O podium cyberpunkowego filmu już wspomniano, ja tylko dodam, że na jego pierwszym miejscu na równi stawiam Blade Runner'a i Ghost in the Shell'a. W obu przypadkach żyję nadzieją, że nowe produkcje pod tymi tytułami nie okażą się jedynie pustymi sztampówkami (w kwestii GITS, za którego ma się wziąć Spielberg, moje nadzieje trochę gasną). Jak już ktoś wcześniej wspomniał, za dużo tego 'typowego' cyberpunku na dużych ekranach nie było, czy dobrze czy nie to kwestia podejścia do tematu, bo z jednej strony ten zacny gatunek nie stał się banałem dla mas, z drugiej strony my, fani cyberpunku, czujemy ciągły niedosyt.
Nikt nie polecił
Tetsuo, może dlatego, że nie wielu ma ochotę na surrealizm pomieszany z gore i penetrujące analnie metalowe członki, ale to z pewnością też klasyka, którą warto polecić. Nowej części nie oglądałem, jednak jakoś nie mam nawet na to ochoty, bo zewsząd atakują mnie opinie, że to już kompletnie co innego. Jeśli komuś podobał się Tetsuo to, mimo, że nie uważam tych tytułów za coś aż bardzo godnego polecenia, a raczej jako ciekawostkę, są jeszcze dwa filmy w podobnej tonacji:
Rubber's Lover i
964 Pinokio.
THX 1138 chyba też nikt nie wymienił, a George Lucas stworzył w tym filmie dosyć ciekawy obraz antyutopijnego społeczeństwa. Klimatu nie można mu odmówić, jednak w mojej opinii niektóre sceny są bezsensownie przedłużane i tworzą momentami wystarczającą przestrzeń w czasie do zapadnięcia w sen
Mimo to warto obejrzeć.
Japończycy w swoim kanonie filmów animowanych dają nam trochę więcej tytułów i chwała im za to. Klasyki takie jak Serial Experiment Lain czy Cyber City Oedo były już wymienione, a ja dodam do tego
Vexille,
Appleseed czy
Patlabor Mamoru Oshii'ego.
Do cyberpunku można by pociągnąć spokojnie
Mechaniczną Pomarańczę i klasyczny
2001: Odyseja Kosmiczna, oba tytuły wyreżyserowane przez Kubricka.
Coś tam jeszcze dopiszę.
A jak tam nadzieje związane z Neuromancerem? Sztampówka czy klasyk?