Seriale

+
HuntMocy;n10401812 said:
Najlepszym przykładem są Kroniki Shannary - seria złożona z kilku książek, ale serial nie był zbyt popularny i po dwóch sezonach został skasowany.
Kolejny serial po Dirku gdzie czekałem na kolejny sezon a dowiaduję się że został Valorskasowany..... Szkoda bo drugi sezon był o wiele lepszy niż pierwszy.
 
Że co? Buuuuu... Gra aktorska (prócz Manu) była drętwa, fabuła taka se, ale przyjemnie się to oglądało :(

EDIT: Ale czytam, że szukają innej stacji, by pociągnęli serial, więc może jest nadzieja? :p
 
Last edited:
Obejrzałam cały Altered Carbon - nie jest to to, czego się na początku spodziewałam i trochę klimat się zmienia w trakcie sezonu, szkoda. Pierwsza połowa sezonu mnie absolutnie zachwyciła, potem trochę baboli się napatoczyło i kierunek historii nie bardzo mnie rajcował (te retrospekcje jak kompletnie z innej bajki), ale pomimo tego Altered Carbon to dobra, zrealizowana z rozmachem, klimatyczna produkcja na wysokim poziomie. Także ja polecam.

Natomiast na drugi sezon jestem nastawiona średnio - na Quell mam całkowicie wywalone; drażniła mnie ta postać, a do tego była kiepsko zagrana, wolałabym już żeby Tak został z Ortegą (która też aktorsko się specjalnie nie popisała i jest Mary Sue taką, że aż rzyć boli, ale z dwojga złego lepsza ona). Najlepsza postać w całym serialu (oczywiście mam na myśli bezbłędnego Poe) raczej nie ma szans już się pojawić. Taka nie będzie już raczej grał Kinnaman, najpewniej wymienią cały skład aktorów, bo ich wątki się zakończyły lub postaci zginęły... Hmm... no nie wiem.

W ogóle, czy ktoś ogarnął dlaczego Lizzie pracowała jako prostytutka? Bo ja do teraz nie załapałam czemu ona właściwie się sprzedawała. Pomijam to, że ta aktorka w Riverdale gra nastolatkę (w realnym życiu ma 25 lat), więc motyw prostytucji, ciąży, mordu w sadomasochistycznym ubranku w jej wykonaniu, nieco mnie zszokowały, nie powiem, bo na swój wiek to ona mi wybitnie nie wygląda.
 
Jak dla mnie to prawie wszyscy grali tam równie wybitnie co Ortega. Pierwszą nagrodę bym przyznał chyba
siostrze Kovacsa,
która wyglaszała swoje kwestie z takim zaangażowaniem, że prawie mnie usypiała. Już pisałem wcześniej, ale aktorstwo zdecydowanie nie porywa. Nie sądzę, by było to spowodowane ogólnym brakiem warsztatu, bardziej brakiem wczucia się w rolę. Ale to chyba głębszy problem tego serialu, bo moim zdaniem nie ma w nim przekonującej wizji świata, więc i aktorzy nie bardzo wiedzą, jak grać. Wszystko jest niespójne i umowne. Wiem, że wielu osobom to nie przeszkadza, ale mnie to irytuje. W tej dyscyplinie Carbon przegrywa z Expanse i to przez knock out. W ogóle jak na pieniądze w to włożone, to nie czuć żadnej przestrzeni, wszystko dzieje się w kilku dekoracjach. Mamy pełne przepychu komnaty arystokracji i dla kontrastu slumsy zwykłych ludzi. Nic poza tym.
Teoretycznie jest to kryminał z wykorzystaniem wielu elementów charakterystycznych dla tego gatunku, jednak przedstawionych bardzo topornie, bez żadnego kunsztu. Gdzieś w połowie zacząłem się zastanawiać, czy do pisania scenariusza nie zatrudniono przypadkiem młodej licealistki. Po końcowej scenie z Poe tylko się w tym utwierdziłem.
Zbyt dużo dziur logicznych i fabularnych, kiepskie przedstawienie świata, słabe do przeciętnego aktorstwo, słaby scenariusz. Coś w stylu wakacyjnego filmiszcza część szósta. I tak szóstka to maksimum, co ja bym dał.

https://recenzjekultury.wordpress.c...n-modyfikowany-wegiel-analiza-ksiazka-a-film/
Porównanie książki i serialu jakby ktoś miał chęć poczytać.
 
Last edited:
Hmm... Porównanie Altered Carbon z The Expanse wydaje się mi strasznie nietrafione, więc trudno szerzej jakoś to skomentować. To dwie kompletnie różne bajki, więc nie widzę sensu w przekonywaniu się, że naleśniki z dżemem są znacznie lepsze niż pizza z salami. Natomiast zgadzam się z tym, że gra aktorska w Altered Carbon nie powalała. Długie i wypowiadane bez większych emocji, pretensjonalne monologi aktorów działały na mnie usypiająco zwłaszcza w końcowych odcinkach, kiedy teoretycznie serial powinien najbardziej angażować.

Dla kontrastu muszę jednak również napisać, że jakieś 60% serialu wypada dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze, zwłaszcza w pierwszych kilku odcinkach. Ciężki, cyberpunkowy klimat robi wrażenie, a koncepcja szeroko pojętego "kopiowania" ludzkich umysłów i przebywania w różnych ciałach jest całkiem zgrabnie przedstawiona. Wątek kryminalno-detektywistyczny z początku również wciąga i nie brakuje zwrotów akcji, ale niestety później wszystko się rozmywa. Imponująca jest warstwo audiowizualna. Mnie osobiście całkowicie nie odpowiada japoński/chiński styl przemocy, czyli mega przesadzonej i mało realistycznej, ale trudno zaprzeczyć, że tak zwane "production value" stoi na bardzo wysokim, filmowym poziomie.

W ogólnym rozrachunku trudno nie odnieść wrażenia, że potencjał serialu nie został w pełni wykorzystywany, a poziom jest bardzo nierówny. Momentami jest 8-9/10, a innym razem 4-5/10. W rezultacie dostaliśmy może i solidnego, ale tylko średniaka. Takie 6/10. No, może 6,5/10. Warto zobaczyć, ale nic więcej.

https://recenzjekultury.wordpress.co...siazka-a-film/
Porównanie książki i serialu jakby ktoś miał chęć poczytać.
Książki nie czytałem, ale ten tekst działa zachęcająco :).
 
Last edited:
Oba pokazują pewną wizję przyszłości, więc jest to element wspólny. Jeden to kryminał w klimacie cyberpunka, chociaż ani cyber ani punka tam prawie nie uświadczysz, a drugi to kryminał w konwencji poważniejszej space opery.
Porównywać można sposób kreacji świata, jego "prawdziwość", czyli jak bardzo trzeba zawieszać niewiarę w jego istnienie. Także grę aktorską, tworzenie charakteru postaci, ich współgranie. To czy widzowi na nich zależy, bo traktuje je jako prawdziwe albo sztuczne.
Dla mnie Expanse jest wzorcem, w jaki sposób powinno się robić tego typu filmy, jeśli chce się stworzyć coś wiarygodnego. Zadbano tam o bardzo wiele drobiazgów, typu wpływ grawitacji na organizm, wyodrębnianie się języków, nawet coś takiego jak wypompowanie powietrza z wnętrza statku przed walką. A w Carbonie wygląda to tak, jakby nikogo nie obchodziły konsekwencje wymyślanych założeń.
Nie widzę powodów, dla których porównywanie tych seriali miałoby być nietrafione.
 
rafal12322;n10397202 said:
Właśnie skończyłem Altered Carbon i to było genialne, ten serial z odcinka na odcinek nie przestawał mnie zadziwiać. Oglądając to ma się wrażenie że ogląda się jakiś wysokobudżetowy film podzielony na 10 części a nie serial. Muzyka, zdjęcia, montaż, efekty, kreacja świata to wszystko stoi na najwyższym poziomie. Aktorzy też imo świetnie odnaleźli się w swoich rolach. Ostatnim serialem Netflixa który mnie wciągnął do tego stopnia że obejrzałem praktycznie cały sezon w jeden dzień było Stranger Things. Murowany hit tego roku, dla mnie on już jest jednym z najlepszych seriali w ramówce Netflixa. Czekam na drugi sezon ;)

Ja na Altered Carbon trafiłem przypadkiem i nie spodziewałem się nie wiadomo czego po tym serialu. Pozytywnie się zaskoczyłem - w moim odczuciu serial ma fajmy klimat, niektóre ujęcia są wręcz fenomenalne (może nie aż tak jak w Peaky Blinders, ale wciąż jest ok) - ogólnie wciągnęło mnie tak, że obejrzałem cały sezon w tydzień (co przy moich zasobach wolnego czasu jest sukcesem). Fakt faktem, że bardzo nie pasował mi aktor grający Kovacsa, jakoś totalnie mi nie przypasował. No i zdziwiło mnie, że minęło kilkaset lat, a ludzie ciągle nie mogą sobie poradzić bez papierosów ;)

Co do Stranger Things to bardzo się męczyłem oglądając pierwszy sezon - cały czas odnosiłem wrażenie, że targetem jest jednak dużo młodszy widz, ale do końca miałem nadzieję że jednak będzie jakiś zwrot akcji który mnie wyprowadzi z błędu. Niestety tak się nie stało.
Moim zdaniem dużo lepszy jest niemiecki "Dark".
 
No cóż obejrzałem Altered Carbon" i muszę przyznać, że najbliższą mojemu oglądowi całości wypowiedzią jest trzecia od dołu:

Yngh;n10420272 said:
Dla kontrastu muszę jednak również napisać, że jakieś 60% serialu wypada dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze, zwłaszcza w pierwszych kilku odcinkach. Ciężki, cyberpunkowy klimat robi wrażenie, a koncepcja szeroko pojętego "kopiowania" ludzkich umysłów i przebywania w różnych ciałach jest całkiem zgrabnie przedstawiona. Wątek kryminalno-detektywistyczny z początku również wciąga i nie brakuje zwrotów akcji, ale niestety później wszystko się rozmywa. Imponująca jest warstwo audiowizualna. Mnie osobiście całkowicie nie odpowiada japoński/chiński styl przemocy, czyli mega przesadzonej i mało realistycznej, ale trudno zaprzeczyć, że tak zwane "production value" stoi na bardzo wysokim, filmowym poziomie.

Mnie również się podoba takie filozoficzne ujęcie kwestii wiecznego życia, ale bardziej to z książki niźli z serialu. In plus zapisałbym wzmiankowane już wrażenia audiowizualne In minus rwany tok akcji, który jakoś nie pozwolił mi poczuć i polubić tego świata oraz skrótowość i mnóstwo drobnych odstępstw od książkowego pierwowzoru. Reasumując modyfikowany węgiel jest dobry, ale czy doskonały? Absolutnie nie tak na 7.
 
Było Stranger Things w latach 80-tych, teraz pora na Everything Sucks! - serial którego akcja umiejscowiona jest w drugiej połowie lat 90-tych. Całość ma 10 odcinków trwających średnio po ~25 min.
[video=youtube;XE--9X01A9w]https://www.youtube.com/watch?v=XE--9X01A9w[/video]
 
Zaczynam "Narcos" A wiecie jak go nazywam gdy zapomnę oryginalny tytuł?...A dobra niech mnie blokują San Escobar...
 
Top Bottom