Marvel Cinematic Universe

+

Marvel Cinematic Universe

  • Team Captain America

    Votes: 17 32.7%
  • Team Iron Man

    Votes: 31 59.6%
  • Team Darryl

    Votes: 4 7.7%

  • Total voters
    52
Loki powrócił z nowym sezonem i mam niestety mieszane uczucia. Niestety, bo choć większość projektów po Końcu gry i Daleko od domu była w najlepszym razie średnia więc można się było spodziewać to jednak pierwszy sezon Lokiego bardzo mi się podobał i wciąż jest w mojej czołówce ulubionych seriali z MCU. Oczekiwania miałem zatem konkretne.

Choć miło było znowu zobaczyć duet Hiddleston & Wilson, a nowy nabytek grany przez Ke Huy Quana jest świetny tak początkowo odcinek mnie wynudził. Od razu sobie pomyślałem, że najwidoczniej moje zamiłowanie do MCU coraz bardziej się wypala skoro nawet kontynuacja przygód jednego z moich ulubieńców mnie męczy. Na szczęście im bliżej końca epizodu tym bardziej się wciągałem więc może nie będzie aż tak źle.

Mam jednak poważny problem z tym jak przedstawiana jest kwestia podróży w czasie.

Koniec gry moim zdaniem bardzo ciekawie podszedł do kwestii podróży w czasie ustanawiając pewien kanon tego uniwersum. Przenosząc się w czasie nie można bezpośrednio wpłynąć na swoją oś czasową. Można zdobyć jakieś przedmioty bądź uzyskać informacje albo 'wyrwać' kogoś z jego czasów co oczywiście powoduje pewne zmiany, ale jest to wpływ pośredni. Nie można zatem cofnąć się w czasie żeby uratować bliską osobę od śmierci, bo kiedy wrócimy do swojej linii czasowej ona wciąż będzie martwa. Zamiast tego powstanie alternatywna linia czasu, w której ta osoba żyje. Dlatego też Avengers nie podróżowali w czasie żeby nie dopuścić do realizacji planu Thanosa, a jedynie żeby zdobyć Kamienie Nieskończoności dzięki którym naprawią to co się stało. Gdyby Thanos ich nie zniszczył to w ogóle nie musieliby się cofać do przeszłości. Proste i logiczne. Warto tu przypomnieć, że bohaterowie swoimi działaniami stworzyli kilka alternatywnych światów, m. in. taki, w którym Thanos nie zebrał Kamieni więc nie doszło do pstryknięcia i Iron Man wciąż żyje, taki w którym Loki uciekł co mogło wpłynąć na wydarzenia związane z Malekithem czy też taki w którym Kapitan Ameryka spędził życie z Peggy.

W pierwszym sezonie Lokiego zdawali się podążać tę samą drogą. Mamy zatem organizację, która kontroluje wszystkie wydarzenia żeby dbać o jedną, spójną linię czasową. Można założyć że przynajmniej spróbowali naprostować to co nawywijali Avengers. Co jednak widzimy w drugim sezonie? Loki swoimi działaniami w przeszłości modyfikuje swoją linię czasową. Przykładem jest dziura w podłodze w siedzibie organizacji, która powstała w wyniku jego ucieczki przed agentami oraz rozmowa z Uroborosem, którego wsponienia aktualizowały się na bieżąco w trakcie rozmowy z Lokim w przeszłości. To w końcu podróże w czasie wpływają na wydarzenia w świecie, z którego przybył podróżnik czy jednak tworzą alternatywną wersję świata? Strasznie mi to zgrzyta.

Podejrzewam, że podobnie podejdą do postaci Deadpoola, który skakał sobie w czasie korzystając z urządzenia Cable'a i w którymś momencie dopadną go agenci TVA.

Co o tym sądzicie?
 
Loki swoimi działaniami w przeszłości modyfikuje swoją linię czasową. Przykładem jest dziura w podłodze w siedzibie organizacji, która powstała w wyniku jego ucieczki przed agentami oraz rozmowa z Uroborosem, którego wsponienia aktualizowały się na bieżąco w trakcie rozmowy z Lokim w przeszłości. To w końcu podróże w czasie wpływają na wydarzenia w świecie, z którego przybył podróżnik czy jednak tworzą alternatywną wersję świata? Strasznie mi to zgrzyta.

