Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

+

Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

  • Luke Skywalker

    Votes: 22 11.9%
  • Yoda

    Votes: 64 34.6%
  • Palpatine

    Votes: 5 2.7%
  • Obi-Wan Kenobi

    Votes: 29 15.7%
  • Qui-Gon Jinn

    Votes: 5 2.7%
  • Darth Vader

    Votes: 37 20.0%
  • Hrabia Dooku

    Votes: 3 1.6%
  • Mace Windu

    Votes: 20 10.8%

  • Total voters
    185
Na PC aż 155GB.
Nie mam tyle miejsca, i chciałem nawet drugi SSD kupić, ale chyba zaczekam.
Najwyżej zainstaluję na twardzielu.
 
Te rozmiary gier to już zaczynają przyprawiać o zawrót głowy :ROFLMAO: Trzeba będzie na serio zacząć myśleć o nowym dysku bo na obecnym to raptem 50gb wolnego zostało :LOL:
 
Obrazek idealny do sytuacji
 

Attachments

  • Bez nazwy.png
    Bez nazwy.png
    542.4 KB · Views: 56
Akurat dyski to jedne z najtańszych części do kompa, do tego wolno się "starzejące" - co któryś upgrade można sobie strzelić nowy, szybszy, ale stare nadal nadadzą się na trzymanie zwykłych danych.
 
Wychodzi na to że gra zarówno na konsolach jak i PC jest w słabym stanie, odpuszczam sobie na razie.
Miesiąc obsuwy, a i tak nie ogarnęli.... Standardzik
 
Wychodzi na to że gra zarówno na konsolach jak i PC jest w słabym stanie, odpuszczam sobie na razie.
Miesiąc obsuwy, a i tak nie ogarnęli.... Standardzik
No cóż EA pewnie naciskało...
A ich największym osiągnięciem ostatnich lat jest ubicie serii BF w przeciągu dwóch odsłon. Co jak co ale to już sporo o nich mówi ;)
 
A więc ziściły się moje obawy (o których pisałem tu jakiś czas temu) co do tego jak wielkość i otwartość świata wpłynie na grę i jej "ciekawość". Wygląda więc na to że duża część uroku części poprzedniej tu nie istnieje i przeminęła z wiatrem. Optymalizacyjnie również nie jest kolorowo a nawet jest źle (jak na razie) .
No cóż szkoda. EA jak to EA zapewne nalegało na rozwiązania sztampowe.

 
Zabawne, obie recenzje które przeczytałem (RPS i CDA), wspominają bezsens soulslike'owego systemu respawnu przeciwników w tej serii. Poza tym faktycznie, buildy recenzenckie miały problemy z płynnością (przynajmniej na PS5) i bugami.
Zobaczymy jak będzie po kilku patchach. Preorderów z zasady nie robię, zobaczymy jak będzie z zakupem na premierę.
 
Zabawne, obie recenzje które przeczytałem (RPS i CDA), wspominają bezsens soulslike'owego systemu respawnu przeciwników w tej serii.
No cóż jeśli gra faktycznie jest znacznie bardziej otwarta i bardziej GoWo podobna a szybka podróż dostępna od ręki. To i odradzenie się wrogów może mieć mniej sensu niż w poprzedniczce. Podobno balans stylów walki też jest słaby jedne są zdecydowanie za słabe inne za mocne.
 
Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć day one patch naprawdę sporo naprawia w kwestii wydajności, choć na pewno nie zaszkodzi poczekać na opinie popremierowe.
 
No cóż jeśli gra faktycznie jest znacznie bardziej otwarta i bardziej GoWo podobna a szybka podróż dostępna od ręki. To i odradzenie się wrogów może mieć mniej sensu niż w poprzedniczce.
Jak dla mnie odradzanie się wrogów miało zero sensu także w poprzedniczce.

Mam wrazenie, że managerom w dużych studiach się wydaje, że skoro soulsliki sa takie popularne, to najlepiej ładować to rozwiązanie wszędzie.
Tymczasem do gier stojących fabułą i filmową narracją, takich jak Fallen Order, Jedi Survivor, a wcześniej Vampyr, to rozwiązanie pasuje jak pięśc do nosa. O wiele lepsze byłyby normalne zapisy gry jak w Wiedźminie, z odradzaniem się przeciwników po upłynięciu pewnego czasu w grze. Przy tym ci odradzający się przeciwnicy mogliby być inni w zależności od naszych działań - jeśli np. zniszczyliśmy lokalną bazę i garnizon Imperium, zamiast szturmowców mogłyby się spawnować lokalne dzikie zwierzęta.

Soulsowy system zapisu i respawnu sprawdza się dobrze w... Soulsach i podobnych grach nastawionych na eksplorację i farmienie. W takim Jedi za to sprawia, że gracz odczuwa bardzo silny rozdźwięk między narracją i fabułą a rozgrywką i niszczy immersję.
 
Pograłem troszkę w Jedi Survivor na konsoli PS5 - mam do tej gry bardzo ambiwalentny stosunek.
Czasami gra mi się bardzo przyjemnie, czasami klnę pod nosem i się na nią obrażam.
Chociaż generalnie nie jestem fanem miksu soulslike'a i metroidvanii w tym konkretnym tytule, to zrealizowany jest on relatywnie dobrze, przynajmniej pod kątem założeń. Eksploracja sprawia mi dużo więcej frajdy, niż w klasycznych open worldach i chętnie wracam do "starych" miejscówek po odblokowaniu nowych umiejętności otwierających kolejne, wcześniej niedostępne skróty i przejścia.
Tym samym jednak całość jest niepotrzebnie wydłużona bardziej otwartą strukturą i cały tytuł na tym traci względem pierwszej części. Mapa jest jeszcze mniej czytelna i bezużyteczna, a chociaż droga do większości znajdziek i tak jest często korytarzowym, zręcznościowym spacerem, to otwarte połacie terenu między nimi potrafią tylko wprowadzić gracza w konfuzję przy próbach nawigacji.
Przez cały czas trwania rozgrywki walczy się też z nieprecyzyjnym sterowaniem i animacjami - doświadcza się tego zarówno w trakcie potyczek, jak i eksploracji. Nie zliczę ile razy nie siadła mi kontra przez przyspieszoną/spowolnioną animację telegrafującą nadchodzący atak, ile razy Kal obrócił się w złym kierunku biegnąc po ścianie, ile razy nie złapał się krawędzi, mimo że dosłownie się od niej odbił, ile razy dotknął liny, takiej wiszącej luzem i takiej na tyrolce, a mimo to nie złapał się jej, ile razy skoczył na wystającą rurę, rynnę, element rusztowania, na którym powinien bez trudu wylądować, a zamiast tego spadł sobie w przepaść.
Mam wrażenie, że postać sterowana przez gracza funkcjonuje sobie w tym świecie niezależnie od niego i sama kapryśnie decyduje, kiedy ma zareagować na elementy otoczenia zgodnie z ich przeznaczeniem - co wyjątkowo potrafi mnie odrzucić od całego doświadczenia na tyle mocno, że nie ruszam gry przez kilka dni.
Nie mam problemu, kiedy wyzwanie sprawiają mi moje własne ograniczenia - ale wściekam się, kiedy ewidentnie robię coś dobrze, a gra po prostu złośliwie nie działa jak należy.

Mówię o tym niejako przy okazji, bo to nie moje mieszane odczucia zainspirowały mnie do tego wpisu.
Inspiracji dostarczył mi tutaj stan techniczny gry. Myślę, że tu ten apel niekoniecznie jest potrzebny - większość użytkowników Forum to rozsądni ludzie - więc w sumie mówię to trochę dla siebie.
Głosujcie portfelem.
Jedi Survivor kosztuje obecnie 240 zł na konsoli, na której gram. To wciąż nie jest mała kwota. Premierowa cena była, standardowo, ponad 100 zł wyższa, a gra wtedy nie była "zasilona" patchami, które w sumie rozmiarem przekroczyły jej oryginalną wielkość (na dzień dobry po "nakarmieniu" konsoli fizycznym nośnikiem dostałem info o aktualizacji ważącej... 140 GB). A i tak na chwile obecną działanie gry znacznie odbiega od standardu tytułu wartego pełną cenę. Gra wciąż w losowych miejscach crashuje (dołóżcie do tego soulslike'ową metodę zapisu gry, wspaniała sprawa, polecam), nieznośnie gubi klatki przez źle zaimplementowaną i kompletnie tutaj niepotrzebną technologię RT, z niewiadomych przyczyn obecną także w trybie wydajności, a także raczy gracza różnorakimi błędami, których jedynym rozwiązaniem jest ponowne wczytanie gry (ponownie - dołóżcie do tego soulslike'ową metodę zapisu, cudo).

Nie, żeby JS był tutaj jakimś wyjątkiem. W ostatnich latach jesteśmy zalewani grami w wersji beta - mam wrażenie, że przed Cyberpunkiem to były odosobnione przypadki, jak No Man's Sky, czy Arkham Knight, ale od niefortunnej premiery gry REDów wydawcy jakby wyciągnęli wnioski, że stan techniczny =/= zmniejszony zarobek. Tym ważniejsze jest moim zdaniem minimum zainteresowania, co się kupuje i w jakim jest to faktycznie stanie. I nie składanie pre-orderów.
Dziękuję za słuchanie mojego Ted Talka. :cool:
 
Ale ale te wszystkie 9/10 od pismaków!
Dlatego jeszcze w to nie grałem, i prędko nie zagram. Pewnie dadzą do GP jak FO za rok, to sprawdzę.
 
Last edited:
Ja póki co zrobiłem sobie powtórkę Fallen Order, a w Survivor zagram właśnie jak sta techniczny będzie zadowalający, co zapewne pokryje się w czasie ze spadkiem ceny (na PC).
 
Ale ale te wszystkie 9/10 od pismaków!
Praktycznie każda gra AAA, zwłaszcza taka powiązana z powszechnie uwielbianą i już ustanowioną franczyzą, będzie dostawać w mediach branżowych oceny z zakresu 8-10. Rzeczywista wartość tych not jest praktycznie zerowa. Przy próbie określenia, czy dany tytuł jest dla mnie opieram się na analizie technicznej, najczęściej od Digital Foundry - bo lubię wiedzieć, czy w ogóle będzie dało się w coś grać - i na relacjach osób z gustem zbieżnym z moim własnym - i to zupełnie niezależnie od opinii powszechnie panującej. Każdemu polecam takie podejście, bo dzięki temu uniknąłem napompowanych balonikiem hypu bubli (JS miałem kupić na premierę, a ostatecznie gram na pożyczonej kopii) i natknąłem się na perełki, o których nikt hurraoptymistycznie nie pisał, bo nie były to produkcje „klikalne”.
 
(dołóżcie do tego soulslike'ową metodę zapisu gry, wspaniała sprawa, polecam),
Akurat Soulsy (z czwórką włącznie... to znaczy Eldenem chciałem powiedzieć) miały system zapisu zapisujący postęp praktycznie co chwilę przez co nie traciło się praktycznie żadnego postępu, a nawet można było sobie uszkodzić sejwa (rzadkie przypadki, ale zgłaszane czasem) przez użycie ALT+F4 gdyż gra mogła się zapisywać wtedy. Ogniska służyły raczej wyłącznie jako checkpointy progresu gry w przypadku zgonu, ale jeśli wezwało nas życie, mogliśmy spokojnie wyjść w każdej chwili i wrócić do gry w tym samym momencie.
Kolejny przykład bezmyślnie przeniesionego systemu do gry w której jest on niepotrzebny.
 
Top Bottom