Gry komputerowe a dyskryminacja i patriarchalizm

+
Gry komputerowe a dyskryminacja i patriarchalizm

Założyłem niniejszy wątek, aby zwrócić uwagę na pewne zjawisko w Internecie, które w coraz większym stopniu zaczyna dotyczyć także branży gier komputerowych (czyt. mam nową klawiaturę, która mnie strasznie wkur…rza i muszę coś popisać, żeby się przyzwyczaić).

Powiedzenie Lema o Idiotach i Internecie jest stare oraz powszechnie znany, jednak zauważyłem, że w miarę upływu lat odkrywam je wciąż na nowo.
W miarę rozrostu portali społecznościowych i bloggerskich, bardzo wokalną grupą stały się osoby określane jako „Social Justice Warriors” (w wolnym tłumaczeniu, „Wojownicy o Społeczną Sprawiedliwość”) tudzież „White Knights”.

Dla niewtajemniczonych, zakosiłem i przetłumaczyłem definicję z UrbanDictionary:
#Social Justice Warrior
Pejoratywne określenie osoby, która systematycznie i żarliwie angażuje się w internetowe dyskusje dotyczące sprawiedliwości społecznej, często w płytki i nieprzemyślany sposób, celem polepszenia własnej reputacji. Wypowiedzi Social Justice Warriors, w skrócie SJW, nie zawsze wsparte są rzeczywistymi przekonaniami lub troską o los grup, w imieniu których są zamieszczane. Najczęściej jedynie powtarzają argumenty najpopularniejszych bloggerów lub komentatorów, w nadziei na zwiększenie własnej popularności. SJW zawsze adaptują się do postaw uznanych za „właściwe” w kręgu danej społeczności internetowej.

Ulubioną formą działalności SJW jest tzw. dogpile (atak na osobę/bloga przez masowe zamieszczanie komentarzy, które układają się w „wieżę”, spychając w dół wypowiedzi wyrażające odmienne opinie), a stronami Livejournal i tumblr. W realnym świecie nie istnieją żadne korespondujące fora SJW, jako że ich aktywność sprowadza się głównie do działalności w Sieci.

Jeżeli ktoś komunikuje się w Internecie tylko w języku Słowian, a co za tym idzie korzysta jedynie z polskich for dyskusyjnych, to bardzo prawdopodobne, że ze zjawiskiem SJW nigdy się nie zetknął. Niemniej większość popularnych, anglojęzycznych grup dyskusyjnych i portali pełna jest takich ludzi – gotowych dopatrzyć się przejawów opresji społecznej literalnie wszędzie. Nawet najtrywialniejszy żart, opinia, sformułowanie mogą zostać odebrane jako „obraza” i zaskutkować reprymendą, a nawet atakiem nienawistnych, niekiedy wulgarnych komentarzy. Mówisz, że nie czujesz pociągu seksualnego do ludzi otyłych? Dopuszczasz się w ten sposób dyskryminacji, bo ze względu na uprzedzenie zmniejszasz ich szansę na znalezienie partnera. Zaraz, zaraz, otyłych!? Mówi się puszystych, wykaż trochę szacunku gnido! Wolisz kobiety, które golą się pod pachami? Ty szowinistyczna świnio, czy wiesz, że mówiąc to ranisz uczucia wszystkich tych kobiet i dziewcząt, które nie lubią się golić!? Kobiety nie muszą dostosowywać się do twoich męskich, patriarchalnych zachcianek.

I jeśli myślisz, drogi czytelniku, że wymyśliłem sobie te groteskowe przykłady na potrzeby dyskusji, to jesteś w grubym błędzie.

Ludzie ci tworzą nawet włąsne terminy na określenie różnych, niekiedy bardzo wymyślnych, form dyskryminacji. Przykładem może być ableism, który w wolnym tłumaczeniu można odczytać jako pełnosprawsizm – chodzi tu o formy dyskryminacji, których ludzie pełnosprawni dopuszczają się wobec osób niepełnosprawnych. Aktualny przykład z bloga o ableismie:
Więc jedna z moich super zajebistych przyjaciółek przenosi się do Massachusetts za dziewięć tygodni. Ostatniej nocy rozmawiałyśmy i postanowiłyśmy zrobić coś ekstremalnego i ona zaproponowała parasailling. To super, bo kiedy byłam w Myrtle Beach widziałam ludzi uprawiających parasailing i byłam TAKA zazdrosna i byłoby wspaniale móc zrobić to razem. Musiałybyśmy uzbierać pieniądze, ale byłoby warto.

Więc wchodzę na stronę i czytam FAQ, kiedy wpadam na to (skopiowane bezpośrednio ze strony):

P: Co jeśli mam uraz pleców, szyi albo kręgu?
O: Niestety odradzamy parasailing.

Nie mam urazu pleców, szyi albo kręgu, ale przeważnie tego rodzaju pytania służą określeniu, czy korzystasz z wózka inwalidzkiego czy nie (bo przecież każdy, kto korzysta z wózka ma uraz pleców), a nawet jeśli nie, i ~ pozwolono by ~ mi na parasailing, bo nie mam urazu kręgosłupa, to wciąż jest to dyskryminacja ludzi niepełnosprawnych.

