Gry komputerowe a dyskryminacja i patriarchalizm
Założyłem niniejszy wątek, aby zwrócić uwagę na pewne zjawisko w Internecie, które w coraz większym stopniu zaczyna dotyczyć także branży gier komputerowych (czyt. mam nową klawiaturę, która mnie strasznie wkur…rza i muszę coś popisać, żeby się przyzwyczaić).
Powiedzenie Lema o Idiotach i Internecie jest stare oraz powszechnie znany, jednak zauważyłem, że w miarę upływu lat odkrywam je wciąż na nowo.
W miarę rozrostu portali społecznościowych i bloggerskich, bardzo wokalną grupą stały się osoby określane jako „Social Justice Warriors” (w wolnym tłumaczeniu, „Wojownicy o Społeczną Sprawiedliwość”) tudzież „White Knights”.
Dla niewtajemniczonych, zakosiłem i przetłumaczyłem definicję z UrbanDictionary:
Jeżeli ktoś komunikuje się w Internecie tylko w języku Słowian, a co za tym idzie korzysta jedynie z polskich for dyskusyjnych, to bardzo prawdopodobne, że ze zjawiskiem SJW nigdy się nie zetknął. Niemniej większość popularnych, anglojęzycznych grup dyskusyjnych i portali pełna jest takich ludzi – gotowych dopatrzyć się przejawów opresji społecznej literalnie wszędzie. Nawet najtrywialniejszy żart, opinia, sformułowanie mogą zostać odebrane jako „obraza” i zaskutkować reprymendą, a nawet atakiem nienawistnych, niekiedy wulgarnych komentarzy. Mówisz, że nie czujesz pociągu seksualnego do ludzi otyłych? Dopuszczasz się w ten sposób dyskryminacji, bo ze względu na uprzedzenie zmniejszasz ich szansę na znalezienie partnera. Zaraz, zaraz, otyłych!? Mówi się puszystych, wykaż trochę szacunku gnido! Wolisz kobiety, które golą się pod pachami? Ty szowinistyczna świnio, czy wiesz, że mówiąc to ranisz uczucia wszystkich tych kobiet i dziewcząt, które nie lubią się golić!? Kobiety nie muszą dostosowywać się do twoich męskich, patriarchalnych zachcianek.
I jeśli myślisz, drogi czytelniku, że wymyśliłem sobie te groteskowe przykłady na potrzeby dyskusji, to jesteś w grubym błędzie.
Ludzie ci tworzą nawet włąsne terminy na określenie różnych, niekiedy bardzo wymyślnych, form dyskryminacji. Przykładem może być ableism, który w wolnym tłumaczeniu można odczytać jako pełnosprawsizm – chodzi tu o formy dyskryminacji, których ludzie pełnosprawni dopuszczają się wobec osób niepełnosprawnych. Aktualny przykład z bloga o ableismie:
Jeżeli ktoś po raz pierwszy słyszy o Social Justice Warriors, to w tym momencie powinien mieć już jako takie pojęcie, o jakiego rodzaju jednostkach mówimy. Lwią ich część stanowią ludzie w wieku studenckim, a co za tym idzie z nadmiarem wolnego czasu, którzy własne kompleksy i nieudolność społeczną przekuwają w zaprezentowany powyżej rodzaj aktywności w Sieci – czyli piętnowanie stworzonych przez siebie problemów. Elitę pośród SJW stanowią prominentni bloggerzy, którzy swoimi diatrybami o społecznej niesprawiedliwości dorabiają się statusu internetowych celebrytów. A trzeba dodać, że w świecie portali i mediów społecznościowych, nawet najbardziej kretyńska idea może przybrać postać viral marketingu i roznieść się jak zaraza w formie cytatów, re-blogów, artykułów, tematów na forach dyskusyjnych.
W tym miejscu ktoś mógłby zapytać, ale co to wszystko ma wspólnego z grami? Niestety ma bardzo dużo, bowiem idealną niszą dla SJW stała się właśnie branża gier. Wynika to z kilku czynników:
- ludzie nieaktywni społecznie, określani mianem no-life, to często gracze;
- wielu z wojowników na rzecz równości zasila artykułami portale o grach komputerowych;
- gry komputerowe jako poważne medium wciąż raczkują, ciągle rozszerza się społeczność graczy, a przy tym o grach może wypowiadać się każdy – bez żadnej wiedzy i wykształcenia – docierając do milionów ludzi na całym świecie.
