Forumowa filmówka

+
Na platformie Netflix pojawił się dokument "Fantastyczny Matt Parey".

Film przybliża nam postać Macieja Parowskiego czyli "ojca redaktora" czy też "ojca chrzestnego polskiej fantastyki".

W dokumencie pojawia się wiele postaci związanych z polską fantastyką. Mówiąc o polskiej fantastyce nie sposób pominąć Andrzeja Sapkowskiego, który pojawia się zarówno jako jeden z opisujących Pana Macieja jak i bohater tamtych czasów. Z ASem nierozerwalnie związany jest oczywiście Wiedźmin, a od Geralta prosta droga do CD
Projektu i w tym miejscu możemy zobaczyć i usłyszeć Adama Badowskiego.

Myślę, że dla wielu osób będzie to ciekawa podróż do Starej Fantastyki na lokalnym podwórku.
Jeżeli jednak ktos zupełnie nie jest milośnikiem gatunku, nigdy nie czytywal fantastyki, nie kojarzy Parowskiego czy Polcha może się delikatnie mówiąc odbić.
 
Last edited:
Myślę, że dla wielu osób będzie to ciekawa podróż do Starej Fantastyki na lokalnym podwórku.
Jeżeli jednak ktos zupełnie nie jest milośnikiem gatunku, nigdy nie czytywal fantastyki, nie kojarzy Parowskiego czy Polcha może się delikatnie mówiąc odbić.
Widziałem i mimo, że czytam fantastykę, znam Polcha i Parowskiego, to cały dokumenty oglądałem na 3x, bo trochę mnie nudził. Szczerze, czekałem tylko na wypowiedzi Sapkowskiego.
 
Widziałem i mimo, że czytam fantastykę, znam Polcha i Parowskiego, to cały dokumenty oglądałem na 3x, bo trochę mnie nudził. Szczerze, czekałem tylko na wypowiedzi Sapkowskiego.
Oczywiście, zgadzam się, że nie jest to łatwy materiał - trochę powolny.

Jednak za bardzo nie mogę wybrzydzać, bo nie kojarzę nic podobnego w tych klimatach.
 
Jednak za bardzo nie mogę wybrzydzać, bo nie kojarzę nic podobnego w tych klimatach.
Obawiam się, że fantastyka nadal dla szerszej publiczności jest tylko opowieścią o smokach pożerających dziewice. Dlatego nikt nie bierze jej na poważnie i trudno znaleźć jakieś merytoryczne opowieści na jej temat. Potwierdzam Twoje zdanie, że lepszy wróbel w garści, niż biedronka na kole bramy, a gołąb, to już w ogóle ;) :p
 
Last edited:
Nawet nie wiedziałem, że coś takiego powstaje, ale chyba czekam, bo wygląda odpowiednio borderlandsowato. Bardzo dobrze się bawiłem przy pierwszej i drugiej części.
Aż mnie chęć wzięła na odświeżenie.
Też się zdziwiłem bo nie słyszałem o tym projekcie.
 
Ja się dowiedziałem dzień wcześniej po plakacie który gdzieś po necie krążył. Początkowo myślałem że to jakiś fake a tu dzisiaj trailer wyszedł :D Zobaczymy co finalnie z tego wyjdzie bo to też jest dobry materiał na film ;)
 
Pojawiły się recenzje Diuny 2. Krytycy są zachwyceni. Laury spływają na film z każdej strony. Na RottenTomatoes na podstawie 114 recenzji wynik to 97%. Chwalone są m.in. aktorstwo, casting, akcja, skala. Niektórzy krytykują natomiast pacing - to chyba zarzut, który pojawiał się również w stosunku do części pierwszej.

Ogólnie zapowiada się, że będzie to Oscarowy konkurent wagi ciężkiej. Może w końcu Denis zgarnie statuetkę za Najlepszy film lub Najlepszego reżysera, bo nominacje były, ale jakoś zawsze wymykało mu się to z rąk. Wiadomo, że Akademia zazwyczaj do s-f pozostaje nieco sceptyczna, ale trudno będzie o lepszą okazję.
 
Odnośnie Borderlands to zdjęcia zakończyli w połowie 2021 roku, a więc już prawie trzy lata temu, ale potem wyszły jakieś problemy i słuch o nim zaginął. Z tego co wiem to pierwsze opinie po pokazach testowych były fatalne i ostatecznie zdecydowano się na długie i żmudne dokrętki, przy których nie brał udział reżyser widowiska. Zagadką pozostaje zatem czy wyszło to filmowi na dobre czy wręcz przeciwnie choć zwiastun wygląda bardzo fajnie. Ciekaw jestem jaka będzie kategoria wiekowa, bo gry niby były dla dorosłych, ale nie byłby to pierwszy taki przypadek kiedy ekranizacja stawia na młodszą widownię (patrz: Mortal Kombat z 1995 roku).
 