Więc skontaktowałam się z nimi i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Jeżeli ktoś po raz pierwszy słyszy o Social Justice Warriors, to w tym momencie powinien mieć już jako takie pojęcie, o jakiego rodzaju jednostkach mówimy. Lwią ich część stanowią ludzie w wieku studenckim, a co za tym idzie z nadmiarem wolnego czasu, którzy własne kompleksy i nieudolność społeczną przekuwają w zaprezentowany powyżej rodzaj aktywności w Sieci – czyli piętnowanie stworzonych przez siebie problemów. Elitę pośród SJW stanowią prominentni bloggerzy, którzy swoimi diatrybami o społecznej niesprawiedliwości dorabiają się statusu internetowych celebrytów. A trzeba dodać, że w świecie portali i mediów społecznościowych, nawet najbardziej kretyńska idea może przybrać postać viral marketingu i roznieść się jak zaraza w formie cytatów, re-blogów, artykułów, tematów na forach dyskusyjnych.

W tym miejscu ktoś mógłby zapytać, ale co to wszystko ma wspólnego z grami? Niestety ma bardzo dużo, bowiem idealną niszą dla SJW stała się właśnie branża gier. Wynika to z kilku czynników:
- ludzie nieaktywni społecznie, określani mianem no-life, to często gracze;
- wielu z wojowników na rzecz równości zasila artykułami portale o grach komputerowych;
- gry komputerowe jako poważne medium wciąż raczkują, ciągle rozszerza się społeczność graczy, a przy tym o grach może wypowiadać się każdy – bez żadnej wiedzy i wykształcenia – docierając do milionów ludzi na całym świecie.

Największą popularność zdobyła niejaka Anita Sarkeesian, kanadyjska feministka, krytyk medialny i blogger, która stała się twarzą feminizmu w grach komputerowych; niedawno z sukcesem ufundowała własny projekt na Kickstarterze, pt. „Tropes vs. Women in Video Games” (uzbierała $158,922, chociaż celem kampanii było jedynie $6000), prowadzi także wykłady w realu. Wszystko to pozując na gracza, bo – jak się okazuje – pani Sarkessian nawet nie lubi gier komputerowych.

Poniżej filmik szerzej ukazujący tę barwną postać i jej fenomen:

Innym, mniej popularnym, ale jakże kameralnym przykładem jest Patricia Hernandez, bloggerka, która publikuje na łamach Kotaku. Między innymi takie oto rzeczy:


Chyba najbardziej absurdalna afera jej autorstwa miała miejsce ubiegłego roku, w związku z prezentacją na targach E3 bijatyki Killer Instinct studia Microsoft. Grę prezentowali kobieta i mężczyzna, walcząc w trybie gracz vs gracz.


W trakcie pokazu prezentujący rozmawiali między sobą i żartowali. W pewnym momencie, kiedy męski prezenter wyprowadził combo i przygwoździł swoją przeciwniczkę, padły następujące zdania:
- I can't even block correctly and you're too fast.
- Here we go, just let it happen, it'll be over soon.
Do czego mogły się odnosić te słowa? Oczywiście do kultury gwałtu, wg Particii Hernandez: The Trash Talk During Microsoft's Conference Was Awful. Co śmieszniejsze, a zarazem przerażające, sprawa doczekała się przeprosin ze strony Microsoftu:
The trash talk was not scripted. We apologize for the error. "The comments in question during the Killer Instinct demo were not scripted," (…) "The demo was meant to include friendly gameplay banter and there was there was no ill intent.”

(...)

Całkiem niedawno wybuchł skandal wokół Mighty No. 9ufundowanego przez Kickstartera projektu, mającego być duchowym spadkobiercą kultowej serii Megaman. Otóż swego czasu, na stronie projektu w dziale komentarzy, pojawił się pomysł, pochodzący rzekomo od jednej z przypadkowych fanek MM, aby w grze dodać również możliwość gry żeńskim awatarem. Pomysłodawczynią była niejaka Dina Abou Karam, która zaproponowała także design postaci żeńskiej:


Pomimo istnienia zdecydowanie lepszych propozycji, to właśnie jej projekt został uznany za najlepszy, a samą Dinę zatrudniono jako Community Managera. Nietrudno się domyślić, że graczom, którzy dali na projekt swoje pieniążki, coś zaczęło śmierdzieć. I jak się okazało po krótkim dochodzeniu – bo w Internecie nic nie ginie – Gina nie była wielką fanką MM, była za to feministką i miała chłopaka zaangażowanego w projekt. Skonfrontowana z powyższymi faktami na służbowym twitterze, zablokowała swoje konto, a następnie usunęła pytania swojego ukochanego community, którego jest managerem.

(...)