W TVA zasady działają inaczej. Padło takie zdanie w serialu i dla mnie osobiście jest to wystarczające.
Pytanie, czy tej dziury na pewno wcześniej nie było, oraz czy Loki faktycznie wpłynął na swoją przyszłość cofając się w czasie, czy cofając się umożliwił rozegrać się wydarzeniom tak jak powinny się były wydarzyć?
 
Zbliżamy się już do końca drugiego sezonu Lokiego i niestety jest to dla mnie wielkie rozczarowanie. Pierwszy sezon bardzo mi się podobał i obok Moon Knighta jest to moja ulubiona odcinkowa produkcja z MCU więc oczekiwania co do kontynuacji miałem spore. Na tle ostatnich porażek pokroju Tajnej Inwazji czy She-Hulk wypada nawet ok, ale oglądam to bez większego zaangażowania. Nie czekam z wytęsknieniem na kolejne odcinki, a kiedy już siadam do oglądania to nawet nie potrafię sobie przypomnieć jak się skończył poprzedni. Wielka szkoda :(



W ogóle jak patrzę sobie na listę zapowiedzi nadchodzących produkcji z MCU (z oficjalnie potwierdzonych mamy osiem filmów i pięć seriali) to ciężko mi wskazać jakikolwiek tytuł na który bardzo bym czekałbym tak jak to często zdarzało się przed laty. Albo są to produkcje, które mnie niezbyt interesują (czyli do odhaczenia, bo uniwersum, ale nic ponad to), albo takie, które mają masę problemów zakulisowych co znacząco studzi zapał (Daredevil: Born Again czy Blade). Obawiam się też że dwie kolejne odsłony Avengers nie będą miały do zaoferowania nic więcej niż powroty ulubionych postaci czy występy gościnne z filmów sprzed ery MCU. Chyba tylko Deadpool 3 jeszcze na serio mnie jara, ale i tak mam duże obawy. No i Spider-man 4, Pajęczak zawsze w moim sercu (w przeciwieństwie do Wakandy), ale póki co nie wiadomo o nim absolutnie nic poza tym że będzie kiedyś.

Cóż, wychodzi na to że moja miłość do MCU nawet nie tyle zaczęła się wypalać co już całkiem się wypaliła. Większość produkcji po Końcu Gry i Bez Drogi do Domu była dla mnie bardzo słaba, a te nieliczne, które przypadły mi do gustu to za mało żeby rozniecić we mnie na nowo ten płomień. Chyba pora powiedzieć: Kończ waść, wstydu oszczędź...

 
Jak dla mnie to tylko zeszłotygodniowy odcinek Lokiego był znośny, tak to cały sezon od początku jest jakiś taki rozczarowujący. Większość odcinków oglądam z nadzieją że może teraz będzie lepiej a tu się nie zapowiada... Szkoda bo pierwszy sezon prezentował kompletnie inny poziom. Widać, że ta formuła MCU się zaczyna wypalać. Nie wiem czy za dużo tego się pojawiło czy jest jakiś inny powód takiego stanu rzeczy. Bo jakby nie patrzeć w ostatnim czasie było wręcz zatrzęsienie tych seriali prezentujących różny poziom. O ile w filmach te postacie wypadały fajnie tak w osobnych serialach już niekoniecznie...
 
@HuntMocy Widzę że w końcu myślisz podobnie o obecnym MCU co ja. Dla mnie jedyne co wartościowe wyszło po Endgame to drugi i trzeci spider-man i ostatni Guardiansi. Reszta do zaorania i zapomnienia. Dla mnie to uniwersum jest już skończone.
 
