W rankingu na wysokich miejscach ludzie z większą iloscia przegranych niz wygranych - absurd

+
Na dzień pisania tego postu na 108 miejscu rankingu pro-rank jest gość o nicku IV_Cotto który ma 166 zwycięst i aż 219 porażek. To przykład jeden z wielu. Czy to nie sygnał że z tworzeniem tego rankingu coś jest nie tak, i to zdrowo nie tak? Bo dla mnie tak wysokie miejsca ludzi którzy więcej przegrywają niż wygrywają są po prostu skandaliczne
 
Jest 6 frakcji. W rankingu liczą się 4 najlepsze. W rankingu liczy się najwyższy wynik. Zatem nic w tym dziwnego. Ktoś mógł wbić peak sprawdzoną talią i stwierdził, że zrobi sobie fun deck i trochę poprzegrywał. Na dwóch frakcjach, które ma najniżej, nie szło mu, zatem narobił pewnie tam sporo przegranych.

I nie, to nie jest skandaliczne. Mamy 1/3 sezonu, to po pierwsze. Jak ktoś gra wszystkimi frakcjami, to ma pozycję w rankingu, nic w tym niezwykłego. Na koniec sezonu ten ktoś pewnie wyleci z pro. Naprawdę. Ile razy trzeba tłumaczyć jak ten system działa i że działa właśnie dobrze.

EDIT: Nie zapominajmy też, że 2400 mmr na frakcji można mieć nawet po przegraniu wszystkich gier, bo to dalej peak będzie. Zatem wystarczy spojrzeć na wyniki mmr poniżej tego miejsca. Nawet na samo to miejsce. Gość ma 2450 na nilfgardzie, to tyle, co nic. Wygrał parę gierek na start i mu się zwiększyła pozycja. Do tego nie ma na razie o co grać rankingu, bo żadnych turniejów nie mamy, nikomu nie zależy na jakichś specjalnie wysokich pozycjach. A przez to nie ma problemu, by ktoś taki na dzień lub dwa znalazł się wyżej.
 
Last edited:
Ty tłumaczysz po prostu jak działa chora metodologia. Dla mnie jak ktoś więcej przegrywa niż wygrywa to nie powinien być tak wysoko w rankingu. A jak chce grać fun-deckami to od tego są potyczki, jak natomiast chce grać nimi w rozgrywkach rankingowych to że świadomością że jeśli będzie przegrywał to będzie spadał w rankingu. Inne podejście jest nie do racjonalnego wyjaśnienia
 
Top Bottom