Anime i manga

+
Musisz oceniać dzieło w kontekście czasów, w których zostało wydane.
No tak, ale co jak jest się niedzielnym widzem, który chce obczaić jakiś kolejny tytuł, sięga po ten, bo coś tam o nim słyszał, po czym, przyzwyczajony do dziesiątek nowszych animacji prezentujących wysoki poziom, i po zobaczeniu czegoś, co wygląda po prostu jak kolejny z takich filmów wzruszy ramionami i powie: "Ok i guess?"

Oczywiście wszystko co pisałeś rozumiem, i nie zamierzam porównywać Lot na Księżyc Meliesa do Avatara Camerona, also warto wiedzieć czemu Obywatel Kane jest taki ważny, tylko że...
Film, jak każde dzieło kultury, powinien być wartością sam w sobie przez to co sam przedstawia, i nie powinno się wymagać od widza historii jego poznawania czy kulturowego znaczenia by to docenić, bo raz, kto będzie miał na to ochotę, a dwa, co to za dzieło które by być doceniane wymaga wsparcia?

Cytując Miecia Mietczyńskiego: "Okej, ale ważne to było wtedy, teraz to już bardziej ciekawostka".

Przy czym fakt, są tytuły które mają taką ważność historyczną, którym trzeba robić wyjątek, ale wątpię by każdy kto po to sięgnie będzie chciał to robić.

Jak pisałem, dla mnie film/książka/gra itd powinna stać przede wszystkim historią i postaciami, wszystko inne jest tylko otoczką, film mógłby być nie wiem, animacją z zapałkowych kukiełek, a i tak, jeśli te dwa elementy by działały, to oglądałoby się świetnie. Ale akurat te rzeczy w Akirze trochę ssają, więc taka świetna, ważna historycznie animacja ani mi nie ziębi ani nie grzeje.
i to pomimo tego, że fabuła dotykała ważnych, dorosłych motywów, i miała nieugrzecznioną przemoc, co szczególnie w tamtych czasach w kinowej animacji zdominowanej przez Disneya, praktycznie się nie zdarzało.
Jesus, again this shit, jak mogłem zapomnieć że ANIMACJA WIĘC MUSI BYĆ DLA DZIECI to była i gdzieniegdzie wciąż jest norma.
 
Trzeba tylko pamiętać, że kilka dobrych lat przed Akirą (na zachodzie) mieliśmy animację bazującą na Heavy Metal, czyli bynajmniej nic przeznaczonego dla dzieci :whistle: ...

 
Dawno nie widziałem anime, które tak bardzo przypominałoby mi te z lat 90. Groteskowa brutalność, dokokszeni super ninja, pretekstowa fabuła, a i całość posypana szczyptą cyberpunka.

Taka niewymagająca, prosta, ładnie animowana rozrywka.
 
Dobrze ale kiedy?
Nie podali daty, ale nie zdziwiłbym się gdyby to była jesień tego roku.

Z innej beczki, obejrzałem pierwszy odcinek Ninja Kamui i podobało mi się. Widać, że to nowoczesny serial, ale ma ten posmak anime z lat '90. Fabuła bardzo oklepana, ale jako taka niezobowiązująca rozrywka pełna akcji i przemocy sprawdza się świetnie. Mógłbym się tylko przyczepić do niezbyt płynnej animacji w scenach walk, ale nie jest aż tak źle żeby to był jakiś wielki problem. Problemem natomiast jest to że dzisiaj na HBO MAX zadebiutował drugi odcinek, który z jakiegoś powodu nie posiada oryginalnej, japońskiej ścieżki dźwiękowej :confused:
 
Problemem natomiast jest to że dzisiaj na HBO MAX zadebiutował drugi odcinek, który z jakiegoś powodu nie posiada oryginalnej, japońskiej ścieżki dźwiękowej :confused:
Dzisiaj już ma do wyboru japońską i właśnie nie pamiętam czy ostatnio też tak nie było, że dopiero na drugi dzień dodali japońską ścieżkę. Bo ja to oglądałem w poniedziałek czyli dzień po premierze i wtedy był wybór. Dziwna sprawa, nie wiem czym to jest podyktowane i bardziej bym się tutaj spodziewał japońskiej wersji jako tej oryginalnej a ewentualną angielską na drugi dzień jako wybór ale ogląda się to na tyle przyjemnie że można sobie zrobić powtórkę :D
 
Last edited:

Odszedł Akira Toriyama.

1000013506.gif
 
Nigdy nie byłem jakimś specjalnym fanem DB (nużyły mnie nieco te dłużyzny w walkach, chociaż z drugiej strony bieg przez pół odcinak, od jednej bramki do drugiej, w Tsubasie mi nie wadził ;) ) , ale coś tam się czasem oglądało i w sumie szkoda autora.
Tym bardziej, że jakoś bardzo stary nie był.

Ech, niemal trzy (!!!) lata wstecz odszedł Kentaro Miura, a teraz Akira Toriyama.

Jak na razie dla mnie najbardziej przygnębiającą sytuacją ze środowiska była strata Satoshi Kon'a (w wieku zaledwie 46 lat).
Gdy sobie człowiek pomyśli, że taki autor mógłby tworzyć niemal do wieku, w którym jest Miyazaki (wiem to wyjątek, ale...), to aż szkoda się robi na myśl ilu (potencjalnie) wspaniałych filmów nie dane było nam zobaczyć.
 
Last edited:
Ech, niemal trzy :)eek:) lata wstecz odszedł Kentaro Miura, a teraz Akira Toriyama.

Jak na razie dla mnie najbardziej przygnębiającą sytuacją ze środowiska była strata Satoshi Kon'a (w wieku zaledwie 46 lat).
Gdy sobie człowiek pomyśli, że taki autor mógłby tworzyć niemal do wieku, w którym jest Miyazaki (wiem to wyjątek, ale...), to aż szkoda się robi na myśl ilu (potencjalnie) wspaniałych filmów nie dane było nam zobaczyć.
No i właśnie z czegoś takiego wydawnictwo, studio, fani na całym świecie i sam Oda obawiają się że może się przekręcić nim skończy One Piece. A sam jest w typowy dla japończyków sposób lekkomyślny i zapiernicza 16 godzin dziennie nad mangą, mimo że ma cukrzyce i cholera wie ile innych chorób.
Plusem jest to, że na razie na ten czarny scenariusz nic się nie zapowiada, OP powoli idzie do końca, a studio i wydawnictwo pewnie z każdym kolejnym rozdziałem wiedzą coraz więcej na temat tego się wydarzy.
Choć wciąż nie wygląda mi to na idealne rozwiązanie, bo taki autor zawsze przecież może zmienić zdanie na jak co chce przedstawić, i taka pośmiertna wizja studia/wydawnictwa może okazać się dość daleka od tego, co autor ostatecznie by zaprezentował. Stąd mam duże wątpliwość co do Berserka tworzonego obecnie przez asystenta Miury.
Tak więc w wypadku najgorszej sytuacji, dużo bardziej żałowałbym tego, jak koniec OP mógłby wyglądać gdyby Oda dalej go sam tworzył, a i pewnie zabrał by ze sobą do grobu planu na to, jak pierwotnie miało to wszystko wyglądać, a tego najbardziej bym żałował.
A z Toriyamą jest przynajmniej taka sytuacja, że niczego nie pozostawił niedokończonym, bo DB jest od dawna skończone, a wszystko co zrobił potem to defacto dodatek który można olać.
Martwić się można chyba tylko o to co Toei i wydawnictwo będzie robiło z tą marką dalej, bo od zawsze miałem wrażenie, patrząc na tworzone przez nich fillery, i własne produkcje, że oni nigdy nie czuli jaki content pasuje do tego świata a jaki nie.
 
The Boy and the Heron obejrzany. Jesus Christ, to jest taki fabularny burdel, że mam aż przebłyski z Ruchomego Zamku Howla.
Mam wrażenie, że Miyazaki po Spirited Away kinda zapomniał jak się robi dobre filmy.
 
Top Bottom