DIUNA 2
Dziwię się, że jeszcze nikt nic nie napisał, zwłaszcza że o filmie jest bardzo głośno
. W skrócie można by rzucić nieco sztampowym tekstem, że Diuna 2 pokazuje, po co wciąż mamy kina, no ale to taki banał, że aż żal, więc może napiszę coś więcej.
Film z oczywistych względów najlepiej rozpatrywać łącznie z częścią pierwszą i myślę, że teraz to już śmiało i z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że Denis Villeneuve dokonał rzekomo niemożliwego czynu, jakim była adaptacja książki, którą określano mianem "nieadaptowalnej". Historia nie jest przeniesiona w każdym fragmencie 1:1, tj. zmiany w stosunku do pierwowzoru są. Pewne sceny, które chronologicznie powinny znaleźć się w części pierwszej, pojawiły się w części drugiej. Inne sceny zmieniono lub nadano im inny kontekst w stosunku do materiału źródłowego. Generalnie w ramach adaptacji to się wszystko całkiem zgrabnie trzyma, chociaż są elementy, które fanów książek mogą nieco zdziwić. Tak czy siak, na każdym kroku widać, że dzieło było tworzone przez kogoś, kto czuje, o co w nich chodziło. Duch oryginału został należycie oddany, a film kończy się w taki sposób, że zarówno może stanowić wprowadzenie do Mesjasza Diuny, jak i będzie stał na własnych nogach jako samodzielna historia bez niego (w gruncie rzeczy resztę można sobie dopowiedzieć). Ptaszki jednak ćwierkają, że ekranizacja Mesjasza nastąpi. Pierwszy chyba wygadał się Hans Zimmer w jednym z wywiadów:
"Well, last question, have you stopped writing? Are you still writing music for “Dune”?
Of course. Denis comes in on the second day of shooting, and wordlessly comes in and puts “Dune: Messiah” on my desk, and I know where we’re going and I know we’re not done."
Jeżeli chodzi o sferę wizualną, to dostajemy kadry, które moim zdaniem staną się ikoniczne dla kina s-f czy może dla kina w ogóle. Ornitoptery przelatujące nad pustynią, czerwie poruszające się pod piaskiem, monumentalna arena na Giedi Prime... Zdecydowanie jest się czym tu zachwycać, no i nie ma wątpliwości, że to film Villeneuve'a. Elementów wspólnych z jego poprzednimi dziełami jest cała masa, więc myślę, że fani reżysera będą ukontentowani
. Poza tym kostiumy są fantastyczne, no i widać też masę pracy włożonej przez charakteryzatorów. Czuć w tym wszystkim budżet - pod tym względem to przeciwieństwo wielu filmów superbohaterskich z ostatnich lat, które niby mają gigantyczne budżety, ale efekt widoczny na ekranie sprawia, że można mieć poczucie, że ta kasa nie została należycie wykorzystana.
Świetnie wypada oczywiście soundtrack od Hansa Zimmera. Mamy cudną kontynuację motywów z pierwszej części, sporo remixów, jak również całkowicie nowe utwory, które zawsze wspaniale uzupełniają to, co się dzieje na ekranie. Villeneuve i Zimmer to zabójcze wręcz połączenie, które gwarantuje ucztę dla oka i dla ucha.
Film ma bardzo różne tempo i wbrew niektórym moim obawom, wcale nie został zawalony samą akcją, jak czasem mogły sugerować trailery. Jest tutaj wiele spokojnych scen, a momentami to tempo jest wręcz ślimacze, by później znacznie przyspieszyć. Jeżeli zaś chodzi o sceny akcji to moim zdaniem Diuna 2 robi znacznie lepsze wrażenie od części pierwszej. Większa skala, większe stawki, lepsza dynamika. Tarcze nadal nie zawsze są używane w każdym momencie, gdy powinny, tj. nie jest to w pełni konsekwentne, ale plus za to, że starano się pokazać różnice pomiędzy ich wykorzystaniem na otwartej pustyni, w powietrzu i w mieście. Całkiem fajnie pokazano też różne akcje będące formą wojny partyzanckiej, sugerując przy tym, że to dłuższa operacja. Czas akcji rzadko jest precyzowany, ale wskazówki się pojawiają.
Aktorsko jest sztos. W zasadzie nie mam do kogo się przyczepić. Timothy jako Paul wymiata. Świetne ukazane są jego dylematy, decyzje, przemiana. Rebecca Ferguson sprawdza się doskonale, pokazując nam Jessicę w nowej, ciekawej roli. Javier Bardem fantastycznie odgrywa Stilgara (perfekcyjny casting), a Zendaya daje radę w roli Chani, tym razem mając zresztą okazję pokazać znacznie więcej niż w jedynce, gdyż jej wątek został najbardziej rozbudowany (i przy okazji zmieniony) w stosunku do pierwowzoru. Austin Butler jako Feyd Rautha jest świetny - dobry koncept, charakteryzacja i wykonanie charakteryzujące się wspaniałą ekranową prezencją. No i Stellan Skarsgård jak zwykle na wysokim poziomie. Różne postacie drugoplanowe również są dobrze odegrane. Zresztą, liczba gwiazd i talentów aktorskich w filmie może wręcz szokować. Jeżeli do czegoś można się przyczepić, to tylko do braku odpowiedniej ilości czasu antenowego i kwestii mówionych dla niektórych postaci. Wg mnie niewykorzystany został zwłaszcza potencjał Imperatora. W zakończeniu przydałoby się też co najmniej kilka dodatkowych minut, by pewne rzeczy mogły lepiej wybrzmieć.
Dla mnie Diuna 1/2 to jedno z najlepszych doświadczeń kinowych ostatnich lat, jak również spełnienie marzenia sprzed ponad 15 lat, kiedy to po raz pierwszy miałem styczność z książką i po jej przeczytaniu poczułem, że coś we mnie zmieniła. "Nieadaptowalna" Diuna przełożona na ekran sprawiła, że kilka razy podczas seansu przecierałem oczy z łez wzruszenia lub ciarki chodziły mi po plecach, a to dlatego, że niektóre sceny tak pięknie przywodziły na myśl obrazki, które miałem w głowie te kilkanaście lat temu. Emocjonalnie byłoby to zatem 10/10, ale patrząc na filmowy całokształt to bardziej uczciwa jest ocena 9/10. Nie jest to bowiem dzieło idealne, ale nadal jest wielkim, monumentalnym i niezapomnianym przeżyciem. Mam też nadzieję, że Denis Villeneuve doczeka się w końcu statuetki za Best Picture, bo trwa to już wystarczająco długo
.