Karczma "Nowy Narakort" czynne od 6 do 22 [zamknięte na czas remontu]

+
Status
Not open for further replies.
Każda moja nauczycielka informatyki uczyła też czegoś innego (obecna - biologii), a ten przedmiot miała dodatkowo, bo umiała obsługiwać komputer...
 
@Myszoskoczka - też tak miałem, aż do liceum, tam infę powadzili wyluzowani panowie-informatycy, którym szkoła dorzucała do zarobków jakieś grosze, ale dzięki temu mogli prowadzić działalność i nie płacić składek, bo "pracodawca" (odpowiedzialny za ułamek dochodów) robił to za nich. Podobno w klasach informatycznych jeśli ktoś wyraził zainteresowanie, to nawet uczyli programowania. Na innych profilach to raczej była okazja do popykania we flashówki, pouczenia się czy obejrzenia kwejka. W gimbazie i podstawówce bywało różnie, ale miałem szczęście - w tej drugiej matematyk uczył nas języka logo (tego od żółwika), a w pierwszej mocno ogarnęliśmy cały pakiet Office (oczywiście od M$, darmowe zamienniki nie istniały dla szkoły, klientów trzeba wychowywać od początku), gimpa i nawet trochę Pascala.
 
@Firnomir To pozazdrościć. Mnie w sumie niemalże niczego przez 12 lat podstawówki, gimnazjum i liceum nie nauczono (niczego pożytecznego). Gdyby choć wspomniano na czym polega programowanie to może bym przez cały Semestr nie musiał gonić Roku,a rozwijał się poniżej tego pewnego "Uczelnianego poziomu". :) No ale wiem, że to wszystko jest fajne tylko mam straszne tyły... No i trzeba gonić. :D
 
No tak szczerze, to mnie akurat z tego wszystkiego przydał się tylko edytor tekstu. :p I to-od-baz-danych pozwoliło mi raz zaszpanować jak byłem w pracy w UK, a poza tym - ani programowanie (które wydaje mi się być po tych skąpych doświadczeniach czymś, co daje sporo frajdy), ani grafika niczego mi nie dały.
 
@Myszoskoczka - też tak miałem, aż do liceum, tam infę powadzili wyluzowani panowie-informatycy, (...).
Mnie w podstawówce (końcówka lat osiemdziesiątych) informatyki uczyła bardzo fajna matematyczka. W ogóle to był jakiś fartowny okres dla szkoły, bo mieliśmy wyszykowaną, świeżutką pracownię informatyczną. Uczyła nas Logo, i pisaliśmy fajne programiki (m.in. zegar z żółwiem w roli wskazówek). A w liceum załapałam się na rok informatyki, prowadził ją wychowawca i opiekun klasy mat-inf i katował nas Pascalem :) Nie, żebym coś pamiętała. Ale byłam za to oswojona z komputerami (internet dopiero się upowszechniał i w liceum dostęp do niego miały klasy matematyczno-informatyczne właśnie), a na studiach trafiłam na dobry moment, kiedy w instytucie był akurat okres intensywnego wprowadzania zajęć związanych z posługiwaniem się siecią, komputerami itepe. Uczyli nas, między innymi, hateemela. Teraz, z tego co słyszałam jakoś zdechło i jadą bardziej historycznie.
 
@Myszoskoczka
Tylko wiesz, ja pisałem o szkoleniu z podstaw użytkowania komputera dla nauczycieli, gdzie średnia wieku to 25-50 :D
Tak jak jeszcze rozumiem, że starsze pokolenia mogą się nie znać, ale że młodsi nauczyciele? Tego nie rozumiem.
 
@zi3lona
No mój program nauczania z infy wyglądał podobnie. Z tym, że to były lata zerowe obecnego wieku już, co sporo mówi o tym, jaki w tej dziedzinie dokonał się postęp. :p
 
@Myszoskoczka
Tylko wiesz, ja pisałem o szkoleniu z podstaw użytkowania komputera dla nauczycieli, gdzie średnia wieku to 25-50 :D
Tak jak jeszcze rozumiem, że starsze pokolenia mogą się nie znać, ale że młodsi nauczyciele? Tego nie rozumiem.
A, to przepraszam, źle zrozumiałam.

