Ja grałem dawno temu w Spellforce 2 i pamiętam, że podobał mi się. Nie wiem czy dlatego, że to była naprawdę dobra gra, czy po prostu byłem wtedy młodszy i mniej wymagający. Rozgrywka zbliżona do Warcrafta z większym naciskiem na rozwój postaci (Ubieranie w pancerz, broń, rozwój współczynników). Aspekt RTS sprowadza się do standardowego zbierania surowców, stawiania budynków i szkolenia wojska.
Jedynkę natomiast zacząłem przechodzić całkiem niedawno zachęcony pozytywnymi opiniami i w założeniach jest podobna do swojej kontynuacji. Jednak gdy zagrałem... ehhh gra jest potwornie monotonna i nudna. Siermięga wprost wylewa się z ekranu. Balans klas nie istnieje, wojownik dzieli i rządzi, podczas gdy magowie to śmiesznie słabe istoty i przydają się jedynie uzdrowiciele. Mapy są ogromne, puste i wyprane z charakteru, zadania zmuszają do popierniczania tam i z powrotem. Bohater porusza się powoli, a budowa bazy to bardziej męczący obowiązek niż ciekawy element. Nieraz zdarzało się, że zaglądałem w telefon albo czytałem coś na boku czekając aż uciułają mi się surowce albo awatar wreszcie dolezie na miejsce, co o czymś świadczy. Zarówno w jedynce jak i w dwójce poruszamy się po wyspach połączonych portalami, między którymi możemy się przemieszczać niemal swobodnie i wykonywać ominięte wcześniej zadania, co sprawia że przygoda przypomina bardziej RPG niż zamknięte misje typowe dla RTS. Niestety w pierwszej części każde przejście przez portal wymazuje wszystkie budynki i jednostki oprócz naszego awatara, co więcej każde wczytanie gry ponownie przykrywa całą mapę mgłą wojny, więc trzeba ją odkrywać na nowo albo wpisać kod. Angielski dubbing jest bardzo słaby, więc ciężko tu polubić jakąś postać czy choćby przejąć się czyimś losem jak w niedoścignionym dotąd Warcrafcie 3. Sama fabuła ujdzie, ma nawet niezły twist więc tu nie jest źle. Przeszedłem dwie z trzech kampanii Spellforce 1, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że cierpiałem wtedy na nadmiar czasu. Trzeciej chyba już nie zmęczę.
Tak, zdaję sobie sprawę, że to stara gra, co więcej przeszedłem ich w ostatnim roku wiele np. serię Cultures, Settlers 3, trylogię Commandos, Earth, Starcraft 1, czy nawet dwa pierwsze Warcrafty, że o kilku misjach w stareńkim X-Wingu nie wspomnę, więc słaba grafika i archaizm mi nie są obce ale podczas gdy tamte gry są mniej lub bardziej dla mnie grywalne, Spellforce zestarzał się źle. Owszem, też jest grywalny, jednak zbyt często męczy. To tylko moje zdanie i większość zapewne będzie bronić tej gry, ale poczułem że muszę wylać z siebie te gorzkie żale. Może nawet zbyt gorzkie, bo jednak znalazłem dość przyjemności by grę ukończyć w 2/3. Nie jest to z pewnością kaszana, gra jest niezła, ale mnie osobiście zmęczyła. Jest na GoGu dość tanio, nie ma póki co polskiej wersji. Spróbować można lub chociaż obejrzeć na YT i wyrobić sobie przed zakupem zdanie.
Widziałem materiały z trzeciej części i muszę przyznać, że wygląda naprawdę obiecująco. Może mimo wszystko dam szansę trójeczce jak wyjdzie