Last edited:
Ilość na pewno robi swoje, bo spójrzmy na liczby. W przypadku Sagi Nieskończoności w ciągu jedenastu lat powstały 23 filmy natomiast w przypadku trwającej właśnie Sagi Multiwersum w ciągu dwóch lat dostaliśmy aż 9 filmów, 10 seriali i 2 tak zwane special presentation czyli filmy krótkometrażowe. Czujecie to? 11 lat i 23 projekty kontra 2 lata i 21 projektów*. Wcześniej dostawaliśmy mniej więcej 2 filmy rocznie więc rozłożenie w czasie pozwalało nacieszyć się każdym z nich, podyskutować, pospekulować i ogólnie nakręcić samym oczekiwaniem na ciąg dalszy, ale jednocześnie nie na tyle duże żeby się znudzić i zapomnieć o tym co się działo wcześniej. Obecnie natomiast trzaskają tych projektów tyle że jeden jeszcze nie zdąży zejść z ekranów kin, a my już oglądamy serial, a zaraz po nim kolejny serial lub film więc jest istny przesyt. Do tego wcześniej miało się większe poczucie, że każdy film coś tam wnosi do uniwersum, a teraz spora część projektów to zwykłe zapychacze, ciężko też wskazać dokąd to właściwie wszystko zmierza. To też jest problem, bo w Sadze Nieskończoności te ciekawsze projekty potrafiły pociągnąć te mniej udane, bo każdy fan chciał wiedzieć wszystko. Teraz tego brakuje.

Ilość przełożyła się też na jakość zarówno scenariuszy jak i efektów więc wszytko wygląda gorzej i ma coraz mniej sensu. Część filmów jest kompletnie zbędna, podobnie jak seriali, a z kolei niektóre seriale zyskałyby gdyby były dwugodzinnymi filmami zamiast napchanymi watą mini serialami. Wcześniej miało się poczucie, że faktycznie ktoś (Kevin Feige) nad tym czuwa, teraz z kolei mamy chaos.

*No i seriale to tak naprawdę 5-6h filmy, a to przekłada się na gorsze rozłożenie budżetu.
 
Problemem jest również to, że początkowe fazy to prezentacja najbardziej znanych postaci Marvela. Po End Game, wprowadzają postacie bardziej niszowe, więc i zainteresowanie nimi jest mniejsze. Ja tam z chęcią oglądam każdą produkcję Marvela, ale ostatnio wychodzi ich za wiele, więc nawet nie ma czasu by być na bieżąco.

Problemem są tu też widzowie. Najciekawszy serial, Moon Knight - przyjęty dość chłodno. Początkowe odcinki WandaVision były świetne, by skończyć się już na przeciętnej Marvelowej produkcji. Reakcja większości widzów? Te początkowe nie podobały im się najbardziej. Jeśli studio dostaje takie sygnały, to będzie klepać tylko ograne schematy, które 'wszyscy znają i lubią'. Pomijam już nasilające się trendy na eksponowanie mniejszości, różnorodności i silnych postaci kobiecych, które kiedyś zamykały się na vampowej Black Widow, a dziś mają kulminacje w miałkiej i aseksualnej Kapitan Marvel i siostrach z Wakandy. (Na plus Ms. Marvel z serialu, bo jej przygody to były akurat dość ciekawe)
 
Last edited:
o End Game, wprowadzają postacie bardziej niszowe, więc i zainteresowanie nimi jest mniejsze.
Właśnie tego nie mogę zrozumieć po co, skoro wreszcie dysponują takimi marvelowymi markami jak Fantastic 4 i X-meni, i zamiast w końcu wprowadzić ich na grunt MCU, nie robią z nimi prawie nic, a czas poświęcają na jakieś pierdoły w stylu Agathy Harkness czy Echo.
 
Czujecie to? 11 lat i 23 projekty kontra 2 lata i 21 projektów*.

I to są konsekwencje wejścia Disneya w erę strumieniowania treści. Musi być stały napływ kontentu do D+, cała ta zmiana niestety totalnie wykoleiła całe MCU. Ilość ponad jakość. Ciągle mam nadzieję, że zapowiedziana jakiś czas temu zmiana filozofii i obniżenie częstotliwości premier przez Ajgera, przyniesie zmianę, jak już wyczerpią "stary kalendarz" produkcji.

Ostatnie kontrowersyjne skądinąd informacje o swoistym restarcie nowego sezonu DD, mnie napawają cichym, ostrożnym optymizmem, bo wygląda na to, że ktoś w firmie w końcu robi quality check.

Problemem jest również to, że początkowe fazy to prezentacja najbardziej znanych postaci Marvela. Po End Game, wprowadzają postacie bardziej niszowe, więc i zainteresowanie nimi jest mniejsze.