Powyższe to jedynie przykłady, ale wystarczy chwila w googlach, aby doszukać się dziesiątków podobnych kontrowersji, często omawianych na łamach portali o grach komputerowych (prym wiedzie feminizm):
Yes, Castlevania: Lords of Shadow 2 Did Make Me Feel Uncomfortable
Lara Croft Will Be Threatened With Rape In the Next Tomb Raider—But Don’t Worry, Guys, You Can Rescue Her
Deep Down worldwide release not yet decided, as Capcom addresses criticism over no female characters
Gearbox Artist Slams Dragon’s Crown “Juvenile” Sorceress Character
Feminist Game Reviews – Mirror’s Edge

W kontekście powyższego, jaki największy błąd może popełnić deweloper? Oczywiście potraktować tych ludzi poważnie i pokazać im, że mają realną siłę przebicia. Czyli dokładnie to, co od pewnego czasu robi Bioware.
Najsławniejszy scenarzysta Bio i zadeklarowany gej, David Gaider, wielokrotnie publicznie porusza wątki związane z seksizmem i feminizmem w grach (pierwszy przykład z brzegu: Dragon Age III’s Gaider On The Impracticality Of Sexism). Zresztą każdy, kto grał w ostatnie RPG-i ze stajni tego dewelopera nie mógł nie zauważyć wpływu środowisk LGBT na ich treść.Oficjalne fora Bioware, Bioware Social Network, pełne są wątków o dyskryminacji. Przykładowe trzy posty z wczoraj:

Komentator #1
Obie części Dragon Age, i myślę że przynajmniej dwie z serii Mass Effect, umożliwiają graczowi wizytę w restauracji lub barze, gdzie gracz może zamówić jedzenie lub drinka u kelnerki albo barmana. Jest tak w wielu grach. Bioware nie jest nawet najgorsze. Ale mówię to, bo wydaje się, że oni najpewniej mogą mnie posłuchać.
Chodzi o to, że mam prawdziwych przyjaciół, którzy pracują w branży gastronomicznej; kelnerki i barmanów, okazjonalnie zajmują się także sprzątaniem. Ale poza pracą, są także rodzicami, studentami medycyny i prawa, wolontariuszami w organizacjach zajmujących się pomocą bezdomnym i zwierzętom. Niektórzy z nich są graczami, i tak, grają nawet w gry Bioware.
Jako że znam te osoby, często mówią mi prywatnie o różnych przykładach na to, jak ciężka i niebezpieczna może być praca w tej branży, wiem też o stygmatyzacji ludzi, którzy próbują ją opuścić i znaleźć „prawdziwą” pracę.
Wziąwszy pod uwagę dotychczasowy trend, domyślam się, że w DA:I będzie bar. I być może już za późno na zmiany, ale mimo wszystko proszę, Bioware, abyście rozważyli humanizację ochroniarzy i kelnerek (może niech jeden/jedna z nich będzie członkiem drużyny?) i zaprezentowali bardziej nowatorski, wielopłaszczyznowy, a przede wszystkim odpowiadający rzeczywistości obraz branży gastronomicznej i jej pracowników, miast używać baru jako miejsca, gdzie gracz może zaspokoić apetyt i zamówić taniego drinka.
Komentator #2
No tak, ale sprzedawcom nie umniejsza się w mediach i prawdziwym życiu. Sprzedawcy nie są zmuszani do wykonywania swojej profesji z czystej desperacji, a ponadto sprzedawcy, którzy opuszczają swoją branżę nie są stygmatyzowani społecznie z powodu swoich doświadczeń.
Obraz sprzedawców w mediach nie rani sprzedawców w prawdziwym życiu w ten sam sposób, jak obraz pracowników seksualnych.
Moja myśl: może historia życia prostytutki powinna być ważna dla narracji. Może każda narracja powinna brać pod uwagę wpływ, jaki może mieć na ludzi, którzy ją czytają, podobnie jak społeczeństwo jako całość.
Komentator #3
Pracownicy seksualni.
Oczywistym jest, że masz ich gdzieś, bo w przeciwnym razie wykazałbyś więcej szacunku i użył innej terminologii, ale mówisz o grupie ludzi, której przedstawicieli znam i o których dbam w prawdziwym życiu.
Tak więc owszem, jak moi przyjaciele będą przedstawieni w Dragon Age, grze do której kupna ich namówiłem, z uwagi na to, jak jest wyjątkowa, znaczy dla mnie więcej niż… design mrocznych pomiotów albo każde inne gówno, które uważasz, że wymaga naprawienia.

...
......
.........

Tytułem konkluzji, coś o Redach. Na forum CP2077 była już mowa o reakcjach, jakie wywołał trailer gry (ot chociażby: CD PROJEKT RED TRAILER: YET ANOTHER SYMPTOM OF A SEXIST GAMES INDUSTRY). Podejrzewam, że na tym forum była również mowa o sex-kartach z pierwszej części Wiedźmina, podobnie jak o scenach seksu z części drugiej. No ale od czego mamy nadchodzącą część trzecią:
Now, I liked the Witcher trailer, as I said. But I can also see how it does fit into the damsel in distress trope, how the storytelling relies on lazy cliche, and how that trope fits into a greater pattern of sexism, which generally manifests in gaming as a bias toward certain cliches, certain narratives, repeated treatment of certain groups of characters in certain ways. There IS sexism there, even if unintended by the devs, and I say that even though I enjoyed the video overall.
źródło: http://garethfouche.com/the-new-witcher-3-trailer-and-sexism


Czy ludziom, to się już naprawdę przewraca w głowach? Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że branża gier może już tylko odbić się od dna, to morze sraczki okazuje się głębsze, i głębsze, i głębsze…
 
Last edited by a moderator:
Długie, przeczytałem po łebkach trochę, ale skojarzyło mi się z tym (linki do artykułów poniekąd w temacie)

Z kolei na Rock Paper Shotgun ciekawa notka o tym, jak łatwo przeskoczyć od wielkich robotów do schematycznego myślenia o rolach płci, a zarazem o tym, że próby edukowania osób popełniających tego rodzaju gafy niekiedy jednak przynoszą rezultaty. Pozostając w domenie potwora zwanego gender, poleciłbym jeszcze rozważania Rodaina Jouberta o przedstawieniu bohaterek w Desktop Dungeons, a także “No Girls Allowed”, długi artykuł na Polygonie o stereotypie gier dla chłopców (rewelacyjne ilustracje!).

z:
http://jawnesny.pl/2014/03/skanujemy-nepotyzm-seksizm-feminizm-brak-happy-endu/
 

Yngh

Forum veteran
Z tym zjawiskiem się spotkałem, ale nie wiedziałem, że toto ma nazwę ;). Zastanawiam się jednak, do kogo dokładnie pijesz, bo raz mówisz o komentatorach internetowych, raz o Bioware, a na końcu rozciągasz to na całą branżę gier (Czy ludziom, to się już naprawdę przewraca w głowach? Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że branża gier może już tylko odbić się od dna, to morze sraczki okazuje się głębsze, i głębsze, i głębsze…).

Co do komentatorów, wg mnie to całe cuś zwane SJW można uznać za odmianę internetowego trollingu. Ot, krzykacze sobie znaleźli chwytliwy temat, to i podejmują go gdzie się da. Dopóki troll pozostaje jedynie trollem, jest stosunkowo niegroźny. Nie wrzucałbym jednak wszystkiego do jednego wora, bo wg mnie np. krytycy seks-kart z Wiedźmina 1 mieli sporo racji. Powiedzmy sobie szczerze - nie świadczyły one o zbyt dojrzałym podejściu do seksu. Developerzy wyciągnęli wniosek i myślę, że się zgodzimy, że w W2 było o niebo lepiej. Za to już ta wypowiedź nt. fabuły W3 to BS. Nie wiedzą, jak będzie (bo niby skąd? Wiemy, że Yen się pojawi, ale kiedy, gdzie, jak - już nie; Yen to wielka niewiadoma), a pieprzą głupoty i wyciągają daleko idące wnioski.
 
:facepalm:
tl;dr jednak sam temat mówi o wszystkim. GOD Mode i parytety w grach :victory:
Wiadomym jest przecież, że głupi człowiek zawsze będzie krzyczał głośniej.

Jednak po co karmić trolle. Lepiej nie zajmować się pierdołami i zamknąć temat.

Korwa! Teraz sobie uświadomiłem, że te głupki spaczyły mi mój wspaniały nick :fury:
 
Last edited:
Zastanawiam się jednak, do kogo dokładnie pijesz, bo raz mówisz o komentatorach internetowych, raz o Bioware, a na końcu rozciągasz to na całą branżę gier.
Do wszystkich w/w, bo zjawisko tyczy się tak komentatorów, „środowisk opiniotwórczych”, jak i deweloperów (oczywiście w różnym stopniu). Zresztą z mojej przydługiej diatryby chyba dość jasno to wynika.
Pierwsze zdanie: Założyłem niniejszy wątek, aby zwrócić uwagę na pewne zjawisko w Internecie, które w coraz większym stopniu zaczyna dotyczyć także branży gier komputerowych.

Co do komentatorów, wg mnie to całe cuś zwane SJW można uznać za odmianę internetowego trollingu. Ot, krzykacze sobie znaleźli chwytliwy temat, to i podejmują go gdzie się da. Dopóki troll pozostaje jedynie trollem, jest stosunkowo niegroźny.
Fajny to trolling, że można na nim zgarnąć $158,922, zostać Community Managerem albo postać heteroseksualną zamienić w biskesualną (Kaidan z Mass Effect).

Nie wrzucałbym jednak wszystkiego do jednego wora, bo wg mnie np. krytycy seks-kart z Wiedźmina 1 mieli sporo racji. Powiedzmy sobie szczerze - nie świadczyły one o zbyt dojrzałym podejściu do seksu.
Pomysł oceniam jako głupi - podobnie jak to całe to seksistowskie larum, które się podniosło. Był to totalnie opcjonalny aspekt gry, który każdy mógł śmiało ominąć.
 

Yngh

Forum veteran
lonerunner said:
Fajny to trolling, że można na nim zgarnąć $158,922, zostać Community Managerem albo postać heteroseksualną zamienić w biskesualną (Kaidan z Mass Effect).
Trolle to masa komentujących na portalach, ale wiadomo, że wśród nich są też radykalni "krzyżowcy" widzący upatrzony przez siebie problem wszędzie i szukający okazji do napisania, co ich boli. Co do KS, obejmował ~7000 osób. Nie zdziwiłbym się, gdyby wśród nich wielu interesowało się feminizmem w ogóle. Jeśli chcą płacić (dobrowolnie!) za filmiki jakiejś blogerki, to proszę bardzo.
Sprawy z CM nie znam. Natomiast co do Kaidana, aż się zdziwiłem, gdy to napisałeś. Nawet nie wiedziałem, że można było z nim romansować jako Sheppard-facet w M3, mimo iż w M1 i M2 nie było można o_O. Cóż, BioWare zawsze na pierwszej linii frontu, jeśli chodzi o te sprawy ;D. Na ich forum spotkałem się z określeniem "Gaiderism", na cześć czołowego pisarza BW...
Nawiasem, w Dragon Age 2 *wszyscy* towarzysze, z którymi można było romansować, byli biseksualistami. Dobry przykład tego, jak złe podejście do kwestii podejmowania wyborów (dajmy każdemu takie same opcje, co się będziemy ograniczać) wpływa na wiarygodność postaci. I kolejny fail DA2, bo w DA:O jakoś zachowano bardziej wiarygodne proporcje.

Pomysł oceniam jako głupi - podobnie jak to całe to seksistowskie larum, które się podniosło. Był to totalnie opcjonalny aspekt gry, który każdy mógł śmiało ominąć.
Meh, słaby argument. To, że można było pominąć, nie znaczy, że problemu nie było. W grze seks sprowadzał się do kolekcjonowania kart z gołymi babeczkami. No come on. Tutaj krytyka była uzasadniona (choć niektórzy wyrażali ją lepiej, inni gorzej), a REDzi zareagowali tak, jak powinni - czyli po prostu podeszli do sprawy kompletnie inaczej w następnej części, z korzyścią dla gry.
 
Trolle to masa komentujących na portalach, ale wiadomo, że wśród nich są też radykalni "krzyżowcy" widzący upatrzony przez siebie problem wszędzie i szukający okazji do napisania, co ich boli.
Problem w tym, że to nie są tylko jacyś tam trolle, ale ludzie z określoną agendą i impactem.



W grze seks sprowadzał się do kolekcjonowania kart z gołymi babeczkami.
Problemem były karty jako takie, które funkcjonowały na zasadzie trofeum, a nie seks, który był po prostu seksem.

Natomiast to, że był to poboczny i opcjonalny aspekt gry jest o tyle warte zaznaczenia, że wielu oburzonych kompletnie ten fakt ignorowało.
 
Mam wrażenie, że to cale SJW jakoś nie do końca trzyma się kupy...
Trochę jakby ktoś wymyślił sobie regułę pod coś i usilnie chce ją uwiarygadniać i popularyzować. A że pojawiło się określenie #Social Justice Warrior, to temat warto podnieś, rozdmuchać i podpiąć pod niego wszystko co być może pasowałoby pod regułę. Ale może ja się nie znam :p
 
O ile poruszane tu tematy są ważne i trzeba o nich rozmawiać, to sama konstrukcja wątku jest - z braku innych słów - źle przemyślana. @lonerunner uwypukliłeś pewne skrajne podstawy i na nich budujesz całościowy wniosek, jak to grupa trzymająca władzę w nieudolny i nachalny sposób ingeruje w swobodę twórczą deweloperów zmuszając ich do zmieniania swojej wizji. Tylko, że to mały wycinek szerszego problemu seksizmu i dyskryminacji w grach. The Last of Us np. pokazuje, że branża się uczy. Gaming nam dorasta, a takie skrajne postawy ( z jednej i drugiej strony) są nieuniknioną konsekwencją tego dorastania. W końcu gry zdecydowanie bardziej niż inne - starsze media - bazowały na prostych stereotypach badasa, laski w opałach itp. Sprzęt się zmienia, pojawiają się nowe technologie, twórcy mają ogromne możliwości tworzenia historii i prowadzenia narracji, ale wciąż nie potrafią uciec stereotypom. Próbują, ale wciąż w znakomitej większości ponoszą porażkę. Tymczasem kolejne pokolenia graczy rosną i zaczynają wymagać więcej od gier jako medium.

Oczywiście nie chodzi o to, by każda możliwa postać była nagle biseksualną kobieta o rysie psychologicznym rozpisanym na 100 stronach bio. Jednak gry adresowane do dorosłego gracza i stawiające na fabułę, powinny podejść do tematu płci czy orientacji seksualnej protagonistów i enpeców, dojrzalej. Wszyscy na tym zyskamy.

Na razie branża jest na etapie nauki i dostosowywania wzorców, w końcu - w konsekwencji - złapie balans i za parę lat będziemy patrzeć z uśmieszkiem politowania zarówno na badasów jak i cycate heroiny w rolach pełnokrwistych protagonistów ambitnych gier. Przynajmniej mam taką nadzieję.
 

Yngh

Forum veteran
Nars said:
Na razie branża jest na etapie nauki i dostosowywania wzorców, w końcu - w konsekwencji - złapie balans i za parę lat będziemy patrzeć z uśmieszkiem politowania zarówno na badasów jak i cycate heroiny w rolach pełnokrwistych protagonistów ambitnych gier. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Nie wiem jak Ty, ja już tak na to patrzę ;). Na przykład Lara Croft czy Duke Nukem zawsze byli dla mnie absurdalni, podobnie jak unoszę brwi, ilekroć widzę pancerne bikini i tego typu bzdury. Paradoksalnie jednak w stosunku do nowej, bardziej realistycznej Lary, też padają oskarżenia o seksizm itp.
 
Last edited:
@Sylvin
@Nars

Nie ma tu żadnego spisku ani „grupy trzymającej” władzę, natomiast określenie SJW jest dobre jak każde inne (nie ja je wymyśliłem).

Rzecz układa się w całość na tej samej zasadzie, co każdy internetowy trend i nowomoda (ot chociażby kucyki) – ktoś zaszczepia ideę, i wkrótce pojawia się cała masa naśladowców, z których wielu robi coś, bo robią to inni. Całe to SJW jest niczym innym, jak festiwalem wzajemnego potakiwania sobie i poklepywania się po plecach; powtarzania tych samych argumentów i popadania w kolejne ekstrema.

Nie neguję, że gdzieś tam, pod stertami umysłowej papki, leżą racjonalne i warte rozważenia myśl, niestety giną w shicie jak łzy w deszczu.

Na marginesie, bawią mnie te sugestie, że ktoś tu chce coś podpiąć, podnieść, rozdmuchać – jakie to polskie. Czekam na teczkę z IPNu i dziadka z Wehrmachtu.;)

Oczywiście nie chodzi o to, by każda możliwa postać była nagle biseksualną kobieta o rysie psychologicznym rozpisanym na 100 stronach bio. Jednak gry adresowane do dorosłego gracza i stawiające na fabułę, powinny podejść do tematu płci czy orientacji seksualnej protagonistów i enpeców, dojrzalej. Wszyscy na tym zyskamy.
Całkowicie się zgadzam
 
@lonerunner
Fascynuje mnie łatwość, z jaką niektórzy deprecjonują zjawiska, których nie rozumieją/nie chcą zrozumieć, prezentując przy okazji wspaniały pokaz nitpickingu, dezynwoltury i lekceważenia oraz obrażania oponentów. Na przyszłość sugeruję przypomnieć sobie następujące punkty Regulaminu
1. Część ogólna i zasady podstawowe:
• na forums.cdprojektred.com zakazane jest wszystko to, co zakazane jest przez polskie prawo; w szczególności posty:
- zawierające treści pornograficzne, seksistowskie , rasistowskie itp.
- obrażające inne osoby i użytkowników forums.cdprojektred.com
• Zakazane jest:
(...)
- wyśmiewanie się z pozostałych użytkowników, szeroko pojęte psucie zabawy innym,
Proszę mieć to na uwadze. Swoje zdanie można wyrażać bez obrażania osób/grup/poglądów, z którymi się nie zgadzamy a zamiast tego używać merytorycznych argumentów (przypisywanie innym leczenia kompleksów, nieudolności i propagowania kretyńskich idei się do zbioru argumentów nie zalicza).
****

Imo, przykład merytorycznej polemiki z tezami Sarkeesian, to min. ten tekst. Da się, jak widać.

A jako pendant do linka @mrrruczita z Jawnych..., link do tekstu Louvette, z Altergrania.
 
Last edited:
Jak inaczej niż kretyńskim (lub synonimem) określiłabyś doszukiwanie się przejawów społecznej dyskryminacji w odradzaniu sportów ekstremalnych osobom z urazami kręgosłupa tudzież preferowaniu kobiet ogolonych pod pachami?

Fascynuje mnie łatwość, z jaką niektórzy deprecjonują zjawiska, których nie rozumieją/nie chcą zrozumieć
Niektórzy, zjawiska, niechęć do zrozumienia - może jakieś konkrety? Ładnie to brzmi, 100% lawful good i pro-community, ale nic z tego nie wynika.

prezentując przy okazji wspaniały pokaz nitpickingu, dezynwoltury
Ciekawe, że to mnie zawsze dotyczy nitpicking, a nigdy vice versa. Natomiast kiedy nie uprawiam nitpickingu, to prosi się mnie o statystki i konkretne przykłady, bo inaczej moje argumenty są bezwartościowe. I tak źle, i tak niedobrze.
 