W podstawówce uczyli nas jak włączać komputer, co to jest myszka, jak używać klawiatury, zamknąć okno, otworzyć przeglądarkę. Potem trochę o paincie, wordzie i excelu.
W gimnazjum już zaszaleli - windows movie maker, power point, żółwika też trochę było pod koniec.
 
@Firnomir
Teoria i filozofa prawa to przedmiot typowo piątoroczny jest przecież
Cieszę się, że nie jestem na UW w takim razie. Na UJ takie przedmioty nie dość, że nie są obowiązkowe, to jeszcze możesz sobie je wybrać na tym roku, na którym chcesz (choć czasem jest ogr. co do roku minimalnego albo wymóg zdania jakiegoś innego przedmiotu przed tym).
 
@Yngh
To jedyny obowiązkowy przedmiot na V roku, a większość tzw. speców też wybiera się na dowolnym roku, choć czasem trzeba właśnie spełnić ten warunek ukończenia już któregoś.
 
Ten wpis zawiera 3,1 tysiąca tajemnic. Trudno od razu wszystkie zrozumieć

http://toread.discordia.pl/2014/02/...-tajemnic-trudno-od-razu-wszystkie-zrozumiec/

Próbka:

 
Co do infy.
a) Podstawówka - szkoda gadać. "Infa" dopiero od 2 klasy (albo 3). Do 4 klasy miałem infę z nauczycielem matmy (spoko gość, harcerz, potem rzucił nauczanie i zaczął robić wycieczki przyrodnicze; czasem udaje mi się przeciwko niemu zagrać w nogę w rozgrywkach Playarena xD). Potem infa z dyrektorem. Takie zaawansowane rzeczy miałem jak kolorowanie obrazków w jakimś programie. Najlepiej wspominam: grę w kulki i nieśmiertelne DSJoty (kto nigdy nie grał ten lama!!!).
b) Gimnazjum - już lepiej. Zabawy w Excellu, czy Wordzie. Baaa, nawet stronka w HTMLu (ale totalne podstawy). Z początku chodziłem na kółko informatyczne, ale to była porażka, bo wyglądało to tak: "włączcie kompy i róbta co chceta". Do końca życia zapamiętam książkę leżącą u nauczyciela "Podstawy informatyki" (czy coś takiego). Gdy wyszedł na moment ktoś sprawdził, o czym to jest. Pierwszy rozdział - "jak ruszać myszką". Gość umiał podstawy, więc nie wiem na co mu ona była^^
c) Technikum - profil informatyczny, więc już "prawdziwa infa". Programowanie - od nieśmiertelnego (a szkoda...) Pascala, przez Delphi, po C++. Jakieś podstawy baz danych, zaawansowany Excell, tworzenie stron www na specjalizacji (to była porażka, głównie przez prowadzącego), i coś tam jeszcze.
d) Studia - na kij mi tyle elektroniki?, skoro jestem na infie?? xD

Co do zamierzchłych, średniowiecznych czasów. Matka mi coś kiedyś wspominała, że w liceum mieli DOSa.
 
Nie, ile ECTS przypada na jeden semestr. U nas przedmioty z danego jednego semestru zawsze razem kosztują 30 ECTS.
Dopiero teraz odpisuję, wczoraj jak pisaliśmy to mi forum wywaliło i teraz zaczęło działać.
W I sem miałem do zdobycia 27 ects, w II 37 a w trzecim chyba 25.
 
U mnie, tak na poważnie, to z informatyką, a w zasadzie - z jej elementami, miałem do czynienia na Kolegium Nauczycielskim. Ten przedmiot obejmował wszelkie podstawy obsługi kompa i komendy w DOS'ie, a także obsługę Windy - wtedy, na początku lat 90tych, w wersji 3.1.
Aha, było też coś z Norton Commandera. Obsługa Windowsów była o tyle konieczna, iż trzeba było napisać pracę z użyciem Worda 2.0.
W LO, z racji tego, że byłem na rozszerzonym j. angielskim, informatyka sprowadzała się do wstawek lekcyjnych i do... grania na Spectrumnie. No chyba, że ktoś miał Commodore'a albo Atari, to znosił do szkoły w ramach poznawczych.
 
Last edited:
Za moich czasów nawet w liceum nie było informatyki :). Było... Maszynopisanie :p! Tak, tak, na takich mechanicznych maszynach :).
 
A za moich szkolnych czasów "informatyka" sprowadzała się do słuchania informacji w radiu albo tv, o ile kogoś było stać na ten luksus. :D
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom