Przebrnąłem przez całą serię GitS'a od Netflix.
Powiem tak - o ile paskudne wrażenie strony wizualnej (oraz ogólne "biedy" i "budżetowości" ) nas nie opuszcza (później są fragmenty, w których wygląda to nieco lepiej, a sporadycznie niektóre elementy zyskują nawet jakieś detale) to już seria nie jest całościowo taki dnem, jak może się wydawać. Ot, przeciętny poziom sieraliowego GitS'a (bardziej skupionego na całości).
Po prostu wizualnie serial wygląda jak tani przerywnik do gry z czasów poprzednich konsol (pusto, prosto i bez dużej ilości efektów). Jedyne co się wyróżnia to animacja, będąca nieco bardziej płynna i naturalna (mowa tutaj o ruchach postaci, a nie ogólnej fizyce świata/przedmiotów). Przynajmniej mniemam, że serial mógł być generowany praktycznie w czasie rzeczywistym na przeciętnej klasy sprzęcie do renderingu (gry na PC - i nie tylko - wyglądają dzisiaj lepiej, a tam jest interakcja, SI i masa różnych systemów; nie mówię już nawet o przerywnikach tworzonych w czasie rzeczywistym na silnikach gier).
Ale starczy o stronie wizualnej bo do tego można niejako się przywyknąć (chociaż prawie do zwieńczenia serii ten aspekt mnie drażnił - tym bardziej mając w głowie fakt iż seria zawsze była ładna, a nawet bardzo ładna wizualnie - zwłaszcza filmy, chociaż seriale też trzymały poziom).
Co się obecnie dzieje w świecie w świecie GitS'a?
Światowe gospodarki zbankrutowały, na ziemi szaleją konflikty, a Sekcja 9 została rozwiązana.
Wszyscy jej członkowie jednak żyją, będąc w mniejszym lub większym kontakcie ze sobą (niektórzy w charakterze wolnych strzelców, ale nie każdy został jednakowo potraktowany, stąd dostajemy wycinki omawiające tylko ważniejszych członków zespołu).
W powyższych okolicznościach zespół zostaje ponownie zjednoczony (ponownie pod wodzą Aramaki'ego, ale podlegającego pod nowego premiera) i wyrusza na rozwiązanie zagadki tak zwanych "postludzi". Są to jednostki, które pod wpływem nieznanych czynników zyskały "nadprzyrodzone" zdolności (hakowania, przewidywania ruchów przeciwników oraz urządzeń - takich jak chociażby kamery, oraz ogólnie wykonywania dosyć sporej ilości złożonych kalkulacji - zwykle nieosiągalnych dla człowieka z normalnym cybermózgiem). Oczywiście we wszystko miesza się rząd (niekoniecznie nawet Japoński
), który chce wyeliminować zagrożenie, a najlepiej zbadać zjawisko (aby później czerpać korzyści oczywiście).
Serial różni się od poprzednich SAC'ów głównie tym, że jest bardziej "spójny" i stanowi bardziej ciąg całości niż poprzednie animacje (które miały jakiś rdzeń ale zwykle sklejała je jedynie Sekcja 9 oraz rdzeń fabuły - przypominający sobie co kilka odcinków). Tutaj typowych wypełniaczy mamy naprawdę mało (tak w sumie mogę sobie przypomnieć jedynie jeden - z "napadem na bank" ). Nie znaczy to, że akcja jest wartka i zawsze trzyma nas na w napięciu. Częściej mamy na przykład typowe serialowe cięcia, a fabuła rozkręca się na dobre w sumie po ponownym zjednoczeniu Sekcji (niestety urywa się też paskudnie po ostatnim odcinku - to już nawet nie jest mała furtka do następnego sezonu, bo brak tutaj nawet małej klamry zamykające pewną sekcję i serial po prostu się... urywa).
Niektóre postacie są też czasem dziwnie prowadzone i odgrywają swoją rolę na siłę (na przykład Togusa w momencie ponownego formowania Sekccji 9) czy wręcz denerwujące (jakaś młoda członkini grupy - formalnie nawet nie będąca w zespole - zafascynowana Batou).
Muzyka też jakaś taka mniej charakterystyczna dla serii (mowa o serialach gdzie OST, mimo wszystko w większości miał swój jakiś taki urok i "manierę"). Tutaj dostajemy typową filmowo serialową papkę. Przy czym dźwięki mnie raczej nie denerwowały ale były przeważnie niezwykle "mdłe".
A sam openning pozwolę sobie (pod tym aspektem) przemilczeć...
Pytanie na koniec - czy się zawiodłem?
Ogólnie tak, ale nie aż tak bardzo jak na początku się spodziewałem. Może po prostu zbyt negatywnie podchodziłem do serii i spodziewałem się totalnej katastrofy na pełnej linii?
Jednak dostałem jedynie przeciętny (ubogi i niekiedy brzydki wizualnie) serial osadzony w uniwersum GitS'a, który rzadko miewa jakieś przebłyski wyróżniające go z ogólnej mizerii (jak fragment odcinka z papierowym samolocikiem).
Cóż, obejrzeć drugi sezon (zakładając, że będzie), obejrzę. Jednak bardziej z powodu przywiązania do uniwersum niż czegokolwiek innego...