Największą popularność zdobyła niejaka Anita Sarkeesian, kanadyjska feministka, krytyk medialny i blogger, która stała się twarzą feminizmu w grach komputerowych; niedawno z sukcesem ufundowała własny projekt na Kickstarterze, pt. „Tropes vs. Women in Video Games” (uzbierała $158,922, chociaż celem kampanii było jedynie $6000), prowadzi także wykłady w realu. Wszystko to pozując na gracza, bo – jak się okazuje – pani Sarkessian nawet nie lubi gier komputerowych.
Poniżej filmik szerzej ukazujący tę barwną postać i jej fenomen:
Innym, mniej popularnym, ale jakże kameralnym przykładem jest Patricia Hernandez, bloggerka, która publikuje na łamach Kotaku. Między innymi takie oto rzeczy:
Chyba najbardziej absurdalna afera jej autorstwa miała miejsce ubiegłego roku, w związku z prezentacją na targach E3 bijatyki Killer Instinct studia Microsoft. Grę prezentowali kobieta i mężczyzna, walcząc w trybie gracz vs gracz.
W trakcie pokazu prezentujący rozmawiali między sobą i żartowali. W pewnym momencie, kiedy męski prezenter wyprowadził combo i przygwoździł swoją przeciwniczkę, padły następujące zdania:
(...)
Całkiem niedawno wybuchł skandal wokół Mighty No. 9 – ufundowanego przez Kickstartera projektu, mającego być duchowym spadkobiercą kultowej serii Megaman. Otóż swego czasu, na stronie projektu w dziale komentarzy, pojawił się pomysł, pochodzący rzekomo od jednej z przypadkowych fanek MM, aby w grze dodać również możliwość gry żeńskim awatarem. Pomysłodawczynią była niejaka Dina Abou Karam, która zaproponowała także design postaci żeńskiej:
Pomimo istnienia zdecydowanie lepszych propozycji, to właśnie jej projekt został uznany za najlepszy, a samą Dinę zatrudniono jako Community Managera. Nietrudno się domyślić, że graczom, którzy dali na projekt swoje pieniążki, coś zaczęło śmierdzieć. I jak się okazało po krótkim dochodzeniu – bo w Internecie nic nie ginie – Gina nie była wielką fanką MM, była za to feministką i miała chłopaka zaangażowanego w projekt. Skonfrontowana z powyższymi faktami na służbowym twitterze, zablokowała swoje konto, a następnie usunęła pytania swojego ukochanego community, którego jest managerem.
(...)
Powyższe to jedynie przykłady, ale wystarczy chwila w googlach, aby doszukać się dziesiątków podobnych kontrowersji, często omawianych na łamach portali o grach komputerowych (prym wiedzie feminizm):
Yes, Castlevania: Lords of Shadow 2 Did Make Me Feel Uncomfortable
Lara Croft Will Be Threatened With Rape In the Next Tomb Raider—But Don’t Worry, Guys, You Can Rescue Her
Deep Down worldwide release not yet decided, as Capcom addresses criticism over no female characters
Gearbox Artist Slams Dragon’s Crown “Juvenile” Sorceress Character
Feminist Game Reviews – Mirror’s Edge
W kontekście powyższego, jaki największy błąd może popełnić deweloper? Oczywiście potraktować tych ludzi poważnie i pokazać im, że mają realną siłę przebicia. Czyli dokładnie to, co od pewnego czasu robi Bioware.
Najsławniejszy scenarzysta Bio i zadeklarowany gej, David Gaider, wielokrotnie publicznie porusza wątki związane z seksizmem i feminizmem w grach (pierwszy przykład z brzegu: Dragon Age III’s Gaider On The Impracticality Of Sexism). Zresztą każdy, kto grał w ostatnie RPG-i ze stajni tego dewelopera nie mógł nie zauważyć wpływu środowisk LGBT na ich treść.Oficjalne fora Bioware, Bioware Social Network, pełne są wątków o dyskryminacji. Przykładowe trzy posty z wczoraj:
Komentator #1
...
