywołałem alarmu w pierwszej części zadania), postać ma włączony tryb chodzenie - moja postać i bandziory głupieją jak rzucam na któregoś quickhacka, nie mogę biec bo jestem wciąż w trybie podążania, wrogowie atakują mnie ale postać która mnie prowadzi dalej próbuje to robić jednocześnie starając się strzelać do mnie...takich kwiatków jest jeszcze kilka, wraki samochodów np. blisko klubu afterlife nie despwanują się, stąd Rogue nie mogła wyjechać spod klubu próbując taranować ten wrak, na szczęście jest opcja tego przeskoku podczas jazdy samochodem, która była rozwiązaniem tego problemu.
- ilość przeróżnych nawiązań do książek, gier, czy filmów, jest olbrzymia, na szczęście, często nie jest oczywista na pierwszy rzut oka, co nie robi z gry easteregg-festu (jakim jest np. fallout 2).
 
Dodatek w końcu za mną, zostało mi w sumie tylko poznanie alternatywnego zakończenia podstawki, ale coś czuję, że w moim przypadku raczej nie będzie tutaj większych zmian (wróciłem praktycznie do punktu wyjścia).

Przechodząc do rzeczy, Widmo Wolności wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie i zdecydowanie zostanie u mnie na dłuższy czas w pamięci. Redzi po raz kolejny pokazali, jak świetni są w tworzeniu dodatków. Tutaj właśnie widać, jak potencjał całej gry ostatecznie dojrzał i przybrał swój właściwy kształt. Tym większa jednak szkoda, że przygoda z CP2077 została zakończona, ale w związku z przenosinami na nowy silnik decyzja ta jest całkiem zrozumiała.

Główna fabuła, a zwłaszcza nowe postacie to tradycyjnie najwyższa półka i choć nie gram jakoś dużo w nowe produkcje, to wydaje mi się, że ten poziom narracji osiągalny jest chyba tylko dla tytułów o dość zamkniętej, korytarzowej strukturze, jak np. TLoU2. Pewnie znajdą się tu wyjątki, ale jednak cała ta feeria różnych wątków i motywów w Widmie Wolności zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Wrażenie te zresztą jest dodatkowo spotęgowane uczuciem immersji i bogatą warstwą audiowizualną. Impreza w Black Sapphire to czysty opad szczęki, a w końcówce dodatku czułem się jak w Obcym (którego w sumie nigdy nie oglądałem...).

Wracając do kreacji postaci, to naprawdę podobało mi się, jak wiele można było wyczytać z danej postaci po samej jej mimice lub różnych subtelnych sygnałach. Wystarczyło czasem spojrzeć na przygnębioną facjatę Reeda i jego lekko szklące się oczy, żeby wiedzieć, ile ten gość ma w sobie żalu i jak bardzo życie skopało mu tyłek. Natychmiastowo też czuć między postaciami chemię, a przy scenie z tańczącą Alex trudno się było nie uśmiechnąć, zwłaszcza widząc niezdarne ruchy naszej postaci (immersja wbiła mocno).

Podobało mi się również, jak rozwinęła się postać Silverhanda, choć z początku czułem lekki dysonans — jego przejście z cynicznego gnojka do trochę bardziej empatycznego gnojka dokonało się tak jakby nagle. Może inaczej bym to odczuł, gdybym zaczął dodatek po odnalezieniu w podstawce nagrobku Johnnego, bo mniej więcej wtedy chyba nasz rockerboy opuszcza bardziej gardę. Nieco blado wypadł za to jednak wg mnie sam Kurt, niby mamy okazję z nim kilka razy pogadać i z innych źródeł poznajemy jego historię i motywację, ale nie za bardzo to zostało przez twórców zgłębione. Chyba za bardzo się zasugerowałem analogiami i spodziewałem się po nim czegoś w rodzaju Kurtza z Jądra Ciemności/Czasu Apokalipsy xD