Ja nie kupuje tego argumentu. Dla mnie w pewnym sensie pierwsze 4 fazy MCU pokazały, że nie liczy się popularność bohatera, tylko jakość filmu i opowiadanej historii. Ludzie zapominają, że komiksy Marvela, jeśli chodzi o popularność, to byli X - Meni, Spider- Man i długo długo nic. Nawet postacie jak Iron Man czy Cap, to byli drugoligowcy, zanim MCU wzniosło ich na piedestał popularności. Nie wspominając o Strażnikach, o których nie słyszał niemal nikt, włączając w to niektórych hardcorowych fanów komiksów.

Fantastic 4 i X-meni, i zamiast w końcu wprowadzić ich na grunt MCU, nie robią z nimi prawie nic, a czas poświęcają na jakieś pierdoły w stylu Agathy Harkness czy Echo.

Zapewne kwestia kalendarza. Mieli swoje projekty zaplanowane z dużym wyprzedzeniem przed przejęciem FOXa, więc tworzyli w obrębie tego co mieli. Nie da sie tego od tak zatrzymać, bo pojawiły się nowe postacie do wzięcia. Natomiast teraz ewidentnie zabierają się za wspomniane prze Ciebie IP, Deadpool wprowadzi X-Menów, a według informacji od sprawdzonych insajderów, film FF jest już obsadzony i napisany, a Marvel czeka na koniec strajku aktorów, by ruszyć z produkcją.
 
Zapewne kwestia kalendarza. Mieli swoje projekty zaplanowane z dużym wyprzedzeniem przed przejęciem FOXa, więc tworzyli w obrębie tego co mieli. Nie da sie tego od tak zatrzymać, bo pojawiły się nowe postacie do wzięcia.
Jakoś nie mieli problemu wcisnąć w ostatniej chwili Spajdiego Hollanda i zrezygnować z Inhumans, kiedy nadarzyła się okazja, więc nie chce mi się wierzyć że nie mogli poświęcić kilka filmów tym markom kosztem takich seriali jak Hawkeye, Loki, Moon Knight, She Hulk czy Falcon i Bucky.
 
Nie wydaje mi się, że same postacie były problemem, a już na pewno nie głównym. Ostatni Thor czy Dr Strange miały bardzo różne opinie, a dotyczyły popularnych postaci.

To jakość samych filmów/seriali zbyt często dołuje. Secret Invasion zapowiadało się nienajgorzej, ale ostatecznie wyszło fatalnie. She Hulk to słaby, głupiutki filler. Antman 3 był tak rozczarowujący, że chyba nikt nie spodziewał się takiej porażki na sam start nowej fazy. Panowałaby zupełnie inna atmosfera wśród fanów, gdyby te projekty były udane.
 
Ja nie kupuje tego argumentu. Dla mnie w pewnym sensie pierwsze 4 fazy MCU pokazały, że nie liczy się popularność bohatera, tylko jakość filmu i opowiadanej historii. Ludzie zapominają, że komiksy Marvela, jeśli chodzi o popularność, to byli X - Meni, Spider- Man i długo długo nic. Nawet postacie jak Iron Man czy Cap, to byli drugoligowcy, zanim MCU wzniosło ich na piedestał popularności. Nie wspominając o Strażnikach, o których nie słyszał niemal nikt, włączając w to niektórych hardcorowych fanów komiksów.

Pająk, Kapitan Ameryka czy Iron-Man to wiodące marki bohaterów w USA, Dodaj jeszcze że Downey Jr. to dobry aktor, który świetnie odnalazł się w tej roli, i masz przepis na sukces.
Strażnicy to były jedyne niszowe postacie, których kasowy sukces był sporym zaskoczeniem, ale też to pewnie kwestia przyjętej konwencji i humoru, który adresowany był do nieco dojrzalszego widza.

Z nowych postaci, mało który bohater może pochwalić się taką charyzmą, a same znane nazwiska bez dobrego scenariusza czy zaangażowana aktora niewiele pomogą, vide Jolie z Eternals.
Sama wielkość uniwersum też robi tu już różnicę, bo bez znajomości coraz rozleglejszego materiału, trudniej się odnaleźć.

