W styczniu kolejny tom przygód o Cormoranie Strike'u autorstwa tajemniczego Roberta Galbraitha będącego JK Rowling.
Całkiem niechcący właśnie sobie odświeżyłam "Wołanie kukułki" i "Jedwabnika", i muszę ponownie stwierdzić, że to bardzo fajna, wciągająca seria.
Jednym z wyznaczników "dobrego kryminału" jest dla mnie to, że kiedy wracam do takiego tytułu po dłuższym czasie, to nie jestem w stanie w trakcie lektury przypomnieć sobie, kto zabił i dlaczego. I z Galbraithem tak właśnie mam - w "Kukułce" przypomniałam sobie pod koniec, ale bez szczegółów, w"Jedwabniku" kapnęłam się dość szybko z uwagi na charakterystyczną cechę sprawcy, ale do końca nie pamiętałam, co i dlaczego w sumie.
Liczę więc na kolejną pożywną lekturę w styczniu, a tymczasem szukam po necie papierowych okładek Liz Gardner. Złapałam dwie na dworcu, 4 i 5, ale wcześniejszych (ani nowszych) nie widać. A szkoda, jakkolwiek nie jest to może mega wyjątkowy tytuł, to czytało się całkiem przyjemnie i chętnie zbiorę całość.
Nawiasem mówiąc, teraz strach się zabrać za jakiegokolwiek autora, bo płodzą serie po kilkanaście tomów; ciekawe, gdzie wg nich mam to wszystko trzymać.