Moim zdaniem trochę nie doceniasz Eredina. Wydał mi się jednak dość przebiegłym graczem, ale owszem - jego specjalnością wydaje się być siła.
Oczywiście to ważna persona i na pewno osoba inteligentna, ale przy tym nie wydawał się typem stratega, polityka.
Jego żywiołem jest walka.
No i jakoś nie widzi mi się, by faktyczny władca elfów osobiście przemierzał królestwa północy ryzykując w ten sposób, od tego ma żołnierzy, a więc Eredina i jego ludzi (elfy znaczy).
Dlatego również nie wierzę, że to on jest nadrzędnym niemilcem w grze.
To, jak mówisz, byłoby zbyt proste.
Albo się okaże że cesarz jest naszym ostatnim sprzymierzeńcem.
Od początku obstawiam taki wariant. Czas pokaże czy słusznie.
Jaki ma sens najeżdżanie północy, która jest w dużym stopniu zależna od cesarstwa?
Po co używać siły i niszczyć, skoro w dłuższym okresie można uzyskać to samo bez jednego wystrzału (z kuszy, łuku i co tam jeszcze mają).
W tej wojnie chodzi o coś zdecydowanie istotniejszego, mniej trywialnego niż podbój.
Trudno by było, skoro w latach dziewięćdziesiątych ma mianować Petera Evertsena Wielkim Podskarbim Koronnym, a jeszcze później koadiurorem Cesarstwa.
Wątpię by to zapewniało Emhyrowi immunitet. CDP RED opiera się wyłącznie na wydarzeniach z sagi, nie zaś tym, co działo się po niej.
Żaden władca nie może czuć się bezpieczny.
I nikt inny też, skoro o tym mowa. To ostatnia część mogą iść na całość.
Już w dwójce solidnie sobie pofolgowali.