Gry komputerowe

+
No zobaczymy. Z jednej strony, historia z pierwszej części jest zamkniętą całością. Z drugiej strony, bohaterka nadal żyje i przeszła istotną przemianę. Jest więc nadal dobrym materiałem na protagonistkę kolejnej historii. Po jedynce mam dla twórców ogromny kredyt zaufania, więc nie jojczyłbym na zapas.
 
Next gen patch do Fallouta 4 jest taki wspaniały, że najpopularniejszy mod na Nexusie to ten, który przywraca wcześniejszą wersję gry. Usprawnienia na PC są niewielkie, pojawiają się też problemy ze stabilnością i modami. Ogólnie bieda i dramat.

Fallouty są teraz popularne z uwagi na serial, ale poziom, jaki reprezentuje Bethesda w ostatnich latach, jest przeraźliwie słaby. Zainteresowanie Starfieldem opadło bardzo szybko, a to ich najnowsza gra. Wszyscy jakby o niej zapomnieli :D. Obecnie na Steam ma średnio ok. 5k graczy, podczas gdy Skyrim ma 18k. O TES6 ani widu, ani słychu, poza memicznymi wypowiedziami Todda w stylu "nie ma jeszcze technologii na TES6". No może Bethesda nie ma, bo ciągle siedzi na swoim starym silniku. Wyobrażacie sobie grę RPG AAA z otwartym światem wydaną ok. 2030 roku, gdzie przejściom pomiędzy lokacjami nieustannie towarzyszą ekrany ładowania, a na ulicach miast chodzi sobie z 30 NPCów na krzyż? W czasach, gdy na rynku będą hulać gry typu GTA6 czy inny Wiedźmin 4? :D
 
Kiedyś słyszałem że to sam Todd Howard jest tym, który wstrzymuje wszelkie innowacje w Bethesdzie, bo jego zdaniem wszystkie rzeczy, z jakich to studio słynie, to właśnie to czym powinny być gry i kropka.
Tak więc, o ile jego się nie wywali ze stołka, na żadne zmiany tam nie ma co liczyć.
 
@Wroobelek Mało tego, TES 6 będzie robiony właśnie na tym archaicznym silniku jeszcze z Morrowinda. Już w Starfieldzie on nie za bardzo działał a co dopiero nowsze tytuły.
 
W takim układzie Bethesda może się już wtedy naprawdę boleśnie zderzyć z rzeczywistością. To byli królowie otwartego świata kiedyś. Ich gry były nie tylko wielkie i rozbudowane, ale również świetnie wyglądały. Taki Morrowind czy Oblivion w swoich czasach były przecież jednymi z ładniejszych tytułów na rynku. Dzisiaj Starfield a Cyberpunk to przepaść pod względem graficznym i technicznym. Z czasem będzie tylko gorzej (dla Bethesdy), bo ten silnik to ewidentnie wąskie gardło krępujące dalszy rozwój.
 
Podali wymagania do Hellblade 2 (zapewne minimalne):
  • System operacyjny: Windows 11
  • Procesor: Intel i5-8400 | AMD Ryzen 5 2600
  • Pamięć: 16 GB RAM
  • Karta graficzna: Nvidia GTX 1070 | AMD RX 5700 | Intel Arc A580
  • Miejsce na dysku: 70 GB dostępnej przestrzeni
  • Dysk: SSD
Post automatically merged:

Ciekawe czy tyczy się to minimum w FullHD na najniższych ustawieniach i w 30 fps (tak jak na konsoli Microsoft :p ) ?
 
U mnie się coś zepsuło na kompie i nie mogę grać w gry z GP, chyba że od EA, bo wykorzystują ich launcher.
Zostaje zagranie w HB2 na Xboxie.
 
Tak sądzę, na tym polegają wymagania minimalne.

Teraz może to również znaczyć, że w tym FullHD gracze będą musieli włączyć pewne "wspomagacze" typu DLSS, czy FSR (chociaż akurat tutaj GTX 1070 się nie łapie...) .

Szkoda, że nie ma takiej pełnej rozpiski - podającej rozdzielczość oraz detale i targetowany fps.
 
