Marvel Cinematic Universe

+

Marvel Cinematic Universe

  • Team Captain America

    Votes: 17 32.7%
  • Team Iron Man

    Votes: 31 59.6%
  • Team Darryl

    Votes: 4 7.7%

  • Total voters
    52
@CesarzTemeri obawiam się tylko że bez Gunna nawet jeśli coś będą działać to to już nie będzie to samo.
Muszę tą odpowiedź schować w spoiler.
No właśnie zakończenie niby jest otwarte, ale większość aktorów otwarcie żegna się z rolą.
Chris Pratt i Dave Bautista mówią, że nie wrócą do grania bez Jamesa za sterami. Zoe całkowicie pożegnała się z Gamorą - od początku nie chciała grać tej postaci jakoś super długo i w oryginalnym zamyśle miała zginąć w drugiej części.

Z Rocketem sprawa też nie jest taka prosta - bo ta postać jest wypadkową pracy braci Gunnów i Coopera. O ile Seana można zastąpić przy mocapie, a Bradley spokojnie może wrócić do nagrywania, to bez Jamesa to po prostu nie będzie ta sama postać - bo on w nią przelał mnóstwo własnej osobowości i doświadczeń. Osobiście nawet nie chciał bym, żeby Rocket wracał, jeżeli Gunn nie będzie go pisał.

Pom i Karen niby wypowiadają się w takim samym tonie, jak Chris i Dave, ale jednocześnie wydają mi się najbardziej skłonne do powrotu.

No i sam James powiedział wprost, że Strażnicy zapewne wrócą, ale już nigdy w tym składzie - w jednym wywiadzie mówił nawet, że to nie będą *ci sami* Strażnicy, co sugeruje, że skład całkowicie się zmieni.

Imo Disney powinien zamrozić markę na długi, długi czas i za parę lat (jeżeli będą na to chętni) zrobić miękki reboot z całkowicie nowym składem.
 
Secret Invasion

Wiele osób pewnie ogląda lub zamierza oglądać Secret Invasion, zwłaszcza że za tydzień dostaniemy finał 1. sezonu. Jestem po 5 odcinkach i trapi mnie obecnie poczucie zmarnowanego potencjału...

Nie wchodząc w tym momencie w szczegółowe spoilery, ten serial w ogólnym zamyśle podejmuje próbę wprowadzenia konwencji szpiegowsko-intryganckiej do MCU, z domieszką political fiction. Niektórzy spodziewali się Andor w wydaniu marvelowskim i pewne elementy wspólne tutaj występują - wiele kameralnych scen, relatywnie długie rozmowy pomiędzy postaciami i niewielki udział sekwencji akcji w czasie antenowym, dużo powagi i brak śmieszków (wbrew temu, co zazwyczaj oferuje MCU), jak również brak "głównych graczy". Na takich powierzchownych podobieństwach się jednak kończy, gdyż Secret Invasion jest jak dotąd serialem o jakieś 2 poziomy gorszym niż wspomniany Andor.

Uczciwie trzeba przyznać, że są rzeczy, które działają. Aktorzy się starają i to warto docenić. Nie wiem, czy znalazłbym jedną scenę, która była źle zagrana, a już z pewnością nie było żadnej, która wybiłaby mnie z rytmu ze względu na ewentualną niską jakość aktorstwa. Praca kamery również nie zawodzi. Nie ma pod tym względem chaosu i zawsze widać to, co widza interesuje, w tym także podczas (nielicznych, ale jednak występujących) scen akcji. Ogólnie klimat serialu również jest ok.

Co zatem leży? Scenariusz, brak dbałości o szczegóły, brak wewnętrznej spójności i nieudolny sposób generowania napięcia. Tytułowa "Tajna Inwazja", mimo iż początkowo zapowiada się interesująco, niestety szybko zaczyna razić swoją nieudolnością i naiwnością. Postacie podejmują określone decyzje "bo tak", sceny są często odgrywane niejako w próżni i nie robią sensu w szerszym kontekście narracyjnym (nawet wtedy, gdy indywidualnie są nieźle wykonane!), a wyjaśnienia, które czasem serwują nam twórcy, należałoby skwitować facepalmem. Niestety mało co tu się klei, co naprawdę wybija mnie z immersji. Trudno poczuć jakieś realne napięcie, gdy różne głupoty się mnożą i mnożą. Całość sprawia przez to wrażenie, jakby twórcy próbowali naśladować kino zimnowojenne, ale nie mieli dostatecznych umiejętności, by zrobić to dobrze. Za dużo jest przy tym problemów scenariuszowych, by przymknąć na nie oko i powiedzieć sobie: dobra, to komiks, można sprawę olać. Tym bardziej, że mimo gigantycznego budżetu serialu (podobno ok. 212 mln USD), nie czuć w nim tych pieniędzy. Nie ma tutaj spektaklu kina superbohaterskiego - to jakby inna bajka. Dla porównania: Antman 3 - 200 mln USD, GOTG3 - 250 mln USD, Oppenheimer - 100 mln USD, Barbie - 145 mln USD. Secret Invasion ma zatem budżet blockbustera, lecz kameralny charakter. Gdzie ta kasa? ;) Środki najwyraźniej musiały pójść na jakieś absurdalnie wysokie gaże aktorów lub zostały źle wykorzystane.

Najbardziej irytujące i smutne jest to, że mogliśmy dostać coś naprawdę dobrego. Jak dany twór jest totalnym crapem, to przynajmniej nie ma wątpliwości, a tutaj, cóż, były klocuszki, których umiejętne poskładanie przez twórców spowodowałoby, że być może byłaby to jakaś nowa jakość w MCU. Finał sezonu obejrzę, bo to tylko 1 odcinek, ale bez wielkich oczekiwań.

Jeżeli chodzi o przyszłość MCU, po fatalnej Wakandzie (jakby ktoś dał w pysk...), rozczarowującym Antmanie 3 (... i potem jeszcze napluł) oraz niewykorzystanym potencjale Secret Invasion jestem pełen obaw o 2. sezon Lokiego. Pierwszy był dla mnie jednym z lepszych dzieł w ramach MCU, zatem ewentualny drastyczny spadek formy w ramach kolejnego sezonu byłby bardzo bolesnym doświadczeniem.
 
Last edited:
Podpisuję się w zasadzie pod każdą Twoją krytyczną uwagą, ale zabawne jest to, że mnie się serial podoba.
W sumie wiem, dlaczego. Od strony gry aktorskiej jest naprawdę świetnie, całość ma fajny klimat, inny niż zwykły marvelowy rozmach i strzelanie z gaci; wizualnie robią robotę kadry, oświetlenie i sceny akcji. Przesympatyczne są niektóre sceny i twisty (małżeńskie na przykład), a pomysł na Fury'ego, który z uber szpiega i szarej eminencji tej i innych planet stał się na powrót kolesiem ze zdezelowanego auta w Kapitance, kiedy miał jeszcze dwoje oczu, ale ekspa i władzy niewiele - bardzo mi robi.
Kuleje fabuła i logika, mało co da się tu wytłumaczyć konwencją i chyba by mi dnia zabrakło, żeby wyliczyć wszystkie przykłady alogicznych rozwiązań czy zwrotów akcji.
A jednak - siadam co tydzień do kolejnego odcinka (nie wiem, czemu są coraz krótsze, szast prast takie) i czekam na finał. Sonya na prezydenta. Dziękuję za uwagę.
 
Też oglądam z tygodnia na tydzień, jednak nie zostanę raczej fanem tej produkcji.

O ile rzeczywiście od strony aktorskiej ciężko się od czegoś przyczepić, a parę odcinków miały dość nieoczywiste i mocne zakończenia, to jako całość mi jakoś nie gra.

Warto jeszcze wspomnieć, że mimo oglądania niektórych odcinków na mniejszym ekranie, jakość efektów specjalnych bardzo mnie bodła w oczy i widać było masę niedociągnięć.

Szkoda.
 
