Siemka! Byłem na konwencie Asymmetry, który wcale nie wyglądał jak konwent - no chyba że konwentem nazwać kilka paneli dyskusyjnych i wieczorne minikoncerty niszowych kapel. No cóż, po POLCONie moje wymagania
lekko wzrosły. Mimo że zarejestrowałem się via www, to i tak nie było mnie na liście - tym niemniej gotycka wolontariuszka była bardzo miła i załatwiła wejściówkę w postaci papierowej bransoletki. Byłem na dwóch panelach. Z perspektywy czasu mogę szczerze przyznać, że niepotrzebnie zostałem na pierwszej pogadance o godz. 12:00 ("Wpływ kultury na rozwój lokalny"), bo spowodował przedwczesne zmęczenie materiału. Mojego materiału. Gdy nadeszła 14:00 byłem już nieźle wymęczony dzięki drewniano-plastikowym krzesłom, zbyt głośnym tłumaczkom i cudzoziemcom posługującym się udziwnioną wersją angielskiego. Tak więc o drugiej rozpoczął się panel pt. "Wykorzystanie narzędzi nowych technologii w działalności kulturalnej" poprowadzony bardzo sprawnie przez Tomasza Sikorę, redaktora Radia Wrocław. Z ramienia Czerwonych w dyskusji wzięła udział projektantka gameplayu, Małgorzata Napiontek:
TS: Proszę nam powiedzieć, czym pani się zajmuje.
MN: Zajmuję się... gameplayem. Skryptowaniem gier po prostu.
TS: Tak właśnie to sobie wyobrażałem.
Niestety, był to jeden z nielicznych elementów humorystycznych i generalnie dyskusja orbitowała wokół nowych sposobów propagowania kultury np. poprzez smartfonowe aplikacje. Ale nie tylko. Michał Turowski z Oficyny Biedota opowiadał o kasetach magnetofonowych. Nie, nie tych ze
Stilonu Gorzów, tylko sprzedawanych przez niego, z zupełnie nową, choć niszową muzyką. Wspomnień czar? Yyy, jakoś niespecjalnie dobrze wspominam przygody z kasetami, które magnetofon, po ofnastym odtworzeniu, raczył wciągnąć i wypluć w postaci harmonijki okręconej kilka razy wokół głowicy i szpulek. Winyle - to inna historia, ale tu chodzi o kasety. KA-SE-TY. No cóż, może to tylko moja trauma wywołana przez
Kasprzaka i pomięte BASFy, na których znajdowały się najlepsze gierce dla spektrusia. No tak czy siak redańska projektantka gameplayu nie miała dużo do dodania, bo inni zdominowali dyskusję. Kolejny panel (a właściwie podpanel) dotyczył już stricte gier i był prowadzony przez częściowo zachrypniętego Piotra Podomarofa, pracownika UWr i IBM w jednej osobie. No tu już MN miała zdecydowanie więcej do powiedzenia, ale i tak tylko do czasu, gdy pałeczki nie przejęła na dobre ludolożka Karolina Morawska. Z jej ust nie schodził ironiczny uśmieszek, który Bóg jeden wie, co znaczył. Obstawiam, że po prostu kombinowała, jak strollować publiczność i prelegentów. Wracając do spraw redańskich - nie wiem, czy śmiertelnie poważna mina Gosi była wynikiem tremy, czy po prostu oznaką obmyślania srogiej zemsty na osobniku, który ją wygnał na ten konwent. Dość powiedzieć, że w pełni podzielam jej pogląd. Myślę, że chórem nuciliśmy w myślach "I co ja robię tuu-uuu".
Kulturoznawcze aspekty gamingu średnio wchodzą w dusze umęczone poprzednimi dyskusjami z wielokrotnie powtarzanym zaklęciem zaczynającym się na
k i kończącym na
a (zgadliście, kultura
). A może po prostu wynika to z faktu, że jam prosty chłop i nic mi tak nie smakuje jak krwiste Q&A nt. nadchodzących gier CDPR. Aaaaanyway nagrałem film (ponad 2 h), który teraz muszę jakoś sensownie zmontować. Gratki dla tego, kto obejrzy całość.
PS Oby Gosia nie czytała forum, bo będzie więcej ciekawostek.