No więc tak
Trochę wstyd się przyznać, ale Demon's mnie przerosło
Nie wiem, może nie miałem jak przysiąść do niej jak przysiadałem do Dark Soulsów, trochę miałem na głowie, a w przypadku gier z końcówką Souls albo poświęcasz się im prawie całkowicie, albo przegrywasz, przegrywasz, przegrywasz. No i przegrywam
. Początek jeszcze okej, ale potem już masakra. Największy problem to chyba przestawienie z samonapełniających się przy ognisku Estusuów na różne leczące trawy. Są one strasznie drogie na początku, a dusz z wrogów leci malutko. Zanim dojdzie się do bossa trzeba zażyć ich dobre kilka sztuk, a walka z nim to już grubo ponad dziesięć, a na początku to są koszta przez duże K. I trzeba farmić. Aha, chyba najważniejsze utrudnienie. Za każdą śmierć pasek życia skraca się o połowę, a żeby go wydłużyć trzeba pokonać bossa świata, albo użyć arcyrzadki Stone of the Ephemeral Eyes. Tak więc, mimo 15stu godzin na liczniku, błąkam się dosłownie jak ta zagubiona dusza. Podobno potem jest z górki, ale jakoś nie mogę przeskoczyć tego krytycznego momentu
Co do innych rzeczy - wszystko identyczne jak w Darkach. Poruszanie postacią, odgłosy, mechanika. Świat nie jest otwarty, jest jeden hub i teleportujemy się do różnych światów, i osobiście wolałem jednak ten otwarty. Klimat pierwszorzędny, nieraz aż trzeba zrobić sobie przerwę, bo miejscówki są dosłownie chore i psychodeliczne. Są również mniejsze, ale bardziej misterne i pokomplikowane - czasem trzeba naprawdę namęczyć by znaleźć odpowiednią drogę (Tower of Latria). Jak znajdę w przyszłości więcej czasu to się porządnie za Demony wezmę, bo aż wstyd teraz
:yes:
Pozdrawiam.