Ja np. na nowy film do kina nie pójdę, dopóki nie nadrobię zaległości z poprzednich produkcji na które nie było czasu, więc automatycznie na premierę dane studio parę groszy będzie miało mniej. Niby kropla w morzu, ale zawsze.
 
Ja nie kupuje tego argumentu. Dla mnie w pewnym sensie pierwsze 4 fazy MCU pokazały, że nie liczy się popularność bohatera, tylko jakość filmu i opowiadanej historii. Ludzie zapominają, że komiksy Marvela, jeśli chodzi o popularność, to byli X - Meni, Spider- Man i długo długo nic. Nawet postacie jak Iron Man czy Cap, to byli drugoligowcy, zanim MCU wzniosło ich na piedestał popularności. Nie wspominając o Strażnikach, o których nie słyszał niemal nikt, włączając w to niektórych hardcorowych fanów komiksów.
Właśnie miałem o tym pisać, ale Nars mnie ubiegł :D Dzisiaj oczywiście Iron Man z twarzą Roberta Downey'a Jr. jest szalenie popularny i uniwersalnie lubiany, ale wtedy był raczej niszową postacią wśród widzów nie siedzących w komiksach. To już Hulk był bardziej rozpoznawalny, bo parę lat wcześniej gościł na ekranach kin. A kto przed filmami słyszał o Strażnikach Galaktyki czy Ant-manie? Prawda jest taka, że w momencie startu MCU, wytwórnia nie miała praw do najpopularniejszych postaci Marvela, a te były popularne (albo przynajmniej rozpoznawalne) za sprawą filmów tworzonych wcześniej przez inne wytwórnie. Moim zdaniem wyszło to na dobre, bo skoro nie wystarczyło jechać na popularności topowych postaci pokroju Spider-mana czy Wolverine'a to trzeba się było bardziej postarać żeby nie tylko trafić do fanów komiksów, ale też wypromować tych bohaterów wśród reszty widzów. Wyszło to dobrze choć przy wielu postaciach potrzebowali trochę czasu żeby znaleźć ten złoty środek czego przykładem jest chociażby Thor.

Jakoś nie mieli problemu wcisnąć w ostatniej chwili Spajdiego Hollanda i zrezygnować z Inhumans, kiedy nadarzyła się okazja
To nie do końca tak, bo Spider-man wciąż należy do Sony i to oni produkują filmy o jego przygodach. Po prostu obie wytwórnie się dogadały żeby to połączyć po porażce Niesamowitego Spider-mana 2 kiedy okazało się że nie ma pomysłu jak to ugryźć. Z kolei wypad Inhumans z grafiku nie był chęcią zrobienia miejsca dla Spider-mana tylko pokłosiem konfliktu między dywizją filmową i telewizyjną. Efektem było oddzielenie obu podmiotów i zaoferowanie Kevinowi Feige większej władzy i pełnej kontroli nad MCU.

A jeśli chodzi o bohaterów, którzy wrócili do domu po zakupie Foxa to też nie taka prosta sprawa. Walka trwała długo i zakończyła się bodajże dopiero w 2020 roku czyli już po Końcu Gry i Daleko od Domu. Zakończenie batalii nie oznaczało jednak, że z dnia na dzień mogą sobie zrobić filmy o X-men czy Fantastycznej Czwórce. Z tego co pamiętam to stosowne umowy jasno określały kiedy można ruszyć z projektami. Z tego też powodu wytwórnia kontynuowała prace nad bohaterami i grupami do których mają pełnię praw, bo w innym wypadku musieliby czekać kilka lat nie produkując nic.
 
Mocny artykuł od Variety, czyli jednego z najlepszych i najbardziej sprawdzonych źródeł w branży:

  • Marvel rozważa odejście od Kanga jako głównego złego aktualnej historii i zastąpienie go Dr. Doomem ze względu na problemy prawne Majorsa i rozczarowujace wyniki Ant-Mana.
  • Poważnie myślą o wskrzeszeniu Iron Mana i Black Widow.
  • Mahershala Ali był o włos od porzucenia Blade'a, ze względu na ciągłe problemy ze scenariuszem. Aktualnie zatrudniono scenarzystę Logana, który zaczyna (znowu) od zera, dodatkowo teraz film ma powstać za mniej niż 100 baniek.
  • Ludzie pracujący nad CGI do Antmana i Osy, w pewnym momencie pracowali 14h dziennie, bez wynagrodzenia za nadgodziny.
 