Ostatniego odcinka jeszcze nie widziałem. Oglądnę już całość gdzieś za 2 tygodnie jak wrócę z urlopu. Wrażenia mam podobne do waszych. Oglądam bez większego zachwytu, na zasadzie "zacząłem to już skończę".
Z seriali Marvela nie oglądałem jeszcze Wilkołaka nocą i She Hulk. I tak jak ten pierwszy przeszedł bez eha, tak ten drugi był przynajmniej częściej krytykowany wśród znajomych. Nie wiem jak Tajna Inwazja będzie usytuowana względem ostatnich tytułów jakie serwuje nam Marvel. Na ten moment to ich seriale wypadają w ogólnej ocenie średnio i nierówno. Szkoda, bo chciałbym jednak by te produkcje reprezentowały wyższy poziom niż to co w szerszym wymiarze reprezentuje Netflix.
 
SI prezentuje sobą ten sam żałosny poziom co Netflxowi Inhumans, szkoda czasu na produkcje z MCU, mam wrażenie że nic już ciekawego i wartego uwagi już w tym uniwersum nie powstanie.
Podpisuję się w zasadzie pod każdą Twoją krytyczną uwagą, ale zabawne jest to, że mnie się serial podoba.
W sumie wiem, dlaczego. Od strony gry aktorskiej jest naprawdę świetnie, całość ma fajny klimat, inny niż zwykły marvelowy rozmach i strzelanie z gaci; wizualnie robią robotę kadry, oświetlenie i sceny akcji.
No i przez wypowiedzi takie jak ta wiem, że twoich wypowiedzi zdecydowanie nie powinno się brać pod uwagę, przynajmniej nie, jeśli chodzi o MCU.
 
O, fajnie, że też zauważasz, to wzajemne jest :D
Nasze gusta i poglądy na niemal każdy temat są skrajnie rozbieżne i przyznam, że gdybyś cokolwiek z serca polecał, to bym od razu zrezygnowała z seansu, to fakt :)
 
Ja po zasięgnięciu opinii tutaj przejechałem się na serialach MCU, odbiłem, odpuściłem. Loki mnie wymęczył, Falcon i WS dobił, a kolejnych nawet nie zacząłem. To chyba nie formuła dla mnie po prostu, nawet nie umiem dobrze określić czemu - chyba te fabuły są za wątłe na tak długi metraż i to się robi jakieś nieangażujące, sam nie wiem.

Żeby było śmieszniej, niedawno chorując nadrabiałem na streamingu kinowe MCU i w żadnym nie czułem, że brak znajomości seriali mi w czymś przeszkadza. Czytałem wcześniej, że Doctor Strange bez Wanda Vision to w ogóle nie ma sensu, ale motywacje głównej bohaterki wydały mi się bardzo jasno przedstawione. Przeczytałem spoilery, nie poczułem jakbym coś stracił.
 
chyba te fabuły są za wątłe na tak długi metraż i to się robi jakieś nieangażujące, sam nie wiem.
Właśnie problemem tych produkcji jest to, że de facto to nie są seriale, tylko filmy rozbite na kilka odcinków, i to filmy o jakości najgorszych filmów MCU, z rodzaju Thor: Dark World, drugi Iron Man czy Capitan Marvel. Niestety, mam wrażenie że od Endgame nikt w tym studiu nie dba już o jakość reżyserii i scenariuszy, tylko robione jest wszystko na odwal, bo publika i tak to kupi. Jedynym wyjątkiem pozostali tutaj trzeci Guardiansi, i raczej napewno tylko dlatego, bo to Gunn miał tu najwięcej do powiedzenia i żadne disnejowskie szefostwo nic mu nie narzucało.
 
SI prezentuje sobą ten sam żałosny poziom co Netflxowi Inhumans, szkoda czasu na produkcje z MCU, mam wrażenie że nic już ciekawego i wartego uwagi już w tym uniwersum nie powstanie.
Inhumans nie są produkcji Netflixa tylko ABC tak samo jak Agents of SHIELD czy Agent Carter.

I jakkolwiek Tajna Inwazja okazała się być rozczarowaniem tak porównanie do tego potworka jakim było Inhumans jest mocno nie na miejscu.
 
z rodzaju Thor: Dark World, drugi Iron Man czy Capitan Marvel

Szczerze, to każdy z tych filmów podoba mi się bardziej, niż większość fazy 4 :(

O dziwo pozytywnie zaskoczyło mnie... Shang Chi. To chyba mój ulubiony ulubiony film z tych nowych Marveli (Guardiansów nie widziałem jeszcze). Nie znaczy, że jest super. No ale jest jak jest.
 
jest mocno nie na miejscu.
?
Zabrzmiało to jakbym kogoś obrażał. "Jest naciągane" czyś w tym stylu bardziej by pasowało.
Nie zmienia to faktu, że ta produkcja to moim zdaniem szrot tego samego rodzaju, i nikt wkrótce nie będzie o tym pamiętał, tak jak ludzie już nie pamiętają o Hawkeye'u, WandaVision czy Moon Knight'cie.
 
