Mass Effect

+
Niestety tak. Ogólnie spoko że wrzucili ten dubbing skoro już istnieje (choć brak dubbingu w niektórych DLC skreśla jakikolwiek sens używania go), zawsze to więcej opcji, ale brak możliwości dostosowania osobno udźwiękowienia i napisów to absurd. Na czym polegał problem? Czy dodanie takiej opcji wymagało jakichś nakładów sił i środków?

Niestety w grach EA zdarza się to bardzo często, ale co ciekawe nie zawsze. Przykładowo, Battlefront 2 na PC miał opcję tylko pełnej polskiej wersji (co ciekawe, na konsolach był wybór lokalizacji kinowej), ale już w Upadłym Zakonie bez problemu można było grać jak się chce. Jednocześnie sadzili takie kwiatki jak kinowe spolszczenie do pierwszego Dead Space'a i brak tegoż spolszczenia w ogóle w obu kontynuacjach. Pierwszy Dragon Age miał dubbing, a drugi i trzeci tylko napisy. Normalnie rosyjska ruletka.

To kolejny przykład partactwa w polskim wydaniu w tym roku, a mamy dopiero maj. Najpierw Hitman 3 i Resident Evil 8 wyszły bez lokalizacji choć obie serie od lat zawsze miały polską wersję, a teraz to. Jednocześnie jakieś bzdurne indie gierki we wczesnym dostępie posiadają polski język od początku. Jest to dla mnie niepojęte.
 
Jednocześnie jakieś bzdurne indie gierki we wczesnym dostępie posiadają polski język od początku. Jest to dla mnie niepojęte.

Tyle, że wiele z tych "bzdurnych gierek indie" to małe produkcje które oprócz polskiego mają jeszcze z dziesięć (albo i tuzin) innych języków. Nie raz zdarza się, że ten nasz jest na zasadzie "Kali mieć", czyli prosto z... translatora.

Tak czy inaczej, takie gry jak ME czy Hitman to większe produkcje, gdzie wydawcy nastawiają się na pokaźniejszy zysk i najwyraźniej wykalkulowali iż polski nie bardzo im się opłaca (co może się potencjalnie zwrócić w mniejszych produkcjach).

Ot, smutna prawda, z której również sam się nie cieszę.
 
Ile może kosztować przetłumaczenie gry? Nie wierzę w to żeby to była tak wielka kwota że po kilku częściach nagle 'góra' uznała że się nie opłaca. To po prostu kompletny bezsens. Tak samo jak nie oferowanie opcji lokalizacji kinowej.
 
Nie wierzę w to żeby to była tak wielka kwota że po kilku częściach nagle 'góra' uznała że się nie opłaca. To po prostu kompletny bezsens. Tak samo jak nie oferowanie opcji lokalizacji kinowej.

To, że gra w pierwszej części miała spolszczenie, a w drugiej już nie ma logiczne wytłumaczenie - ot, wydawcy założyli, że na dany rynek będzie odpowiednia sprzedaż więc zrobili lokalizację, jednak rzeczywistość zweryfikowała te plany (lub twórcy musieli ciąć koszty) i już kolejnej części lokalizacji nie uświadczymy (skoro poprzednia odsłona nie sprzedała się zgodnie z założeniami, to czemu teraz mamy wyrzucać kasę na lokalizację - nawet jeśli nie są to duże pieniądze w budżecie całej produkcji - wydawcy myślą w kategoriach tabel Excel'a).

Jednak brak wyboru lokalizacji kinowej (przy istnieniu tekstu w danym języku) to już moim zdaniem bezsens i szczyt lenistwa.
 
Kilka dni przed premierą Edycji Legendarnej pojawiła się spora promka na Andromedę na Steamie i stwierdziłem, że w sumie czemu nie? Dwadzieścia kilka złotych to grosze, a zakładając że po ponownym przejściu trylogii będę nagrzany na to uniwersum jak dzika świnia na trufle to dopcham się jeszcze Andromedą, w którą do tej pory nie grałem. Ostatecznie trylogii nie kupiłem z powodów podanych wyżej (może kiedyś jak EA albo co bardziej prawdopodobne moderzy ogarną), a że Andromeda czekała już zainstalowana to odpaliłem i... bawię się całkiem nieźle :D

Rozgrywka jest przyjemna i z grubsza taka jak zapamiętałem z trylogii (czy może raczej z trójki), a główną nowością, która szczególnie mi się podoba jest większa mobilność mojej postaci. Fabuła nie brzmi źle, jest trochę fajnych postaci, z którymi chce się pogadać i budować relacje. W trylogii po każdej większej misji robiłem obowiązkową rundkę po statku i zagadywałem co tam jak tam, tutaj mam podobnie. Graficznie jest w porządku, odwiedzone dotychczas lokacje są ciekawe i zróżnicowane. Widzę oczywiście, że sporo tutaj będzie bzdurnych misji-zapychaczy rodem z gier MMO typu 'zbierz 10 rzep', ale na razie nie poczułem się tym przytłoczony.

