Najpierw był starożytny komputer z bursztynowym monitorem (czerń i żółć) u mojego ojca w firmie. Na nim grałem przynajmniej w trzy gry: jakaś ze sztukami walki, wyścigówka (polegająca na leceniu na czas w środku nakładających się prostokątów) i co zapamiętałem najbardziej - platformówka z lisem, który podnosi butelki, którymi rzuca, chyba też śmietniki, jakąś tam kulkę miał, po której wskakiwał wyżej...
Potem był chyba Pegasus i wiadomo co na nim.A potem był własny kompik i tam była wyścigówka Stunts z tworzeniem własnych map......Był Warcraft 1, w którym nie wiedziałem co ze sobą zrobić, bo byłem jakimś potworem (orc) na jakiejś małej planecie, dookoła której było widać gwiazdy. W końcu odkryłem, że to tylko fog of war, poszedłem orciem (to był chyba orkiszowy chłop) i znalazłem kopalnię. Zacząłem ją atakować, ale trwało to długo, więc dla oszczędności prądu wyłączyłem monitor - zerkałem co jakiś czas, ale strasznie długo trwało niszczenie tej kopalni.Pamiętam też, jak mój kolega z klasy załatwił bratu kody do tej gry. Dużo trudności sprawił poniższy kod:
Sziftimyszka - wiele jednostek naraz... Było też Diablo 1, którego oddałem koledze i miałem duże problemy ze swoim bratem przez to
.... Było Heroes of Might and Magic 2, w którym kombinowałem jak iść herosem dalej, gdy skończy się ruch - kupiłem drugiego herosa, pomieszałem z jednostkami i mogłem pójść dwa pola dalej (widocznie zabrałem wolniejsze jednostki). Dopiero kuzyn pokazał mi, że oddaje się turę, klikając na klepsydrę.... Command & Conquer - tu też dopiero kuzyn pokazał, że trzeba zbierać złoto. Gra miała świetną ścieżkę dźwiękową. Podobał mi się też edytor map, w którym spędziłem nieco czasu.... Theme Park, pochodzący z płytki, na której było wiele gier, chyba dem, a może niektóre pełne jak ten Theme Park.... Quake 1, wydany w CD Action numer 3.Powspominałbym dalej, ale niestety nie mam czasu