Moon Knight mimo nieco rozczarowującego finału (akt III to słaby punkt wielu marvelowych produkcji) jest bardzo klimatyczny i przyjemny w odbiorze. Może spodobać się nawet tym, którzy raczej nie przepadają za MCU, gdyż jego związki z resztą uniwersum są minimalne. Dzieło samodzielne, o którym z pewnością nie zapomniałem. Zestawienie takiego Hawkeye'a obok to nieporozumienie. O Hawkeye'u chciałbym zapomnieć choćby przez to, ile czasu antenowego marnował na watę i jak potraktował postać Kingpina. Mieli gotowy wzorzec po Daredevilu, mieli najlepszego aktora do tej roli, a i tak schrzanili.
 
Moon Knight mimo nieco rozczarowującego finału (akt III to słaby punkt wielu marvelowych produkcji) jest bardzo klimatyczny i przyjemny w odbiorze. Może spodobać się nawet tym, którzy raczej nie przepadają za MCU, gdyż jego związki z resztą uniwersum są minimalne. Dzieło samodzielne, o którym z pewnością nie zapomniałem. Zestawienie takiego Hawkeye'a obok to nieporozumienie. O Hawkeye'u chciałbym zapomnieć choćby przez to, ile czasu antenowego marnował na watę i jak potraktował postać Kingpina. Mieli gotowy wzorzec po Daredevilu, mieli najlepszego aktora do tej roli, a i tak schrzanili.
Dokładnie, Moon Knight jest świetny i inny, Hawkeye zdecydowanie dla mnie słabszy, wręcz nieciekawy, a i dodam, że wspomniany wyżej Loki to cymesik i z niecierpliwością czekam na 2. sezon.
 
Dokładnie, Moon Knight jest świetny i inny, Hawkeye zdecydowanie dla mnie słabszy, wręcz nieciekawy, a i dodam, że wspomniany wyżej Loki to cymesik i z niecierpliwością czekam na 2. sezon.
Loki jak najbardziej. Niedawno odświeżyłem serial i dla mnie to wciąż topka MCU, stąd też moje obawy o ten 2. sezon :D. Klimat, pomysłowość, aktorstwo, wizualia, humor, no zalety Lokiego można mnożyć. Jedyne, co nieco inaczej odbieram po ponownym seansie, to końcówka z Kangiem. Kiedyś byłem podekscytowany możliwościami związanymi z Multiwersum, które się otwierały, przez co zakończenie 1. sezonu Lokiego wywołało spory entuzjazm i niecierpliwość co do ciągu dalszego. Z perspektywy czasu wiem, że w MCU idą z tym wątkiem donikąd. Koncepcja Multiwersum jest słabo wykorzystywana, a Antman 3 poczynił wielkie spustoszenie jeśli chodzi o postać Kanga i dalszy rozwój jego sagi.

Wiem, że wokół Majorsa obecnie jest wiele kontrowersji z uwagi na postępowanie sądowe (wstrzymałbym się przy tym z pochopnymi ocenami, bo nie ma co przedwcześnie powtarzać cancellingu w stylu Deppa), natomiast to nie on jako aktor jest problemem, gdyż swoją robotę wykonuje wg mnie dobrze. Kreacja postaci Kanga, jego działania w Antmanie 3 (momentami karykaturalnie wręcz śmieszne lub żałosne) oraz relatywnie niski stopień zagrożenia, który tam prezentował w porównaniu np. do takiego Thanosa, no to już są znacznie poważniejsze problemy. Antman 3 miał być wielkim wow, bombowym otwarciem nowej sagi, a okazał się niewypałem (w tym także finansowym), co zapewne odbije się w MCU czkawką.
 
Z seriali Marvela nie oglądałem jeszcze Wilkołaka nocą i She Hulk.

Wilkołk jest specjalem, taki krótszy film czasowo. Polecam, bo chyba z czwartej fazy mi się najbardziej podobał z produkcji MCU :D
Shang-Chi i No Way Home były najlepszymi filmami 4. fazy jak dla mnie, a z seriali najbardziej przypadły mi do gustu Moon Knight i Loki.
Imo nie jest też, tak, że Marvel już nie robi rzeczy "takich jak kiedyś" samych w sobie, bo zdarzają się całkiem spoko produkcje, ale przez to, że uniwersum gdzieś zgubiło serialowość, gdzie niemal wszystkie filmy się łączyły i prowadziły w jakimś kierunku, to te produkcje giną, tym bardziej, że oprócz tych lepszych obrazów dostaliśmy zalew szamba. Filmy fazy pierwszej łączyły pewne drobne rzeczy, a faza czwarta co najwyżej odwołuje się do przeszłych rzeczy, a nie tych aktualnie wychodzących, z małym wyjątkiem Multiwersum Obłędu. Gdyby Shang-Chi wyszedł w fazie 1., to byłby w Avengers. A wyszedł w 4., którą wieńczyła... Wakanda xD Filmy i seriale są rzucane w próżnię i to nie działa, nie są wystarczająco dobre, by się samodzielnie obronić.
 
Nadrobiłem finał Secret Invasion i był tak żenująco słaby, że pozostawił mnie w ciężkim szoku. Teraz już wiem, że nigdy do tego serialu nie wrócę. Nie będzie powtórek, będą tylko lamenty odnośnie tego, jak można było tak zmarnować potencjał i dobić koncept.

6. odcinek jeszcze bardziej każe się zastanawiać, na co konkretnie poszła ta wielka kasa. Z pewnością nie na CGI, bo sekwencje akcji w finale momentami wyglądają fatalnie. Aktorzy z kolei mocno niewykorzystani.

Nie polecam. Wcześniej można było mieć wątpliwości i na luzie śledzić ten tytuł na bieżąco. Teraz, gdy już jest całość, to jeśli ktoś w ogóle nie oglądał, powiem tak - odpuście sobie. Ewentualnie zobaczcie, ale najlepiej od razu porzućcie nadzieję, że będzie dobrze, bo ostatecznie i tak wszystko partolą.
 
Nadrobiłem finał Secret Invasion i był tak żenująco słaby, że pozostawił mnie w ciężkim szoku. Teraz już wiem, że nigdy do tego serialu nie wrócę. Nie będzie powtórek, będą tylko lamenty odnośnie tego, jak można było tak zmarnować potencjał i dobić koncept.

6. odcinek jeszcze bardziej każe się zastanawiać, na co konkretnie poszła ta wielka kasa. Z pewnością nie na CGI, bo sekwencje akcji w finale momentami wyglądają fatalnie. Aktorzy z kolei mocno niewykorzystani.

Nie polecam. Wcześniej można było mieć wątpliwości i na luzie śledzić ten tytuł na bieżąco. Teraz, gdy już jest całość, to jeśli ktoś w ogóle nie oglądał, powiem tak - odpuście sobie. Ewentualnie zobaczcie, ale najlepiej od razu porzućcie nadzieję, że będzie dobrze, bo ostatecznie i tak wszystko partolą.
Zgadzam się całkowicie z poprzednikiem.

U mnie Secret Invasion ląduje na dnie Marvelowych seriali (ze stajni MCU), przy czym muszę jeszcze nadrobić She-Hulk.

Szczerze powiedziawszy, czasami miałem większy fun z oglądania Agents of SHIELD, niż tej serii. Ajwaj.
 
Głos +1. Panie, kto to panu tak sp…suł.

Wg mnie twórcy przeinwestowali na finał, tu wystarczyło skręcić 15-minutowy materiał w formie pokazu slajdów z kolejnymi scenami, byłoby taniej, a efekt mógłby zaciekawić świeżością i innowacyjnym podejściem. Czyżby - tak teraz kminię - to efekt strajków? Szeregowi twórcy wstali od biurek i sobie radźcie, perhaps?

Nie ratuje obsada, nic nie ratuje tego odcinka właściwie, a wykastrowany Fury to skandal.
 
Top Bottom