Mocny artykuł od Variety, czyli jednego z najlepszych i najbardziej sprawdzonych źródeł w branży:

  • Marvel rozważa odejście od Kanga jako głównego złego aktualnej historii i zastąpienie go Dr. Doomem ze względu na problemy prawne Majorsa i rozczarowujace wyniki Ant-Mana.
  • Poważnie myślą o wskrzeszeniu Iron Mana i Black Widow.
  • Mahershala Ali był o włos od porzucenia Blade'a, ze względu na ciągłe problemy ze scenariuszem. Aktualnie zatrudniono scenarzystę Logana, który zaczyna (znowu) od zera, dodatkowo teraz film ma powstać za mniej niż 100 baniek.
  • Ludzie pracujący nad CGI do Antmana i Osy, w pewnym momencie pracowali 14h dziennie, bez wynagrodzenia za nadgodziny.
ad. 1 - Oby nie. Skoro już wprowadzili Kanga, niech dokończą jego wątek. Prywatne perypetie aktora na powinny mieć wpływu na produkcje z jego udziałem.

ad. 2 - Oby nie. Kto umarł, powinien zostać martwy. W innym wypadku jakakolwiek śmierć jest bez znaczenia, i nie niesie ze sobą żadnego ciężaru / konsekwencji, Co dalej, recast i wskrzeszenie Black Panther? Stanowcze NIE.

ad. 3 - Film jeszcze nie wyszedł, więc wszystko się może zdarzyć. To nie Snipes, więc nie ma aż takiego znaczenia.

ad. 4 - To już problem na linii pracownicy - studio, powinno to być bez znaczenia dla widza.
 
Pomijam już nasilające się trendy na eksponowanie mniejszości, różnorodności i silnych postaci kobiecych, które kiedyś zamykały się na vampowej Black Widow, a dziś mają kulminacje w miałkiej i aseksualnej Kapitan Marvel i siostrach z Wakandy.

Otóż to! Tu właśnie leży pies pogrzebany a imię jego MSheU. Oglądam sobie s1e1 Lokiego, a tu Loki już na wstępie dostaje w twarz obrzynem od jakiejś baby. I to w sloł moł - i ten moment trwa i trwa i trwa - żeby każdy konsument popkultury, taki nawet najmniej zorientowany w uniwersum Marvela, już na wstępie dobrze sobie zakarbował, o czym ten serial tak naprawdę jest.

A potem Loki - Tom Hiddleston, taki świetny, charyzmatyczny aktor - dostaje parę razy kopniaka w klejnoty. Facetem co prawda nie jestem, ale niemal poczułam tego kopa i prawie usłyszałam, jak Loki głosem Jerzego Stuhra skarży się, że kobieta go bije.


Mocny artykuł od Variety

Na polskim internecie przeczytałam dość podobny tekst, z którego cytat: “Popkulturowa ikonografia ulega obecnie agresywnej dekonstrukcji, kanon jest reinterpretowany, klasyczne postacie marginalizowane czy wręcz usuwane z produkcji, a ich geneza i bogate dziedzictwo wyśmiewane i umniejszane, gdyż są to jedynie relikty opresyjnej, rasistowskiej i seksistowskiej przeszłości.
Kevin Feige, który dyryguje w Marvelu, w wywiadzie dla Variety z kwietnia br. wyłożył klarownie, że prerogatywą podczas produkcji The Eternals, która ruszyła jeszcze zanim znaleziono odpowiednią osobę na stanowisko reżyserskie, była zamiana płci, rasy i preferencji bohaterów względem ich komiksowych pierwowzorów”. Nic dodać, nic ująć.

Marvel od kuchni, czyli rozgotowana Czarna Wdowa – Popkulturowy Spam (wordpress.com)
 
Sam już MCU nie śledzę od jakiegoś czasu, ale w sieci znalazłem fajny obrazek pokazujący obecną sytuację marki:

 
Top Bottom