Myth Buster czyli jak wyjaśnić niewyjaśnione!
"TO NIE JEST MOŻLIWE"
Takie oto stwierdzenie na tym forum pada nader często, tak samo często jak "Taa jasne a magia i smoki istnieją na prawdę!" i to w najróżniejszych sytuacjach. Czy jednak można z całą pewnością stwierdzić, że to czy tamto jest niewykonalne? Ta myśl nie dawała mi spokoju już od jakiegoś czasu dlatego postanowiłem stworzyć serię rozważań pseudonaukowych na temat istnienia rzeczy teoretycznie niemożliwych i sprzecznych z naturą występujących w grach Wiedźmin i nie tylko. Chcielibyście wyjaśnić to czy owo? Nie ma problemu piszcie w komentarzach albo na privie. Jak kto woli. Mimo, że konfrontacja mistyki z nauką to jeden z rozdziałów Niekończącej się Opowieści postaram się przeanalizować wszystkie wasze propozycje a od czasu do czasu będę wrzucał własne pomysły. Co jeśli profesor Chlodny gada od rzeczy? Ano trzeba wtedy utemperować dziada i publicznie przy wszystkich brutalnie prosto w twarz rzec: "Przepraszam ale g się znasz bo to wcale tak nie jest. Przecież... itd.". A co jeśli jednak się spodoba? Sypnijcie proszę REDPointami bo badania naukowe kosztowne są a żyć przecież trzeba
Aby dalej nie uprzykrzać Wam drodzy forumowicze dnia zacznijmy naukowy bełkot! W dzisiejszym odcinku:
Czy to prawda, że w gwiazdach jest zapisana prawda?
Na pewno każdy grając, oglądając filmy czy czytając książki napotkał chociaż raz stwierdzenie, że gwiazdy zawierają w sobie przeszłość bądź przyszłość. Większość pewnie stuka się wtedy w głowę i zostawia owo medium bo herezje i wierutne kłamstwa opowiada. I wszystko jak zwykle zależy od punktu siedzenia. Faktycznie jeśli przyjąć, że chodzi dosłownie o gwiazdy owszem to bzdury ale jeśli jednak spojrzymy nieco głębiej i zaczniemy traktować "gwiazdy" jako wszechświat otaczający naszą kochaną Matkę Ziemię to sprawy mają się zupełnie inaczej. Wszystko co widzimy to światło. Każda materia ma swoje widmo światła, dzięki temu mamy piękny kolorowy świat (oczywiście zaraz rzucą się na mnie osoby oskarżające Wiedźmina za zbyt kolorowy świat, w końcu wszystko jest szare nie ). Światło proszę państwa ma taką ciekawą własność a mianowicie ma prędkość i to całkiem sporą. Światło odbija się od wszystkiego i "wędruje" w różne strony wszechświata. Dlatego jeśli chcesz zobaczyć samego siebie jako małego brzdąca bawiącego się swoim pierwszym zestawem klocków LEGO albo zobaczyć siebie grającego pierwszy raz w Wiedźmina nic prostszego możesz nawet ze wzoru c*czas od wydarzenia obliczyć jak daleko musiałbyś spojrzeć. Prawda historyczna jest zapisana w "gwiazdach" a co z mistycznym wróżeniem z gwiazd. Tutaj również używając wcześniej zdefiniowanego terminu "gwiazdy" można poznać przyszłość. Historia kołem się toczy a zagłady tego świata wiedzą o tym najlepiej. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że zagłady są dosyć regularne? A na dodatek dlaczego o taki a nie inny okres czasu? Cóż tego się nigdy w 100% nie dowiemy. Co to ma do wróżenia z gwiazd? A no to, że nawet wszechświat się nie uchował od polityki i ma podział administracyjny. Planety, układy, galaktyki itd. Niestety królewscy kartografowie mają z tym większy problem niż z umiejscowieniem Isla de Muerta. Wszystko się rusza. Na szczęście (lub nie szczęście zależy jak na to spojrzeć) każdy ruch jest cykliczny i w miarę przewidywalny. Każdy wie że planety krążą wokół gwiazd a układy również krążą w galaktykach. Nie wszyscy jednak wiedzą/ pamiętają z astronomii, że układy poruszają się również w pionie wzglądem płaszczyzny dysku galaktyki. Co to jednak ma do zagłady i przyszłości? Układ Słoneczny zbliżając się do "denka puszki" jaką jest galaktyka zbliża się do bezkresnej pustki i nicości. Nicość ta ze względu na małą odległość i brak ochrony przez pola magnetyczne czy chociaż przez samą materię niszczy życie organiczne promieniowaniem kosmicznym. No i co w związku z tym a no to, że okres "denko-wieczko" jest zbliżony i to nawet bardzo do zagład. Teraz zapytacie skoro niby da się to przewidzieć to czego się z tym nic nie robi. Niestety jest to tylko naukowa hipoteza a nawet jeśli prawdziwa to tak na prawdę nie mamy pojęcia w którym miejscu puszki się teraz znajdujemy. W teorii jednak da się przewidzieć nasz koniec z gwiazd. Podsumowując, temat mit można śmiało uznać za potwierdzony!
