Planescape: Torment, Tides of Numenera

+
HuntMocy;n8022170 said:
A jak to jest w angielskiej wersji? Też tak malutko mówią czy po prostu u nas trochę obcięli?
Chyba tak samo, na Reddicie widziałem narzekanie.

Chodak;n8022960 said:
Nie mam jednak jak ocenić, jak ta polonizacja wypada na tle innych
Chyba nieźle... ale to dlatego, że niektóre wyszły jeszcze gorzej. Np. mocno krytykowana jest wersja rosyjska.

 
maritimus;n8024360 said:
Chyba nieźle... ale to dlatego, że niektóre wyszły jeszcze gorzej. Np. mocno krytykowana jest wersja rosyjska.
Chodziło mi bardziej o polonizacje innych gier tego typu, czyli dajmy na to PoE.
 
Od strony technicznej PoE ma lepsze tłumaczenie - mniej błędów, literówek. Ale jeżeli pominąć kwestię tego rodzaju pomyłek, to teksty w Tomencie przyjemniej się czyta (przynajmniej ja mam takie wrażenie).
 
Że niby na ile godzin przewidziana jest rozgrywka? Ja póki co mam na liczniku 67 godzin i wciąż gram. Pierwszy raz. Bogactwo gry dla postaci Szelmy jest nie do opisania. Praktycznie każda ścieżka stoi dla mnie otworem: szeroka harmonia zdolności opracowanych przynajmniej "na jedną kropkę" daje mi pełen wachlarz możliwości. Trudno będzie mi w przyszłości zagrać Glewią, czy Nano z powodu ich zbytniej polaryzacji - choć niewątpliwie spróbuję.
 
Wroobelek;n8076510 said:
Ja póki co mam na liczniku 67 godzin i wciąż gram.
Ja wczoraj dobiłem do 47 godziny i zakończyłem grę. Wydaje mi się, że pomacałem i odkryłem wszystko co się dało, ale pewnie się mylę, bo ilość podejrzanych rzeczy/miejsc, z którymi coś niby zrobiłem, ale z ciągłym poczuciem "tutaj jest chyba coś więcej", była całkiem sporawa. Zresztą udało mi się zdobyć jedynie trochę ponad połowę aczików, co też pewnie trochę mówi o tym, że jakieś tajemnice do odkrycia zostały.

Tak generalnie, to jestem bardzo zadowolony.

Jasne, to nie jest poziom Planescape'a, ale jest to produkcja chyba mu najbliższa. Wszelkie teksty są naprawdę diablo dobrze napisane, przez co czytanie nie męczy - wręcz przeciwnie, zachęcają do dalszego poznawania świata i prawideł nim rządzących. Scenariusz jest bardzo sensowny, historia intryguje, wciąga i może się podobać. W ogóle jest sporo rzeczy, które mi się podobają - od rzeczy będących kręgosłupem gry, jak system wysiłku, po takie pierdółki jak osobliwości, które zastępują zwyczajowe klejnoty/kamienie szlachetne/biżuterię znane z innych cRPGów.

Moim zdaniem najnowszy Torment zawodzi najbardziej pod względem
wzbudzanych emocji. Planescape wzruszał i poruszał, człowiek w pewnym sensie przywiązywał się do towarzyszy drużyny i Bezimiennego. W Tides of Numenera prowadziła mną ciekawość, ale nie czysta chęć pomocy głównemu bohaterowi w rozwiązaniu zagadki jego jestestwa. Pod tym względem niestety gra jest dość nijaka, kompanów też niespecjalnie można polubić, bo nie bardzo jest za co.

No i samo zakończenie dość takie chyba trochę rozczarowujące.

Tak czy inaczej, ode mnie leci 9/10. Jasne, walka mogła być lepsza (choć w drugiej połowie gry potrafi sprawić przyjemność - a tak ogólnie to sam pomysł Kryzysu bardzo fajny, szczególnie, że dzięki niemu możemy często rozwiązać potyczkę w sposób inny niż bicie się po łbach), tyle że i w Planescape'a nikt nie grał po to, żeby walczyć, więc trzeba tak samo podejść do Tides of Numenera i będzie ok.
 
Last edited:
Wroobelek;n8076510 said:
Że niby na ile godzin przewidziana jest rozgrywka? Ja póki co mam na liczniku 67 godzin i wciąż gram. Pierwszy raz. Bogactwo gry dla postaci Szelmy jest nie do opisania.
Podejrzewam, że tych 67 godzin starczyłoby na dwa przejścia. Szelmą co prawda nie grałem, ale czy ma on jakieś klasowe umiejętności, których nie mogą nauczyć się inni? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć np. charyzmatycznego nano. Być może na początku wybór klasy i specjalizacji robi różnicę, ale z czasem wszystko się zaciera i wszystkie opcję stoją przed nami otworem. Przynajmniej tak to widziałem z perspektywy inteligentnego nano, który nie stronił od oszustwa i perswazji. Anamneza też nie była mu obca, podobnie jak wiedza mistyczna i na temat maszyn. Pula punktów w pewnym momencie jest tak duża, że nawet nie musimy się zastanawiać na co ją rozdysponować, a i tak w większości przypadków uzupełnia nas drużyna.

