Faktycznie, była taka bzdurka. W takim razie zostaje gra-usługa, która się nie kończy
Aczkolwiek jest jedna rzecz tego typu, którą bym przyjął - gra sieciowa w otwartym świecie na wzór GTA Online i Red Dead Online (będę jednak pisał na przykładzie GTA, bo RDO grałem tylko chwilę). Ten moduł do GTA V oferuje doświadczenie podobne do MMO, ale jest to znacznie mniejsza skala zarówno pod względem rozmiaru świata jak i ilości graczy, bo na serwerze spotyka się od kilku do kilkunastu osób zwykle, nie potykamy się więc o siebie na każdym kroku. GTA Online oferuje świat, w którym możemy się po prostu bawić tak samo jak w kampanii solowej z tą różnicą, że wśród mieszkańców są też inni gracze, z którymi możemy nawiązać współpracę albo stanąć do walki, ale równie dobrze możemy się też minąć na drodze i tyle. Poza tym, mamy całą masę aktywności, od trybów skupiających się na wyścigach i strzelaninach, poprzez specjalne wydarzenia pokroju odbijania towarów, a na prowadzeniu różnych nielegalnych biznesów kończąc. Do tego wszystkiego dochodzi też szereg fabularyzowanych misji do kooperacji, które możemy wykonywać na różne sposoby dzieląc zadania pomiędzy członków ekipy, całość ubarwiona jest przerywnikami filmowymi, dialogami itd.
Mogliby zrobić tutaj grę o łowcach nagród. Byłoby miejsce na swobodną eksplorację, różnorodne tryby z wyścigami i strzelaninami, a także większe, fabularyzowane misje polegające na łapaniu czy likwidowaniu konkretnych, dobrze chronionych celów. Coś takiego przyjąłbym z otwartymi ramionami, bo jak nie przepadam za grami sieciowymi, tak w GTA Online spędziłem mnóstwo czasu świetnie się bawiąc.
Jedyny problem jaki widzę w przypadku tego typu gry to skala świata. W GTA Online mieliśmy mapę znaną z kampanii solowej czyli jedno wielkie miasto + obrzeża z lasami, wioskami, polami itd. Świat Gwiezdnych Wojen to jednak kosmos z wieloma planetami więc zamykanie grupy łowców nagród na jednej planecie gdzie zawsze jest na kogo polować byłoby mało wiarygodne w kontekście całego uniwersum. Wyjściem byłoby tutaj użycie jednej wielkiej planety (np. Tatooine) jako głównego huba gdzie mamy swobodną eksplorację, różne wyzwania, wyścigi ścigaczy, handel oraz innych graczy, z którymi możemy wchodzić w interakcje (przyjazne lub wrogie) i pozostałe planety, księżyce, statki itd. jako miejsca wykonywania większych misji fabularnych, na które musimy się udać po wzięciu zlecenia. W GTA Online trochę tak to działa, bo te specjalne tryby i fabularyzowane wielkie napady rozgrywają się na prywatnych serwerach więc spotykamy tam tylko graczy biorących w tym udział. Różnica byłaby taka że w GTA Online wszystko rozgrywa się w Los Santos i okolicach czyli na tej samej mapie co reszta gry, a w Gwiezdnych Wojnach byłyby to całkiem inne miejscówki.
Już widzę oczami wyobraźni ekran przygotowania do misji
Podobnie jak w GTA Online, także i tutaj byłoby na co wydawać kasę. Uzbrojenie, opancerzenie i ciuchy, różne gadżety, plecaki rakietowe, kryjówki oraz oczywiście ścigacze i statki kosmiczne, do których dokupywałoby się ulepszenia. W GTA Online na wszystko można zarobić po prostu grając w grę, ale można też sięgnąć po portfel więc Electronic Arts byłoby zadowolone. System w grze Rockstara nie jest idealny, ale można się dobrze bawić bez płacenia prawdziwą walutą. Nie ma też sytuacji, że zasobny gracz będzie z automatu potężniejszy, bo lepszy sprzęt wymaga odpowiedniego poziomu doświadczenia więc i tak trzeba grać i używanie karty kredytowej tego nie zmienia.
Są w sumie dwie większe rzeczy, które bym zmienił względem GTA Online i Red Dead Online.
Po pierwsze, sensowniejsze dobieranie graczy do serwera, bo w grach Rockstara często zdarza się trafiać na osoby o znacznie wyższym poziomie doświadczenia, a co za tym idzie mających dostęp do znacznie lepszego sprzętu. W trybach i misjach to nie przeszkadza, ale może napsuć krwi podczas eksploracji w otwartym świecie.
Po drugie, wyznaczenie neutralnych, bezpiecznych stref w obrębie większych miasteczek, w których np. znajduje się siedziba gildii łowców. Gracze, których bawi psucie zabawy innym to zmora GTA Online i Red Dead Online. Jak się jakiś upierdliwiec przyczepi to ciężko nawet zrobić spokojnie zakupy, bo typ (albo cała banda) będzie cię ciągle atakował. Tutaj po prostu po wejściu do takiej bezpiecznej strefy, jeszcze kawałek przed pierwszymi budynkami miasteczka po prostu blokowałaby się broń i wszyscy obecni tam gracze stawaliby się nietykalni. Można by więc w spokoju przejść się po okolicy, zrobić zakupy, uzupełnić ekwipunek i rozejrzeć za zleceniami.
Taka gra miałaby potencjał na całe lata rozwoju podobnie jak w grach Rockstara (GTA V wyszło sześć lat temu, a moduł sieciowy jest ciągle rozwijany i ludzie wciąż grają). Nowe tryby, zlecenia, sprzęt, statki, ścigacze, wyzwania itd. Coś takiego mogłoby nawet nie posiadać żadnej kampanii dla pojedynczego gracza, a ja z przyjemnością sięgnąłbym już w dniu premiery.
Oczywiście to Electronic Arts więc mimo sukcesu Fallen Order, wciąż im nie ufam zwłaszcza, że podobną w pewnym stopniu grą był kompletnie zepsuty Anthem. Gdyby jednak zapowiedzieli Star Wars: Bounty Hunters Online to byłbym bardzo zainteresowany.
PS. Ależ się nakręciłem, a pewnie nic takiego nie dostanę