Jak to jest ze smokami?
No jak to jak? Są czerwone, zielone, czarne, białe i złote. A tak na poważnie ciężko byłoby znaleźć chociaż jednego forumowicza, który wierzyłby w istnienie smoków. Każdy mówi, że ich nie było i nie ma. I zgodzę się z tym, że smoków nie ma. Ale dlaczego wszyscy się upierają, że nigdy nie mogły istnieć, że to fizycznie nie możliwe. Nie możliwe? Ha śmiem twierdzić, że smoki takie ziejące ogniem z paszczęki mogły jak najbardziej istnieć. Ktoś zaraz powie: "Ale co ty wciągałeś gady są ciężkie i by dupska od ziemi nie oderwały", gadziny jak każdy zwierz muszą żryć a skoro żrą to i gazy jelitowe wytwarzają. Gazy jelitowe w większości są wchłaniane do krwioobiegu (dlatego mimo, że siarka trująca to w organizmie ją mamy) a co jeśli by te gazy absorbować do jakichś worków podobnych do płucnych i je tam więzić. Wtedy wystarczą jeszcze ptasie pneumatyczne kości i skrzydła i już latamy. No dobra ale co z zianiem ogniem. Ha to też okazuje się jest możliwe. Na pewno każdy słyszał, że smoki gromadzą skarby w swoich jaskiniach i to w ilościach hurtowych mimo, że nic za nie, nie kupują. Taki ładny błyszczący metal co się zwie platyna jest jak najbardziej skarbem więc na bank znajduje się w smoczym skarbcu. Platyna występuje w masywach górskich, smoki też przeważnie tam siedzą. Dziwny zbieg okoliczności nie? No ale wracając do platyny i pierdów smoka. Tak pierdów dobrze słyszycie eee... widzicie. Tak zwane pierdy to przecież nic innego jak gazy jelitowe. Gazy które parę zdań wcześniej uwięziliśmy w workach. Dodajmy do tego, że te worki mają zawór do paszczęki. Dalej nie widzicie powiązania prawda? No dobra to teraz bardziej naukowo. Gazy jelitowe to między innymi siarkowodór. Siarkowodór jak nazwa wskazuje zawiera wodór. Nasz smok dajmy na to chce udać się na polowanie. Uwaga wszyscy! bierze on platynę i ją sobie przegryza. Zostaje mu miedzy zębami/kłami. Dalej nasz smoczek leci i nachodzi ko nagle ochota na użycie krzyk... eee ognistego oddechu. Uwalnia on dawkę gazów z trzewi i teraz najlepsze one po wydostaniu się z paszczęki same się zapalają. Dzieje się tak ponieważ platyna katalizuje wodór który przy kontakcie z nią się zapala. Pytacie ale co z oparzeniami pyska. A no nic. Wszystko w przyrodzie może się palić tylko z dostępem do tlenu a tego najwięcej jest poza paszczenką smoka. Jak widać mamy też ogień. Tutaj przy okazji przypomina mi się żartobliwe podejście do sprawy i miotacz ognia z tylnej części smoka. Sytuacja