Za jakiś czas sam się przekonam, bo mam w planach drugie podejście szelmą, ale najpierw muszę trochę od tej gry odpocząć. Przyznam, że w pewnym momencie mocno mnie wymęczyła.
 
Esterhazy;n8077870 said:
Szelmą co prawda nie grałem, ale czy ma on jakieś klasowe umiejętności, których nie mogą nauczyć się inni? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć np. charyzmatycznego nano.
Powtórka z PS:T - jeśli nie grasz magiem, to źle grasz.

Esterhazy;n8077870 said:
Pula punktów w pewnym momencie jest tak duża, że nawet nie musimy się zastanawiać na co ją rozdysponować, a i tak w większości przypadków uzupełnia nas drużyna.
W pewnym momencie wręcz przestaje się opłacać inwestować w inteligencję, bo to overkill.
 
Zeszło mi 47 godzin solidny wynik, chociaż krócej niż np. w Pillarsach. Grałem Nano i była to postać idealnie skrojona pod mój styl rozgrywki (mało walki, za to mnóstwo dyplomacji/oszustwa/anamnezy). Moja drużyna to (niegrający nie czytać - duży spoiler odnośnie historii jednej z postaci)
  1. Aligern: wybrany z dwóch powodów: primo, moja postać była Nano, a z mając do wyboru jego lub Callistege stwierdziłem, że on bardziej się nada na potencjalną "siłę mięśniową"; secundo, niezbyt spodobało mi się to, co przy pierwszym spotkaniu wyczytałem w myślach Callistege. Poza tym, ciekawa historia z tatuażami.
  2. Matkina: jako drużynowy rogue; dobre współczynniki w porównaniu z resztą BNów; no i poza tym "siostrzyczka"
  3. Rhin: IMO, najlepsza z postaci jakie można dołączyć; moment, w którym podczas jakiegoś kryzysu udało jej się zabić przeciwnika i chwilę później głośno to skomentowała zapadł mi w pamięć. A kiedy pojawiła się możliwość odesłania jej do rodziców było mi autentycznie przykro, bo przywiązałem się do tej dziewczynki. Tym większą niespodzianką był jej końcowy powrót już jako dorosłej kobiety
Fabularnie jest bardzo dobrze, zadania są przemyślane, nie sprowadzają się do bezmyślnego zabijania. System walki trochę kuleje (są dużo lepsze implementacje - jak chociażby w Divinity:OS), ale nie przeszkadza jakoś bardzo. Fajnym rozwiązaniem jest to, że jeżeli gramy taką postacią jak Nano, inwestując głównie w Intelekt, to nie oznacza to, że będziemy kompletnymi ofiarami jeśli chodzi o posługiwanie się bronią - bo można znaleźć egzemplarze broni, dla których współczynnikiem bazowym jest właśnie Intelekt (ja dość długo biegałem z tego rodzaju sztyletem, zamienionym później na pistolet energetyczny). Trochę irytują błędy w tłumaczeniu - co prawda ogólna jakość przekładu tekstu jest bardzo dobra (przyjemnie się to czyta), to efekt byłby lepszy, gdyby np. notorycznie nie była mylona płeć naszego bohatera/ki lub rozmówcy. Zdarzają się też bugi - nic psującego rozgrywkę, ale np. zawieszenie się aplikacji w połowie dość trudnego (i długiego) kryzysu potrafi zirytować.
Samo zakończenie jest odpowiednie; duży plus za to, że
podobnie jak w P:T gra nie musi kończyć się walką z ostatecznym bossem.
Podsumowując - gra absolutnie godna polecenia, zwłaszcza dla fanów takich RPGów jak P:T. Podczas rozgrywki można poczuć podobny klimat.
 
