Wczoraj byłem w kinie na One Piece Film Red. Moim zdaniem to było nawet bardziej epokowe wydarzenie dla polskiego rynku anime niż z DBS Super Hero, bo Dragon Ball przynajmniej miał na naszym rodzimym podwórku już spory fandom i zaliczył wcześniej kinowe premiery z dubbingiem, tak mój ukochany One Piece nawet nie był emitowany w polskiej telewizji (Z wyjątkiem pierwszych 130 odcinków na Polsat Games) i do tej pory sądziłem że pozostanie w niszy. A jednak, naszym dystrybutorom coś się musiało poprzestawiać w głowach, skoro zaczęli tak sypać anime w kinach (Może okazało się to po prostu opłacalne?) i mogłem się cieszyć tą najnowszą kinówką na wielkim ekranie, w dodatku z moim kuzynem, który postanowił się ze mną wybrać mimo że o OP nie wie nic i nawet nie próbowałem go namawiać.
O samej kinówce wiele dobrego powiedzieć nie mogę, jak każda inna kinówka OP to filler, sypiący paroma kanonicznymi informacjami od autora, jak dla mnie nie posiadający wiele z jakości fabuły, klimatu czy humory z mangi czy serii tv. Przez nową bohaterkę, Utę, postawiono tu mocno na musical (Wszystkie utwory są swoją drogą genialne) a fabuła sprowadza się w gruncie rzeczy do pokonania antagonisty mającego ten sam plan co króliczyca z Naruto. Czyli taka nawalanka z wspaniałą muzyką, animacją, ale bez specjalnie rozwniętej fabuły, postaci, z wyjątkiem Uty, Luffy'ego czy Shanksa. No właśnie, tytułowy czerwonowłosy ma tu więcej czasu antenowego niż miał do tej pory w mandze i anime i chyba głównie z tego powodu wokół tego filmu narósł spory hype, a w Japonii jest już chyba najlepiej zarabiającym filmem w historii tamtejszych kin.
Jak się jest fanem OP i mieszkasz w Polsce, to pojawienie się w kinie to w zasadzie obowiązek, jeśli chce się by więcej filmów anime pojawiło się w naszych kinach w przyszłości, a jak się nie jest fanem, to cóż, przyjść też można, ale trzeba liczyć się z tym, że wejdzie się na głęboką wodę, nie będziesz miał pojęcia kim są postacie w filmie, jakie są ich moce i jak działają, i ogółem jak działa ten świat, ale cóż. Mój kuzyn też nic nie wiedział a wyszedł z seansu zadowolony, a nawet zaczął się mnie dopytywać o dostęp do mangi i anime, także no, może seria zyskała właśnie kolejnego fana, zobaczy się
O samej kinówce wiele dobrego powiedzieć nie mogę, jak każda inna kinówka OP to filler, sypiący paroma kanonicznymi informacjami od autora, jak dla mnie nie posiadający wiele z jakości fabuły, klimatu czy humory z mangi czy serii tv. Przez nową bohaterkę, Utę, postawiono tu mocno na musical (Wszystkie utwory są swoją drogą genialne) a fabuła sprowadza się w gruncie rzeczy do pokonania antagonisty mającego ten sam plan co króliczyca z Naruto. Czyli taka nawalanka z wspaniałą muzyką, animacją, ale bez specjalnie rozwniętej fabuły, postaci, z wyjątkiem Uty, Luffy'ego czy Shanksa. No właśnie, tytułowy czerwonowłosy ma tu więcej czasu antenowego niż miał do tej pory w mandze i anime i chyba głównie z tego powodu wokół tego filmu narósł spory hype, a w Japonii jest już chyba najlepiej zarabiającym filmem w historii tamtejszych kin.
Jak się jest fanem OP i mieszkasz w Polsce, to pojawienie się w kinie to w zasadzie obowiązek, jeśli chce się by więcej filmów anime pojawiło się w naszych kinach w przyszłości, a jak się nie jest fanem, to cóż, przyjść też można, ale trzeba liczyć się z tym, że wejdzie się na głęboką wodę, nie będziesz miał pojęcia kim są postacie w filmie, jakie są ich moce i jak działają, i ogółem jak działa ten świat, ale cóż. Mój kuzyn też nic nie wiedział a wyszedł z seansu zadowolony, a nawet zaczął się mnie dopytywać o dostęp do mangi i anime, także no, może seria zyskała właśnie kolejnego fana, zobaczy się
Last edited: