Anime i manga

+
Wszystko co oglądasz jest super ambitne?
Nope, i przy okazji, nie odnosiłem się wyłącznie do twojej wypowiedzi.
O Castelvanii słyszałem już od dłuższego czasu, i z reguły to były same pochlebne rzeczy, a kiedy sam zacząłem ją oglądać, to cóż, wrażenia miałem takie jak napisałem. Nigdzie nie widziałem, gdzie była dyskusja o tym anime mowa, by przeszkadzały te same rzeczy co mi, i ot, uznałem że to dziwne.
 
Obejrzałem w końcu Violet Evergarden. Czy raczej zmusiłem się. To anime, wygląda tak cudownie, że dosłownie przebrnąłem przez całość dla "ładnych obrazków".

Fabuła jest dziwaczna, ewidentnie brak momentami logiki i przyczynowości, produkcja cierpi na tematyczne rozdwojenie jaźni. W sumie ciekawy jest świat, taki niekrzykliwy dieselpunk, gdzie obok technologii rodem z początków XX w. mamy np. absurdalnie zaawansowane protezy rąk.

Tak czy siak, mamy kolejny dowód, że mariaż japońskiej animacji i grafiki komputerowej, może wyglądać tak:



A nie tak:




Dziękuję, skończyłem zrzędzić.
 
Toei oficjalnie potwierdziło, że w 2022 roku wyjdzie nowy film Dragon Ball Super. https://dragon-ball-official.com/ne...ljF2y7URULhjP_jzeQrMWClPjD9g-d4660x3mtiFiHIMg
Anime DBS skończyło się na Turnieju Mocy, podczas gdy manga szła nadal i w międzyczasie zdążył się w niej skończyć arc Moro, a teraz trwa arc Granoli. I teraz mnie ciekawi, czy film będzie ekranizować któryś z tych dwóch arców, czy będzie to zupełnie nowa historia, ale powiązana ciągle z fabułą mangi.
 
Last edited:
Już wczoraj im wyciekło coś, ale generalnie dzisiaj nie powiedzieli nic nowego poza tym że będzie. Szkoda, spodziewałem się że pokażą cokolwiek albo chociaż coś więcej powiedzą o fabule.

Co do fabuły to podejrzewam, że pójdą tą samą drogą co przy Wskrzeszeniu F i Brolym czyli zrobią wątek rozgrywający się gdzieś pomiędzy. W mandze jedynie Bitwa Bogów doczekała się swojej adaptacji, w przypadku Frizera i Broly'ego było tylko wspomniane, że takie wydarzenia miały miejsce i lecimy dalej. Jeśli powstanie druga seria Dragon Ball Super to zapewne tam doczekamy się rozbudowanej fabuły z Broly'ego i tego nowego filmu tak jak to było wcześniej z Frizerem. Mogliby już z tym ruszyć, bo materiału na serial trochę mają: Broly, Moro, Granolah, rozbudowując te wątki i dodając zapychacze to byłoby z tego sporo odcinków

Osobiście chciałbym jednak żeby poszli z historią dalej tj. po zakończeniu oryginalnej mangi (Super w zasadzie cały czas dzieje się pomiędzy sagą Buu a 28 turniejem o tytuł najlepszego pod słońcem). Dragon Ball GT było jakie było, ale samiuteńki początek bardzo mi się podobał, bo była to bezpośrednia kontynuacja zakończenia oryginalnej serii. Goku wziął Uuba pod swoje skrzydła i zaczął trenować i uważam że to był dobry pomysł - nowy bohater, potężny, ale wciąż nieoszlifowany, a wraz z nim nowe postacie i przygody. Dragon Ball Super poszedł tą samą drogą co wcześniej Zetka tak gdzieś od sagi Androidów czyli pojawia się z tyłka nowy absurdalnie potężny przeciwnik, o którym nikt nigdy nie słyszał i Goku (bo przecież nie ma nikogo innego) musi opanować nową przemianę. W pewnym momencie z Superki zrobiła się dyskoteka z tymi kolorami włosów: złote, czerwone, niebieskie, różowe, białe... mało to oryginalne. Ile jeszcze można wymyślać coraz potężniejszych wrogów, z którymi tylko Goku (no, może jeszcze Vegeta) sobie poradzi przedtem oczywiście odblokowując nową przemianę czy moc? Najwyższa pora na nowe pokolenie i wcale nie muszą to być potomkowie Goku czy Vegety.