Last edited:
@lonerunner, dla mnie to co piszesz to zwykłe zachowania, które można podpiąć pod to co jest dobrze od dawna znane.
Nie chciałbym żebyś mnie źle zrozumiał.
To o czym piszesz widzę w innych kategoriach, w innych zjawiskach społecznych. Ja tu widzę kwestie dotyczące psychologia tłumu, to umiejętność radzenia sobie w społeczeństwie masowym i inne kwestie jakie porusza socjologia.
Dla mnie SJW to nic odkrywczego. Pojawiła się tylko nazwa, która nagle zaczęła się popularyzować i coś mi się wydaje, że szybko zniknie, a jedynym śladem pozostanie negatywnie nacechowane wyrażenie "Social Justice Warrior".
 
@lonerunner
Budując narrację cytatem Lema o idiotach ustawiłeś dyskusję, tworząc opozycję: ja - ostoja zdrowego rozsądku, oni (tu najbardziej odnoszę się do problemów związanych z kobietami w grach i ruchem LGBT) - nieudacznicy leczący kompleksy, propagujący kretyńskie idee; no i w domyśle oczywiście lemowscy idioci. Plus poprzedni post Sylvina, który pisze, że odnosi wrażenie, jakbyś dopasowywał przykłady do tezy, co ja ogólnie określam mianem nitpickingu. No więc na tym poziomie nie bardzo mam ochotę rozmawiać, wybacz.
 
@zi3lona
W żaden sposób nie odniosłem się do problemów związanych z kobietami w grach i ruchem LGBT; podałem przykłady zachowań skrajnych i absurdalnych – po prostu głupich. Zresztą zarzucasz mi nitpicking, czyli przedstawianie jakiejś szerszej sprawy w świetle jej negatywnych aspektów. Dlatego nie rozumiem zarzutów odnośnie obrażania i lekceważenia oponentów, skoro z definicji piszę o czymś negatywnym, nawet ubranym w pejoratywny termin (podobnie jak trollowanie czy spamowanie). Równie dobrze w podobnym tonie mógłbym opisać zeszłoroczne obchody Dnia Niepodległości w Warszawie, a następnie usłyszeć, że obrażam całą prawicę – a nie jej kibolską, nacjonalistyczną twarz. Na marginesie, jesteś w stanie podać jakiegoś konkretnego oponenta, którego obraziłem?

Dla porządku powiem, że popieram związki osób tej samej płci i prawa kobiet, natomiast potępiam wszelkiego rodzaju dyskryminację – czyli dokładnie to, czego tzw. SJW jest karykaturą.

Mówisz, że ustawiam dyskusję, podczas gdy robisz dokładnie to samo: skupisz się na konkretnym aspekcie mojej wypowiedzi, czyli kilku ostrych określeniach, by móc z miejsca postawić w negatywnym świetle wszystkie moje argumenty.
Nie jestem w stanie dyskutować z pustym stwierdzeniem, że ktoś odnosi jakieś wrażenie – bo niby co mam na to odpowiedzieć? Podobnie nie jestem w stanie odnieść się do zarzutów o deprecjonowaniu, niezrozumieniu, dezynwolturze (lol) i lekceważeniu rzuconych bo tak. Mogę na to odpowiedzieć, że jesteś nieczuła, humorzasta, nie masz pojęcia o czym piszesz i powinnaś leczyć nogi. Bo tak.

View attachment 2650AtomowyBurak, Zdzichu, Stach69 przyznał Red Point
 

Attachments

  • likes.png
    likes.png
    1.4 KB · Views: 42
Social justice warriors potrafią być denerwujący ale, przynajmniej dla mnie, są mniej denerwujący niż rzeczy z którymi probują wojować. Natomiast jeśli chodzi o przytoczone przykłady:

Blog o ableism'ie: Jak to w komentarzach wspomniano, często firmy takie rzeczy piszą żeby się uwolnić od kłopotów, sprawy w sądzie, itp. a nie dlatego, że rzeczywiście coś jest niemozliwe/niewskazane. Czy jest to okrutna dyskryminacja? Nie wiem, ja szczęśliwie wózka używać nie muszę ale wydaje mi się, że takie wpisy mogą działać dość deprymująco, więc lepiej z nimi uważać. Poza tym, "skontaktowałam się z nimi i zobaczymy" to raczej brzmi jak sugestia albo pytanie a nie wojna o social justice.

Anita Sarkissian: Można się z nią zgadzać albo nie, ja osobiście uważam, że jej projekt trochę ją przerósł i w rezultacie zrobił się raczej nudny, ale z drugiej strony czytałeś komentarze jej przeciwników? Taka powódź pomyj i nienawiści to naprawdę robi wrażenie. Niestety potwierdza się reguła, że komentarze pod artykułem o feminizmie są zwykle najlepszym dowodem, że feminizm jest potrzebny.

Patricia Fernandez: Z tego co mi wiadomo to ten artykuł jest podróbą. Prawdopodobnie z /v/. Możesz podlinkować oryginał? A jesli chodzi o E3, to znowu można się spierać czy komentarz był niewłaściwy, ale wydaje mi się, że sporo osób odczytało go jako dość dwuznaczny. A poza tym to Patricia nie poszła na E3 z widłami tylko napisała, że jej się trash talk nie podobał. Ma prawo, nie?