......
.........
Tytułem konkluzji, coś o Redach. Na forum CP2077 była już mowa o reakcjach, jakie wywołał trailer gry (ot chociażby: CD PROJEKT RED TRAILER: YET ANOTHER SYMPTOM OF A SEXIST GAMES INDUSTRY). Podejrzewam, że na tym forum była również mowa o sex-kartach z pierwszej części Wiedźmina, podobnie jak o scenach seksu z części drugiej. No ale od czego mamy nadchodzącą część trzecią:
Czy ludziom, to się już naprawdę przewraca w głowach? Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że branża gier może już tylko odbić się od dna, to morze sraczki okazuje się głębsze, i głębsze, i głębsze…
Założyłem niniejszy wątek, aby zwrócić uwagę na pewne zjawisko w Internecie, które w coraz większym stopniu zaczyna dotyczyć także branży gier komputerowych (czyt. mam nową klawiaturę, która mnie strasznie wkur…rza i muszę coś popisać, żeby się przyzwyczaić).
Powiedzenie Lema o Idiotach i Internecie jest stare oraz powszechnie znany, jednak zauważyłem, że w miarę upływu lat odkrywam je wciąż na nowo.
W miarę rozrostu portali społecznościowych i bloggerskich, bardzo wokalną grupą stały się osoby określane jako „Social Justice Warriors” (w wolnym tłumaczeniu, „Wojownicy o Społeczną Sprawiedliwość”) tudzież „White Knights”.
Dla niewtajemniczonych, zakosiłem i przetłumaczyłem definicję z UrbanDictionary:
#Social Justice Warrior
Pejoratywne określenie osoby, która systematycznie i żarliwie angażuje się w internetowe dyskusje dotyczące sprawiedliwości społecznej, często w płytki i nieprzemyślany sposób, celem polepszenia własnej reputacji. Wypowiedzi Social Justice Warriors, w skrócie SJW, nie zawsze wsparte są rzeczywistymi przekonaniami lub troską o los grup, w imieniu których są zamieszczane. Najczęściej jedynie powtarzają argumenty najpopularniejszych bloggerów lub komentatorów, w nadziei na zwiększenie własnej popularności. SJW zawsze adaptują się do postaw uznanych za „właściwe” w kręgu danej społeczności internetowej.
Ulubioną formą działalności SJW jest tzw. dogpile (atak na osobę/bloga przez masowe zamieszczanie komentarzy, które układają się w „wieżę”, spychając w dół wypowiedzi wyrażające odmienne opinie), a stronami Livejournal i tumblr. W realnym świecie nie istnieją żadne korespondujące fora SJW, jako że ich aktywność sprowadza się głównie do działalności w Sieci.
Jeżeli ktoś komunikuje się w Internecie tylko w języku Słowian, a co za tym idzie korzysta jedynie z polskich for dyskusyjnych, to bardzo prawdopodobne, że ze zjawiskiem SJW nigdy się nie zetknął. Niemniej większość popularnych, anglojęzycznych grup dyskusyjnych i portali pełna jest takich ludzi – gotowych dopatrzyć się przejawów opresji społecznej literalnie wszędzie. Nawet najtrywialniejszy żart, opinia, sformułowanie mogą zostać odebrane jako „obraza” i zaskutkować reprymendą, a nawet atakiem nienawistnych, niekiedy wulgarnych komentarzy. Mówisz, że nie czujesz pociągu seksualnego do ludzi otyłych? Dopuszczasz się w ten sposób dyskryminacji, bo ze względu na uprzedzenie zmniejszasz ich szansę na znalezienie partnera. Zaraz, zaraz, otyłych!? Mówi się puszystych, wykaż trochę szacunku gnido! Wolisz kobiety, które golą się pod pachami? Ty szowinistyczna świnio, czy wiesz, że mówiąc to ranisz uczucia wszystkich tych kobiet i dziewcząt, które nie lubią się golić!? Kobiety nie muszą dostosowywać się do twoich męskich, patriarchalnych zachcianek.