Nie znam się tak dokładnie na pierwowzorze Borderlands (grach), ale patrząc na główne postacie film wygląda jak "Borderlands 20 lat później" ;) ...



Ostatni Indiana Jones zapoczątkował modę na "emerytów" (Tom Criuse niby lata jako "dziadek", ale on wygląda wyjątkowo młodo - jak na swój wiek i jeszcze się jakoś rusza) w filmach akcji, czy to jakiś nowy trend Hollywood, o którym nic nie wiedziałem?
 
DIUNA 2

Dziwię się, że jeszcze nikt nic nie napisał, zwłaszcza że o filmie jest bardzo głośno :). W skrócie można by rzucić nieco sztampowym tekstem, że Diuna 2 pokazuje, po co wciąż mamy kina, no ale to taki banał, że aż żal, więc może napiszę coś więcej.

Film z oczywistych względów najlepiej rozpatrywać łącznie z częścią pierwszą i myślę, że teraz to już śmiało i z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że Denis Villeneuve dokonał rzekomo niemożliwego czynu, jakim była adaptacja książki, którą określano mianem "nieadaptowalnej". Historia nie jest przeniesiona w każdym fragmencie 1:1, tj. zmiany w stosunku do pierwowzoru są. Pewne sceny, które chronologicznie powinny znaleźć się w części pierwszej, pojawiły się w części drugiej. Inne sceny zmieniono lub nadano im inny kontekst w stosunku do materiału źródłowego. Generalnie w ramach adaptacji to się wszystko całkiem zgrabnie trzyma, chociaż są elementy, które fanów książek mogą nieco zdziwić. Tak czy siak, na każdym kroku widać, że dzieło było tworzone przez kogoś, kto czuje, o co w nich chodziło. Duch oryginału został należycie oddany, a film kończy się w taki sposób, że zarówno może stanowić wprowadzenie do Mesjasza Diuny, jak i będzie stał na własnych nogach jako samodzielna historia bez niego (w gruncie rzeczy resztę można sobie dopowiedzieć). Ptaszki jednak ćwierkają, że ekranizacja Mesjasza nastąpi. Pierwszy chyba wygadał się Hans Zimmer w jednym z wywiadów:

"Well, last question, have you stopped writing? Are you still writing music for “Dune”?

Of course. Denis comes in on the second day of shooting, and wordlessly comes in and puts “Dune: Messiah” on my desk, and I know where we’re going and I know we’re not done."

Jeżeli chodzi o sferę wizualną, to dostajemy kadry, które moim zdaniem staną się ikoniczne dla kina s-f czy może dla kina w ogóle. Ornitoptery przelatujące nad pustynią, czerwie poruszające się pod piaskiem, monumentalna arena na Giedi Prime... Zdecydowanie jest się czym tu zachwycać, no i nie ma wątpliwości, że to film Villeneuve'a. Elementów wspólnych z jego poprzednimi dziełami jest cała masa, więc myślę, że fani reżysera będą ukontentowani :D. Poza tym kostiumy są fantastyczne, no i widać też masę pracy włożonej przez charakteryzatorów. Czuć w tym wszystkim budżet - pod tym względem to przeciwieństwo wielu filmów superbohaterskich z ostatnich lat, które niby mają gigantyczne budżety, ale efekt widoczny na ekranie sprawia, że można mieć poczucie, że ta kasa nie została należycie wykorzystana.

Świetnie wypada oczywiście soundtrack od Hansa Zimmera. Mamy cudną kontynuację motywów z pierwszej części, sporo remixów, jak również całkowicie nowe utwory, które zawsze wspaniale uzupełniają to, co się dzieje na ekranie. Villeneuve i Zimmer to zabójcze wręcz połączenie, które gwarantuje ucztę dla oka i dla ucha.

Film ma bardzo różne tempo i wbrew niektórym moim obawom, wcale nie został zawalony samą akcją, jak czasem mogły sugerować trailery. Jest tutaj wiele spokojnych scen, a momentami to tempo jest wręcz ślimacze, by później znacznie przyspieszyć. Jeżeli zaś chodzi o sceny akcji to moim zdaniem Diuna 2 robi znacznie lepsze wrażenie od części pierwszej. Większa skala, większe stawki, lepsza dynamika. Tarcze nadal nie zawsze są używane w każdym momencie, gdy powinny, tj. nie jest to w pełni konsekwentne, ale plus za to, że starano się pokazać różnice pomiędzy ich wykorzystaniem na otwartej pustyni, w powietrzu i w mieście. Całkiem fajnie pokazano też różne akcje będące formą wojny partyzanckiej, sugerując przy tym, że to dłuższa operacja. Czas akcji rzadko jest precyzowany, ale wskazówki się pojawiają.