U mnie się coś zepsuło na kompie i nie mogę grać w gry z GP, chyba że od EA, bo wykorzystują ich launcher.
Zostaje zagranie w HB2 na Xboxie.
Też kiedyś miałam ten problem. Jedynym rozwiązaniem, które pomogło, było zainstalowanie systemu na czysto.

Wczoraj Ninja Theory podało pełne wymagania Hellblade 2:
GMqacUYXcAEQwY4.jpg

Jednak będzie można zagrać na Windows 10.
Ciekawi mnie co kryje się pod pojęciem "wyższych klatek na sekundę", skoro na konsolach gra ma celować w 30 FPS i "filmowe doświadczenie".
 
Czy ktoś z was zetkną się już z Polską "Manor lords" jakoby całkiem interesującą "Budowlanką" osadzoną w średniowieczu tworzoną rzekomo przez jednego programistę Grzegorza Stycznia? Gra jest we wczesnym dostępie i według rozlicznych doniesień mimo mniejszych i większych błędów wynikających z tego stanu rzeczy sama gra zawstydza nawet mocarzy branży gier i ma około dwa miliony dodań do listy życzeń na steam jestem ciekaw czy ktoś już sprawdził?
 
Czy ktoś z was zetkną się już z Polską "Manor lords" jakoby całkiem interesującą "Budowlanką" osadzoną w średniowieczu tworzoną rzekomo przez jednego programistę Grzegorza Stycznia?

To jest clickbait mocno rozdmuchany przez media. Jedna osoba zaczęła, owszem, ale na liście twórców jest chyba ze 100 osób obecnie. Sam Grzegorz zresztą tego nie ukrywa w wypowiedziach, stąd wspominam o mediach, bo to fajnie brzmi że jeden programista zrobił coś lepszego od profesjonalnych studiów, a do tego Polak? Brzdęk, brzdęk, słychać jak wpadają pieniążki z kliknięć.
 
To jest clickbait mocno rozdmuchany przez media. Jedna osoba zaczęła, owszem, ale na liście twórców jest chyba ze 100 osób obecnie. Sam Grzegorz zresztą tego nie ukrywa w wypowiedziach, stąd wspominam o mediach, bo to fajnie brzmi że jeden programista zrobił coś lepszego od profesjonalnych studiów, a do tego Polak? Brzdęk, brzdęk, słychać jak wpadają pieniążki z kliknięć.


Dobrze wiedzieć
 
W majowy wieczór ukończyłem Indikę (tak, to jedna z tych produkcji "na jeden wieczór" - u mnie około 4 godzin rozgrywki).


Co mogę powiedzieć o samej grze?

Indika to bardziej przeżycie i swego rodzaju doświadczenie niż rozgrywka (czy rozrywka).
Wiem, że tak zwykło się określać, tak zwane, "symulatory chodzenia" ale tutaj jest nieco inaczej. W "normalnej grze" mamy dane, zdefiniowane odgórnie, reguły, które znamy i których się trzymamy. Rzeczą, która gra może nas zaskoczyć, to zwykle sama historia. Tutaj nie do końca jest tak. Twórcy w pełni świadomie wykorzystują nasze przyzwyczajenia oraz nawyki jako graczy, przy okazji obnażając ich nonsens. Co ciekawe stosują to wszystko jako metaforę w stosunku do opowieści o człowieku, wierze... oraz Bogu.

Cała historia obraca się wokół młodej zakonnicy imieniem Indika, która prowadzi spokojne życie, gdzieś w zakonie na rubieżach Rosji. Znaczy się jej życie byłoby spokojne i normalne gdyby nie jedna rzecz. Otóż czasem Indika widzi rzeczy, których raczej nie ma w rzeczywistości (czy raczej być ich nie powinno) oraz... często słyszy głosy (dIabeł?), z którymi wręcz prowadzi konwersację.
W pewnym momencie zostaje wysłana poza mury zakonu z ważną misją - dostarczenia dostarczenia listu. Droga nie jest jednak prosta, a dodatkowo podczas swojej podróży jej losy splatają się ze zbiegłym więźniem, który twierdzi, iż... rozmawia z nim Bóg.

Ta oto wyruszają razem w podróż pełną niespotykanych przeżyć, filozofii (głównie w obrębie Boga, cudów oraz wiary ale też człowieczeństwa).

