Trochę mi to zajęło, ale dopadłem w końcu grę i mimo że jestem dopiero w Zakazanym Lesie, to jestem nią całkowicie ukontentowany po nie do końca spełniającym oczekiwania Dark Souls 2. Trochę (choć przepadam za upiornym gotykiem) obawiałem się zmiany settingu , bo człowiek jednak przyzwyczaił się do tych smoków, zakutych w puszki rycerzy i zamków, jednak ten cmentarno-gotycki, obłąkańczy i toksyczny klimat Bloodborne'a to był strzał w sam środek tarczy. Aż nie chce się wierzyć że to dzieło Japończyków, tak od gry bije europejskimi inspiracjami. Czuć też, że to robota "teamu A" From Software na czele z Miyazakim, bo znów świat to spójny twór wynikający z siebie, a nie kolaż miejscówek jak z DS2. Gdy zacząłem grać, na samym początku rozejrzałem się po okolicy i zobaczywszy panoramę strzelistych wież wokół pomyślałem, że jest pięknie, ale to pewnie tylko skyboxy, tła. Dziesięć godzin później stałem u podnóża tych "skyboxów" i patrzyłem na miejsce gdzie jeszcze wątpiłem w ich realność. Albo droga po schodach do Zakazanego Lasu, gdzie nad drzewami górują zdewastowane wiatraki, wokół których za chwilę będziemy biegać. Coś pięknego po prostu. Graficznie jest niesamowicie, detale aż wylewają się z ekranu, czuć że włożono w grę serce i czas, tak samo jak w przygotowanie przeciwników, bo większość z nich to popis grafików i designerów, czego ukoronowaniem są oczywiście bossowie. Niebywale plastyczna wizja ponurego gotyku.
Poziom trudności mniej zabójczy niż w Soulsach, ale nie ma mowy by było prosto
Ginie się łatwo i często.
To by było na tyle z moich początkowych wrażeń, nie ukrywam, że gra przypadła mi do gustu, co też chyba widać powyżej
Czekam też teraz mocniej na Dark Souls 3, bo jednak Miyazaki = jakość.