Muszę też wspomnieć o nowych kontraktach, bo względem podstawki zaliczyły bardzo udaną ewolucję. Jakiś czas temu pisałem właśnie o dość monotonnej i ubogiej narracyjnie formie kontraktów z podstawki i właściwie Redzi poprawili każdą rzecz, na jaką wtedy narzekałem. Nadal o zadaniu dowiadujemy się od fixera oraz przesłanej przez niego drzazgi, ale jest to jedynie wstęp. Teraz musimy porozmawiać bezpośrednio ze zleceniodawcą, poznajemy od niego kontekst i kolejne informacje, które nie zawsze pokrywają się z prawdą. Każdy kontrakt kończy się dodatkowo wyborem moralnym i przyznam, że chyba przy każdym zatrzymywałem grę, żeby pomyśleć, co zrobiłaby moja postać. Wisienką na torcie jest fakt, że po zakończeniu większości kontraktów po jakimś czasie możemy spotkać się z konsekwencjami naszych działań. A to ktoś nam podziękuje na ulicy, a to poznamy losy powiązanych z zadaniem postaci, a to jeszcze dowiemy się, że ktoś nas zrobił w bambuko. Jedna z najmocniejszych stron dodatku.

Błyszczy również samo Dogtown, choć może słowo "błyszczy" nie najlepiej oddaje ducha tej lokacji. Mimo tej brudnej, militarnej otoczki Redom udało się stworzyć jedną z ciekawszych i ładniejszych dzielnic w Night City. Dużą robotę robią tutaj pewnie kontrasty, z jednej strony widzimy rozlatujące się slumsy i zarośniętę ruiny nieudanych inwestycji, a z drugiej podświetloną piramidę Heavy Hearts czy zalany neonami stadion. Klimat nie do podrobienia, czułem się trochę, jakbym odwiedzał jakąś byłą kolonialną placówkę gdzieś w Trzecim Świecie.

O zmianach w rozgrywce już nie będę tu pisał, bo i tak wyszło za długo, ale dość powiedzieć, że zmiany mi się spodobały, a z mojego buildu biegającej z kataną netrunnerki byłem zadowolony.


 
Bardzo się cieszę z nowych pojazdów, ale nadal brakuje mi gdzieś na ekranie nierzucającego się w oczy napisu co to za pojazd, żeby szybciej ogarnąć ich nazwy.
 
No, dodatek ukończyłem teraz, i powiem, że Redzi zrobili mnie przy okazji w konia. Będąc pewien, że już żadnych większych aktualizacji nie będzie, zainstalowałem parę modów, w tym ten, który dodaje metro. Po czym wyszedł patch który metro dodaje. Moja reakcja na ten news wyglądała tak:
bandicam 2023-12-18 18-08-39-159.jpg

Bardziej rozbudowane wrażenie opiszę jak zbiorę myśli, ale najpierw mam pytanie.
Domyślam się, że jak przy rakiecie oddamy Reedowi Songbird, to wówczas dostaniemy nowe zakończenie, w którym V zostaje wyleczona. Ale ja Reeda zabiłem i wysłałem So mi na księżyc, z tym też będzie związane jakieś zakończenie, czy nic nie będzie?

 
Domyślam się, że jak przy rakiecie oddamy Reedowi Songbird, to wówczas dostaniemy nowe zakończenie, w którym V zostaje wyleczona. Ale ja Reeda zabiłem i wysłałem So mi na księżyc, z tym też będzie związane jakieś zakończenie, czy nic nie będzie?

Nope
tylko tam gdzie on przeżyje, i gdy So Mi "wraca" w ręce NUSA.

Też ukończyłem PL jako Fem V, był niezły, ale jajek mi nie urwał.
Zdaje mi się, czy przed premierą w wywiadach było mówione że skoro to jedyne rozszerzenie, to będzie jak Serca z Kamienia i Krew i Wino razem wzięte?
Otóż dla mnie to było trochę większe od Serc, i tyle.
Co jak co, ale w Krwi i Winie było o wiele więcej zawartości.
Miałem od razu grać drugim V, ale dodatek mnie trochę zmęczył, plus zepsuli cichego netrunnera ostatnim patchem, więc czekam aż naprawią (ciekawe czy jeszcze w tym roku to będzie).
 
Last edited:
Top Bottom