LOL, Yngh, studiujesz prawo? No proszę...
A co, masz z tym kierunkiem jakieś doświadczenia?
Yngh, rozumiem, że studiujesz prawo, tak? Tak więc sorry gregory, wiedziałeś na co się porywasz, idąc na taki kierunek (przynajmniej powinieneś).
Przecież nie mówię, że nie. Moje narzekania mają akurat związek z tymi specyficznymi wykładowcami (chociaż w niektórych przypadkach to są całe katedry
), co zazwyczaj przekłada się na specyfikę egzaminu, niestety.
Co do 'specyficznych' wykładowców, to bardzo dobrze Cię rozumiem. Na pierwszym roku miałam semestr łaciny. Podkreślam - semestr. Kobieta wymagała od nas, abyśmy przez 4 miesiące nauczyli się tego języka i opanowali w takim stopniu, który pozwoliłby nam na przetłumaczeniu 5 stron A4 na zaliczenie w ciągu 1,5 h. Jak łatwo się domyślić mało kto temu podołał. Jakieś 80% jej studentów miało warunek z tego przedmiotu, ja również. Ponoć niektórzy dalej się męczą z zaliczeniem (jesteśmy na 3cim roku).
A wiesz, co jest najlepsze? Że zakres materiału z niektórych (chociaż nie wszystkich) przedmiotów-kos wcale nie jest AŻ TAK duży, a przynajmniej nie jest nie do ogarnięcia. Uwalić masę studentów można chociażby przez sam sposób formułowania pytań i odpowiedzi...
Są egzaminy i egzaminy - jedne trudne, wymagającego kilkudniowego kucia, inne łatwe - np. takie, na których prowadzący pozwala mieć notatki albo co roku są podobne pytania.
Wow, nigdy nie trafiłem na przedmiot, na którym można było mieć notatki. Na niektórych można mieć kodeks, ale wtedy sama materia jest na tyle trudna, że jest to dość ograniczona pomoc (co nie znaczy, że chciałbym zdawać bez kodeksu
).
Generalnie Twoja klasyfikacja jest poprawna także w przypadku mojego wydziału, ale z pewnymi modyfikacjami:
1. Są przedmioty, które wymagają kilku lub kilkunastodniowego kucia.
2. Są "michałki", które można zdać po 1 dniu intensywnej nauki, a w 2-3 dni można zarobić na 4-5.
3. Są przedmioty, do których uczysz się przez cały rok albo przez pół roku, i nadal możesz ich nie zdać
. W niektórych przypadkach to wręcz niechlubna tradycja, chociaż oczywiście obiektywnie patrząc wszystko jest do zdania (w końcu ludzie to robią), mimo iż czasem trudno skończyć na jednym podejściu.