I teraz pytanie, czy ta gra robi tylko takie niezłe pierwsze wrażenie, a potem wszystko się sypie czy też może faktycznie nie jest tak źle jak słyszałem po premierze te kilka lat temu, a negatywne opinie dotyczyły przede wszystkim stanu technicznego, który wraz z kolejnymi łatkami uległ znacznej poprawie? A może po prostu jestem tak wyposzczony brakiem wysokobudżetowych gier fabularnych w kosmosie, że mimowolnie mrużę oczy i nie dostrzegam tego jaki to badziew? :sneaky:
 
I teraz pytanie, czy ta gra robi tylko takie niezłe pierwsze wrażenie, a potem wszystko się sypie czy też może faktycznie nie jest tak źle jak słyszałem po premierze te kilka lat temu, a negatywne opinie dotyczyły przede wszystkim stanu technicznego, który wraz z kolejnymi łatkami uległ znacznej poprawie? A może po prostu jestem tak wyposzczony brakiem wysokobudżetowych gier fabularnych w kosmosie, że mimowolnie mrużę oczy i nie dostrzegam tego jaki to badziew? :sneaky:

Stan techniczny na premiere był tragiczny, ale nie w tym tkwi główny problem. Słabe dialogi, powtarzalne i nieciekawe misje poboczne, powtarzający się do bólu schemat rozgrywki. Strasznie nijaki protagonista/tka, żałośnie zaprojektowane i wykonane z definicji emocjonalne momenty
Rozmowy o śmierci ojca pathfindera, przeszły do legend
. Dołóżmy do tego absurdalnie głupich i generycznych "złych", tylko dwie nowe rasy (porzuconych nie liczę) i przewidywalność fabuły.

Ta gra poległa tam gdzie oryginalna trylogia wyznaczyła nową jakość, tj. w budowaniu świata. Za to sam gameplay, a konkretniej walka, chyba najlepsza w całej serii.
 
Pytanie ile godzin już pograłeś bo tak pierwsze misje też robiły na mnie wrażenie a potem no cóż było tak sobie :/
Fabuła jest fajna ale niestety jest jej relatywnie mało w porównaniu do wszystkie innego. Niestety o jakimkolwiek zróżnicowaniu według mnie w tej grze nie ma mowy. Rozgrywka jest przyjemna problem w tym że jeśli sami sobie jej nie urozmaicimy to staje się bardziej powtarzalna niż w nie jednej grze MMO.
 
Pytanie ile godzin już pograłeś bo tak pierwsze misje też robiły na mnie wrażenie a potem no cóż było tak sobie :/
Parę godzin tak naprawdę, dopiero poznałem Jaala. Wychodzi na to że jednak jest tak jak się obawiałem czyli na początku zapowiada się spoko, ale im dalej tym gorzej :(
 
Parę godzin tak naprawdę, dopiero poznałem Jaala. Wychodzi na to że jednak jest tak jak się obawiałem czyli na początku zapowiada się spoko, ale im dalej tym gorzej :(
Ja grałem w ME:A na premierę, świeżo po przejściu trylogii i dla mnie było to wielkie rozczarowanie(nawet już nie patrząc na stan techniczny i słynną mimikę, ta gra po prostu zawiodła jako ME). :( Jako, że lubię przechodzić gry na 100% to tę pierwszą planetę chciałem od razu zbadać jak najdokładniej i tak mnie to zmęczyło(z gier AAA to chyba najbardziej powtarzalna gra w jaką grałem, po prostu zmieszali ME z MMO, dając O WIELE za dużo tego drugiego), że coś tam porobiłem, ale ostatecznie chyba jej nie dokończyłem. Do Jaala dotarłem jakoś po 17 godzinach i wtedy też zakończyłem grę.

Od tamtej pory w nią nie grałem, ostatnio naszła mnie ochota, żeby powrócić do niej, gdy przejdę odświeżoną trylogię, ale problemy z grą, zawyżona cena(wg mnie) i nawet to, że jedyna większa zmiana to niezłe odrestaurowanie "jedynki"(z tego co widziałem to 2 i 3 są prawie niezmienione i różnica w grafice nie już jakoś bardzo widoczna, ktoś nawet odkrył, że stare błędy dalej są obecne), sprawiły, że poczekam na większą promocję i dopiero wtedy powrócę do tego świata.
 