I jeśli myślisz, drogi czytelniku, że wymyśliłem sobie te groteskowe przykłady na potrzeby dyskusji, to jesteś w grubym błędzie.
Ludzie ci tworzą nawet włąsne terminy na określenie różnych, niekiedy bardzo wymyślnych, form dyskryminacji. Przykładem może być ableism, który w wolnym tłumaczeniu można odczytać jako pełnosprawsizm – chodzi tu o formy dyskryminacji, których ludzie pełnosprawni dopuszczają się wobec osób niepełnosprawnych. Aktualny przykład z bloga o ableismie:
Więc jedna z moich super zajebistych przyjaciółek przenosi się do Massachusetts za dziewięć tygodni. Ostatniej nocy rozmawiałyśmy i postanowiłyśmy zrobić coś ekstremalnego i ona zaproponowała parasailling. To super, bo kiedy byłam w Myrtle Beach widziałam ludzi uprawiających parasailing i byłam TAKA zazdrosna i byłoby wspaniale móc zrobić to razem. Musiałybyśmy uzbierać pieniądze, ale byłoby warto.
Więc wchodzę na stronę i czytam FAQ, kiedy wpadam na to (skopiowane bezpośrednio ze strony):
P: Co jeśli mam uraz pleców, szyi albo kręgu?
O: Niestety odradzamy parasailing.
Nie mam urazu pleców, szyi albo kręgu, ale przeważnie tego rodzaju pytania służą określeniu, czy korzystasz z wózka inwalidzkiego czy nie (bo przecież każdy, kto korzysta z wózka ma uraz pleców), a nawet jeśli nie, i ~ pozwolono by ~ mi na parasailing, bo nie mam urazu kręgosłupa, to wciąż jest to dyskryminacja ludzi niepełnosprawnych.
Więc skontaktowałam się z nimi i zobaczymy, co z tego wyniknie.
Jeżeli ktoś po raz pierwszy słyszy o Social Justice Warriors, to w tym momencie powinien mieć już jako takie pojęcie, o jakiego rodzaju jednostkach mówimy. Lwią ich część stanowią ludzie w wieku studenckim, a co za tym idzie z nadmiarem wolnego czasu, którzy własne kompleksy i nieudolność społeczną przekuwają w zaprezentowany powyżej rodzaj aktywności w Sieci – czyli piętnowanie stworzonych przez siebie problemów. Elitę pośród SJW stanowią prominentni bloggerzy, którzy swoimi diatrybami o społecznej niesprawiedliwości dorabiają się statusu internetowych celebrytów. A trzeba dodać, że w świecie portali i mediów społecznościowych, nawet najbardziej kretyńska idea może przybrać postać viral marketingu i roznieść się jak zaraza w formie cytatów, re-blogów, artykułów, tematów na forach dyskusyjnych.
W tym miejscu ktoś mógłby zapytać, ale co to wszystko ma wspólnego z grami? Niestety ma bardzo dużo, bowiem idealną niszą dla SJW stała się właśnie branża gier. Wynika to z kilku czynników:
- ludzie nieaktywni społecznie, określani mianem no-life, to często gracze;
- wielu z wojowników na rzecz równości zasila artykułami portale o grach komputerowych;
- gry komputerowe jako poważne medium wciąż raczkują, ciągle rozszerza się społeczność graczy, a przy tym o grach może wypowiadać się każdy – bez żadnej wiedzy i wykształcenia – docierając do milionów ludzi na całym świecie.
Największą popularność zdobyła niejaka Anita Sarkeesian, kanadyjska feministka, krytyk medialny i blogger, która stała się twarzą feminizmu w grach komputerowych; niedawno z sukcesem ufundowała własny projekt na Kickstarterze, pt. „Tropes vs. Women in Video Games” (uzbierała $158,922, chociaż celem kampanii było jedynie $6000), prowadzi także wykłady w realu. Wszystko to pozując na gracza, bo – jak się okazuje – pani Sarkessian nawet nie lubi gier komputerowych.
Poniżej filmik szerzej ukazujący tę barwną postać i jej fenomen:
Innym, mniej popularnym, ale jakże kameralnym przykładem jest Patricia Hernandez, bloggerka, która publikuje na łamach Kotaku. Między innymi takie oto rzeczy:
Chyba najbardziej absurdalna afera jej autorstwa miała miejsce ubiegłego roku, w związku z prezentacją na targach E3 bijatyki Killer Instinct studia Microsoft. Grę prezentowali kobieta i mężczyzna, walcząc w trybie gracz vs gracz.
W trakcie pokazu prezentujący rozmawiali między sobą i żartowali. W pewnym momencie, kiedy męski prezenter wyprowadził combo i przygwoździł swoją przeciwniczkę, padły następujące zdania:
Do czego mogły się odnosić te słowa? Oczywiście do kultury gwałtu, wg Particii Hernandez: The Trash Talk During Microsoft's Conference Was Awful. Co śmieszniejsze, a zarazem przerażające, sprawa doczekała się przeprosin ze strony Microsoftu:- I can't even block correctly and you're too fast.
- Here we go, just let it happen, it'll be over soon.
The trash talk was not scripted. We apologize for the error. "The comments in question during the Killer Instinct demo were not scripted," (…) "The demo was meant to include friendly gameplay banter and there was there was no ill intent.”
(...)
Całkiem niedawno wybuchł skandal wokół Mighty No. 9 – ufundowanego przez Kickstartera projektu, mającego być duchowym spadkobiercą kultowej serii Megaman. Otóż swego czasu, na stronie projektu w dziale komentarzy, pojawił się pomysł, pochodzący rzekomo od jednej z przypadkowych fanek MM, aby w grze dodać również możliwość gry żeńskim awatarem. Pomysłodawczynią była niejaka Dina Abou Karam, która zaproponowała także design postaci żeńskiej:
Pomimo istnienia zdecydowanie lepszych propozycji, to właśnie jej projekt został uznany za najlepszy, a samą Dinę zatrudniono jako Community Managera. Nietrudno się domyślić, że graczom, którzy dali na projekt swoje pieniążki, coś zaczęło śmierdzieć. I jak się okazało po krótkim dochodzeniu – bo w Internecie nic nie ginie – Gina nie była wielką fanką MM, była za to feministką i miała chłopaka zaangażowanego w projekt. Skonfrontowana z powyższymi faktami na służbowym twitterze, zablokowała swoje konto, a następnie usunęła pytania swojego ukochanego community, którego jest managerem.
(...)
Powyższe to jedynie przykłady, ale wystarczy chwila w googlach, aby doszukać się dziesiątków podobnych kontrowersji, często omawianych na łamach portali o grach komputerowych (prym wiedzie feminizm):
Yes, Castlevania: Lords of Shadow 2 Did Make Me Feel Uncomfortable
Lara Croft Will Be Threatened With Rape In the Next Tomb Raider—But Don’t Worry, Guys, You Can Rescue Her
Deep Down worldwide release not yet decided, as Capcom addresses criticism over no female characters
Gearbox Artist Slams Dragon’s Crown “Juvenile” Sorceress Character
Feminist Game Reviews – Mirror’s Edge
W kontekście powyższego, jaki największy błąd może popełnić deweloper? Oczywiście potraktować tych ludzi poważnie i pokazać im, że mają realną siłę przebicia. Czyli dokładnie to, co od pewnego czasu robi Bioware.
Najsławniejszy scenarzysta Bio i zadeklarowany gej, David Gaider, wielokrotnie publicznie porusza wątki związane z seksizmem i feminizmem w grach (pierwszy przykład z brzegu: Dragon Age III’s Gaider On The Impracticality Of Sexism). Zresztą każdy, kto grał w ostatnie RPG-i ze stajni tego dewelopera nie mógł nie zauważyć wpływu środowisk LGBT na ich treść.Oficjalne fora Bioware, Bioware Social Network, pełne są wątków o dyskryminacji. Przykładowe trzy posty z wczoraj:
Komentator #1
Komentator #2Obie części Dragon Age, i myślę że przynajmniej dwie z serii Mass Effect, umożliwiają graczowi wizytę w restauracji lub barze, gdzie gracz może zamówić jedzenie lub drinka u kelnerki albo barmana. Jest tak w wielu grach. Bioware nie jest nawet najgorsze. Ale mówię to, bo wydaje się, że oni najpewniej mogą mnie posłuchać.
Chodzi o to, że mam prawdziwych przyjaciół, którzy pracują w branży gastronomicznej; kelnerki i barmanów, okazjonalnie zajmują się także sprzątaniem. Ale poza pracą, są także rodzicami, studentami medycyny i prawa, wolontariuszami w organizacjach zajmujących się pomocą bezdomnym i zwierzętom. Niektórzy z nich są graczami, i tak, grają nawet w gry Bioware.
Jako że znam te osoby, często mówią mi prywatnie o różnych przykładach na to, jak ciężka i niebezpieczna może być praca w tej branży, wiem też o stygmatyzacji ludzi, którzy próbują ją opuścić i znaleźć „prawdziwą” pracę.
Wziąwszy pod uwagę dotychczasowy trend, domyślam się, że w DA:I będzie bar. I być może już za późno na zmiany, ale mimo wszystko proszę, Bioware, abyście rozważyli humanizację ochroniarzy i kelnerek (może niech jeden/jedna z nich będzie członkiem drużyny?) i zaprezentowali bardziej nowatorski, wielopłaszczyznowy, a przede wszystkim odpowiadający rzeczywistości obraz branży gastronomicznej i jej pracowników, miast używać baru jako miejsca, gdzie gracz może zaspokoić apetyt i zamówić taniego drinka.
Komentator #3No tak, ale sprzedawcom nie umniejsza się w mediach i prawdziwym życiu. Sprzedawcy nie są zmuszani do wykonywania swojej profesji z czystej desperacji, a ponadto sprzedawcy, którzy opuszczają swoją branżę nie są stygmatyzowani społecznie z powodu swoich doświadczeń.
Obraz sprzedawców w mediach nie rani sprzedawców w prawdziwym życiu w ten sam sposób, jak obraz pracowników seksualnych.
Moja myśl: może historia życia prostytutki powinna być ważna dla narracji. Może każda narracja powinna brać pod uwagę wpływ, jaki może mieć na ludzi, którzy ją czytają, podobnie jak społeczeństwo jako całość.
Pracownicy seksualni.
Oczywistym jest, że masz ich gdzieś, bo w przeciwnym razie wykazałbyś więcej szacunku i użył innej terminologii, ale mówisz o grupie ludzi, której przedstawicieli znam i o których dbam w prawdziwym życiu.
Tak więc owszem, jak moi przyjaciele będą przedstawieni w Dragon Age, grze do której kupna ich namówiłem, z uwagi na to, jak jest wyjątkowa, znaczy dla mnie więcej niż… design mrocznych pomiotów albo każde inne gówno, które uważasz, że wymaga naprawienia.
...
......
.........
Tytułem konkluzji, coś o Redach. Na forum CP2077 była już mowa o reakcjach, jakie wywołał trailer gry (ot chociażby: CD PROJEKT RED TRAILER: YET ANOTHER SYMPTOM OF A SEXIST GAMES INDUSTRY). Podejrzewam, że na tym forum była również mowa o sex-kartach z pierwszej części Wiedźmina, podobnie jak o scenach seksu z części drugiej. No ale od czego mamy nadchodzącą część trzecią:
źródło: http://garethfouche.com/the-new-witcher-3-trailer-and-sexismNow, I liked the Witcher trailer, as I said. But I can also see how it does fit into the damsel in distress trope, how the storytelling relies on lazy cliche, and how that trope fits into a greater pattern of sexism, which generally manifests in gaming as a bias toward certain cliches, certain narratives, repeated treatment of certain groups of characters in certain ways. There IS sexism there, even if unintended by the devs, and I say that even though I enjoyed the video overall.
Czy ludziom, to się już naprawdę przewraca w głowach? Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że branża gier może już tylko odbić się od dna, to morze sraczki okazuje się głębsze, i głębsze, i głębsze…
Last edited by a moderator: