@Daniel Abatemarco - Właśnie miałem pisać, że po dłuższej przerwie wracam do DS (a tak po prawdzie to chyba tydzień temu nawet troszkę pograłem. Swoją drogą to po kilkudziesięciu godzinach w Wiedźminie 3 musiałem troszkę przypomnieć sobie Soulsowy system walki.).
Skończyłem na Darkroot Garden. Szczerze powiedziawszy to trochę tam utknąłem, bo najpierw szedłem cały czas prosto, docierałem do drzwi, które otworzyłem kluczem, które zabrałem z ciała kowala. Były tam te drzewce, ale oprócz tego zabijały mnie dwa duchy jakichś postaci. Z nimi szans nie miałem, a uniknąć ich nie było jak. Później odbijałem od tych drzwi i szedłem dalej, tam gdzie są ci kamienni rycerze. Jacyś trudni nie są, ale mają czar, który spowalnia naszego bohatera, więc mogą nas łatwo zabić. Postanowiłem zignorować ich i wszedłem tam do wieży gdzie jest boss, jakiś motyl czy cuś. W sumie to nawet nie próbowałem kilku podejść, tylko po pierwszej nieudanej walce z tym bossem zacząłem kierować się ku Dorzecza Darkroot. Tam są dwie drogi, albo idzie się w lewo, gdzie są jakieś kryształowe potwory (niezbyt trudne, ale wytrzymałe) a dalej jest jakiś boss albo miniboss, coś w stylu hydry. Ma kilka głów i z każdej strzela jakimiś pociskami. W sumie to nawet nie próbowałem z nim walczyć, ale przy nim leżały jakieś fanty, niestety pomimo kilku prób nie zdążałem do nich dotrzeć nim zginąłem.
Później w Dorzeczu Darkroot kierowałem się w lewo, gdzie nad przepaścią stał czarny rycerz dzierżący włócznię i tarczę. W sumie to całkiem sporo razy do niego podchodziłem, choć częściej ginąłem spadając do przepaści, niż zabity przez niego. Podczas jednej z takich walk ten rycerz sam wpadł w przepaść za mną.
Coś nie mam szczęścia do tych rycerzy, już drugi zginął mi w podobny sposób. Za tym rycerzem jest winda do Doliny Smoków i to właśnie tam aktualnie przebywam po licznych przygodach.
Ku mojemu zdziwieniu smoki tam obecne nie są aż tak silne, więc to tam będę próbował swych sił, póki co.