Telltale games

+
Ukończyłem właśnie pierwszy odcinek "Gry o Tron"...
[pojawiają się drobniutkie spoilery, nie jest to coś, co zepsuje komukolwiek przyjemność z gry, ale i tak schowam ]
... i jestem bardzo zadowolony. Mamy trójkę głównych bohaterów (nie jednego - jak w innych produkcjach TT), których historie łączą się w jakiś sposób. Jednak są one nierówne. Z jednej strony wątek Ethana (chyba najdłuższy), w którym podejmujemy naprawdę dużo decyzji i który jest zwyczajnie ciekawy. Z drugiej - lekko nużący wątek Miry. Troszkę ratowało go cameo Tyriona (uwielbiam go :D), ale to za mało.
Nie mogę się doczekać następnego epizodu :)
Wybaczcie mi moje nędzne umiejętności "pisarskie". Od zawsze prezentowały podobny poziom, co te okonia z połową mózgu :p. Z tego tez powodu nie rozpisałem się zbytnio. Ot, zwykłe wrażenia, nie żadna nieprofesjonalna recenzja.
 
Last edited:
Ćwiczę jeszcze siłę woli, chociaż pokusa rzucenia się na pierwszy odcinek jest coraz większa... Dobrze, że wybywam na urlop do znajomych w Albionie, nie będzie czasu na granie. ;)
 
Ok. Pierwszy epizod "telltejlowego" GoT mam za sobą.

Dla fanów serialu to jest gratka. I zdaje się, że tylko dla nich, bo ktoś kto nie jest w temacie będzie miał problem by część rzeczy ogarnąć.
Podczas rozgrywki oddaje się nam stery nad kilkoma postaciami, co przystaje bardzo mocno zarówno do książkowej, jak i serialowej formuły.

Rzeczone postaci ciężko opisać bez zdradzenia kontekstu, w jakim występują w fabule - choć i tak postaram się mniej więcej naświetlić co i jak. Wcielamy się kolejno w Gareda Tuttle - giermka Gregora Forrestera - głowy rodu. Chłopak o skromnym rodowodzie, którego charakter będziemy mogli mniej lub bardziej określić sami. Sprawia jednak wrażenie młodzieńca nieco naiwnego, może kąpanego w gorącej wodzie, ale na pewno odważnego i w gruncie rzeczy poczciwego, chciałby się wybić.
Ethana Forrestera - syn Gregora, jego też scharakteryzujemy sami, przypada mu w grze trudna rola, w której ciężko będzie mu się odnaleźć przez wiek i brak doświadczenia.
I w końcu jego siostrę Mirę Forrester, służkę Margery Tyrell próbującą odnaleźć się w zawiłościach intryg rządzących Królewską Przystanią.
Brzmi to wszystko choć trochę znajomo?

TTG czerpie garściami z pierwowzoru jeżeli chodzi o kreację postaci. I tak jak Clementine z The Walking Dead w swoich przygodach, nabieraniu charakteru i siły potrzebnej by przetrwać przypominała bardzo komiksowego Carla, tak rodzina Forresterów od razu po poznaniu przywodzi na myśl familię Starków. Czy to dobrze? Nie jestem przekonany.

O dziwo najmocniejszym punktem pierwszego odcinka są fragmenty z Królewskiej Przystani. Głównie dlatego, że dają odczuć na własnej skórze jak brak wiedzy, doświadczenia i sprytu sprawić może, że czujemy się zagubieni i w stałym niebezpieczeństwie - niczym ryba wśród rekinów. Każdy, kto miał styczność z książkami czy serialem odczuwał będzie paranoiczny wręcz strach przed zaufaniem komukolwiek. Żaden z wyborów nie wydaje się słuszny, żadna z odpowiedzi prawidłowa. Błądzimy po omacku i za oddanie tego wrażenia należy się Telltale medal.

Nie brakuje też momentów, przez które mamy opad szczeny. Nagłe zwroty akcji w duchu oryginału występują i to też jest duży plus. Innymi słowy fani poczują się jak w domu - chociaż znów wkracza tutaj mechanika gier od TTG, gdzie liczy się wrażenie swobody wyborów i pociągnięcia historii w różnych kierunkach. To wrażenie udaje się stworzyć, ale jakiekolwiek zastanawianie się czy przez podjęte decyzje dało się inaczej rozegrać pewne elementy mija się z celem.