Aktorsko jest sztos. W zasadzie nie mam do kogo się przyczepić. Timothy jako Paul wymiata. Świetne ukazane są jego dylematy, decyzje, przemiana. Rebecca Ferguson sprawdza się doskonale, pokazując nam Jessicę w nowej, ciekawej roli. Javier Bardem fantastycznie odgrywa Stilgara (perfekcyjny casting), a Zendaya daje radę w roli Chani, tym razem mając zresztą okazję pokazać znacznie więcej niż w jedynce, gdyż jej wątek został najbardziej rozbudowany (i przy okazji zmieniony) w stosunku do pierwowzoru. Austin Butler jako Feyd Rautha jest świetny - dobry koncept, charakteryzacja i wykonanie charakteryzujące się wspaniałą ekranową prezencją. No i Stellan Skarsgård jak zwykle na wysokim poziomie. Różne postacie drugoplanowe również są dobrze odegrane. Zresztą, liczba gwiazd i talentów aktorskich w filmie może wręcz szokować. Jeżeli do czegoś można się przyczepić, to tylko do braku odpowiedniej ilości czasu antenowego i kwestii mówionych dla niektórych postaci. Wg mnie niewykorzystany został zwłaszcza potencjał Imperatora. W zakończeniu przydałoby się też co najmniej kilka dodatkowych minut, by pewne rzeczy mogły lepiej wybrzmieć.

Dla mnie Diuna 1/2 to jedno z najlepszych doświadczeń kinowych ostatnich lat, jak również spełnienie marzenia sprzed ponad 15 lat, kiedy to po raz pierwszy miałem styczność z książką i po jej przeczytaniu poczułem, że coś we mnie zmieniła. "Nieadaptowalna" Diuna przełożona na ekran sprawiła, że kilka razy podczas seansu przecierałem oczy z łez wzruszenia lub ciarki chodziły mi po plecach, a to dlatego, że niektóre sceny tak pięknie przywodziły na myśl obrazki, które miałem w głowie te kilkanaście lat temu. Emocjonalnie byłoby to zatem 10/10, ale patrząc na filmowy całokształt to bardziej uczciwa jest ocena 9/10. Nie jest to bowiem dzieło idealne, ale nadal jest wielkim, monumentalnym i niezapomnianym przeżyciem. Mam też nadzieję, że Denis Villeneuve doczeka się w końcu statuetki za Best Picture, bo trwa to już wystarczająco długo :).
 
Last edited:
To ja może wypowiem się w temacie dla mnie lżejszym i przyjemniejszym ... czyli w komedii :p
Mowa, o TYLKO NIE TY, lansowanym jako najlepsza komedia romantyczna ostatnich lat ... a niektórzy nawet mówią, że dekady! Co prawda, nie jest to potomek wielkich "dzieł" lat 90`tych i 00`tych, ale faktycznie film ma w sobie dużo z humoru sytuacyjnego i słownego. Dla przykładu tego drugiego pies nazywa się jak znany lek na depresję, a to pierwsze doskonale obrazuje scena, kiedy główny bohater szuka pająka ukrytego w strategicznych miejscach swoich gaci :p . Relację między głównymi bohaterami doskonale oddaje cytat "Od nienawiści do miłości" . Widać chemię między główną parą. Fajnie też (przemyśleć, zadumać się?) posłuchać tego, co ta dwójka ma sobie do powiedzenia. Jeśli szukacie dobrego filmu do obejrzenia z drugą połówką (albo macie wykupione wszystkie platformy streamingowe i nie wiecie, co zobaczyć za jakiś czas) to polecam :)
 
Też jestem po drugiej Diunie.
Świetny film, siłą rzeczy ciekawszy, niż część pierwsza z uwagi na bycie ekranizacją drugiej połowy pierwszego tomu, gdzie większość wątków się rozkręca i znajduje swoje rozwiązanie.

Wizualia to majstersztyk. Charakterystyczny styl reżyserii Villenueva w połączeniu z totalnie unikalnym dla gatunku kierunkiem artystycznym to po prostu uczta dla oczu. Nawet jeżeli część motywów służy wyłącznie obrazom, to jest tak cudownie dziwna i oderwana od utartych w tym aspekcie ścieżek, że nie mogłem się pod nosem nie uśmiechać przy obcowaniu z wyobraźnią reżysera. Coś wspaniałego.