analogiczna, smok był łapczywy i połknął przez przypadek kawałek platyny. Platyna jako metal szlachetny się nie strawi nawet w magicznych mistycznych kwasach żołądkowych smoka. Dociera więc do jelit. Reszty możecie się łatwo domyślić. no ale zostawmy już ten ogień. Znajdzie się delikwent co zapyta a co z mową ludzką u bestyji. Przeca ze żmijowym jęzorem nie lza godać. No fakt przy pomocy strun głosowych się nie da. Ale dźwięk to drganie powietrza. Drganie powietrza da się wywołać dowolnym ruchem. Język to jeden wielki mięsień. A skoro to mięsień to może się ruszać. Ruszając się z odpowiednią częstotliwością mógłby wydawać odpowiednie dźwięki. Takie wytłumaczenie pasuje nawet do opisów ASa gdzie ludziska dziwią się jak on gada paszczęką nie ruszając. Ruszając samym tylko językiem nie musiałby ruszać gębą co dawałoby pozór telepatii. Jak widać niedowiarki smoki są jak najbardziej hmm wykonalne z naukowego punktu widzenia. Mit potwierdzony!
Dlaczego teleportacja jest nieprzyjemna?
W książkach często słychać to zdanie i to nie tylko w wiedźminie ale na przykład też w Harrym Potterze. Zastanawiający jest też fakt, że wszystkie teleportacje we wszystkich znanych mi uniwersach mają podobne efekty towarzyszące podróżującym. A konkretnie chodzi o uczucie ucisku, ciemność oraz feria świateł i brak dźwięków otoczenia. Aby osiągnąć efekt teleportacji potrzebna jest ogromna prędkość przesyłu tak aby otaczająca podróżnika materia przestała mieć na niego jakikolwiek wpływ. A więc co najmniej prędkość światła. Światło jak wiadomo jest szybsze niż dźwięk więc nie bylibyśmy w stanie nic usłyszeć. Nadświetlna wywołuje również wspomniane wcześniej efekty świetlne. A co z uczuciem ucisku. A no wynika ono również z nadświetlnej. Zachodzi wtedy zjawisko dylatacji czasu. Polega ono w skrócie na zmniejszeniu się ciała pod wpływem prędkości. Da się to zauważyć dopiero w przypadku prędkości około świetlnych. Zmniejszenie wywołuje uczucie ucisku, więc wszystko pasuje. Dobra wszytko ładnie pięknie ale jak w ogóle taka teleportacja jest możliwa? Głowiłem się nad tym oj głowiłem ale w końcu dostałem olśnienia. Czarodziej chcąc się teleportować używa pola efektu masy i zeruje tym sobie masę. Jak wiadomo im coś lżejsze tym mniejszą siłę trzeba przyłożyć aby to cuś ruszyć. A on właśnie stał się nieważki. Do tego dodajmy wykorzystanie antymaterii jako pola chroniącego przed efektami przyspieszeń. I stała się teleportacja.
Wiedźmińskie znaki - ale jak to?
Widząc Geralta składającego palce, w któryś ze swoich znaków jesteśmy przekonani, że to nie wykonalne. No bo jak to miałoby niby działać. Magia po prostu. Magia, magia co to w ogóle jest. Wedłóg niektórych jest to tajemnicza siła spajająca wszechświat i dająca nauczycielom możliwość złapania dokładnie tego ucznia, który nie ma zadania (w nadsyłanych propozycjach tego nie dawajcie bo z bulem muszę przyznać, że tego rozum nie ogarnie) inni twierdzą, że to stan umysłu a jeszcze inni, że to odpowiedź. Ja twierdzę, że to nauka. Dostatecznie zaawansowana nauka nie da się odróżnić od magii. Z zagadnieniem magii wiąże się pytanie jak w zasadzie działa wszechświat, czym jest napędzany? Odpowiedź jest prostsza niż się może wydawać. Wszystko we wszechświecie działa na prąd. Ale absolutnie wszystko. Mózg człowieka jest wykorzystywany w raptem kilku procentach. Co by było gdybyśmy mieli admina do 100%. Mielibyśmy wtedy władzę nad wytwarzanymi w naszym organizmie ładunkami elektrycznymi. Dobra mamy władzę, co dalej? Wyobraźmy sobie, że skupiamy w jednym miejscu ładunki. Tworzy nam się polemagnetyczne o dowolnej polaryzacji. Teraz posyłamy te ładynki w cholerę gdzieś przed siebie. Mamy nic innego jak Aard. Teraz Axsja. Skoro doszliśmy do tego, że mamy konto admina w mózgu i sterujemy prądem to możemy zhakować i odczytać czyiś mózg i czyjeś ładunki w nim. No i mamy telepatię nie? Teraz drochę defensywy czyli Heliotrop. Sytuacja analogiczna do Aarda. Tworzymy pole ale nie posyłamy go tylko utrzymujemy w jak największym natężeniu wokół siebie. Aż chciałoby się wtedy rzec: Tarcza szmato! A co z miotaczami ognia spawaniem kociołków i rozpalaniem ognisk. Skoro mamy władzę nad prądem to robimy miniaturowy zderzacz cząsteczek i wytwarza nam się dosyć wysoka temperatura. Reszty dopowiadać nie trzeba. I oto kolejny raz niemożliwe staje się prawie możliwe.
Cóż mam nadzieję, że się podobało i nie weźmiecie mnie za szaleńca. Chociaż czy normalność jest ciekawa?
Na koniec obiecywana zagadka związana poniekąd z jednym z dzisiejszych tematów:
Co to jest Delta Force
"TO NIE JEST MOŻLIWE"
Takie oto stwierdzenie na tym forum pada nader często, tak samo często jak "Taa jasne a magia i smoki istnieją na prawdę!" i to w najróżniejszych sytuacjach. Czy jednak można z całą pewnością stwierdzić, że to czy tamto jest niewykonalne? Ta myśl nie dawała mi spokoju już od jakiegoś czasu dlatego postanowiłem stworzyć serię rozważań pseudonaukowych na temat istnienia rzeczy teoretycznie niemożliwych i sprzecznych z naturą występujących w grach Wiedźmin i nie tylko. Chcielibyście wyjaśnić to czy owo? Nie ma problemu piszcie w komentarzach albo na privie. Jak kto woli. Mimo, że konfrontacja mistyki z nauką to jeden z rozdziałów Niekończącej się Opowieści postaram się przeanalizować wszystkie wasze propozycje a od czasu do czasu będę wrzucał własne pomysły. Co jeśli profesor Chlodny gada od rzeczy? Ano trzeba wtedy utemperować dziada i publicznie przy wszystkich brutalnie prosto w twarz rzec: "Przepraszam ale g się znasz bo to wcale tak nie jest. Przecież... itd.". A co jeśli jednak się spodoba? Sypnijcie proszę REDPointami bo badania naukowe kosztowne są a żyć przecież trzeba
Aby dalej nie uprzykrzać Wam drodzy forumowicze dnia zacznijmy naukowy bełkot! W dzisiejszym odcinku:
- Czy to prawda, że w gwiazdach jest zapisana prawda?
- Jak to jest ze smokami?
- Dlaczego teleportacja jest nieprzyjemna?
- Wiedźmińskie znaki - ale jak to?
- Zagadka dla widzów.
Czy to prawda, że w gwiazdach jest zapisana prawda?
Na pewno każdy grając, oglądając filmy czy czytając książki napotkał chociaż raz stwierdzenie, że gwiazdy zawierają w sobie przeszłość bądź przyszłość. Większość pewnie stuka się wtedy w głowę i zostawia owo medium bo herezje i wierutne kłamstwa opowiada. I wszystko jak zwykle zależy od punktu siedzenia. Faktycznie jeśli przyjąć, że chodzi dosłownie o gwiazdy owszem to bzdury ale jeśli jednak spojrzymy nieco głębiej i zaczniemy traktować "gwiazdy" jako wszechświat otaczający naszą kochaną Matkę Ziemię to sprawy mają się zupełnie inaczej. Wszystko co widzimy to światło. Każda materia ma swoje widmo światła, dzięki temu mamy piękny kolorowy świat (oczywiście zaraz rzucą się na mnie osoby oskarżające Wiedźmina za zbyt kolorowy świat, w końcu wszystko jest szare nie ). Światło proszę państwa ma taką ciekawą własność a mianowicie ma prędkość i to całkiem sporą. Światło odbija się od wszystkiego i "wędruje" w różne strony wszechświata. Dlatego jeśli chcesz zobaczyć samego siebie jako małego brzdąca bawiącego się swoim pierwszym zestawem klocków LEGO albo zobaczyć siebie grającego pierwszy raz w Wiedźmina nic prostszego możesz nawet ze wzoru c*czas od wydarzenia obliczyć jak daleko musiałbyś spojrzeć. Prawda historyczna jest zapisana w "gwiazdach" a co z mistycznym wróżeniem z gwiazd. Tutaj również używając wcześniej zdefiniowanego terminu "gwiazdy" można poznać przyszłość. Historia kołem się toczy a zagłady tego świata wiedzą o tym najlepiej. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że zagłady są dosyć regularne? A na dodatek dlaczego o taki a nie inny okres czasu? Cóż tego się nigdy w 100% nie dowiemy. Co to ma do wróżenia z gwiazd? A no to, że nawet wszechświat się nie uchował od polityki i ma podział administracyjny. Planety, układy, galaktyki itd. Niestety królewscy kartografowie mają z tym większy problem niż z umiejscowieniem Isla de Muerta. Wszystko się rusza. Na szczęście (lub nie szczęście zależy jak na to spojrzeć) każdy ruch jest cykliczny i w miarę przewidywalny. Każdy wie że planety krążą wokół gwiazd a układy również krążą w galaktykach. Nie wszyscy jednak wiedzą/ pamiętają z astronomii, że układy poruszają się również w pionie wzglądem płaszczyzny dysku galaktyki. Co to jednak ma do zagłady i przyszłości? Układ Słoneczny zbliżając się do "denka puszki" jaką jest galaktyka zbliża się do bezkresnej pustki i nicości. Nicość ta ze względu na małą odległość i brak ochrony przez pola magnetyczne czy chociaż przez samą materię niszczy życie organiczne promieniowaniem kosmicznym. No i co w związku z tym a no to, że okres "denko-wieczko" jest zbliżony i to nawet bardzo do zagład. Teraz zapytacie skoro niby da się to przewidzieć to czego się z tym nic nie robi. Niestety jest to tylko naukowa hipoteza a nawet jeśli prawdziwa to tak na prawdę nie mamy pojęcia w którym miejscu puszki się teraz znajdujemy. W teorii jednak da się przewidzieć nasz koniec z gwiazd. Podsumowując, temat mit można śmiało uznać za potwierdzony!
Jak to jest ze smokami?