Jakaś nadzieja jest bo o ile w anime Dragon Ball Super Uub się nie pojawił (a przynajmniej tak mi się wydaje) o tyle w mandze już tak. To były tylko krótkie migawki, ale pokazują że autor nie zapomniał o tej postaci.

PS. Tak na marginesie to boli mnie że w pewnym momencie tytułowe smocze kule dostały spory upgrade i zostały sprowadzone do roli wskrzeszarki. Kiedyś smok miał swoje ograniczenia, każde życzenie można było wypowiedzieć tylko raz i musiało być bardziej doprecyzowane. W praktyce oznaczało to że bohaterowie mieli zapasowe życie gdyby zginęli podczas walki, ale tylko jedno. Poza tym nie można było wskrzeszać masowo. Dzięki temu nadal była jakaś stawka, bo jeśli ktoś już raz zginął to musiał uważać, nie dałoby się też naprawić szkód gdy złoczyńcy np. zniszczyli całe miasto zabijają wszystkich mieszkańców, a później? Ktoś zginął drugi, trzeci raz? No problemo, wskrzeszamy go. Ktoś zabił wszystkich mieszkańców planety? No problemo, wskrzeszamy ich i może jeszcze przywracamy planetę.
 
Osobiście chciałbym jednak żeby poszli z historią dalej tj. po zakończeniu oryginalnej mangi
Nie ma na to co liczyć, DBS od samego początku pełni w zasadzie jedynie rolę dodatku do głównej mangi, który można śledzić, ale można też olać, bo poza końcówkę Z nigdy nie wyjdą. Gdyby Toriyama i Toei mieli jaja, to Super wyszło by poza końcówkę Z i albo tworzyło zupełnie nową historię, albo zaadaptowało fabułę GT, w podobny sposób jak Broly został zaadaptowany do Super. No ale wolą się trzymać swojej strefy komfortu, z której pewnie nigdy nie wyjdą.
Mogliby już z tym ruszyć, bo materiału na serial trochę mają: Broly, Moro, Granolah
No mam nadzieję że w ewntualnej kontynuacji DBS nie zrobią ponownie arcu Brollego, bo generalnie Toei było krytykowane za ponowne adaptowanie fabuły Battle of Gods i Wskrzeszenia Freezy, zwłaszcza że animacyjnie, rysunkowo i fabularnie wypadły znacznie gorzej w anime. Z resztą, z tego co kojarzę seria DBS powstawała strasznie pośpiesznie i sprawiła studiu sporo problemów, z robieniem odcinków na bieżąco i to tak, by wizualnie trzymały one jakiś poziom, i dlatego wolą robić kinówki, bo raz że mają więcej czasu i wyższy budżet, a dwa że Toriyamie łatwiej jest angażować się przy tworzeniu filmu niż całej serii, dlatego podejrzewam że jeśli chodzi DBS to Toei pozostanie przy kinówkach.
 
No i jestem po seansie finalnego sezonu Castlevani.

Na wstępie powiem, że jestem zadowolony z konkluzji, chociaż było kilka mniejszych zgrzytów (jednak mało istotnych w końcowym odbiorze).

Postaram się opowiedzieć pokrótce, bez większych spoilerów.



Historia zaczyna się praktycznie od momentu zakończenia poprzedniego sezonu i w przeciwieństwie do pewnej stagnacji, w trzeciej odsłonie, mamy tutaj pchnięcie każdego wątku do przodu (oraz swego rodzaju ich zakończenie). Opowieść, przed finałem, jednak łapie pewien oddech, oferując nam, na wstępie pewien, przeskok czasowy, który jednak ma pewne uzasadnienia pozwalając pewnym osobom płynniej przejść pewną przemianę. Żeby powiedzieć coś więcej trzeba by zagłębić się w spoilery, a obecnie nie chcę tego robić :smart: .

W kwestii technicznej serial prezentuje się dobrze, aczkolwiek nie odbiega zbytnio od tego co wiedzieliśmy w poprzednich sezonach.
Mamy więc, tła lepsze i gorsze (te pierwsze jednak dominują), co również da się powiedzieć o animacji (która wygląda gorzej gdy jest nadużywane CGI). Jest jednak kilka ujęć naprawdę robiących wrażenie (oczywiście moje subiektywne odczucie).

Całą serię oglądałem na dubbingu (dodatkowo w 3 i 4 sezonie słyszymy tam Jaskra, czyli Jacka Kopczyńskiego) i muszę przyznać, że większych problemów z odbiorem nie było (może znalazły się dwa lub trzy momenty, gdzie emocję w scenie nie były zbytnio dobrze odegrane ale to nic).

W sumie mam tylko zastrzeżenie do samego zakończenia, gdzie myśleliśmy, że coś innego się wydarzyło, a oczywiście było tak jak zwykle bywa.
Cóż :rolleyes:...

Tak czy inaczej, warto zobaczyć jak komuś podobał się poprzedni sezon.
 
No i jestem po seansie finalnego sezonu Castlevani.

To jest koniec? :eek::cry::cry:właśnie kiedy polubiłem ten serial? Ta sytuacja przypomina mi wszystkie moje związki kiedy właśnie przełamywałem lęk przed zaangażowaniem wtedy nagle: "Nie jestem jeszcze gotowa na coś dłuższego"...A tak poważnie naprawdę polubiłem to universum polubiłem wszystkich bohaterów
nawet tę zakłamaną Lenorę
więc bez spoilerów proszę.
 
Informacja o tym że ten sezon będzie ostatni pojawiła się kiedy zaczęli konkretną promocję czwartego sezonu. Jednocześnie padło stwierdzenie, że myślą o kolejnych serialach w tym uniwersum i to ma sens o czym pisałem parę postów wcześniej. Castlevania to bardzo rozbudowana seria gier, której akcja rozgrywa się na przestrzeni wielu pokoleń przedstawiając nam kolejnych członków rodu Belmont. Te cztery sezony były inspirowane trzecią częścią cyklu, która fabularnie była prequelem do wcześniejszych gier. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby po zakończeniu historii Trevora i Syphy zrobić serial o Simonie Belmoncie. A czemu nowy serial zamiast piątego (i kolejnych) sezonu? Moim zdaniem kwestie marketingowe. Z jednej strony mają już bazę odbiorców, która oglądała dotychczasowe odcinki więc pewnie obejrzą kolejny serial, z drugiej zaś łatwiej będzie przyciągnąć nowych widzów mówiąc im że to jest nowy początek i można zacząć tutaj bez poświęcania czasu na nadrobienie aż 32 odcinków.

Dokładnie tak zrobili z Narcos gdzie po zakończeniu pewnego wątku w trzech sezonach przygotowali spin off Narcos: Mexico. Ten sam 'świat' nawiązujący od czasu do czasu do wcześniejszego serialu, ale to nowa historia więc można zacząć od tego miejsca.

Przesadnie długie seriale nawet jeśli są bardzo popularne na ogół w pewnym momencie nie są wstanie już znacząco powiększyć bazy odbiorców. A większa ilość odbiorców jest jednak lepsza niż stała, nawet duża ilość ;)
 
Ooo tak tu przyznam ci rację ten wątek bardzo angażuje. Niezmiernie polubiłem Trevora i Syphę ich przekomarzanki dają fantastyczny klimat. Nie znam gier z pierwowzoru ale chętnie zobaczę grę na motywach tego serialu nawet widzę grafikę w stylu animacji jak to miało miejsce w przypadku wirtualnych "Filarów ziemi" i system przechodzenia między postaciami jak w singlu GTA V by poznawać ich losy...Rozmarzyłem się wracając ad rem bardzo się cieszę że dzięki wam odkryłem ten świat choć na początku podchodziłem do niego z widłami nomen omen. Mam nadzieję że "Castlevania" nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
 
Wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć tak jest i w przypadku Castlevani. Choć z tego co było mówione nie jest to koniec całego uniwersum i trzymam ich za słowo ;) Wszystkie cztery sezony trzymały w miarę wyrównany poziom, choć zdarzały się pomniejsze zgrzyty ale ogólnie oglądało się to świetnie. Tym bardziej jeśli ktoś teraz zrobi sobie maraton i obejrzy wszystko jednym ciągiem bez czekania na kolejne sezony. Sam finał nie był zły ale chyba liczyłem na coś innego...

P.S Kolejny raz mamy tutaj nawiązanie do soulsów :D Poprzednio był Sif a teraz dostaliśmy Artoriasa :love:
 
Ja się cieszę, że Castelvania dostała zakończenie pewnej historii - nie cierpię serii, które idą donikąd, a scenarzyści nie mają spójnej wizji (doklejając co rusz jakiś element, aż wychodzi z tego istny potwór Frankenstaina ).

Tutaj była historia i została ona opowiedziana. Przy czym Drakula był tylko jej częścią, jednym z filarów.
Bardziej mieliśmy tutaj trzy (poniekąd zależne ze sobą) historię - o ludziach walczących z wampirami, wampirach chcących zawładnąć ludźmi oraz ludzi służących wampirom.

Co ciekawe poglądy każdej grupy poniekąd ewoluowały (jedne w większym, a inne w mniejszym stopniu) zmieniając podejście do innych jak i samego świata. Pod tym względem chyba najciekawiej wypadła postać Isaac'a.
 
Też lubię Issac,a w ogóle w tym serialu czuje się stawkę dlatego kibicuje się bohaterom

Nawet zbrodniczy plan Tepesa ma swoją logikę czasem myślisz że trudno się z nim nie zgodzić cholera jednak tej ziemi czasem byłoby bez nas lepiej
 
Ale plan "wampirzych sióstr" też (do pewnego momentu, gdy pewnej osoby nie poniosły ambicje) miał logiczne założenia.

Stworzenie i kontrola wampirzego państwa, w którym ludzie będą rodzajem zwierzyny hodowlanej ma sens z perspektywy wampirów. Zamiast polować jak dotychczas na obcej ziemi.
 
Obejrzane. Podobało mi się, i zostałem pozytywnie zaskoczony na końcu nie raz, a aż dwa razy (Kto oglądał, ten powinien wiedzieć dlaczego)
Generalnie bardziej mi się podobał od 3 sezonu, ale pierwsze 2 nadal lepsze.
 
Pierwszy sezon był raczej średni, ale głównie przez to jak się wszystko urwało.
Dla mnie było to takie pół sezonu, które zostało dopełnione drugim (czyli tak w moim odczuciu cała seria ma trzy sezony: S I (S1 - 4 odcinki + S2 - 8 odcinków), S II (S3 - 10 docinków), S III (S4 - 10 odcinków). Może miał to być swego rodzaju pilot?

Serial ma w sumie jakby dwa główne filary historii - przed śmiercią kogoś ważnego i po tej śmierci (oczywiście w ramach tych wydarzeń mają miejsce inne, które - podobnie jak plany poszczególnych postaci - zmieniają się zależnie od sytuacji "przed" i "po").

Jakbym musiał oceniać, to powiem, że najbardziej lubiłem 3 sezon (mimo, że akcja utkwiła wówczas niejako w jednym miejscu). Rozpracowywanie zagadki miasteczka było ciekawe, a postacie tam spotkane (w większości) były wielowymiarowe.
 
Pacing w nowej Castlevanii bardzo nierówny.
Wydawało się, że stawka rośnie, ale zamiast jednostajnego, ciągłego budowania ku konkluzji mamy historię rozbitą na kilka wątków, z których część rozwiązywana jest na bieżąco. Rewelacje fabularne pomyślane wyłącznie na ten sezon nie zadziałały jako dobre twisty, bo nie miały skrupulatnie rozłożonych fundamentów. Dużo było też pretekstowej, słabo umotywowanej walki - być może fakt, że ten sezon był napakowany akcją jest dla kogoś zaletą, ja mam ambiwalentne odczucia. Jedno, za co niezmiennie mogę Castlevanie pochwalić, również w tym sezonie, to czas który twórcy dają na nieśpieszne dialogi. Dzięki nim bohaterowie są znacznie bardziej "ludzcy" i to budowaniu postaci właśnie służy większość ekspozycji, co jest zawsze miłą odmianą w animacji, zwłaszcza w kontekście takich scenariuszowych koszmarków jak ostatnia DOTA, czy Yasuke.
 
Top Bottom