Last edited:
69 godzin (swoją drogą interesująca liczba ;)). Bardzo lubię czytać książki - a ta gra to właśnie taka interaktywna książka. Genialny świat - mam nadzieję, że to nie ostatnia gra w tym lore, bo potencjał ma niesamowity. W okolicach Wykwitu wprawdzie zacząłem odczuwać lekkie zmęczenie, lecz wykręcone w kosmos pomysły devów sprawiły, że dociągnąłem do końca nie na siłę, a z przyjemnością.
Wydaje się jednak, że rozwój postaci przewidziany został na mniejszą, krótszą grę. Nie dość, że w ostatniej ćwiartce w zasadzie wszystkie testy zaliczamy bez problemu (a większość na 100% bez użycia wysiłku), to odnoszę wrażenie, że wybór klasy nie ma większej różnicy. Do tego na koniec miałem tyle punktów doświadczenia, że pewnie wystarczyłoby na piąty poziom, gdyby nie nałożony limit. Rozwoju postaci nie da się chyba poprowadzić źle: czego nie możemy uzyskać prośbą, uzyskamy groźbą, lub na przykład nabędziemy drogą kradzieży. Dialogi są mocno rozbudowane i szczegółowe, dają bardzo szeroką gamę możliwości pokierowania rozmową. Jednak niektóre wypowiedzi niezbyt precyzyjnie oddają przynależność do danego nurtu: czasami zdawać by się mogło, że niewinne pytanie zadajemy z ciekawości (nurt niebieski), a okazuje się, że nie jest ono takie niewinne i wzbudza duże emocje u rozmówcy (nurt czerwony). Do tego znaczenie nurtów (wbrew temu, co sugeruje nam gra) jest moim zdaniem raczej marginalne. Tym bardziej, że zbyt niski poziom danego nurtu nigdy nie blokuje żadnych zadań.
Można przyczepić się do rozwiązania kwestii kryzysów. Wprawdzie lubię turówki, a pomysł z wysiłkiem jest bardzo ciekawy, jednak wszystko odbywa się jakoś ślamazarnie. Do tego nie da się korzystać z formacji, nie można rozstawić drużyny według własnego pomysłu, brak możliwości korzystania z osłon. W tej sytuacji już chyba wolałbym, aby członkowie naszej drużyny sami podejmowali decyzje w czasie kryzysu (wzorem członków drużyny z dwóch pierwszych Falloutów). W pewnym momencie źle rozegrałem kryzys i mój Porzucony został sam przeciwko nieustannie spawnującym się wrogom - skończyło się to wczytaniem, bo mając w garści miecz leczący moją postać przy każdym uderzeniu i pancerz Wykwitu na grzbiecie, w zasadzie cały czas miałem komplet HaPeków. Jednocześnie sam nie byłem w stanie eliminować oponentów szybciej, niż się respawnowali, a przydatne w bitwie enigmaty mi się skończyły - sytuacja patowa.

Mimo swoich wad oraz pewnej zachowawczości (mimo wszystko zbyt małej odwagi developerów w eksperymentowaniu) grę oceniam bardzo wysoko. Gdyby gra dawała nam ciut więcej swobody w eksploracji świata, więcej interaktywnych wątków związanych z obecnie bezużytecznymi osobliwościami, lepszą mechanikę kryzysów oraz większy i bardziej kategoryczny wpływ nurtów na otaczający świat, Torment: Tides of Numenera mógłby być grą idealną - oczywiście dla graczy lubiących czytać.

Nie przeszedłem gry na 100% - wiem o co najmniej trzech zadaniach pobocznych, których nie ukończyłem. Ponieważ jednak nie jest to gra, którą można przechodzić raz za razem bez odpoczynku, to wrócę do niej dopiero za jakiś czas. Tak, jak czasami wracam do przeczytanych kiedyś książek.
 
Pojawiła się zapowiedź wypuszczenia remastera oryginalnego Tormenta. Gra ma zostać przystosowana do nowych technologii. Ma też zostać poprawiony interfejs. Nad częścią zmian czuwał sam Chris Avellone :). Nie powiem, jaram się troszkę :). Chętnie wrócę do takiej odświeżonej wersji.
 
Ja o tym pisałem, ale wtedy ta aktualizacja była chyba tylko na PC. Dziś pojawiła się na pozostałych platformach.
 
Z różnych względów (głównie braku czasu) dopiero dzisiaj udało mi się ukończyć nowego Tormenta i mogę powiedzieć, że gra jest świetna. Jednocześnie w paru kwestiach do oryginału odrobinkę zabrakło. To co naprawdę jest olbrzymim plusem, to wykreowany świat i fabuła. Niektóre pomysły twórców na stworzenie poszczególnych lokacji i połączenie ich w spójną całość są naprawdę mocno zaskakujące. Również fabuła autentycznie mnie wciągnęła, wybory moralne bardzo często były trudne i niejednoznaczne, a zadania w większości ciekawe. Kulminacja niejednoznaczności wyborów następuje w zakończeniu - mam jednego swojego faworyta, ale wybór był naprawdę trudny. Podobała mi się też muzyka :). System rozwoju postaci - tu mam trochę dylemat. Z jednej strony ciekawie pomyślany, dający dużo możliwości (choć czasami może nawet zbyt dużo), ale stworzony jakby do znacznie dłuższej gry. Pod koniec mechaniki wysiłku się prawie nie używa, ewentualnie wydaje jakieś pojedyńcze punkty z puli, bo i bez tego mamy często 100% szans na powodzenie danej akcji. To co mi się niezbyt podoba, to turowy system walki, którego osobiście nie lubię zbytnio. Ale tak naprawdę, to prawie całą grę można przejść bez walki, co dla mnie jest dużym plusem. Więc i z systemem nie musiałem się mierzyć zbyt często. Bardzo mi się za to podobał rozbudowany system dialogów, o co w obecnych grach trudno. Czytania jest naprawdę dużo :). Za to tym, co chyba najsłabiej dla mnie wypada w porównaniu z jedynką, to postacie towarzyszy i korelacje między nimi, a nami. No ale Morte'go nic nie przebije wg mnie :D. Generalnie jednak gra na olbrzymi plus i czekam na dalsze historie w świecie Numenery.
 
Top Bottom