Uzupełnione jest to wszystko fantastyczną oprawą dźwiękową. Mówię tu nie tylko o muzyce będącego już ikoną Hansa Zimmera, ale generalnie o tym, jak film „brzmi”. Przy czerwiach nie sposób nie czuć ciarek, a zawsze wiemy kiedy się zbliżają z uwagi na towarzyszące im dźwięki.

Aktorzy wykonali kawał dobrej roboty. Wyróżniam Austina Butlera, do którego po Elvisie byłem nieco uprzedzony. Nie widziałem w roli w Diunie aktora, tylko postać, a to duży sukces. Pomógł w tym oczywiście mejkap, ale sam występ moim zdaniem godny uwagi. Timothy, czy Zendaya to są dosyć gorące teraz gwiazdy i zdecydowanie nie bez powodu. O starszej gwardii, jak Bardem i Brolin, czy Ferguson nie trzeba chyba wspominać - klasa.

Cieszy mnie fakt, że takie „wyniesione”, nieco bardziej ambitne sci-fi zyskuje pogłos w mainstreamie. Zawsze budzi to nadzieję na to, więcej osób podejdzie do ekranizacji w gatunku z serduchem. Natomiast niezależnie od odczuć związanych z gatunkiem, dzieło Denisa Villneueva spełnia także rolę sztuki - patrzy i słucha się go z zachwytem i zaciekawieniem, interpretuje się obrazy i zadaje pytania. Nie ma chyba w ostatnich latach lepszego przykładu „kinowego doświadczenia”, bo filmu się nie ogląda, tylko właśnie doświadcza. Polecam.
 
W pełni się zgadzam co do powyższych ocen drugiej części Diuny. Film sam w sobie to po prostu kawał dobrego kina. Dla osób dobrze znających książkę może się pojawić kilka elementów, które mogą się nie spodobać, czy też wywoływać delikatny zgrzyt, jednak trzeba przyznać, że bardzo dobrze oddano sens i zawiłości tych najważniejszych grup interesów jakie są w Diunie. Jest to bardzo dobra adaptacja, potrafiąca oddać ducha z książek w tak wielu kwestiach, a do tego cały ten rozmach kinowy. To była uczta dla oczu, ucha, ale i duszy.
Muszę zwrócić uwagę na coś jeszcze co mnie wczoraj bardzo zaskoczyło. Bilet kupowałem wczoraj przy kasie tuż przed seansem, gdyż nie byłem pewien czy wyrobię się na tą godzinę. Nie przypuszczałem jednak, że na 15:00 będzie taki tłum w na sali. Udało mi się jeszcze znaleźć miejsce z brzegu, w piątym rzędzie. Jedynie pierwszy rząd był cały wolny i kilka miejsc w drugim, a to była największa sala Imax. Nie spodziewałem się takiego zainteresowania. Wychodząc z sali nie sposób było usłyszeć rozmów między ludźmi na temat filmu, gdzie każda osoba była pełna wrażeń, którymi chciała się podzielić.
Dla takiego filmu warto iść do kina.
 
Czytam właśnie że Diuna 2 na otwarciu zarobiła dwa razy tyle co jedynka. Fanem nie jestem, ciągle odkładam przeczytanie książki, ale cholernie cieszy mnie że marka, której należała się dobra adaptacja od dłuższego czasu w końcu ją otrzymała, zyskała uznanie, i najwyraźniej reszta cyklu też będzie mogła liczyć na ekranizację. I dobrze, Władca Pierścieni doczekała się Jacksona, a Diuna Vileneuve'a, i bibilia fantasy ma swoją adaptację i bibilia science-fiction swoją, równowaga we wszechświecie musi być.
 
Jedynka i tak sporo zarobiła jak na (dosłownie) chore czasy, w których debiutowała. Wciąż mieliśmy wtedy sytuację pandemiczną więc mimo iż kina już w większości funkcjonowały to jednak sporo ludzi dalej unikało takich zatłoczonych miejsc. Dodatkowo, właśnie z tego powodu wytwórnia zdecydowała się wrzucić film na streaming już w dniu premiery więc część potencjalnych odbiorców nawet jeśli miała możliwość iść do kina to jednak decydowała się na seans w domu. Taniej i bezpieczniej.

Myślę, że dwójka ma szansę przebić tamten wynik dwukrotnie. Raz, że teraz już nie ma wymówki i rezygnacja z kina oznacza oczekiwanie kilka miesięcy na seans, a dwa że kontynuacja głośnego filmu zazwyczaj przyciąga większą widownię.
 