Nie zdradzę więcej, bo taką historię trzeba doświadczyć samemu. Wspomnę tylko o jej surrealistycznym i czasem wręcz pokręconym charakterze (radzę się rozglądać i uważnie przyglądać otoczeniu oraz postacią). Całość dopełniają świetnie zagrane dialogi oraz warstwa muzyczna. Ta ostatnia występuje rzadko, a zwykle mamy tło z naturalnych dźwięków otoczenia (które też zostały zrobione świetnie), ale jak już się pojawi wydaje się... być zupełni od czapy i nie pasować do tego co widzimy. Jednak podejrzewam, że taki był główny zamysł twórców i miał na celu podkręcenie surrealizmu.

Podczas rozgrywki natkniemy się na kilka prostych zagadek środowiskowych, gdzie gra (dzięki twórcom za to) nie będzie nas prowadzić za rękę. Jednak w sumie nie musi, bo wszystko jest dość logiczne samo w sobie i wystarczy obserwować (żadnych podpowiedzi, czy "wizji zakonnicy" nie uświadczymy ;) ).

Od strony technicznej Indika opiera się na silniku Unreal 5 i chociaż nie przekracza żadnych granic w stronie wizualnej, to wygląda zacnie. Tym co się wyróżnia postacie (głównie ich twarze) oraz ich animacja (mimika). Kilka innych animacji pewnych czynności również robi wrażenie. Gra generalnie chodzi dość dobrze i jest pozbawiona błędów technicznych.



Teraz przechodzimy do podsumowania.

Indika jest na strasznie unikalną i prowokującą do przemyśleń produkcją. Przy tym jej realizacja jest przemyślana i sto na naprawdę wysokim poziomie. Dodatkowo produkt został sensownie wyceniony (100 PLN, przy czym teraz za 90 PLN).
Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za tą cenę nie do końca opłaca się kupować Indikę.
Bo jakby jej nie chwalić jest to produkcja na jeden wieczór, i jest ona praktycznie jednorazowa. Takie polecałbym bardziej w cenie biletu (może dla dwojga) do dobrego kina - czyli tak 60-50 PLN.

Niemniej jak ktoś jest, jak to się mówi przy gotówce, to polecam, a reszcie radzę nie spuszczać gry z oczu i czekać na niższą cenę.
Uwierzcie mi warto.
 
Arcane Austin i Tango Gameworks zamknięte.

Rzygać się chce jak się widzi co się dzieje w świecie gier. Tango produkowało fajne gry, The Evil Within 1 i 2 były świetne (miałem cichą nadzieję na trójkę...), Hi-Fi Rush było nieoczekiwanym hitem w zeszłym roku, a Ghostwire: Tokyo może nie było jakoś wybitne, ale bardzo solidne. Zwiedzanie Shibuyi sprawiało mi przyjemność.

Arcane Austin miało na koncie świetnego Preya, to Zenimax zadecydowało, że chce grę usługę, więc przydzielili ludzi chcących pracować nad grami single player do tworzenia Redfalla. Redfall wiadomo jak wyszedł, większość twórców Preya odeszło, a teraz studio zamknięte. Brawo. A rada nadzorcza pewnie przygarnęła, bo jakże inaczej.

W tym roku jest jakaś masakra, kostucha chodzi od studia do studia... Czy ktoś w końcu zda sobie sprawę, że produkowanie gier przez 5 lat z przepompowanymi budżetami to droga donikąd? Jak usłyszałem, że Spider-Man 2 kosztował ponad 300 baniek zielonych, to się złapałem za głowę, to po prostu wszystko się załamie. Możemy w końcu wrócić do czasów, gdy trylogia potrafiła wyjść w czasie jednej generacji, przestać produkować gry z nudnymi, zapchanymi bezsensownymi znacznikami otwartymi światami i dawać studiom pracować też nad grami AA? I odpuścić sobie te cholerne gry usługi?

Jak mam być szczery, to od jakiegoś czasu nie chce mi się nawet patrzeć na kalendarz premier.
 
Arkane Austin powinno mi być szkoda, ale Redfall to nie jest tylko kiepska gra typu live service, to jest gra, która sugeruje, że w studio nie pozostał nikt kto wie jak zrobić dobrą grę.
 
Top Bottom