Mighty No 9: Z tego co zrozumiałem, to dziewuszka wykorzystała swoje znajomości, żeby przeforsować swój projekt i jeszcze dostać pracę. Może nie najpiękniej postąpiła, ale co to ma wspólnego z social justice warriors?
 
często firmy takie rzeczy piszą żeby się uwolnić od kłopotów, sprawy w sądzie, itp. a nie dlatego, że rzeczywiście coś jest niemozliwe/niewskazane. (...) Poza tym, "skontaktowałam się z nimi i zobaczymy" to raczej brzmi jak sugestia albo pytanie a nie wojna o social justice.
Parasailing wygląda tak:


Naprawdę nie trzeba wiele wyobraźni, aby domyślić się, czemu ten rodzaj sportu może być niewskazany osobom z urazami kręgosłupa. Ot chociażby dlatego.

Skontaktowałam się z nimi i zobaczymy nie brzmi dla mnie wcale koncyliacyjnie, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę charakter bloga.

Anita Sarkissian: Można się z nią zgadzać albo nie, ja osobiście uważam, że jej projekt trochę ją przerósł i w rezultacie zrobił się raczej nudny, ale z drugiej strony czytałeś komentarze jej przeciwników? Taka powódź pomyj i nienawiści to naprawdę robi wrażenie.
Czytałeś komentarze pod byle artykułem na Onecie? Wejdź na dowolny serwis plotkarski i poczytaj newsy ze świata celebrytów – znajdziesz tam mniej więcej to samo. Nie zauważyłem, żeby Internet wylewał kubły pomyj ze szczególnym uwzględnieniem kobiet – nie mniej dostaje się kościołowi, prawicy, liberałom, aktorom, gwiazdorom popu (vide Bieber) itd.

Btw; zrobię coś kontrowersyjnego – zbiorę shit w komentarzach, jak to na Internet przystało – znaczy, że mam rację. Fantastyczna logkia!


A poza tym to Patricia nie poszła na E3 z widłami tylko napisała, że jej się trash talk nie podobał. Ma prawo, nie?
Pewnie, podobnie jak ja mam prawo nazwać wyciągnięcie dwóch zdać z luźnej gadki dwóch osób, przy całkowitym pominięciu kontekstu, w jakim padają, i udowadnianie w oparciu o nie swojej tezy, głupotą.

A oto pokaz, który wzbudził kontrowersje:

Mighty No 9: Z tego co zrozumiałem, to dziewuszka wykorzystała swoje znajomości, żeby przeforsować swój projekt i jeszcze dostać pracę. Może nie najpiękniej postąpiła, ale co to ma wspólnego z social justice warriors?
Zagrała populistyczną kartą pt. „niedyskryminacja kobiet w grach”, żeby przykryć najzwyklejszy w świecie nepotyzm (czyt. robota po znajomości).
 
O parasailing kłócił się nie będę, trudno mi odczytać intencje firmy. Ale też jakoś nie widzę nic niestosownego z akcjach autorki bloga. Zawsze warto zapytać, a nuż trafi się na osobę której będzie się chciało wysilić żeby sprawić komuś frajde. A tak z ciekawości, jak wyobrażasz sobia "koncyliacyjnie brzmiącą wypowiedź"? Bo dla mnie "skontaktowałam się i zobaczymy" naprawdę nie ma złowrogich podtekstów. Czy ona w ogóle ma prawo coś powiedzeć, czy każde jej słowo to automatycznie social justice war?

Jeśli chodzi o shit w komentarzach, tak czytałem komentarze na youtube'ie, onecie i w paru innych miejscach też. Czytałem też komentarze które dziewczyny zbierają za to że urodziły się z niewłaściwą płcią i mają czelność mimo tego grać i mówić o grach komputerowych. Jak uda Ci się zebrać podobną ilość gówna mówiącego że powinineś zostać zgwałcony bo jesteś facetem i gadasz o rzeczach o których nie powinieneś to też dostaniesz ode mnie $10. Deal?

Fakt, jeśli Patricia ma prawo nie lubić trash talk z podtekstami, to Ty masz prawo nie lubić Patricii. Ale szczerze mówiąc nie widzę tu za bardzo jakiejś walki o social justice. One wytknęła coś co jej zdaniem było nie na miejscu, Microsoft się zgodził, przeprosił, i co? Normalna rzecz mam nadzieję.

Jeszcze wracając do Mighty No 9. Sprawy nie znam, poza tym co napisałeś, ale naprawdę nie widzę co feminizm ma z tym wspólego. Propozycja żeby gra miała żenski awatar jakoś nie wydaje mi się szczególnie radykalna. Dlaczego nie? Faktycznie nieładnie jeśli projekt awatara wybrali po znajomości, i dobrze że sprawa wyszła na jaw, ale wygląda mi to na najzwyklejszy pod słońcem nepotyzm. Czy nepotyzm popełniany przez kobiety jest szczególnie odrażający?
 
Top Bottom