No jak to jak? Są czerwone, zielone, czarne, białe i złote. A tak na poważnie ciężko byłoby znaleźć chociaż jednego forumowicza, który wierzyłby w istnienie smoków. Każdy mówi, że ich nie było i nie ma. I zgodzę się z tym, że smoków nie ma. Ale dlaczego wszyscy się upierają, że nigdy nie mogły istnieć, że to fizycznie nie możliwe. Nie możliwe? Ha śmiem twierdzić, że smoki takie ziejące ogniem z paszczęki mogły jak najbardziej istnieć. Ktoś zaraz powie: "Ale co ty wciągałeś gady są ciężkie i by dupska od ziemi nie oderwały", gadziny jak każdy zwierz muszą żryć a skoro żrą to i gazy jelitowe wytwarzają. Gazy jelitowe w większości są wchłaniane do krwioobiegu (dlatego mimo, że siarka trująca to w organizmie ją mamy) a co jeśli by te gazy absorbować do jakichś worków podobnych do płucnych i je tam więzić. Wtedy wystarczą jeszcze ptasie pneumatyczne kości i skrzydła i już latamy. No dobra ale co z zianiem ogniem. Ha to też okazuje się jest możliwe. Na pewno każdy słyszał, że smoki gromadzą skarby w swoich jaskiniach i to w ilościach hurtowych mimo, że nic za nie, nie kupują. Taki ładny błyszczący metal co się zwie platyna jest jak najbardziej skarbem więc na bank znajduje się w smoczym skarbcu. Platyna występuje w masywach górskich, smoki też przeważnie tam siedzą. Dziwny zbieg okoliczności nie? No ale wracając do platyny i pierdów smoka. Tak pierdów dobrze słyszycie eee... widzicie. Tak zwane pierdy to przecież nic innego jak gazy jelitowe. Gazy które parę zdań wcześniej uwięziliśmy w workach. Dodajmy do tego, że te worki mają zawór do paszczęki. Dalej nie widzicie powiązania prawda? No dobra to teraz bardziej naukowo. Gazy jelitowe to między innymi siarkowodór. Siarkowodór jak nazwa wskazuje zawiera wodór. Nasz smok dajmy na to chce udać się na polowanie. Uwaga wszyscy! bierze on platynę i ją sobie przegryza. Zostaje mu miedzy zębami/kłami. Dalej nasz smoczek leci i nachodzi ko nagle ochota na użycie krzyk... eee ognistego oddechu. Uwalnia on dawkę gazów z trzewi i teraz najlepsze one po wydostaniu się z paszczęki same się zapalają. Dzieje się tak ponieważ platyna katalizuje wodór który przy kontakcie z nią się zapala. Pytacie ale co z oparzeniami pyska. A no nic. Wszystko w przyrodzie może się palić tylko z dostępem do tlenu a tego najwięcej jest poza paszczenką smoka. Jak widać mamy też ogień. Tutaj przy okazji przypomina mi się żartobliwe podejście do sprawy i miotacz ognia z tylnej części smoka. Sytuacja analogiczna, smok był łapczywy i połknął przez przypadek kawałek platyny. Platyna jako metal szlachetny się nie strawi nawet w magicznych mistycznych kwasach żołądkowych smoka. Dociera więc do jelit. Reszty możecie się łatwo domyślić. no ale zostawmy już ten ogień. Znajdzie się delikwent co zapyta a co z mową ludzką u bestyji. Przeca ze żmijowym jęzorem nie lza godać. No fakt przy pomocy strun głosowych się nie da. Ale dźwięk to drganie powietrza. Drganie powietrza da się wywołać dowolnym ruchem. Język to jeden wielki mięsień. A skoro to mięsień to może się ruszać. Ruszając się z odpowiednią częstotliwością mógłby wydawać odpowiednie dźwięki. Takie wytłumaczenie pasuje nawet do opisów ASa gdzie ludziska dziwią się jak on gada paszczęką nie ruszając. Ruszając samym tylko językiem nie musiałby ruszać gębą co dawałoby pozór telepatii. Jak widać niedowiarki smoki są jak najbardziej hmm wykonalne z naukowego punktu widzenia. Mit potwierdzony!
Dlaczego teleportacja jest nieprzyjemna?
W książkach często słychać to zdanie i to nie tylko w wiedźminie ale na przykład też w Harrym Potterze. Zastanawiający jest też fakt, że wszystkie teleportacje we wszystkich znanych mi uniwersach mają podobne efekty towarzyszące podróżującym. A konkretnie chodzi o uczucie ucisku, ciemność oraz feria świateł i brak dźwięków otoczenia. Aby osiągnąć efekt teleportacji potrzebna jest ogromna prędkość przesyłu tak aby otaczająca podróżnika materia przestała mieć na niego jakikolwiek wpływ. A więc co najmniej prędkość światła. Światło jak wiadomo jest szybsze niż dźwięk więc nie bylibyśmy w stanie nic usłyszeć. Nadświetlna wywołuje również wspomniane wcześniej efekty świetlne. A co z uczuciem ucisku. A no wynika ono również z nadświetlnej. Zachodzi wtedy zjawisko dylatacji czasu. Polega ono w skrócie na zmniejszeniu się ciała pod wpływem prędkości. Da się to zauważyć dopiero w przypadku prędkości około świetlnych. Zmniejszenie wywołuje uczucie ucisku, więc wszystko pasuje. Dobra wszytko ładnie pięknie ale jak w ogóle taka teleportacja jest możliwa? Głowiłem się nad tym oj głowiłem ale w końcu dostałem olśnienia. Czarodziej chcąc się teleportować używa pola efektu masy i zeruje tym sobie masę. Jak wiadomo im coś lżejsze tym mniejszą siłę trzeba przyłożyć aby to cuś ruszyć. A on właśnie stał się nieważki. Do tego dodajmy wykorzystanie antymaterii jako pola chroniącego przed efektami przyspieszeń. I stała się teleportacja.
Wiedźmińskie znaki - ale jak to?
Widząc Geralta składającego palce, w któryś ze swoich znaków jesteśmy przekonani, że to nie wykonalne. No bo jak to miałoby niby działać. Magia po prostu. Magia, magia co to w ogóle jest. Wedłóg niektórych jest to tajemnicza siła spajająca wszechświat i dająca nauczycielom możliwość złapania dokładnie tego ucznia, który nie ma zadania (w nadsyłanych propozycjach tego nie dawajcie bo z bulem muszę przyznać, że tego rozum nie ogarnie) inni twierdzą, że to stan umysłu a jeszcze inni, że to odpowiedź. Ja twierdzę, że to nauka. Dostatecznie zaawansowana nauka nie da się odróżnić od magii. Z zagadnieniem magii wiąże się pytanie jak w zasadzie działa wszechświat, czym jest napędzany? Odpowiedź jest prostsza niż się może wydawać. Wszystko we wszechświecie działa na prąd. Ale absolutnie wszystko. Mózg człowieka jest wykorzystywany w raptem kilku procentach. Co by było gdybyśmy mieli admina do 100%. Mielibyśmy wtedy władzę nad wytwarzanymi w naszym organizmie ładunkami elektrycznymi. Dobra mamy władzę, co dalej? Wyobraźmy sobie, że skupiamy w jednym miejscu ładunki. Tworzy nam się polemagnetyczne o dowolnej polaryzacji. Teraz posyłamy te ładynki w cholerę gdzieś przed siebie. Mamy nic innego jak Aard. Teraz Axsja. Skoro doszliśmy do tego, że mamy konto admina w mózgu i sterujemy prądem to możemy zhakować i odczytać czyiś mózg i czyjeś ładunki w nim. No i mamy telepatię nie? Teraz drochę defensywy czyli Heliotrop. Sytuacja analogiczna do Aarda. Tworzymy pole ale nie posyłamy go tylko utrzymujemy w jak największym natężeniu wokół siebie. Aż chciałoby się wtedy rzec: Tarcza szmato! A co z miotaczami ognia spawaniem kociołków i rozpalaniem ognisk. Skoro mamy władzę nad prądem to robimy miniaturowy zderzacz cząsteczek i wytwarza nam się dosyć wysoka temperatura. Reszty dopowiadać nie trzeba. I oto kolejny raz niemożliwe staje się prawie możliwe.
Cóż mam nadzieję, że się podobało i nie weźmiecie mnie za szaleńca. Chociaż czy normalność jest ciekawa?
Na koniec obiecywana zagadka związana poniekąd z jednym z dzisiejszych tematów:
Co to jest Delta Force
Last edited by a moderator: