Ale ja nie słucham tego 'remiksowanego popu'. Pierwszy raz się z tym zetknąłem dobrych kilka lat temu i przez ten czas za każdym prawie razem, gdy mam jakiś przypadkowy styk z tym typem muzyki, to przypomina mi się tamten album, który włączyła znajoma z pracy (nie pomnę wykonawczyni). Wygląda na to, że zmodulowany i upiększony przez różnorakie korekcje głos jest elementem tego, nazwijmy to, gatunku. Przypuszczam, że za solistkę mógłby tam robić przysłowiowy pan menel, bo i tak naturalny głos jest zastępowany przez ten stworzony komputerowo. Ale może tak właśnie ma być.
Już znalazłem. La Roux.