Last edited:
Jako, że lubię przechodzić gry na 100% to tę pierwszą planetę chciałem od razu zbadać jak najdokładniej i tak mnie to zmęczyło
Ja na szczęście nie mam aż takiego ciśnienia :D Zdarzają się gry, w których to robię, ale tylko dlatego że sprawia mi to frajdę, a nie dlatego że czuję potrzebę 'czyszczenia' mapy. Jeśli mnie to męczy to szybko olewam i skupiam się na fabule.

Niemniej chyba rozumiem o czym tutaj piszecie, bo podobną konstrukcję miała Inkwizycja. Ładne, rozległe i zróżnicowane lokacje, ale bardzo szybko docierało do mnie że w każdej robi się dokładnie to samo. Ostatecznie gry nie skończyłem, ale tam po prostu nie było nic wciągającego. Ani fabuła ani rozgrywka, w Andromedzie póki co te dwa elementy są spoko więc może olewając misje przynieś-wynieś-pozmiataj to jakoś to pójdzie.
 
Ja, w sumie, nie bawiłam się źle, ale gra faktycznie nie dowozi na polu fabuły i konstrukcji misji.
Główny zły jest tak bez sensu, że aż przykro. Relacje między postaciami nie dorastają do pięt tym w trylogii, protagonista/stka jest, imo, strasznie płaski/a.
Rozgrywka za to bardzo daje radę, tru.
 
Sama Andromeda nie jest zła (taki solidny średniak), natomiast mam wrażenie, że główny problem był następujący: Mass Effect bez Sheparda i jego ekipy.
 
bandicam 2021-05-19 06-43-12-534.png
 
Ja z Andromeda wciąż walczę xd ogólnie podoba mi się ale mam wiele innych tytułów po które chętniej sięgam, a nawet gram po raz n-ty.
Swoja droga zanim sięgnę po odświeżona trylogię (czekam na zniżke na xboxie) to zamierzam przejść stara trylogię (na pc). Obecnie jestem trochę za połowa 2 części xd
 
Łe tam. Zakończenia nie zmienili, tyłek Mirandy ocenzurowali.. Niech spadają.
Tym bardziej że takiej podstawowej rzeczy jak Napisy PL na ENG audio i vice versa nie ma, bo się nie chciało. To samo z niespolszczonymi DLC, jak było 10 lat temu, tak i teraz.
Do tego te głupie glicze które podobno istniały w oryginalnych wersjach nawet tutaj są. W remasterze ponaddziesięcioletnich gier za cenę jednej nowej, lol.
 
Ja od początku miałem mocno ambiwalentny stosunek do tej edycji, bo ogólnie jestem nastawiony raczej chłodno do wszelkiej maści remasterów, ale myślałem, że może kiedyś, jak mocno stanieje, nawet dla tej jedynki będzie warto - bo pod względem gameplayu faktycznie jest ona tu i tam drewniana. Tyle że w moim odczuciu tak naprawdę to co się najbardziej w tej grze zestarzało, to automatyczne przyklejanie się do osłon, które w remasterze - opieram się tutaj na informacji od Digital Foundry - nie zostało zmienione. Czyli nie jest jak w dwójce i trójce, gdzie samemu decydowało się o skorzystaniu z osłony, ale dalej jesteśmy skazani na widzimisię gry.

Nope, nope, nope. Nie dość, że dla mnie zmiany wizualne kontrowersyjne, to jeszcze jeden, faktyczny element gry, na którym by mi zależało, nie został naprawiony. Cała reszta (interfejs, czasy cooldownu umiejętności, możliwość korzystania ze wszystkich broni przez każdą klasę) to kosmetyka, na której kompletnie mi nie zależy.

A komiczna scenka śmierci Benezji, która śmieszyła mnie swoją nieudolną reżyserią już w 2008, jest nieruszona. Fajnie.

Dodam jeszcze, że odświeżyłem sobie całą trylogię przed premierą remasterów i nawet te DLC, które ogrywałem po raz pierwszy, tyłka nie urywają, serio. W ciemno mogę polecić tylko Cytadelę, reszta... Arrival jest kiepski (reklamowany jako łącznik ME2 i ME3, a fabuła w tym dodatku jest po prostu głupia), Kasumi i Nadzorca takie se meh, Handlarz Cieni najlepszy z DLC do ME2, ale to takie 7/10 maks. W przypadku ME3 to Cytadela jest, jak już wspomniałem, świetna, Lewiatan i Z prochów to też takie góra 7/10, Omega z 5-6/10.

Dodajmy do tego rozdziałki 21:9 działające na tę chwilę w ME1 i ME2 gorzej niż oryginały po zmodowaniu i brak możliwości skorzystania ze spolszczenia kinowego...

Dla mnie, dla posiadacza oryginałów w wersji PC, które można naprawdę zacnie zmodować, remastery są na tę chwilę zupełnie, kompletnie zbędne.
 
Top Bottom