Klimatem i ciężarem decyzji Gra o Tron przypomina mocno The Walking Dead. Napotykane przez nas postaci mają swój interes we wszystkim, do czego nas namawiają i zazwyczaj są to interesy cechujące się biegunowością. A pośrodku, jakże by inaczej, jesteśmy my. Wybierz A, lub B, trzeciej opcji brak mimo że prawdopodobnie była by bardziej rozsądna niż proponowane rozwiązania - przeszkadzało mi to odrobinę, chociaż w moim przypadku to być może jest zmęczenie materiału.

Reasumując - powtórzę się. Fani serialu i książek poczują się jak u siebie.
 
Last edited:
Trzeci sezon Truposzy najwcześniej dopiero w 2016 roku.

http://www.cdaction.pl/news-40424/na-trzeci-sezon-the-walking-dead-poczekamy-do-2016-roku.html

No i dobrze, niech się skupia na obecnych produkcjach, bo co za dużo to nie zdrowo ;)
Zgadzam się w stu procentach.

Na tapecie powinnny być Tales from the Borderlands - które mają potencjał stać się najlepszą grą studia i Gra o Tron, która póki co w zestawieniu z resztą zaczęła najsłabiej.

Marzeniem byłby jakiś tease drugiego sezonu Wilka, a gdyby w przyszłym roku w ogóle pojawił się chociaż jeden epizod ogłosiłbym Telltale devem roku.
 
Zapowiada się najlepsza gra ze stajni Telltale, pierwszy epizod jest rewelacyjny :)



Dotychczas TWD trzymało palmę (pewnie też dla tego, że było pierwsze), ale TWAU było tylko pół kroczka za nim. TWD2 niestety zawiodło mnie strasznie, chyba peirwszego epizodu nie dałem rady skończyć, TFB jest niezłe, ale jakoś mnie nie porwało (tak jak Borderlandsy zresztą). Ale GOT - wow, świetne dialogi, mocne wybory, mocarne zakończenie... Zapowiada się rewelacja!
 
A gdzie tam. Co gra, to lepsza. TWD nie ma jak dla mnie podejścia do Wilka. Pojęcia nie mam, co takiego cudownego widzicie w TWD. TWAU jest o całą klasę lepszy, a GoT myślę, że na równi. Bardzo dobrym pomysłem jest zróżnicowanie postaci, które jednak są powiązane lojalnością dla jednego rodu - genialne.

Nadal nie wychodzę z podziwu dla kunsztu scenarzystów i reżyserów Telltale - dorównują w pełni oryginalnym materiałom (TWD, Fables i GoT), czasem nawet je przewyższając.

Niech mi ktoś wyjaśni, co takiego cudownego jest w TWD, bo jak dla mnie, to jest zdecydowanie najmniej ciekawa ze wspomnianych trzech gier. Chyba, że chodzi o powiew świeżości - w TWD grałem po Wilku, więc rozumiem, że ktoś kto zagrał w to po raz pierwszy mógł być zachwycony, a potem, widząc tą samą formułę po raz kolejny nie odbierać jej już tak pozytywnie?
 
Dla mnie w Truposzach najlepszy był ładunek emocjonalny. Kiedy zrobiłem coś co doprowadziło do czegoś złego (lub nie zrobiłem nic, np. nie sprzeciwiłem się grupie) to miałem poczucie winy, zupełnie jak w życiu. Niemniej Wilka stawiam wyżej, emocje również były, a do tego o wiele ciekawsza historia. Niedawno zakupiłem drugi sezon Truposzy i po pierwszym odcinku jestem trochę rozczarowany. Rozgrywki jako takiej jest jeszcze mniej, sporo głupot w scenariuszu (m. in. nielogiczne zachowanie niektórych bohaterów), jakoś mniej już wciąga. Może to faktycznie problem tej serii, a może przejadła mi się formuła, ciężko mi w tej chwili powiedzieć.
 
Tak jak pisałem, TWD było pierwsze i mnie zmiażdżyło. Ale były tam kapitalne rzeczy - jeśli przez kilka minut zastanawiam się komu dać batonik to gra jest dobra ;)

Edit:
Tak się zacząłem nad tym zastanawiać, i chyba wiem czemu TWD jest lepsze od TWAU - w tym pierwszym musiałem się opiekować dziewczynką, która na dodatek nie raz widziała i zapamiętywała decyzje jakie podejmowałem, do tego musiałem też zajmować się grupą. W Wilku tego nie było, do tego to był BIG BAD WOLF, więc nikt mi nie podskoczy (a jak spróbuje to go rozszarpię), więc brakowało mi trochę tego ładunku emocjonalnego i była to bardziej historia kryminalna.
 
Last edited:
Skończyłem pierwszy epizod GoT. Zakończenie wbija w fotel. Wystarczy powiedzieć, że chyba nigdy w życiu nie byłem tak wściekły na fikcyjną postać.

Co jest oczywistą oznaką mistrzostwa narracyjnego i scenariuszowego Telltale.

Aha, no i stwierdzam, że styl graficzny jednak mi pasuje. Obawiałem się, że będzie to wyglądać dziwnie i zbyt bajkowo, ale raczej tak nie jest, a poza tym ta technika najwyraźniej pozwala na świetną prezentację mimiki, tak ważnej w grach opartych na dialogach.

UWAGA - SPOILER Z ZAKOŃCZENIA:
Jestem przyzwyczajony do iluzorycznych wyborów w grach od Telltale, ale jedno mnie naprawdę zdziwiło. Jakim cudem ludzie Boltonów i Whitehillów dostali się do wielkiego holu, skoro nie pozwoliłem im przekroczyć bramy? Przydałby się chociaż jakiś przerywnik, tłumaczący to, np. przekupiony zdrajca albo szpieg otwierający im tą bramę, bo póki co nie ma to żadnego sensu.
 
Last edited:
Skończyłem pierwszy epizod GoT. Zakończenie wbija w fotel. Wystarczy powiedzieć, że chyba nigdy w życiu nie byłem tak wściekły na fikcyjną postać.

Co jest oczywistą oznaką mistrzostwa narracyjnego i scenariuszowego Telltale.

Aha, no i stwierdzam, że styl graficzny jednak mi pasuje. Obawiałem się, że będzie to wyglądać dziwnie i zbyt bajkowo, ale raczej tak nie jest, a poza tym ta technika najwyraźniej pozwala na świetną prezentację mimiki, tak ważnej w grach opartych na dialogach.

UWAGA - SPOILER Z ZAKOŃCZENIA:
Jestem przyzwyczajony do iluzorycznych wyborów w grach od Telltale, ale jedno mnie naprawdę zdziwiło. Jakim cudem ludzie Boltonów i Whitehillów dostali się do wielkiego holu, skoro nie pozwoliłem im przekroczyć bramy? Przydałby się chociaż jakiś przerywnik, tłumaczący to, np. przekupiony zdrajca albo szpieg otwierający im tą bramę, bo póki co nie ma to żadnego sensu.
A widzisz, ja rękawicę dałem Duncanowi i wpuściłem Ramseya do wielkiej sali. Wprawdzie nie wiem jak w warowni 20 ludzi mogłoby od tak wbić do Lorda bez urządzania rzezi, ale juz dobra
 
A jak tam z wyborami w Grze o Tron? Wiem, że po jednym odcinku ciężko to ocenić, ale może macie jakieś przemyślenia? Wciąż zanosi się na sprytną iluzję czy może kroi się coś konkretniejszego? W Truposzach większość wyborów grała na emocjach i to się sprawdzało, bo nawet jeśli historia toczyła się tak samo to ja mogłem mieć inne odczucia (np. poczucie winy albo wręcz przeciwnie, poczucie słuszności wyborów). W Wilku było z tym nieco gorzej, w Grze o Tron z tego co słyszałem to sporo decyzji ma znaczenie strategiczne i tutaj iluzoryczność wyborów może bardzo przeszkadzać.
 
No więc do tego właśnie odnosi się mój ostatni spoiler - wybory powinny mieć znaczenie strategiczne, bo sa to wybory nie tyle moralne co strategiczne właśnie.
Tymczasem niezależnie od tego, że patrząc na rozwój wypadków podjąłem właściwy wybór, gra ten wybór zwyczajnie zignorowała i w dość kuriozalny sposób wszystko odbyło się tak, jakbym podjął wybór przeciwny.
 
Do spoilera oczywiście nie zaglądałem, po co sobie psuć przyjemność z gry? ;) Wygląda jednak na to że wybory nadal są iluzją i historia toczy się z góry ustalonym torem nie licząc drobnych zmian, szkoda.
 
Szczerze, to nie tyle "nadal", co w tym jednym konkretnym przypadku wybór po prostu zdaje się zignorowany przez grę. To sytuacja gorsza niż w Wilku, w którym wszystko działo się z grubsza tak samo, ale było przynajmniej wytłumaczone, dlaczego.
 
Minecraft? Really?
 
Top Bottom