Z najnowszych informacji wynika, że część druga zarobiła 178 mln USD w weekend otwarcia, podczas gdy jedynka zarobiła łącznie 402 mln USD. Na Rotten Tomateos ocena krytyków to 94%, a ocena widzów = 95%. Coś czuję, że przy tak świetnym otwarciu oraz bardzo dobrych opiniach zapowiedź Diuny 3 to tylko kwestia czasu.

Osobiście podejrzewam, że Mesjasz Diuny może zostać zekranizowany tak gdzieś za 4-5 lat, gdyż Villeneuve sugerował, że będzie chciał sobie zrobić przerwę. W książkach jest też przeskok czasowy (12 lat), więc pośpiech w zasadzie nie jest wskazany. Jeżeli Diuna 2 osiągnie spory sukces w box office, a na to się zapowiada, to może otworzy to drogę innym ambitnym projektom s-f. Osobiście trzymam kciuki za cykl Hyperiona. Ekranizacja potencjalnie mogłaby być taką Diuną light.
 
Mini-rancik na Diunę 2 - no bo przecież 9/10, a nie 10/10

Wszystko pójdzie w spoiler, bo nie chcę nikomu psuć zabawy, a chodzi głównie o elementy, które gdzieś tam pojawiały się w książce, a zostały pominięte, zmienione lub zbagatelizowane w filmie. Część zarzutów obejmuje też poprzedni film. Tak naprawdę powinny być zresztą traktowane łącznie.

1. Sposób przedstawienia Harkonnenów. Rozumiem zamysł artystyczny, ogólną stylistykę - porywczy, brutalni, łysi. Niemniej według mnie za dużo w tym wszystkim losowych aktów brutalności (podrzynanie gardeł przypadkowym wręcz żołnierzom), a za mało politykowania. W filmie aż się prosi, by wykorzystać kontrast między Feydem a Rabbanem do przedstawienia planu Barona, który kazał Rabbanowi wyjątkowo brutalnie uciskać lokalną ludność na Arrakis po to, by Feyd Rautha mógł potem robić się na zbawcę i łaskawego pana. Baron ma niezłą prezencję ekranową, ale jego zmysł polityczny został wykastrowany.

2. Pominięcie roli Gildii. W książce Gildia jest kluczowa dla podróży kosmicznych, a szantaż zastosowany wobec Gildii przez Paula w końcówce Diuny ma kluczowe znaczenie w całej historii i de facto umożliwia rozpoczęcie dżihadu. Co więcej, to nawigatorzy Gildii - w ograniczonym wymiarze - potrafili robić to co Paul, czyli przewidywać linie przyszłości, więc rozumieli jego potęgę. Tymczasem w filmie Gildia w ogóle się nie pojawia.

3. Drastyczne ograniczenie roli mentatów. W Diunie 2 Thufir Hawat nie pojawia się wcale, a jego rola w Diunie 1 jest czysto epizodyczna. Nauka mentackiego myślenia była kluczowa w edukacji Paula i przygotowania go do roli, którą później pełnił. Mentat - postać ludzkiego komputera w świecie, w którym jednym z przykazań polityczno-religijnych po Dżihadzie Butleriańskim jest "Nie będziesz tworzył maszyn na obraz i podobieństwo umysłu ludzkiego" - to moim zdaniem ikoniczny element uniwersum na równi z Bene Gesserit, tarczami itp., czego filmy nie potrafią odpowiednio przedstawić.

4. Wycięcie sceny bankietu w Diunie 1. W książce scena pełna politycznych nawiązań, pokazująca relacje między różnymi frakcjami politycznymi. W filmie olana, a nic w zamian nie dostaliśmy, przez co czegoś jednak brakuje jeśli chodzi o aspekt polityczny.

5. Całkowita zmiana charakteru Imperatora. W filmie to postać wręcz wyciszona, spokojna, stateczna. Kompletnie nie przypomina to tego zadziornego, pewnego siebie, pyskatego i kalkulującego człowieka z książki. Biorąc pod uwagę, że ma ledwie kilka scen, łatwiej byłoby go zapamiętać, gdyby jednak odpowiadał w większym stopniu książkowemu pierwowzorowi.

6. Brak wątku ekologicznego. Książkowa Diuna pokazywała, jak w fantastycznym sztafażu można wątki eko traktować na serio. Osobiście byłem tym poruszony podczas lektury, natomiast w wersji filmowej po prostu tego nie ma. Szkoda, bo myślę, że reżyser pokroju Villeneuve'a był w stanie to ciekawie przedstawić.
 
Top Bottom